„Rodzice mojej uczennicy chcą mnie pozwać o alimenty, bo zaszła w ciążę na obozie. Ta gówniara wszystko ukartowała”

Nastolatka w ciąży fot. Adobe Stock, Photographee.eu
Dziewczynom na obozie dawałam dużo luzu. Jak się okazało - za dużo. Mało brakowało, a na utrzymaniu miałabym cudze dziecko...
/ 01.10.2021 13:57
Nastolatka w ciąży fot. Adobe Stock, Photographee.eu

Piętnaście lat jestem pedagogiem i trenerką szkolnej drużyny koszykówki. Zawsze wręcz uwielbiałam swoją pracę. Uważałam, że moje podopieczne są zdolne, inteligentne i zaradne. Niestety, okazało się, że niektóre to nawet aż za bardzo…

Po tym co wydarzyło się na ostatnim obozie sportowym, doszłam do wniosku, że chyba wolę raczej trenować dzikie zwierzęta w cyrku, bo po nich przynajmniej wiadomo, czego się spodziewać. Nie mogę tego powiedzieć o moich zawodniczkach. Nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze odzyskam do nich zaufanie. A wszystko przez Karolinę.

Zawiodła moje zaufanie

Gdybym jeszcze dwa miesiące temu miała ją opisać, powiedziałabym, że jest trochę zbyt rozkojarzona, ale bardzo zwinna. Generalnie przydatna na boisku. I to tyle, bo o jej życiu prywatnym niewiele wiedziałam. Przyszła do naszej drużyny niedawno, w połowie roku przeniosła się z innej szkoły. Szybko zgrała się z dziewczętami, nic więc dziwnego, że chciała także pojechać z nami na obóz. Jeździmy zawsze do Bukowiny Tatrzańskiej, mamy tam „swój” niewielki pensjonat niedaleko hali sportowej. Nigdy nie wprowadzałam jakiegoś szalonego rygoru, bo i po co? Wszystkie się znałyśmy, lubiłyśmy i miałyśmy do siebie zaufanie.

Dawałam dziewczętom sporo luzu i wymagałam tylko, aby mnie zawsze informowały, gdzie i z kim idą w czasie popołudniowego czasu wolnego. Jakoś do tej pory nie miałam nigdy żadnych kłopotów, chociaż niektóre moje zawodniczki już skończyły 18 lat, więc mogą uważać się za dorosłe. Niestety, najwyraźniej miałam za dobrze... Karolina podczas naszego wyjazdu była jeszcze niepełnoletnia i stąd się wzięły moje problemy. Miesiąc po powrocie z Bukowiny wybuchła bomba – okazało się, że dziewczyna jest w ciąży!

Dowiedziałam się o tym od jej ojca, który wpadł do mojego mieszkania i już od progu zaczął straszyć mnie sądem!
– Ale zaraz, o co właściwie chodzi? – usiłowałam go uspokoić, niewiele rozumiejąc z tych jego wrzasków.
Dobrze, że w ogóle skojarzyłam go z jedną z moich zawodniczek, bo jest dość charakterystycznym facetem i pamiętałam, jak odprowadzał córkę na dworzec. Inaczej pewnie bym się przestraszyła, sprawiał wrażenie niezrównoważonego.
– To pani wina! – ojciec Karoliny wcelował we mnie palec. – Pani jest od pilnowania mojej córki! Pani za to bierze pieniądze! Zapowiadam, że doprowadzę do tego, żeby płaciła pani alimenty! – usłyszałam i lekko mnie przytkało.

Jak ona mogła być taka nierozsądna?

Musiałam mieć wyjątkowo głupią minę, bo facet zdecydował się w końcu wyjaśnić o co właściwie ta cała awantura.
– Karolina zaszła w ciążę na obozie! Zamierza urodzić to dziecko, a nie chce zdradzić, kto jest ojcem! Myśli pani, że będę go szukał? Jak, gdzie? Teraz to równie dobrze mógłbym szukać wiatru w polu! Oczywiście, pani pewnie nic nie wie o tym, że moja córka tuż pod pani nosem uprawiała seks z jakimś chłopakiem?
Milczałam, więc sam sobie odpowiedział na to pytanie, śmiejąc się szyderczo:
– Tak myślałem! Nie ma to jak popijać kawkę, zamiast zająć się uczennicami, które są pod pani opieką! No to ja się teraz postaram, żeby na tę kawkę już nigdy więcej nie było pani stać!

Kiedy wyszedł, musiałam aż usiąść w fotelu, aby to wszystko przemyśleć. Nie, nie przestraszyłam się tych alimentów. Od wielu lat jestem bowiem ubezpieczona jako nauczycielka i trenerka. Inaczej ciągle bym się bała, że jakieś dziecko zrobi sobie krzywdę na moich zajęciach, a potem jego rodzice pozwą mnie za to, że go nie dopilnowałam. Jakiś czas temu moja agentka ubezpieczeniowa zaproponowała mi także wykupienie ubezpieczenia od tego, że moja podopieczna zajdzie w ciążę.

