Odliczałam dni do studniówki. To była ta magiczna granica, która dzieliła nas od maturalnego szaleństwa. Każdy w klasie o tym mówił – suknie, garnitury, partnerzy, plany na wieczór. Ja wciąż nie mogłam uwierzyć, że wszystko w moim życiu tak szybko nabiera tempa. Z jednej strony matematyczne równania przyprawiały mnie o zawrót głowy, z drugiej – Kamil.
Poznałam go przypadkiem
Kiedy w październikowe popołudnie weszłam do kawiarni, szukając cichego miejsca do nauki, on już tam był. Siedział przy stoliku obok, zaczytany w książce. Jego pewność siebie i uśmiech natychmiast mnie zaintrygowały. Kiedy zauważył, że zerknęłam na okładkę, zapytał:
– Lubisz Szekspira, czy udajesz, że czytasz coś poważnego?
Od tamtej chwili nasze rozmowy były jak ognie sztuczne. Nagle przestałam czuć się zagubiona w maturalnym chaosie. Kamil – starszy, doświadczony, otworzył przede mną świat, którego wcześniej nie znałam. Jednak nie powiedziałam rodzicom o nim ani słowa. Był zbyt „dorosły” jak na ich standardy.
Zaczęło się cudownie
Sala balowa tonęła w migoczącym świetle kryształowych żyrandoli. Wokół panowała atmosfera podekscytowania – dziewczyny poprawiały swoje suknie, chłopcy nerwowo dopinali guziki w marynarkach. Gdy weszłam, trzymając Kamila za rękę, czułam się jak w bajce. Wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
– Wyglądasz pięknie – szepnął, a jego uśmiech sprawił, że na chwilę zapomniałam o całym świecie.
Magda, która miała na sobie kobaltową suknię, już na mnie czekała.
– No, no, Ewa. Twój partner robi furorę – rzuciła z szerokim uśmiechem, ale jej wzrok zdradzał zaskoczenie.
Przez chwilę czułam się jak w centrum uwagi, aż do momentu, gdy zauważyłam panią Dorotę. Stała obok stolika nauczycielskiego, uśmiechając się, ale ten uśmiech był zimny. Jej wzrok szybko przesunął się na Kamila i… coś w niej drgnęło. Jej twarz stężała, a w oczach pojawił się cień złości.
Nie wiedziałam, o co jej chodzi
Podczas poloneza czułam, jak śledzi nas wzrokiem. W końcu, w przerwie między tańcami, gdy Kamil poszedł po coś do picia, podeszła do mnie.
– Wybacz, Ewa, ale czy twój partner nie jest trochę… za dojrzały na ten wieczór? – rzuciła lodowato.
– A czy to problem? – odpowiedziałam, próbując ukryć zdenerwowanie.
Jej uśmiech stał się bardziej kwaśny.
– Może warto zastanowić się, kto tak naprawdę pasuje do ciebie.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odeszła. Wkrótce po tym Kamil wrócił z napojami.
– Wszystko w porządku? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha – zapytał, marszcząc brwi.
– Pani Dorota… Coś insynuowała – wyznałam, czując, że coś jest na rzeczy.
Kamil westchnął ciężko.
– Musimy pogadać.
Niedawno byli parą
Wyszliśmy na taras, gdzie czuć było chłodne styczniowe powietrze. Kamil długo milczał, jakby szukał słów. W końcu powiedział:
– Dorota i ja… byliśmy kiedyś razem.
Zamarłam. Wszystkie elementy układanki zaczęły wskakiwać na swoje miejsce. Spojrzałam na niego, próbując opanować emocje.
– Jak to… razem?
– To było rok temu. Nic nie trwa wiecznie, Ewa. Ale teraz widzę, że dla niej to nie jest zamknięta sprawa.
Nie odpowiedziałam. Patrzyłam tylko w migoczące światła miasta, próbując zrozumieć, co oznaczała ta nagła zmiana w moim idealnym wieczorze.
Była zazdrosna
Pani Dorota krążyła po sali jak cień, zawsze gdzieś w zasięgu mojego wzroku. Jej spojrzenie nieprzyjemnie się we mnie wwiercało, a każdy nasz dotyk z Kamilem było kwitowany cichym, złośliwym uśmieszkiem.
Gdy tańczyłam z Kamilem, znów zauważyłam, jak stoi w kącie sali, rozmawiając z innymi nauczycielami. Kilka razy zerknęła w naszą stronę, z każdym spojrzeniem coraz bardziej zirytowana. Na chwilę wciągnęło mnie tempo tańca, ale po zakończeniu znów ją zauważyłam. Stała w drzwiach, czekając na mnie, jakby miała coś ważnego do powiedzenia.
