„Moje życie to domowy kierat i proszenie męża o każdy grosz. Mam 38 lat i nawet dnia nie przepracowałam na etacie”

rozczarowana kobieta fot. Adobe Stock, Michael Cunningham/peopleimages.com
„Było mi głupio, bo widziałam, jak Baśka i Agata na mnie patrzą. A co ja miałam niby zrobić? Bez stażu pracy, dobijając niemal do czterdziestki… Nie wiedziałam nawet, jak zacząć, gdzie szukać zatrudnienia. I co powiedzieć mężowi, który będzie się spodziewał wysprzątanego domu i smacznego obiadu po powrocie z firmy?”.
/ 26.01.2024 20:30
rozczarowana kobieta fot. Adobe Stock, Michael Cunningham/peopleimages.com

Zawsze się mówiło, że fajnie by było znaleźć jakiegoś przystojniaka, rozpieszczającego kobietę na każdym kroku. Pewnie, że o tym marzyłam, choć o bogatym mężu już trochę mniej. A tymczasem trafiło mi się i jedno, i drugie.

Był dobrą partią

Kamil był bardzo atrakcyjny, elegancki i dobrze wychowany. Kochało się w nim pół naszego wydziału, a on zwykle nikogo nie dostrzegał, zajęty tym swoim tabletem i jakimiś ważnymi wyliczeniami dla firmy jego ojca. Nikt nie wątpił, że właściwie wcale nie musiał uczęszczać na żadne studia, żeby mieć zapewnioną świetnie płatną pracę, ale on chciał się kształcić. I mnie pewnie też by nie dostrzegł, gdyby nie wpadł na mnie kiedyś na uczelnianym korytarzu.

– O, przepraszam, ciągle się gapię w ten ekran. – Posłał mi przepraszający uśmiech, a potem popatrzył na mnie z większą uwagą.

– My… chodzimy razem na jakieś wykłady, prawda? Nadia?

– Tak – przyznałam, oszołomiona, że w ogóle kojarzy moje imię. – A ty… ty jesteś Kamil.

– Zgadza się. – Znów błysnął tymi swoimi idealnie białymi zębami. – Masz teraz coś? Bo ja akurat mam godzinną przerwę. Może jakaś kawka? Żeby jakoś ci zrekompensować ten mały wypadek.

Skinęłam głową i… tak zaczęłam naszą znajomość. Kto by pomyślał, że ta, zamiast zakończyć się za parę tygodni czy miesięcy, połączy nas ostatecznie na ślubnym kobiercu?

Podobno poleciałam na pieniądze

Kiedy na uczelni gruchnęła wieść, że chodzę z Kamilem, zaraz zrobiło się na mój temat głośno. Wszyscy wokół chcieli wiedzieć, kto poruszył obojętne serce popularnego przystojniaka.

„Znasz ją?” – szeptali. – „Widziałaś ją w ogóle wcześniej?”. „Eee, on jakiś kiepski ma gust”. Niektórzy natomiast dodawali do tego jeszcze, głupio się śmiejąc: „A ładniejszych nie było?”.

Często spotykałam się też z opinią, że poleciałam na kasę Kamila, bo mój chłopak był naprawdę bogaty. A raczej bogaci  byli jego rodzice, którym fortunę przyniosła firma ojca Kamila. Na szczęście, okazali się przemiłymi, serdecznymi ludźmi, choć mój przyszły teść sprawiał wrażenie wiecznie zajętego. Kamil oczywiście kazał mi się nie przejmować tym, co słyszę.

– Ludzie zawsze gadają – skwitował. – Ale ja się tym nie przejmuję. Dla mnie liczysz się ty, a nie jakieś bzdury wyssane z palca przez zazdrosnych idiotów.

Cieszyłam się, że tak do tego podchodzi. I kochałam go na zabój. A ludzie rzeczywiście wciąż powtarzali, że jestem materialistką – jakbym co najmniej miała przepraszać za to, z kim się związałam. A kiedy wzięliśmy ślub, usłyszałam od jednej z moich najbliższych przyjaciółek, Baśki:

– No, piękna. Teraz to ty będziesz mieć życie jak z bajki.

Zostałam panią domu

Pewnie byłam wybredna, bo nie pracowałam. Jak twierdził Kamil – przecież nie musiałam. A mi ciągle coś nie pasowało. No dobrze, z początku wydawało mi się, że jest super. Musiałam tylko dbać o ogromny dom, który teściowie kupili nam z okazji ślubu. Nie chcieliśmy z mężem zatrudniać sprzątaczki czy kucharki – sama uważałam, że to lekka przesada. Ani ja, ani Kamil nie chcieliśmy też być rodzicami. Mnie na tym nie zależało, on był z kolei tak poświęcony firmie i karierze, że nie miał zwyczajnie czasu na takie plany.

Po kilku latach zaczęło mi brakować jego towarzystwa. Bo w domu Kamila nie było praktycznie przez cały dzień, a kiedy już wracał, zjadał szybko późny obiad, a potem drzemał aż do kolacji. Później wymieniliśmy kilka zdań, o ile akurat nie zadzwonił któryś z jego ważnych kolegów, by następnie mój mąż, zmęczony pracą, mógł iść spać. Choć majątek Kamila tylko się powiększał, nigdy nawet nigdzie nie wyjeżdżaliśmy, bo on po prostu nie mógł się wyrwać.

– Może innym razem, Nadia – mówił. – Wiesz, że teraz naprawdę myślałem, że pojedziemy.

