Doskonale wiem, że gdybym żyła w średniowieczu, to pewnie by mnie obwozili po jarmarkach i pokazywali gawiedzi za pieniądze. Bo ja jestem dziwolągiem. Moje piersi są nierówne… I nie jest to taka zwykła, nieduża asymetria, z jaką ma do czynienia wiele kobiet. One różnią się od siebie naprawdę znacząco!
Nienawidzę swojego ciała. Wszystko przez moje piersi
Lewa jest mała, pasuje na nią miseczka A, natomiast prawa wybujała do rozmiaru C. Mój defekt jest więc widoczny gołym okiem. I sprawia mi wielki kłopot... Niedawno obchodziłam 22. urodziny, a dojrzewać zaczęłam w szóstej klasie podstawówki, kiedy miałam 12 lat.
Już wtedy moja mama zwróciła uwagę na to, że moje piersi rosną nierówno. Prawa w dość szybkim tempie, podczas gdy lewa… właściwie wcale. Pamiętam, że się tego okropnie przestraszyła, podejrzewając jakąś chorobę. Zaczęła wozić mnie po lekarzach, jednak na szczęście niczego u mnie nie wykryto.
– Po prostu taka już twoja uroda – usłyszałam od ginekologa.
Uroda! Akurat. W moich asymetrycznych piersiach nie było przecież nic ładnego. Mama, oczywiście, od razu zapytała lekarza, co możemy zrobić. Odpowiedź ani trochę mnie nie pocieszyła.
– Trzeba poczekać, aż córka przestanie rosnąć, czyli pewnie do 21. roku życia, a potem zlikwidować tę różnicę operacyjnie – powiedział pan doktor.
Wtedy, wiele lat temu, czekanie do moich 21. urodzin wydało mi się wiecznością i koszmarem. Mimo że nawet jeszcze nie przeczuwałam, z jakimi kłopotami będę miała do czynienia.
Wypychałam stanik chusteczkami higienicznymi
Na początku wstydziłam się koleżanek ze szkoły. Za nic bym się przed nimi nie rozebrała! Przed wuefem starałam się zawsze przebierać, stojąc do nich tyłem, żeby nie zauważyły, że w moim staniku jedna miseczka jest wypchana w sposób naturalny przez moje ciało, a w drugiej mam chusteczki higieniczne. Wtedy radziłam sobie właśnie takim sposobem. Strasznie to było prymitywne, ale nie umiałam inaczej, a jakoś musiałam ukryć tę okropną asymetrię. Na szczęście dostałam od cioci z Niemiec kilka wysoko zabudowanych, sportowych biustonoszy, które dość dobrze maskowały moją przypadłość. Inne, wycięte czy koronkowe staniki były nie dla mnie...
Jak każda dziewczyna kochałam piękną bieliznę, lecz mogłam sobie o niej tylko pomarzyć. Zresztą i tak jej nie potrzebowałam, bo unikałam dekoltów jak ognia. Nosiłam tylko luźne bluzki i workowate swetry, które wszystko ukrywały. Nie tylko moje dziwne piersi, ale i całą figurę.
– Taka ładna dziewczyna, a ubiera się jak chłopak! – słyszałam co chwilę.
Z wiekiem radziłam sobie coraz lepiej z ukrywaniem defektu. Pamiętam, jak się ucieszyłam, kiedy mama przyniosła mi stanik push-up. Z jednej miseczki wyjęłam wkładkę, do drugiej włożyłam dwie, i moje piersi zrobiły się prawie identyczne! Wreszcie mogłam włożyć coś bardziej przylegającego do ciała. Byłam wtedy w ostatniej klasie liceum i chciałam być wreszcie seksowna, bo zaczęło mi zależeć na chłopakach. Szczególnie na jednym…
Zakochałam się pierwszy raz w życiu
Miał na imię Robert, włosy ścięte na jeża i tatuaż na ramieniu. Nie każdy o nim wiedział, bo w szkole nauczyciele nie tolerowali takich ozdób, ale mnie go pokazał. Byłam w nim szaleńczo zakochana. To właśnie z Robertem zaliczyłam swój pierwszy pocałunek i pewnie gdybym była normalna, na tym by się nie skończyło. Jednak ja boleśnie odstawałam od normy. Za nic nie mogłam pozwolić, aby dotknął mojego biustu! Chyba bym umarła ze wstydu, gdyby to zrobił. Oczywiście próbował, a kiedy zaprotestowałam, najpierw zapytał ironicznie, czy jestem katoliczką i religia zabrania mi pieszczot przed ślubem, a potem ze mną zerwał.
Strasznie cierpiałam. Tym bardziej że natychmiast poszła po szkole fama, jaka to ze mnie „cnotka”. Robert był lubiany, dziewczyny za nim szalały, więc to, że mu się oparłam, zadziałało na moją niekorzyść. Wszyscy uznali, że jestem dziwna, odstaję od reszty. Zwłaszcza że nadal ubierałam się inaczej niż moje koleżanki. Mimo stanika push-up z wkładką, nie odważyłam się nigdy latem włożyć kusej koszulki, podczas gdy większość dziewczyn prześcigało się w tym, która będzie miała na sobie coś bardziej wyzywającego.
Zawsze się także wymawiałam od chodzenia na basen, nawet kiedy cała moja paczka się tam wybierała. No i nigdy nie wyjechałam z moją klasą na żadną wycieczkę z nocowaniem. Jeszcze by mnie ktoś zobaczył nagą pod prysznicem!