– Ewa, mogłabym zamienić z tobą słowo? – zapytała słodkim tonem, który nie pasował do jej miny.
Wyszłyśmy na korytarz. Kamil próbował mnie zatrzymać, ale zignorowałam jego gest – byłam zbyt zaskoczona, by odmówić.
– Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, jakie znaczenie ma twoje zachowanie dla twojej przyszłości – zaczęła bez ogródek. – Maturalne egzaminy są już za kilka miesięcy, a ty spędzasz wieczory na… uniesieniach.
– Przepraszam, ale nie rozumiem, do czego pani zmierza – odpowiedziałam spokojnie, choć moje serce biło jak szalone.
Jej uśmiech był wyzywająco zimny.
– Pamiętaj, że na tej sali są osoby, które mają wpływ na twoją przyszłość. Warto dobierać towarzystwo rozważniej, żeby nie zaprzepaścić tego, co tak ciężko budowałaś.
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam, czy mam się bronić, czy po prostu odejść. Wszystkie słowa wydawały się niewłaściwe. Wróciłam na salę, ale wieczór był już stracony. Czułam się jak na scenie, z Dorotą w roli surowego krytyka, którego każdy ruch wywołuje u innych szeptane komentarze.
Magda zauważyła moje przygnębienie.
– Co się stało? Pani Dorota znowu coś wymyśliła?
– Chyba nigdy mnie nie polubi – odpowiedziałam, unikając spojrzenia Kamila. W głębi duszy wiedziałam, że to dopiero początek.
Zaczęła mnie upokarzać
Od studniówki minął tydzień, ale jej echa nie dawały mi spokoju. Pani Dorota zachowywała się, jakby naszym zadaniem na lekcjach było przetrwanie jej złośliwości. Każda moja odpowiedź była kwitowana chłodnym komentarzem, a każde błędne rozwiązanie stawało się pretekstem do publicznego upokorzenia.
– Ewa, może powinnaś skupić się na książkach zamiast na… innych rozrywkach? – rzuciła pewnego dnia po tym, jak nieporadnie objaśniłam zadanie przy tablicy.
Magda próbowała dodać mi otuchy.
– Nie daj się. To nie jest normalne, musisz z nią porozmawiać albo powiedzieć rodzicom.
– To tylko kilka miesięcy, wytrzymam – odpowiedziałam, choć sama nie byłam pewna, ile jeszcze dam radę.
To było trudne
Wieczorem spotkałam się z Kamilem. W kawiarni, w której zwykle śmialiśmy się i rozmawiali bez końca, panowało napięcie. W końcu wyrzuciłam z siebie wszystko: upokorzenia, docinki, strach.
Kamil słuchał w milczeniu, a potem westchnął ciężko.
– Ewa, ja wiedziałem, że to będzie trudne, ale nie myślałem, że aż tak.
– Dlaczego? Dlaczego ona mnie tak traktuje? – zapytałam, łamiącym się głosem.
Kamil spojrzał na mnie z wyrzutami sumienia.
– Bo nie może znieść, że jesteś ze mną. Nie wiem, co robić…
Wiedziałam, że Kamil czuje się winny, ale to nie zmieniało faktu, że Dorota zamienia moje życie w koszmar.
Chciałam to wyjaśnić
Wiedziałam, że nie mogę dłużej ignorować sytuacji. Postanowiłam porozmawiać z panią Dorotą po lekcji. Czekałam, aż wszyscy wyjdą z klasy. Kiedy ostatni uczeń zamknął za sobą drzwi, podeszłam do jej biurka.
– Mogłabym zamienić z panią kilka słów? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie, choć serce waliło mi jak młotem.
Podniosła wzrok znad dziennika, a jej uśmiech był pełen chłodnej uprzejmości.
– Słucham, Ewa.
Zaczerpnęłam tchu.
– Wydaje mi się, że ma pani jakiś problem. Chciałabym to wyjaśnić, żeby nie wpływało na moje wyniki w szkole.
Jej oczy zwęziły się, jakby moje słowa ją zirytowały.
– Problem, powiadasz? Nie wiem, co masz na myśli.
– Czuję się… źle traktowana – powiedziałam ostrożnie. – Mam wrażenie, że odkąd pojawiłam się z Kamilem na studniówce, pani…
– Och, więc to o to chodzi – przerwała mi z ironicznym śmiechem. – Naprawdę uważasz, że moja opinia o tobie zależy od twojego chłopaka?
Czułam, jak płoną mi policzki.
– Więc dlaczego?
Pani Dorota odłożyła długopis i spojrzała na mnie prosto.