Źle się też czułam z tym, że muszę wyciągać od niego każdą złotówkę. Tak, jakby to mąż dawał mi kieszonkowe. Bo przecież ja nic nie zarabiałam. Moim całym życiem był ten wielki, pusty dom, środki czystości i ogromna kuchnia, w której znałam każdy, najmniejszy nawet zakamarek.

Zrobiło mi się wstyd

Któregoś dnia podczas zakupów spotkałam swoje przyjaciółki, a te wyciągnęły mnie do pobliskiej cukierni.

– Na ciacho – zachęciła Baśka. – I musisz z nami koniecznie pogadać.

– Ty weź coś wreszcie opowiedz! – poganiała mnie Agata, gdy już usiadłyśmy przy wolnym stoliku. – Ostatnio w ogóle się do nas nie odzywasz!

– Właśnie, właśnie, szczęściaro! – poparła ją natychmiast towarzyszka.

– Mów, co teraz robisz? Kamil dał ci jakąś fuchę w firmie?

Westchnęłam

– Nie – mruknęłam. – Ja zajmuję się domem.

– Nadal? Przecież to już kupa lat...– Baśka wyraźnie nie dowierzała.

– No tak... – przyznałam niechętnie. – Nie zatrudniamy do tego nikogo, no bo wiesz… to obcy ludzie, a poza tym, to jakoś tak dziwnie.

– I nie chcesz nic robić? – drążyła. – No wiesz, zawodowo. Byłaś przecież niezła, na pewno byś coś znalazła w bankowości, czy gdzie tam kiedyś chciałaś robić karierę.

– Jakoś nie myślałam o tym.

Było mi głupio. Potwornie. Bo widziałam, jak Baśka i Agata na mnie patrzą. A co ja miałam niby zrobić? Bez dzieci, bez jakiegokolwiek stażu pracy, dobijając niemal do czterdziestki. Nie wiedziałam nawet, jak zacząć. Gdzie szukać zatrudnienia. I co powiedzieć mężowi, który pewnie będzie się spodziewał wysprzątanego domu i smacznego obiadu po powrocie z firmy?

Agata otworzyła mi oczy

Próbowałam szybko zakończyć to żenujące spotkanie, wykręcając się tym, że mam jeszcze sporo do zrobienia w domu. No i w końcu zwiałam. Albo raczej tak mi się wydawało.

– Nadia, zaczekaj!

Kawałek dalej dogoniła mnie Agata.

– Wiesz, że nie musisz się niczego wstydzić – odezwała się, gdy nie podjęłam rozmowy, chociaż zwolniłam i pozwoliłam jej iść obok siebie.

– Ale czuję, że to moja wina – wyznałam. – No bo nigdy nie wykazywałam żadnej ambicji. Nawet nie gadałam o tym z Kamilem. Zresztą on by się na pewno nie zgodził. Kto się niby wtedy zajmie domem?

– A co cię to obchodzi? – rzuciła, marszcząc brwi. – Pora zatrudnić tych obcych ludzi najwyraźniej, wszyscy bogaci tak robią. A jak mu nie pasuje, to niech sam z odkurzaczem i mopem zasuwa. Na pewno znajdzie sobie jakieś zastępstwo w firmie tatusia.

– To już jego firma – uświadomiłam ją. – Teść się wycofał jakoś dwa lata temu. I nie chcę się kłócić… A jak mnie odetnie od pieniędzy?

– Nadia, to jest złe! – krzyknęła. Złapała mnie za ramię, zatrzymała i odwróciła przodem do siebie. – Nie możesz być jakąś niewolnicą! I to nie twój ojciec – nie może cię ot tak, odciąć od pieniędzy! – Uśmiechnęła się lekko. – No dalej, Nadia! Przecież cię znam. Na pewno chciałabyś się rozwijać! Wiem, że jest późno, ale… no nie wierzę, że z twoim wykształceniem i sumiennością niczego byś nie złapała. Chociaż na chwilę, a potem to już samo pójdzie. 

– Ale Kamil…

– Jeśli Kamil cię skrytykuje, jest kretynem – przerwała mi ostro. – I ja bym się wtedy poważnie zastanowiła, czy taki facet jest w ogóle ciebie wart.

Czeka mnie nowa przygoda

Idąc do domu, długo myślałam nad tym, co powiedziała mi przyjaciółka. I nim dotarłam na miejsce, uznałam, że ma rację. I zdecydowałam się przycisnąć Kamila, żeby jeszcze tego wieczora odbyć z nim poważną rozmowę o mojej przyszłości.

Ku mojemu zdumieniu, poszło bardzo szybko i w zasadzie przyjemnie. Kamil nawet się ucieszył. Twierdził, że nigdy nie myślał, że nie powinnam pracować, a gdyby nie mój upór, pewnie już dawno zatrudniłby kogoś do sprzątania czy gotowania.

Uważał, że rozwój to nic złego, stwierdził nawet, że postara się znaleźć stanowisko dla mnie u siebie w firmie. Obiecał też, że zrobi wszystko, by spędzać ze mną więcej czasu. A ja nie mogę się już doczekać nadciągającej przygody zawodowej, którą będę przecież dzielić z najbliższą mi osobą.

Czytaj także: „Po 25 latach małżeństwa zostawiłem żonę dla kochanki. Szybko się mną znudziła i kazała wracać do rodziny”
„Po rozwodzie z maminsynkiem zostałam bez dachu nad głową. Obcy facet otworzył dla mnie swój dom i serce” 
„Żona mnie oszukała. Przed ślubem chciała gromadkę dzieci, a teraz wygania mnie z łóżka, bo kariera ważniejsza”

 

Redakcja poleca

REKLAMA