„Gdy zaszłam w ciążę jako nastolatka, rodzice zabrali mi dziecko. Serce mi pęka, gdy moja córeczka mówi do mnie >>siostro<<”

kobieta fot. iStock by Getty Images, MementoJpeg
„Oni zajmą się maluchem, a ja w międzyczasie skończę edukację i pójdę na uniwersytet. Wydawało mi się, że dzięki temu wszystko będzie jak dawniej. I rzeczywiście, przez pewien okres tak właśnie było”.
/ 30.12.2024 16:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, MementoJpeg

Urodziłam dziecko, kiedy sama byłam jeszcze nastolatką – miałam wtedy szesnaście lat. Ojcem był chłopak z sąsiedniej klasy, wychowanek domu dziecka. Rodzice zabraniali mi się z nim spotykać. Powtarzali, że wprowadzi mnie w złe środowisko. Kiedy w końcu powiedziałam im o ciąży, rzucili tylko:

– Przecież ostrzegaliśmy, że ten typ sprowadzi na ciebie same kłopoty!

Chciał się nami zająć

Tak naprawdę Maciek nie był złym chłopakiem. W sumie dobrze się złożyło, że to jego obwiniali, a nie mnie. Kiedy Maciek zaproponował, żebyśmy razem wychowywali dziecko, oczywiście przy wsparciu mojej rodziny, tata kategorycznie się temu sprzeciwił.

– Jestem gotowy zapewnić mojej wnuczce wszystko, co niezbędne, łącznie z mieszkaniem, ale nie będę się dodatkowo opiekował obcym.

Bez żadnego komentarza Maciek wstał i ruszył do wyjścia. Zanim przekroczył próg, spojrzał na mnie i rzekł:

– Zastanów się porządnie nad tym, czego w życiu chcesz. Odezwij się, gdy już będziesz pewna.

Szczerze mówiąc, najbardziej na świecie pragnęłam, żeby ta ciąża się nie zdarzyła. Myśl o tym, że miałabym mieszkać z Maćkiem i zajmować się płaczącym niemowlakiem zupełnie mi nie odpowiadała.

Kiedy rodzice przedstawili mi swój pomysł, od razu się zgodziłam. Oni zajmą się maluchem, a ja w międzyczasie skończę edukację i pójdę na uniwersytet. Wydawało mi się, że dzięki temu wszystko będzie jak dawniej. I rzeczywiście, przez pewien okres tak właśnie było.

Dali mi wolność

Któregoś dnia odwiedził nas Maciek. Próbował zobaczyć się ze swoją córką Kasią, lecz ojciec zatrzymał go w progu. Siedząc obok, słyszałam, jak tata wmawia mu, że wraz z mamą wyjechałyśmy odpocząć nad morze. Nie powiedziałam ani słowa, mimo że Maciek powinien mieć możliwość zobaczenia swojego dziecka.

– A kiedy będą z powrotem? – pytał Maciek. – Chciałbym odwiedzić córeczkę.

– Lepiej daj sobie spokój – odparł mój tata. – Byłoby najlepiej, gdybyś nie wprowadzał zamieszania w jej życie.

Nie usłyszałam, co odpowiedział Maciek. Możliwe, że w ogóle się nie odezwał. Jakiś czas później dowiedziałam się, że zaraz po maturze znalazł robotę w Holandii i tam się przeprowadził.

Mała nazywała moich rodziców mamą i tatą. Rodzice pokochali ją całym sercem, może nawet mocniej niż mnie. Ale trudno się dziwić – w końcu ja ich zawiodłam.

Zaczęłam studia w Krakowie. Potrzebowałam oderwać się od atmosfery domu rodzinnego. Czułam, że jestem tam niepotrzebna. Początkowo, kiedy zaczynałam studia, odwiedziny w domu były częste, ale później ograniczyłam je właściwie do okresów świątecznych.

Było mi przykro

Za każdym moim przyjazdem widziałam, jak Kasia staje się coraz bardziej samodzielna. Traktowała mnie jak siostrę. Właściwie nie powinno mnie to dziwić. Kiedy moja córka Kasia biegła do mojej mamy, wołając: „Mamo, chcę ci pokazać rysunek”, czułam ukłucie bólu w sercu.

