Poprzedniego roku w sezonie letnim zdecydowałam się na samotny wyjazd na wakacje. Cel podróży? Nasze rodzime wybrzeże Bałtyku. Byłam przekonana, że czeka mnie najgorszy urlop w całym moim życiu. W pierwotnych planach miałam jechać razem z przyjaciółką, ale Majka niespodziewanie wróciła do swojego byłego faceta i zostawiła mnie na lodzie. Stwierdziła, że woli zostać i „naprawiać relację”.
Patrzyłam na nich ukradkiem
Całe szczęście, że do wyjazdu było jeszcze trochę czasu, dzięki czemu udało mi się bez ponoszenia dodatkowych kosztów zmienić rezerwację z pokoju dla dwóch osób na kwaterę dla singla. Ale to i tak nie zmieniało faktu, że czekały mnie wakacje w samotności. Przygnębienie i melancholia. Po prostu totalna porażka.
Pogoda nad morzem okazała się wyjątkowo łaskawa, jakby chciała mnie przekonać, że to był dobry pomysł. Codziennie spacerowałam brzegiem, wygrzewałam się w słońcu, zanurzałam w chłodnej wodzie i generalnie przyjemnie spędzałam czas, chociaż… przyznaję, bywało nieco nużąco.
Pozbawiona towarzystwa do pogawędek i plotek, skupiłam uwagę na innych wypoczywających. Szczególnie zainteresowała mnie pewna dwójka. Para niezwykle atrakcyjnych, młodych osób. Obydwoje smukli, z karmelową opalenizną i kruczoczarnymi włosami. Czyżby południowoamerykańskie geny? Początkowo myślałam nawet, że to turyści z zagranicy, ale potem dosłyszałam, jak rozmawiają w naszym ojczystym języku.
Dziewczyna sprawiała wrażenie opanowanej i skupionej, większość czasu spędzała na kocu z nosem w książce. On z kolei tryskał energią: szalał w wodzie, ćwiczył na plaży, wygłupiał się jak dzieciak. Trochę mnie zaskoczyło, że nie zachowują się jak zakochani: mimo że nieraz przesiedziałam obok nich pół dnia, ani razu nie przyłapałam ich na całusach czy czułościach.
Byli małżeństwem
Zastanawiałam się, czy to brat i siostra. Fizycznie byli podobni, więc taka opcja wydawała się prawdopodobna. Szybko jednak przekonałam się, że to nie jest rodzeństwo, bo facet zwrócił się do swojej towarzyszki „żono”. Moje przypuszczenia okazały się błędne.
Parę razy potem słyszałam, jak chłopak ze śmiechem opowiada jakieś historie związane z miesiącem miodowym i pokojem hotelowym przygotowanym specjalnie dla świeżo upieczonych małżonków. Dziewczyna reagowała na to ze złością. Robiła niezadowoloną minę, zdenerwowana odburkiwała:
– Daj spokój! Bo serio ci przywalę.
– Najpierw musiałabyś mnie złapać – odpowiedział, zupełnie niewzruszony.
Istny anioł, a nie chłop. Jakbym ja stanęła na ślubnym kobiercu z takim niesamowitym facetem, to bym się cieszyła jak głupia. A ona non stop zrzędliwa i wciąż jej źle…
„Natomiast ty, spędzając samotne wakacje jak stara panna, umierasz z nudów do tego stopnia, że postanowiłaś oceniać innych ludzi, zupełnie jak zrzędliwa staruszka przed wejściem do kościoła” – uświadomiłam sobie.
W ciągu następnych paru dni omijałam szerokim łukiem moją ulubioną część plaży, aby uniknąć spotkania z tą „uroczą parką” i nie popadać w zakazane fantazje. Zamiast tego poświęciłam czas na eksplorowanie okolicznych ciekawych miejsc. Taka aktywność była mi potrzebna i dobrze na mnie wpłynęła.
To był on!
Tak bardzo mi się spodobało to nowe podejście, że zdecydowałam się wybrać wieczorem na imprezę i trochę poszaleć na parkiecie. Do tej pory miałam obawy przed natrętnymi i nietrzeźwymi adoratorami, ale doszłam do wniosku, że nie ma co się tym przejmować. W końcu w lokalach zawsze są ochroniarze czuwający nad bezpieczeństwem gości. Poza tym, kto wie, czy w ogóle ktokolwiek będzie chciał mnie podrywać? Trochę za wysoko się cenię. A jak atmosfera zrobi się nieprzyjemna, to przecież zawsze mogę po prostu opuścić lokal.
Podczas kolejnego kawałka, mimo głośnych dźwięków dochodzących z głośników, dotarły do mnie słowa wypowiedziane przez jakiegoś faceta:
– Cześć! Mam wrażenie, że gdzieś już się widzieliśmy.