Z tego samego powodu nie wchodziły w grę kolonie czy obozy. Wiadomo, że tam często są wspólne prysznice, i nawet nie można się zamknąć w kabinie. Wyjeżdżałam więc na wakacje tylko z rodzicami, a i wtedy na plaży nosiłam luźne pareo zamiast stanika. Kiedy raz odważyłam się włożyć normalny kostium, usłyszałam współczujące głosy:
– Taka młoda, a już po amputacji piersi!
Lata mijały, a ja z powodu mojego defektu czułam się okropnie samotna. Stres spowodowany ukrywaniem tajemnicy nie przysparzał mi koleżanek. Nie miałam żadnej na tyle bliskiej przyjaciółki, abym mogła się jej zwierzyć ze swojego problemu. Bałam się, że mogłaby nie dochować sekretu i mnie zdradzić. Chyba bym czegoś takiego nie przeżyła…I bez tego wiecznie się bałam, że ktoś coś zauważył. Brałam do siebie wszystkie uwagi, analizowałam rozmowy.
Pamiętam, jak kiedyś jeden z moich szkolnych kolegów opowiedział na przerwie dowcip o dziewczynie z asymetrycznymi piersiami, która wzięła udział w konkursie „Miss Mokrego Podkoszulka”.
– Zajęła pierwsze i trzecie miejsce! – powiedział i wszyscy zaczęli się śmiać, a ja omal się wtedy nie popłakałam. Dla mnie ten dowcip nie był zabawny! Właśnie dlatego nie miałam chłopaka. Po niefortunnej miłości do Roberta nie odważyłam się już nigdy zakochać. Wiedziałam, do czego by mnie to doprowadziło. Do łóżka.
A ja przecież nie mogłam się rozebrać przed mężczyzną…
Mama wprawdzie powtarzała mi latami, że jeśli chłopakowi będzie na mnie zależało, to rozmiar moich piersi nie będzie miał dla niego znaczenia, jednak ja jej nie wierzyłam. W końcu patrzyłam na siebie codziennie w lustrze i świetnie wiedziałam, jak wyglądam… Obrzydliwie! A skoro sama siebie nie akceptowałam, to jak mógł to zrobić ktoś inny?
Mijały lata. W końcu nadeszły moje 21. urodziny i… Zamiast skakać z radości, że wreszcie będę mogła bez przeszkód poddać się zabiegowi, ja się przestraszyłam. Bo wreszcie uświadomiłam sobie, że wszczepienie silikonowego implantu z solą fizjologiczną to poważna operacja! Jak zniosę ból? Czy nie będzie powikłań? Czy wszystko skończy się dobrze? Raptem jakoś minął mi zapał, gdy zaczęłam czytać o skutkach ubocznych.
– Kochanie, one nie zdarzają się często! – przekonywała mnie mama, lecz ja obawiałam się, że z moim pechem… Byłam na konsultacji u dwóch lekarzy i żaden nie dawał mi stuprocentowej pewności, że wszystko będzie dobrze.
Wizytę u trzeciego specjalisty potraktowałam jako ostatnią deskę ratunku. Znalazłam jego adres na forum internetowym, pacjentki bardzo go sobie chwaliły i…
– Który swój profil lubi pani najbardziej? – zapytał mnie lekarz na wstępie.
Nie zrozumiałam tego dziwnego pytania, więc spróbował jeszcze raz.
– Kiedy przymierza pani nowe ubrania, to którym bokiem ustawia się pani do lustra? Który jest według pani lepszy?
No cóż… Kiedy stawałam prawym bokiem, nie było widać, że druga pierś jest mniejsza, ale prawdę mówiąc…
– Przy mojej szczupłej sylwetce chyba lepiej wyglądam z lewego profilu – stwierdziłam nagle, nie wiem nawet czemu.
– Lewy to ten, gdzie jest mniejsza pierś… – zamyślił się. – I może w tym tkwi problem! Do tej pory marzyła pani, żeby wyrównać piersi w ten sposób, że lewa rośnie do rozmiarów prawej, a tak naprawdę wolałaby pani mieć je obie mniejsze.
Zapatrzyłam się na niego zdziwiona.
– Ale jak by to wyglądało? Takie małe piersi?! – wykrzyknęłam.
– Normalnie i bardzo ładnie – uśmiechnął się. – Nie każda kobieta musi nosić rozmiar D. Pani, jak sama to zauważyła, ma drobną budowę ciała. Duże piersi to wtedy kłopot, bo każda może ważyć nawet po dwa kilogramy. Zaczynają się kłopoty z kręgosłupem, bóle pleców…
– To co pan proponuje? – zapytałam.
– Zmniejszenie prawej piersi – odparł. – Proszę to sobie jeszcze przemyśleć, ale wydaje mi się, że ta opcja będzie lepsza.
Siedzę więc i myślę nad tym już drugi tydzień
Być może ten lekarz faktycznie ma rację? Choć z drugiej strony… Dobrowolnie zrezygnować z ponętnego biustu? Myślałam, że gdy tylko będę mogła zlikwidować swój defekt, polecę do lekarza jak na skrzydłach, a tymczasem nie wiem, czego chcę. Nie umiem się zdecydować.
Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mój syn ma romans z moją przyjaciółką
Cyganka wywróżyła mi 3 małżeństwa
Pochodził z biednej rodziny, więc kłamał że mnie nie kocha
Najpierw chciałam usunąć ciążę, ale wmówiłam mężowi że on jest ojcem
Wesele mojej córki było koszmarem. Wszystko przez teściową