Przecież to ja powinnam być tą osobą, której się zwierza – w końcu urodziłam ją i jestem jej mamą. Mimo to wiedziałam, że świadomie podjęłam taką decyzję, oddając ją pod opiekę bliskich, i nie żałowałam tego wyboru.

Mama nie zadawała żadnych pytań, ale jej spojrzenie było pełne podejrzliwości. Wydaje mi się, że czuła się spokojniejsza, gdy opuszczałam dom. Podczas naszych telefonicznych rozmów nigdy nie pytała o mój następny przyjazd, a jej zaproszenia brzmiały dość chłodno.

Na koniec studiów poznałam Andrzeja. Był nieco starszy ode mnie. Prowadził swoją firmę budowlaną, więc można powiedzieć, że stał już mocno na nogach. Gdy tylko go zobaczyłam, poczułam, że to jest to.

Coś ukrywał

Minęło kilka tygodni i zaczęłam mieć wątpliwości co do zachowania Andrzeja. Spotykaliśmy się wprawdzie regularnie, ale tłumaczył się brakiem czasu wieczorami i w niedzielę, a czasami w ostatniej chwili dzwonił, żeby przełożyć nasze spotkanie.

– Słuchaj, muszę cię o coś zapytać… Masz żonę? – zapytałam wprost.

– Skądże znowu! Co ci przyszło na myśl?

– No wiesz – tłumaczyłam – zawsze po robocie jesteś zajęty, weekendy też spędzasz gdzieś indziej. Szczerze mówiąc, gubię się w tym wszystkim…

– To może wpadniesz w niedzielę do mnie na obiad?

– Do ciebie?

– Chciałbym ci przedstawić moją córeczkę – powiedział.

Już od pierwszego spojrzenia pokochałam tę czteroletnią dziewczynkę. Basia początkowo była nieśmiała i trzymała się na dystans, ale po godzinie zupełnie się do mnie przekonała. Później, gdy zmęczona zabawą zasnęła, Andrzej opowiedział mi swoją smutną historię. Jego żona przegrała walkę z rakiem, pozostawiając go z ich maleńką córką, która miała wtedy niecałe dwa latka.

– Wszystko potoczyło się błyskawicznie – opowiadał ze smutkiem. – Zaledwie trzy miesiące minęły od diagnozy Joasi do jej odejścia. Lekarze byli bezsilni. Po jej śmierci żyłem samotnie, aż do spotkania z tobą. Nie powiedziałem ci wcześniej prawdy, bo martwiłem się, jak Basia to przyjmie.

Pokochałam ją

W myślach zobaczyłam Kasię, moje dziecko, którym opiekują się moi rodzice, ponieważ sama nie byłam w stanie tego robić.

– Muszę ci jeszcze o czymś powiedzieć – przerwał milczenie Andrzej.

– No słucham?

– Chcę, żebyś wiedziała, że Basia jest dla mnie priorytetem i…

– Przestań – przerwałam mu. – Wszystko jest dla mnie jasne.

Widywaliśmy się coraz częściej. Poznałam też matkę Andrzeja, która angażowała się w wychowywanie wnuczki. Z czasem zaczęłam zostawać u nich na noc. Pewnego ranka obudziło nas wtargnięcie Basi do pokoju. Przez chwilę stała i obserwowała nas z zaciekawieniem, aż w końcu wskoczyła na posłanie, przytuliła się do mnie i zadała pytanie:

– Czy to znaczy, że staniesz się moją nową mamą? I będziesz z nami mieszkać?

– A chciałabyś?

– No pewnie!

Strasznie tęskniłam za moją Kasią. Ciągle myślałam o tym, jak fajnie byłoby mieć ją przy sobie na co dzień. Chciałam pomagać jej z zadaniami domowymi, chodzić na wywiadówki i organizować wspólne wypady do kina z obiema dziewczynkami.

Brakowało mi córki

Kiedy jednak podzieliłam się tymi przemyśleniami z mamą, ta zareagowała kompletnym przerażeniem.

– Oszalałaś?! – krzyczała na mnie. – Zamierzasz zniszczyć jej wszystko? Zabrać jej spokojne życie?

