„Zamiast pomóc synowi wyjść z nałogu, zapożyczała się, żeby smarkacz miał kasę na używki. Co z niej za matka?”

Kto wychowuje dzisiejszą młodzież? fot. Adobe Stock, Brian
„Podobno największą krzywdę wyrządziła chłopakowi właśnie matka, która za każdym razem, gdy wyciągał do niej rękę po pieniądze, dawała mu, ile chciał. Gdy mąż zablokował przed nią konto, wynosiła z domu cenne przedmioty. W końcu została z synem sama… Zastanawiam się, czy była złą matką, czy może po prostu źle pojmowała miłość macierzyńską”.
/ 27.02.2023 13:15
Kto wychowuje dzisiejszą młodzież? fot. Adobe Stock, Brian

Kto tu jest ofiarą? Jak zwykle koło południa zadzwoniłam do taty. Od kiedy mieszka sam, czyli od śmierci mamy, robię to codziennie. Nawet gdy jestem na urlopie…

– Cześć, córeczko – odpowiedział na moje powitanie. – Właśnie pożegnałem… gościa – zawahał się lekko. – Twoja koleżanka tu była, pożyczyłem jej dwieście złotych. Dla syna… Podobno ciężko chory. Chciała trzysta, ale nie miałem. Wiesz, jestem przed emeryturą.

Czy on oszalał?

– Jaka koleżanka? Czemu pożyczyłeś pieniądze obcej kobiecie?!

– No, jak to jaka? Pani Maja. Mówiła, że wszystko z tobą uzgodniła, odda ci, kiedy się spotkacie, a ty oddasz mnie… No, chyba tak się z nią umówiłaś, prawda?

– Z nikim się nie umawiałam, nie znam żadnej Majki! – zdenerwowałam się. – Jak ona wyglądała? A zresztą, nieważne… Tato, tyle razy prosiłam, żebyś nikogo nie wpuszczał. Żadnych domokrążców, fałszywych kominiarzy, ni-ko-go! Nie pamiętasz?

– Ale ona z tobą do szkoły chodziła! No tu, do podstawówki na Partyzantów. Taka nieduża, ciemne włosy…

– Może i chodziła, a jak… – chciałam zapytać o imię, dalej drążyć, ale nagle dotarło do mnie, że to nie ma sensu. – W porządku. Ja się z nią rozmówię – uspokoiłam ojca.

Dalsze wyjaśnianie nic by nie dało. Ojciec w ostatnim czasie bywał rozkojarzony, zagubiony. Już raz o mało nie dał się podejść jakiemuś oszustowi, który podawał się za kolegę mojego syna, i chciał wyłudzić pieniądze na rzekomą kaucję za Maćka. Dobrze, że tata miał tyle rozumu, żeby nie uwierzyć, że jego wnuk mógłby mieć jakikolwiek konflikt z prawem. Kiedy po powrocie zobaczyłam ojca, po prostu wyjęłam z portfela 200 złotych i oddałam mu, mówiąc, że to od tej Majki. Za nic nie mogłam sobie przypomnieć nikogo o tym imieniu. Trudno. Tata najpewniej padł ofiarą jakiejś cwaniary, która być może wiedziała o moim istnieniu, i go po prostu sprytnie podeszła. Nie powinna była pomagać synowi w ten sposób…

Minął rok

Znów był koniec lata, znów wybierałam się na krótki urlop nad morze. Wybrałam się do galerii handlowej, żeby dokupić jakieś potrzebne drobiazgi i wpadłam na Monikę, koleżankę z podstawówki, z którą widywałyśmy się od czasu do czasu, raz od wielkiego dzwonu.

– Słyszałaś, że Małgośka jest chora? – ledwo usiadłyśmy, by napić się kawy, Monika zastrzeliła mnie pytaniem o wspólną kumpelkę z dawnych lat.

– No skąd! Wieki jej nie widziałam. Miałam nawet zadzwonić w czerwcu, życzenia imieninowe jej złożyć, ale jakoś nie wyszło… Leczy się, wyjdzie z tego? – spytałam z nadzieją.

Monika zrobiła wymowny gest, wskazując kciukiem w dół.

– O, jeszcze coś… Wiesz, że syn Majki umarł? Niecałe 30 lat… – rzuciła kolejną hiobową wieść.

– Majki, której Majki?

– Nie kojarzysz? Tej, co jej ojciec był adwokatem, mieli mnóstwo forsy. Ona krótko z nami chodziła, jakieś trzy lata. Potem wyprowadzili z naszej dzielnicy.

– No a co z tym synem, wypadek?

– Nie do końca. Brał jakieś świństwa podobno od szkoły średniej. Majka, głupia, chodziła po ludziach i pieniądze pożyczała na ten syf dla niego, podobno ją szantażował, że jak mu nie da kasy, to zacznie kraść. Do mnie przyszła dwa razy: raz jej dałam 50 złotych, a za drugim razem stówę. Mówię ci, Iza, żal było na nią patrzeć – Monika westchnęła, a ja nagle przypomniałam sobie historię sprzed roku, kiedy jakaś obca kobieta odwiedziła mój rodzinny dom…

Wiesz, że ona była u mojego ojca? – powiedziałam. – Staruszek jej dwieście złotych dał, znaczy „pożyczył”, a ona mu wmawiała, że się ze mną na zwrot pożyczki umówiła.

Rozstałyśmy się z Moniką w kiepskich nastrojach

Chociaż z Majką nigdy się nie przyjaźniłam, to było mi przykro, że takie nieszczęście spotkało dawną koleżankę. Po powrocie z urlopu dowiedziałam się jeszcze od znajomych z lat szkolnych, że mąż Majki, tak jak jej ojciec, był adwokatem i że robił wszystko, żeby syna wyciągnąć z nałogu. Chłopak zdołał zrobić maturę, potem nawet jakąś szkołę policealną skończył, ale zabrakło mu silnej woli, żeby na zawsze zerwać z nałogiem. Podobno największą krzywdę wyrządziła chłopakowi właśnie matka, która za każdym razem, gdy wyciągał do niej rękę po pieniądze, dawała mu, ile chciał. Gdy mąż zablokował przed nią konto, wynosiła z domu cenne przedmioty. W końcu została z synem sama… Za każdym razem, kiedy myślę o Majce, zastanawiam się, czy była złą matką, czy może po prostu źle pojmowała miłość macierzyńską… Na pewno była bardzo nieszczęśliwa. Zastanawiam się też, czy ludzie – tacy jak Monika, jak mój tata – litując się nad nią, nie przyłożyli ręki do tego nieszczęścia…

Czytaj także:
„Miałam jedną zasadę: nigdy nikomu nie pożyczam pieniędzy. Złamałam ją raz. Straciłam kasę i przyjaciółkę”
„Mąż dawał mi 200 zł miesięcznie, a resztę pieniędzy wydawał na kochankę. Nie pracowałam, więc nie miałam głosu”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA