„Agnieszka miała kiedyś wielu facetów. Ale czy to oznaczało, że zdradziła mnie z moim kumplem?!”

czy ona mogła mnie zdradzić fot. Adobe Stock
„Może nie wiesz, ale przynajmniej dwóch z nas miało z Agnieszką romans” - trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy. Moja narzeczona na pewno nie była mi wierna...
/ 28.10.2020 04:59
czy ona mogła mnie zdradzić fot. Adobe Stock

Najpierw pękła szklanka. Jakby ktoś odciął jej górę diamentem. Równo, pięć centymetrów poniżej krawędzi. Zdziwiłem się, ale pomyślałem, że to tylko przypadek. Wyrzuciłem szkło do kosza na śmieci i dalej myłem naczynia, które zostały po wczorajszej imprezie.

Było tylko sześć osób, sami faceci

Taki wstęp do wieczoru kawalerskiego. Na miesiąc przed planowanym ślubem. Upiliśmy się okropnie. Najpierw wino, po butelce na głowę, potem coś mocniejszego. A na koniec głośne śpiewy do rana. Całe szczęście, że mój domek letniskowy nad jeziorem stoi z dala od sąsiadów.

– Mówię ci, chłopie, nie żeń się – powiedział mi w pewnym momencie Jarek, mój przyjaciel, mocno już wstawiony.
– Kocham Agnieszkę – wstałem, lekko się zataczając. – Jak żadną inną kobietę!
– Tak, wiem, ale to nie jest dobra partia – pokręcił głową. – Wierz mi na słowo.

Poczułem lekką irytację, lecz i niepokój

– Co masz na myśli? – spytałem.
– Poszukaj sobie porządnej dziewczyny – wybełkotał bezczelnie.
– Chcesz powiedzieć, że moja Agnieszka nie jest porządna? – nachyliłem się nad nim, patrząc mu w oczy i czując narastającą złość. – Masz coś do niej?
– Zdradzi cię dwa tygodnie po ślubie, zobaczysz – odparł pewny siebie.
Wściekłem się. „Ty chamie! – pomyślałem. – Jak śmiesz tak o niej mówić!”.

Uderzyłem tylko raz. Nie spodziewał się. Nie zdążył osłonić twarzy. Upadł na kanapę. Po chwili wstał i wyszedł bez słowa. Wszyscy natychmiast otrzeźwieli.
– Daj spokój, on chciał dobrze, martwi się o ciebie – zaczęli Jarka tłumaczyć. – Może nie wiesz, ale przynajmniej dwóch z nas miało z Agnieszką romans.

Nie wiedziałem. Dwóch na czterech. Jak by nie patrzeć – połowa. Nieźle.
– I co z tego? – prychnąłem. – Ona też nie jest moją pierwszą dziewczyną!
– Chodzi o to, że ona łatwo…
– Dosyć! – wrzasnąłem. – Dosyć, do jasnej cholery! Wynocha mi stąd!
Wzruszyli ramionami i poszli.

Całą czerwcową noc nie mogłem zasnąć

Przewracałam się z boku na bok. Zaczęło kiełkować zasiane przez Jarka ziarno niepokoju... Niby nie przeszkadzała mi przeszłość Agi, przecież ja też nie żyłem jak mnich. Mówiła mi, że miała wielu facetów, ale przysięgała, że to już minęło. A co, jeśli będzie mnie zdradzać? Może lubi mężczyzn bardziej, niż mi się wydaje? Rano zwlokłem się z łóżka i zacząłem sprzątać.

Odkurzyłem, potem wstawiłem szklanki do zlewu i zacząłem myć jedną po drugiej, starając się nie myśleć o wczorajszym wieczorze. I najpierw pękła ta pierwsza szklanka. Chwilę potem tak samo trzasnął kieliszek do wina. Co jest? Obejrzałem pozostałe kieliszki. Jeden miał głęboką rysę, kilka centymetrów poniżej krawędzi. Delikatnie pstryknąłem w szkło. W dłoni zostało pół kieliszka. Druga połowa z trzaskiem rozbiła się na podłodze. Idealnie ucięta.

