Dominika odpowiedziała. Po piętnastu latach milczenia. Napisała do Natalii, organizatorki naszego zjazdu absolwentów z okazji rocznicy matury, że się zjawi. Nie mogłam w to uwierzyć. Dominika, która nagle zniknęła z naszego życia, odcięła się od przeszłości i konsekwentnie ignorowała wszelkie próby kontaktu, teraz postanowiła wrócić?
Zaskoczyła mnie ta wiadomość
Natalia nie kryła ekscytacji, gdy zadzwoniła, by podzielić się tą nowiną.
– Zgadnij, kto napisał, że przyjdzie! – niemal krzyczała do słuchawki. – Dominika! Wyobrażasz sobie?
Poczułam, jak serce zaczyna mi walić. Dominika wracała. Wszystkie wspomnienia, które przez lata próbowałam zepchnąć na dno pamięci, nagle wypłynęły na powierzchnię. Bałam się tego dnia od lat.
– Dominika? – zapytałam, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie. – To... naprawdę niespodzianka.
Natalia nie zauważyła mojego zdenerwowania.
– Wiesz, zastanawiałam się, co u niej. Może opowie nam, co robiła przez te wszystkie lata. Słyszałam, że wyjechała za granicę. Ale dlaczego zerwała z nami kontakt?
Słuchałam jej jednym uchem. W głowie miałam tylko jedną myśl: „Dlaczego teraz? Dlaczego po tylu latach zdecydowała się wrócić?”. Tego wieczoru długo siedziałam w milczeniu, wpatrując się w zdjęcie Krzysztofa stojące na komodzie. Wszystko, co zbudowałam przez te lata, mogło się rozpaść w jednej chwili.
Byłyśmy jak papużki-nierozłączki
Poznałyśmy się w liceum. Ja i Dominika byłyśmy nierozłączne. Mówiono o nas „dwie kujonki” – ambitne, zawsze w pierwszych ławkach, pochłonięte nauką. Inni chodzili na imprezy, randkowali, wagarowali, a my spędzałyśmy czas nad książkami, planując przyszłość.
Dominika była spokojna, wyważona, zawsze opanowana. Ja byłam jej przeciwieństwem – impulsywna, czasem zbyt emocjonalna. Uzupełniałyśmy się idealnie. Ona tonowała moje wybuchy, a ja przypominałam jej, że czasem warto zaryzykować.
– Razem zdobędziemy świat – mówiła, kiedy siedziałyśmy na ławce przed szkołą, marząc o tym, co przyniesie przyszłość.
Dominika chciała zostać architektką, ja – lekarzem. Byłyśmy pewne, że nic nas nie rozdzieli. Ale życie potoczyło się inaczej. Po maturze poszłyśmy różnymi drogami. Ja wyjechałam na medycynę, ona na architekturę do innego miasta. Początkowo utrzymywałyśmy kontakt – listy, telefony, SMS-y. Ale z czasem nasze rozmowy stawały się coraz rzadsze.
Była nim oczarowana
Kiedy Dominika po raz pierwszy wspomniała o Krzysztofie, coś w naszej relacji zaczęło się zmieniać.
– Musisz go poznać! – mówiła z entuzjazmem, którego wcześniej u niej nie widziałam. – On jest... po prostu wyjątkowy.
Z początku słuchałam z zaciekawieniem. Dominika nigdy nie mówiła o chłopakach. Ale z każdą kolejną rozmową czułam rosnący dystans między nami. W końcu zgodziłam się go poznać. Spotkaliśmy się w małej kawiarni podczas jednej z moich wizyt w jej mieście. Dominika przyszła z Krzysztofem, trzymając go za rękę.
Już wtedy poczułam, że wszystko się zmienia. Krzysztof był wysoki, przystojny, z inteligentnym błyskiem w oku i uśmiechem, który sprawiał, że chciało się go słuchać godzinami. Dominika patrzyła na niego z uwielbieniem, a on na nią z czułością. A ja? Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby zrozumieć, że chcę go mieć.
Przez kolejne miesiące Dominika opowiadała mi o Krzysztofie. Każda rozmowa była wypełniona szczegółami o tym, jaki był cudowny – o jego planach, pasjach, marzeniach. Byłam w stanie wyobrazić sobie ich wspólne życie niemal jak film. Mówiła o nim z takim uwielbieniem, że nie sposób było nie zauważyć, jak bardzo była zakochana.
– Krzysiek znalazł mieszkanie, które idealnie nadaje się dla nas – powiedziała pewnego dnia przez telefon. – Ma mały balkon i widok na park. Już widzę nas tam razem.