O matko, co za sztampowa gadka. Miałam ochotę obrzucić namolnego typa zimnym wzrokiem… i wtedy zorientowałam się, że to ten przystojniak z plaży. Szok totalny.
– Zdarzało się, że leżeliśmy obok siebie na plaży – przypomniałam mu.
– Co mówisz? Chodźmy gdzieś usiąść, bo w tym hałasie ciężko cokolwiek usłyszeć! – krzyczał.
– Nie, dzięki, mam ochotę się poruszać!
– Słucham? Nic do mnie nie dociera!
Kieruję się pewnymi zasadami
Nie zamierzałam krzyczeć, to jasne. Postanowiłam więc grzecznie wytłumaczyć mu, o co chodzi i razem podeszliśmy do stolika.
– Ledwo się znamy, właściwie to wcale.
– Zdaję sobie z tego sprawę – jego usta rozciągnęły się w łobuzerskim uśmiechu. – Tylko że zabrakło mi konceptu na lepszy sposób, żeby nawiązać z tobą rozmowę. W towarzystwie atrakcyjnych pań zawsze ogarnia mnie trema.
– Akurat, nie wierzę… – burknęłam pod nosem.
Był naprawdę przystojny. Do tego nowo poślubiony mąż ślicznej, choć nieco nadąsanej kobiety. Jednak widziały gały, co wybrały. Czyżby urwał się od jej zrzędzenia? A może ona za długo siedziała na słońcu i dostała udaru? On natomiast, zamiast przynieść jej mrożoną herbatkę, woli poflirtować i rozglądać się za okazją do skoku w bok. Oj, mocno stracił w moich oczach. Jasne, nie zostałabym psiapsiółką jego ponurej żoneczki, ale to jeszcze nie powód, żebym bez oporów dała się poderwać facetowi po ślubie.
– Może masz ochotę coś wypić? – chyba nie dostrzegał mojego chłodnego nastawienia.
– Tak, poproszę piwo.
Mogłam go wyśmiać, zbesztać, ale strofowanie przypadkowych ludzi nie było moim życiowym powołaniem. Kiedy poszedł zamówić piwo w barze, cichaczem się zmyłam. Dotarłam do swojego pokoju, położyłam się i… wlepiałam wzrok w sufit. Byłam oburzona tym, co właśnie przeżyłam podczas „wakacyjnej przygody”.
Czułam rozczarowanie
Anioł pokazał swoje prawdziwe oblicze i stracił w moich oczach. Nie zamierzałam wracać w tamto miejsce na plaży. Nie chciałam oglądać ani niewiernego bruneta, ani jego denerwującej małżonki.
Zastanawiałam się, czy nie podejść do nich i nie powiedzieć, co sądzę o całej tej sytuacji. Poczucie solidarności z drugą kobietą kłóciło się we mnie z niechęcią do wtrącania się w nie swoje sprawy. Nie wejdę w to bagno!
Postanowiłam dać znać tej lasce, ale dopiero z samego rana. Powiem jej, że facet prowadza się po knajpach i funduje piwa nieznajomym panienkom. Byłam przygotowana, że może mi nie wierzyć, a on będzie zarzekał się, że to nieprawda. Trudno, nawet jeśli wyjdę na idiotkę i narażę się na przykrości, to chociaż sumienie będę miała czyste.
Kiedy rankiem szykowałam się do wyjścia, nerwy tak mi dokuczały, że nic nie dałam rady przełknąć. Zwlekałam z wyjściem jak tylko się dało, perspektywa konfrontacji wcale mnie nie cieszyła. W końcu dotarłam nad morze i prawie natychmiast dostrzegłam piękną brunetkę, która… Obściskiwała się z jakimś facetem. I zdecydowanie nie był to jej małżonek!
Zamarłam z wrażenia
Oczy zrobiły mi się wielkie jak spodki, nie wierzyłam w to! Ja się tu zamartwiałam na zapas, a ona w najlepsze romansowała. Ominęłam całującą się parkę i ruszyłam przed siebie. Kręciłam się po plaży dość długo, zanim emocje opadły. Kopanie dołków też mi trochę pomogło ochłonąć.
Zdecydowałam, że będę się opalać jakby nic się nie wydarzyło i wyrzucę z pamięci całe to niesmaczne zajście. Wskoczyłam do wody, troszkę sobie popływałam. Potem rozłożyłam się wygodnie na ręczniku, przymknęłam powieki i wyciszałam się, wsłuchując w morskie fale.
– Hej, co się stało, że wczoraj uciekłaś? – dobiegł mnie głos, który od razu poznałam.