Diament? Pierścionek z brylantem? Tak!

Jakaś kobieta musiała wycierać kieliszki, mając na dłoni pierścionek z brylantem. Pamiętam, jak moja matka dostała od ojca taki pierścionek z okazji dwudziestolecia małżeństwa. Zanim się zorientowała, podczas wycierania poprzecinała wszystkie szklanki. Ale tu? Klucze do mojego domku letniskowego miały tylko trzy osoby. Ja, Jarek i Agnieszka.

Szklanki kupiłem dwa miesiące temu, w tym czasie Agnieszki tu nie było. Przynajmniej ja nic o tym nie wiem… A Jarek? Chodzi ostatnio z jakąś studentką. Skromną bardzo, nie wygląda na taką, którą stać na brylant. Natomiast Agnieszka, tak, Agnieszka ma ładny pierścionek z błyszczącym kamieniem. „Nie, nie wolno mi tak myśleć” – zganiłem się w duchu i poszedłem wziąć prysznic. Koniecznie zimny, niech ochłodzi moją gorącą od domysłów głowę.

Zrzuciłem ubranie, wszedłem do kabiny i zasunąłem drzwi. Namydliłem się, odkręciłem prysznic, gdy nagle… Mój wzrok padł na szklaną ścianę kabiny. Co to? Dotknąłem palcem. Tak, nie miałem wątpliwości. Całe były porysowane. Grube rysy na wysokości mojej klatki piersiowej. Kto je zrobił? Kiedy? Jak? Moja wyobraźnia szybko podsunęła mi odpowiedź. Oto kobieta i mężczyzna.

Stoją nadzy w obłokach pary. On namydla ją, przy tym pieszcząc. Całuje. Ona przytula się do niego, obejmuje mocno. Przyciska go do ściany kabiny, wpijając się dłońmi w jego plecy. Dłońmi, które są uwięzione między jego palcami a taflą szkła. Na tym szkle pierścionek zaczyna znaczyć ślady namiętności...

A więc jednak? Jarek miał rację? Agnieszka? Moja Agnieszka?! Poczułem falę zalewającego mnie gorąca. Wyskoczyłem spod prysznica i od razu sięgnąłem po komórkę. Co ja jej powiem? Jak zapytać? Agnieszko, byłaś tu? Piłaś wino z mężczyzną, a potem brałaś z nim kąpiel pod prysznicem, gdzie zostały ślady twoich dłoni? Dłonie nie zostawiają śladów? Co ty powiesz! Ale brylantowe pierścionki chyba już tak, prawda?! Nie odbierała. Ubrałem się pospiesznie i pobiegłem do samochodu. Gnałem sto czterdzieści na godzinę. Nie widziałem niczego tylko rysy na szklanej ścianie.

Gdy wpadłem do domu, akurat wychodziła z łazienki. W szlafroku, z ręcznikiem na głowie. Spojrzałem na jej dłoń. Tak, oto i on. Milczący świadek jej zdrady.

– Byłaś ostatnio w moim domku na jeziorem? – zapytałem, siląc się na spokój.
Przez chwilę milczała.
– Tak, skąd wiesz? – spytała po chwili, spoglądając na mnie niepewnie.
– Znalazłem twoje ślady – syknąłem.
Zaczerwieniła się.
– Ślady? – spytała z niepokojem.
– Tak! – wrzasnąłem z wściekłością. – Myślałaś, że ukryjesz to przede mną?
– Powiedziałabym ci – wyszeptała, przerażona moim gwałtownym zachowaniem.
– Kiedy? – wrzeszczałem jak opętany. – Kiedy byś mi to powiedziała?
– Po ślubie – jęknęła przez ściśnięte gardło. – Chciałeś tam spędzić noc poślubną, wtedy byś się dowiedział…
– Po ślubie? Ty żmijo! Ty suko! Ty…

Wybiegłem, trzaskając drzwiami

Wsiadłem w samochód i pognałem przed siebie, tym razem pędząc chyba ze sto sześćdziesiąt. Boże, co za zdzira! Chciała mi w noc poślubną powiedzieć o zdradzie! Dobrze, że już wiem… Dzięki Jarkowi. To on podsunął mi pierwsze podejrzenie. Zadzwonił telefon. „Akurat Jarek. Należą mu się przeprosiny” – pomyślałem.