– Kamil to moja przeszłość. Ale wiesz, Ewa, przeszłość potrafi wracać i boleć. Pamiętaj, że decyzje, które podejmujesz teraz, mogą wpłynąć na całe twoje życie. Nie marnuj go, próbując zrozumieć kogoś, kto sam jeszcze nie wie, kim jest.
Jej słowa były zimne jak lód, ale wyczułam w nich coś więcej – ból i gorycz. Zamurowało mnie. Bez słowa odwróciłam się i wyszłam, czując, jak napięcie ściska mi żołądek. Nie wiedziałam, czy ta rozmowa coś wyjaśniła, czy tylko sprawiła, że w głowie miałam jeszcze większy chaos.
Wszyscy widzieli, jak mnie traktuje
Atmosfera na lekcjach matematyki stawała się coraz bardziej napięta. Pani Dorota nie tylko czepiała się moich odpowiedzi, ale zaczęła robić to z coraz większą złośliwością. Czułam, że każda lekcja to publiczne poniżenie, a jej komentarze przestały dotyczyć wyłącznie matematyki.
– Ewa, może zamiast szukać szczęścia w dorosłych relacjach, skupiłabyś się na zadaniach? Matura nie wybacza błędów.
Klasa szeptała, a ja próbowałam zachować spokój. Magda, która siedziała obok, szeptała mi na ucho:
– Ewa, coś z tym zrobimy, obiecuję.
Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęło się dziać. Jednego dnia Kuba, chłopak z klasy, wyjął telefon i cicho zaczął nagrywać. Później inni koledzy zrobili to samo. Kilka dni później Magda zwołała mnie na przerwie.
– Ewa, mamy dowody – powiedziała, pokazując mi telefon z odtworzonym nagraniem.
Na ekranie widać było, jak pani Dorota drwi ze mnie przy tablicy. Jej ton, gesty, złośliwe komentarze – wszystko zostało uchwycone.
– Dlaczego to zrobiliście? – zapytałam zaskoczona.
– Bo to nie jest w porządku – odpowiedział Kuba. – Każdy to widzi, tylko ty myślałaś, że jesteś sama.
Tego samego dnia grupa uczniów poszła z nagraniami do dyrektora. Kilka godzin później zostałam wezwana na rozmowę. Dyrektor, patrząc na mnie poważnie, zapytał:
– Dlaczego nie zgłosiłaś tego wcześniej?
Wszystko wyszło na jaw. Pani Dorota została wezwana na dywanik. Jej spojrzenie było jak lód, gdy opuszczała gabinet dyrektora.
Po tej konfrontacji czułam ulgę, ale też dziwne wyrzuty sumienia. Nie chciałam jej niszczyć, ale wiedziałam, że to musiało się skończyć. Klasa pokazała, że nie byłam sama – a to dało mi siłę, by iść dalej.
Wiele się zmieniło
Od tamtej rozmowy z dyrektorem pani Dorota zmieniła swoje zachowanie. Na lekcjach była rzeczowa i neutralna, jakby między nami nigdy nic się nie wydarzyło. Nie padły żadne przeprosiny, ale przynajmniej zniknęły złośliwe komentarze i zimne spojrzenia.
Czułam ulgę, choć wiedziałam, że ta historia zostawiła w moim sercu ślad. Przez chwilę zastanawiałam się, czy mogłam coś zrobić inaczej, ale każda taka myśl prowadziła mnie do jednego wniosku – musiałam stanąć w swojej obronie.
Kamil próbował wrócić do naszych rozmów, ale coś w naszej relacji się zmieniło. W końcu sama zakończyłam związek. Zrozumiałam, że potrzebuję czasu, by zbudować swoje życie na własnych zasadach, bez cieni z przeszłości.
W dniu matury spojrzałam na panią Dorotę, która rozdawała arkusze. Jej spojrzenie na chwilę spotkało się z moim, neutralne i bez emocji. To był symboliczny koniec naszego cichego konfliktu. Wychodząc ze szkoły po egzaminie, czułam się wolna. Przede mną był nowy etap – moje własne życie, już bez jej cienia za plecami.
Ewa, 19 lat
Czytaj także: „Na rodzinnym obiedzie mama podała rosół z niespodzianką. W jednej chwili przestaliśmy być normalną rodziną”
„Żałuję, że całe życie spałam tylko z mężem. Po 12 latach przyznał się, że kalorie z moich obiadów spalał w łóżku innej”
„Nigdy nie pożyczam pieniędzy, ale było mi żal sąsiadki. Żałuję, bo udaje głupią i nie chce oddać 1000 zł”