Co prawda nigdzie nie ma dokładnego zapisu, że opiekun jest odpowiedzialny za taką ciążę, ale… Według rozporządzenia MEN, wychowawca ma obowiązek sprawować opiekę nad powierzonymi mu dziećmi w zakresie higieny, zdrowia i innych czynności opiekuńczych. I właśnie pod te „inne czynności” można podciągnąć również takie sytuacje.

Tak czy owak, martwiłam się o Karolinę. Jej tata wyglądał na niezbyt zadowolonego z faktu, że zostanie dziadkiem. A poza tym ona miała dopiero 17 lat.
– Dziewczyna jeszcze dobrze nie posmakowała życia, a tu przyjdzie jej się zmierzyć z bardzo poważnymi problemami… – powiedziałam do męża.
– A co ty się nią tak przejmujesz? – wzruszył ramionami. – Lepiej się zastanów, jakim cudem mogła przespać się na obozie z jakimś chłopakiem, bo może to wcale nie jest prawda, że zaszła w ciążę akurat w ciągu tych dwóch tygodni.
No cóż... W zasadzie możliwości miała sporo. Wystarczyło, że poszła niby to na lody albo spacer, a w rzeczywistości wymknęła się do kogoś na kwaterę. Mało to mężczyzn chętnych na nastolatkę?
– Dobrze, że przynajmniej nic jej się nie stało… – wyszeptałam. – Co by było, gdyby ten facet okazał się zboczeńcem?
– Ewa, ocknij się! – mąż starał się przemówić mi do rozsądku. – Ty się ciągle martwisz o nią, a powinnaś o siebie!

Zaczęłam mieć poważny problem

To prawda, martwiłam się o Karolinę i chętnie bym z nią porozmawiała, ale, niestety, nie miałam do niej dostępu. Telefonów ode mnie nie odbierała, a kiedy poszłam do domu jej rodziców, nie zostałam nawet wpuszczona do środka.
– Sprawa jest już w prokuraturze! – warknął tylko jej ojciec przez drzwi. Zdenerwowałam się. Wyobrażałam sobie Bóg wie co, że może na przykład gdzieś Karolinę więżą… Tymczasem pewnej soboty podczas zakupów w centrum handlowym zobaczyłam ją – wystrojoną w króciutki top, roześmianą. „Ona się wcale nie przejmuje tą ciążą, a ja się tutaj zamartwiam!” – zdałam sobie nagle sprawę.

Co za wredna, mała jędza...

Kilka dni później dowiedziałam się, dlaczego Karolina tak się zachowuje. Dostałam bowiem na swoją prywatną skrzynkę mailową anonimową wiadomość, na widok której dosłownie szczęka mi opadła. Ktoś przesłał mi tak zwany zrzut pewnej strony. To był profil, który założyła sobie Karolina na jednym z portali społecznościowych. Roześmiane dziewczę pokazywało na niej odsłonięty brzuszek, informując wszystkich, że „zgodnie z planem będzie miała dzidziusia!”. Z dalszej treści tekstu wynikało, że Karolina chciała mieć dziecko „tylko dla siebie”, bo bobaski przecież są takie słodkie.

Postanowiła więc zajść w ciążę z „jakimś nieznajomym, ale zajebistym gostkiem” podczas obozu, aby rodzice nie martwili się o pieniądze, bo wtedy alimenty będzie jej płaciła „ta głupia trenerka”! Zrobiło mi się słabo. Nawet w najgorszych snach nie przypuszczałabym, że nastolatka może być tak podła! Wydrukowałam tę wiadomość i poszłam się spotkać z rodzicami Karoliny. Ojciec znowu nie chciał mnie wpuścić, ale zanim zatrzasnął mi drzwi przed nosem, zdążyłam mu podać wydruk. Stałam na wycieraczce, czekając, aż mi otworzy. Po chwili usłyszałam trzask zamka.
– Ja… nie wiem, co mam powiedzieć. Bardzo panią przepraszam – usłyszałam.

Okazało się, że Karolina czuła się po prostu samotna. Jako dziecko prosiła rodziców o braciszka lub siostrzyczkę, albo chociaż o pieska, z którym mogłaby się bawić. A że nie dostała, czego chciała, postanowiła zmajstrować sobie bobasa. Do dziś nie wiem, kto podesłał mi wtedy tamtą stronę, lecz oszczędził mi sporo nerwów. A co do Karoliny, to nie umiem się na nią gniewać. Tylko jej współczuję.

To też może cię zainteresować:
„W szkole kłamię, że jestem bogata, ale moi rodzice ledwo wiążą koniec z końcem. Chcę znaleźć sponsora, by żyć jak moje koleżanki”
„Jedna z uczennic mojego męża oskarżyła go o molestowanie. Nikt nie spodziewał się, jak wygląda prawda...”
„Byłam alkoholiczką, wylądowałam na dnie. Ale dopiero, gdy wytrzeźwiałam, moje małżeństwo prawie się rozpadło”

Redakcja poleca

REKLAMA