– Czołem, przyjacielu. Słuchaj, chcę cię przeprosić – zacząłem pierwszy.
– To ja chcę przeprosić – odparł.
– W porządku, zapomnijmy – westchnąłem. – Wpadniesz do domku nad jeziorem? Mam ochotę uchlać się w trupa.
– Nie mogę. Jestem umówiony z Darią.
– Z ubogą studentką? – zapytałem, od razu żałując, że wypominam jej ubóstwo.
– Fakt, nosi się ubogo – roześmiał się Jarek. – Ale to córka właściciela sieci jubilerskiej, jednej z największych w Polsce.

Osłupiałem. Poczułem, jak zimny pot spływa mi wzdłuż kręgosłupa.
– Byłeś z nią u mnie w domku?
– Byłem. A co? – zdziwił się.
– Miała pierścionek z brylantem?
– Zwariowałeś? Nie mam pojęcia.

Skończyłem rozmawiać i skręciłem w kierunku domku nad jeziorem. Muszę to przemyśleć. A więc to mógł być jednak Jarek. Z tą swoją córką jubilera. Ona z pewnością ma taki pierścionek, którym mogłaby porysować szklaną kabinę... No tak, ale to przecież niczego nie zmienia. Agnieszka też ma. W dodatku przed chwilą sama chciała się przyznać. Ledwo wszedłem do domu, zadzwonił telefon. Mama Agnieszki.

– Boże, co się z wami dzieje? – zapytała przerażona. – Agnieszka cała zapłakana. Nic mi nie chciała powiedzieć. Co się stało? Przecież za miesiąc ślub!

Chciałem powiedzieć, że ślubu nie będzie, lecz w ostatniej chwili coś mnie powstrzymało. I zadałem najbardziej absurdalne pytanie w życiu.

Czy ona mi wybaczy?!

Z jakim kamieniem Agnieszka ma pierścionek? Pytam, bo nie dostała przecież zaręczynowego, a chciałbym jej kupić. Czy jej pierścionek jest z brylantem?
– Z brylantem? – zdziwiła się. – No co ty? A kogo na to stać? To cyrkonia!

Nogi ugięły się pode mną. A więc wszystko jest inaczej... To nie pierścionek Agnieszki, tylko tej studentki Jarka! W takim razie o jakich śladach Agnieszka mówiła? Co ukrywała? I co miała mi tuż po ślubie ujawnić?! Rozejrzałem się uważnie po domu, ale nic nie zauważyłem, żadnego innego śladu. Same błędne tropy. Przed snem sięgnąłem do szafy po jasiek, wczoraj spałem bez niego i rano bolał mnie kark. Z szafy wypadła niewielka koperta przewiązana czerwoną wstążką. Na kopercie był napis „Dla mojego mężusia”.

Agnieszka? Rozerwałem kopertę. Ze środka wypadł mały, podłużny przedmiot. Przeczytałem napis. „Test ciążowy”. Plus był zaznaczony czerwonym flamastrem, żebym nie miał wątpliwości.
A więc to był ten ślad, o którym pomyślała Agnieszka! A ja, zazdrosny idiota… „Boże, czy ona mi wybaczy? Czy ona mi wybaczy?” – myślałem z rosnącą trwogą, biegnąc w stronę samochodu.

Zobacz więcej prawdziwych historii:
Tomek mnie oszukał. Był striptizerem
Spadek po babci prawie doprowadził mnie do ruiny
Wdałam się w romans z kolegą z pracy
Ojciec zostawił nas, gdy miałam 3 lata
Grzegorz udawał miłość, aby zmusić mnie do prostytucji

Redakcja poleca

REKLAMA