Cały mój błogi nastrój w jednej chwili szlag trafił. Podniosłam powieki i zobaczyłam go, ten jego charakterystyczny uśmieszek urwisa. Zastanawiałam się, czy wspomnieć mu o poczynaniach jego ślubnej. Ciekawe, czy wtedy też szczerzyłby się jak głupi do sera…
– Hej, a nie miałeś teraz spędzać czasu z tą śliczną brunetką?
Parsknął śmiechem.
– Daj spokój! Jest aktualnie pochłonięta innym facetem. Tylko zawadzałbym jak piąte koło u wozu.
Zbłaźniłam się
Kiedy to usłyszałam, w pierwszym momencie oniemiałam, ale już po chwili zaczęłam wygłaszać swoje zdanie:
– Posłuchaj mnie uważnie, nie wciągaj mnie w wasze nienormalne relacje i gierki! Jeśli was kręci otwarte małżeństwo, to już wasza broszka. Dla mnie takie coś jest absolutnie nie do przyjęcia! Ta plaża jest naprawdę spora, więc poszukaj sobie innego miejsca. Nara i raczej się już nie zobaczymy!
W tym momencie to on sprawiał wrażenie kompletnie zaskoczonego.
– Ślub? O jakim, do diabła, ślubie ty opowiadasz? Że ja i Luiza mielibyśmy…? Przecież to moja rodzona siostra!
– Doprawdy? No proszę – zakpiłam. – A ja słyszałam parokrotnie, jak zwracałeś się do niej „żono”.
– Matko kochana! – chwycił się za czoło. – Przecież tylko żartowałem. I to dość niefortunnie, jak widzę. Luiza planowała przyjazd z małżonkiem. Darek jest lekarzem i w ostatnim momencie został wezwany, by zastąpić kolegę na dyżurach. Luiza, rzecz jasna, poczuła się rozczarowana. Całe szczęście, że dziś dotarł tu jej facet. Dla poprawy nastroju zacząłem jej dogryzać, że swój miesiąc poślubny spędza z własnym bratem.
Złoszczenie się zawsze dodaje jej energii. Tak czy owak, uwielbiam tę dziewczynę, kocham ją i momentami mam chęć ją ukatrupić, ale nie łączy nas romans! Daję słowo. Po prostu postanowiłem przyjechać, by dotrzymać jej towarzystwa. Tak naprawdę jestem w porządku… – rzucił mi spojrzenie skrzywdzonego psiaka.
Wszystko wyglądało inaczej
Nowe wieści sprawiły, że poczułam, jak kręci mi się w głowie. Wydawały się prawdziwe, jednak wciąż miałam wątpliwości.
– Z jakiego powodu powinnam ci wierzyć?
– Ponieważ ogromnie mi zależy na tym, byś dała mi wiarę. A to dlatego, że… – czyżby się zarumienił pod tą zjawiskową opalenizną? – Chciałbym poznać cię bliżej. Chodź ze mną, Luiza potwierdzi ci, że mówię prawdę. Jesteśmy nawet w stanie pokazać ci nasze dokumenty tożsamości.
Cóż za niedorzeczne położenie! Nieznajomy mężczyzna oczekuje, że poproszę go o dokumenty. Serdecznie się roześmiałam.
– No to prowadź do swojej siostry.
– A kiedy już upewnisz się, że nie kłamię, zgodzisz się, żebym ci postawił piwo?
– Zgoda.
– Tym razem mnie nie wystawisz?
Odpowiedziałam jedynie zagadkowym uśmiechem. Cała sytuacja mnie bawiła, a fakt, że przystojny facet bez obrączki tak zabiegał o moje względy, mile łechtał moje ego.
Siostra Krystiana, Luiza, potwierdziła to, co mówił i zgodziłam się pójść z nim na piwo. Potem wybraliśmy się jeszcze na lody, popływać łódką i weszliśmy na latarnię. Do końca wakacji spędzaliśmy ze sobą prawie cały czas. W dzień… i w nocy. Wydawało mi się, że to tylko przelotna, wakacyjna fascynacja. Ale niepostrzeżenie przerodziła się ona w prawdziwą miłość i niedługo Krystian naprawdę będzie miał żonę.
Klaudia, 28 lat
Czytaj także:
„Moja przyjaciółka wciskała mi kity jakich mało. Udawała, że może zdobywać szczyty, choć jej facet już dawno był na dnie”
„Na naszym weselu ktoś się nie bał i ukradł 10 tysięcy z kopert. Byłam w szoku, gdy odkryliśmy, kto to zrobił”
„Dla ojca mój brat był zawsze zwycięzcą, a ja stałem poza podium. Do czasu, aż odkryłem, w jakie kłopoty nas wpakował”