– Mamo, daj mi wyjaśnić…

– Nie ma tu czego wyjaśniać. Powtórzę to ostatni raz: wybij to sobie z głowy, jasne? Raz na zawsze!

Wcale nie chciałam wprowadzać chaosu w życiu Kasi, ale czułam, że powinna wiedzieć, jak się sprawy mają. Po prostu miała prawo poznać prawdę.

Po mojej obronie magisterskiej Andrzej mi się oświadczył. W tym samym dniu zdecydowałam się powiedzieć mu wszystko o Kasi.

– Jak mogłaś przez tyle czasu nic mi nie mówić?

– Przecież wiesz, że masz moje pełne zaufanie, ale strach mnie paraliżował.

– Przed czym?

– Widzę, jak bardzo kochasz Basię. Myślałam, że nie będziesz w stanie pojąć, dlaczego matka oddaje swoje dziecko.

Chciałam mieć rodzinę

Kiwnął tylko głową, zatopiony w rozmyślaniach.

– Zamierzam wyznać Kasi prawdę. Mam nadzieję, że dzięki temu wróci do mnie… – dodałam.

– A jak planujesz to zrobić? – przerwał mi.

– Szczerze z nią porozmawiam.

– Działaj, ale nie licz na to, że wszystko od razu się ułoży.

– Nie mam pewności, czy to zadziała. Kto wie, czy Kasia uwierzy w to, co jej powiem. Mimo to czuję, że powinnam spróbować. Chcę, żeby wiedziała, że to ja jestem jej matką, że ją kocham i bardzo mi zależy, by była częścią mojego życia… Proszę cię, pomóż mi w tym.

– Zawsze służę pomocą, choć sprawa jest skomplikowana. Moglibyśmy zaprosić Kasię tutaj, do Krakowa, chociaż wątpię, czy się zgodzi.

Dokładnie to przewidział. Wbrew zaleceniom mamy zdecydowałam się powiedzieć Kasi, jak było naprawdę. Na początku krzyczała, że to nieprawda, po czym zamknęła się u siebie i nie pokazała się nawet wtedy, gdy wyjeżdżałam i próbowałam się z nią pożegnać.

– Po co to zrobiłaś? – zapytała mama.

– To moje dziecko – wyszeptałam cicho.

Nie zaakceptowała mnie

Rozpłakałam się na dobre w domu, chowając twarz w ramieniu mojego przyszłego męża.

– Daj jej trochę czasu, na pewno się uspokoi – próbował dodać mi otuchy. Jak zwykle, miał rację.

Pobraliśmy się w październiku. Nie spodziewaliśmy się, że Kasia przyjedzie razem z rodzicami, więc ich wizyta bardzo nas ucieszyła. Na początku czuła się trochę nieswojo i starała się nie zostawać ze mną sam na sam, ale stopniowo zaczęła lgnąć do Basi.

Było widać, że bardzo polubiła swoją młodszą siostrę. Basia też nie posiadała się z radości. Pewnego dnia wpadliśmy na pomysł – wspólny wyjazd na ferie. Kasia mogłaby pojechać w góry razem z nami. Spojrzała najpierw na tatę, potem na mamę, szukając w ich oczach aprobaty.

– Naprawdę mogę? – zapytała z wahaniem.

– To ty musisz zdecydować, kochanie – odparł tata łagodnym głosem.

Przytaknęła delikatnie na znak, że wyraża zgodę.

– Dobra, ale nadal będę się do ciebie zwracać Misia – zaznaczyła szybko.

No cóż, możliwe, że kiedyś się oswoi i zmieni zdanie, albo tak już zostanie… Najważniejsze, że zna prawdę.

Michalina, 27 lat

Czytaj także:
„Teściowa w Święta potraktowała mnie jak śmiecia. Zbeształa mnie przy dzieciach, bo niszczyłam jej rodzinne tradycje”
„Płakałam, gdy córka nie zaprosiła mnie na rodzinne Święta. Musiałam pójść na Wigilię dla ubogich”
„W Święta dzwoniłam pod obce numery, bo chciałam usłyszeć czyjś głos. Jeden telefon okazał się prezentem od losu”

Redakcja poleca

REKLAMA