Słuchałam jej słów z udawanym entuzjazmem, ale w środku czułam, jak moje wnętrze się ściska. Wszystkie te opowieści o Krzysztofie, o ich planach, sprawiały, że czułam się coraz bardziej... odsunięta na dalszy plan. Jakby Dominika była już w zupełnie innym świecie, a ja została gdzieś w tyle. Im więcej mówiła o nim, tym bardziej rosła we mnie zazdrość. Dlaczego to ona miała takie szczęście? Przecież zawsze byłyśmy sobie równe. Dlaczego miała zdobyć kogoś takiego jak Krzysztof?
Zazdrość mnie zżerała
W końcu postanowiłam coś zrobić. Zaczęłam częściej odwiedzać Dominikę. Pod pretekstem tęsknoty za przyjaciółką starałam się spędzać czas z nimi obojgiem. Na początku Krzysztof traktował mnie uprzejmie, ale obojętnie. Jednak z czasem zaczął się otwierać.
Wtedy zaczęłam zauważać jego drobne gesty. Jak uśmiechał się, kiedy mówiłam coś zabawnego. Jak zatrzymywał wzrok na mnie odrobinę dłużej, niż to było konieczne. Być może sobie to wmawiałam, ale czułam, że zaczyna mnie zauważać w sposób, w jaki wcześniej tego nie robił.
Ale to mi nie wystarczało. Chciałam więcej.
Pewnego wieczoru, po kolejnej wspólnej kolacji, postanowiłam zrobić krok dalej. Siedziałyśmy z Dominiką w jej kuchni, popijając herbatę. Krzysztof wyszedł na chwilę, by odebrać telefon. Siedziałam w milczeniu, ważąc każde słowo, które miałam powiedzieć. W końcu zebrałam się na odwagę.
– Dominika, muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam cicho, udając zakłopotanie.
Przez chwilę walczyłam sama ze sobą. Wiedziałam, że to, co zaraz powiem, zmieni wszystko. Ale zazdrość była silniejsza.
– Krzysztof... – powiedziałam, spuszczając wzrok. – Myślę, że on coś do mnie czuje.
Zobaczyłam, jak Dominika blednie. W jej oczach pojawiło się niedowierzanie.
– O czym ty mówisz?
– Przepraszam – wyszeptałam. – Wiem, że to dla ciebie trudne, ale myślę, że powinnaś wiedzieć.
Dominika siedziała przez chwilę w milczeniu, patrząc na mnie zszokowana. W końcu wstała i wyszła z kuchni. Następnego dnia wyjechała. Nie pożegnała się ani ze mną, ani z Krzysztofem.
Zniknęła na wiele lat
Krzysztof był zdruzgotany. Nie rozumiał, dlaczego Dominika tak nagle zniknęła. Próbował do niej pisać, dzwonić, ale ona milczała. W końcu przyszedł do mnie, prosząc o pomoc.
– Nie wiem, co się stało – powiedział, siedząc na mojej kanapie z kieliszkiem wina w dłoni. – Po prostu zniknęła. Czy ona coś ci mówiła? Miała do mnie jakiś żal?
– Nie wiem – skłamałam, patrząc na niego z troską. – Naprawdę nie mam pojęcia.
Krzysztof milczał przez chwilę, a potem spuścił wzrok.
– Może ja zrobiłem coś nie tak.
– To nie twoja wina – powiedziałam, kładąc dłoń na jego ramieniu.
Wtedy wszystko zaczęło się zmieniać. Stopniowo spędzaliśmy coraz więcej czasu razem. Najpierw jako przyjaciele, później... połączyło nas coś więcej. Nie było to łatwe. Krzysztof długo opłakiwał Dominikę. Często wspominał ją w naszych rozmowach, zastanawiał się, czy mógł coś zrobić inaczej. Ale z czasem zaczął otwierać się na mnie. Po roku byliśmy parą. Po dwóch latach wzięliśmy ślub. Miałam wszystko, czego pragnęłam. Krzysztofa, dom, rodzinę. Ale w głębi duszy zawsze wiedziałam, że to szczęście było zbudowane na kłamstwie.
Nie spojrzę jej w oczy
A teraz Dominika wracała. Kiedy Krzysztof znalazł ją na Facebooku, wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, zanim się skontaktują. Pewnego wieczoru wszedł do salonu z telefonem w ręku.
– Rozmawiałem z Dominiką – powiedział cicho. – Powiedziała mi, dlaczego wtedy wyjechała.
Czułam, jak mój świat zaczyna się rozpadać.
– Czy to prawda? Czy to ty ją tak perfidnie okłamałaś?
Nie miałam siły zaprzeczać.
– Tak – wyszeptałam.
– Dlaczego? – zapytał, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
– Bo cię kochałam – odpowiedziałam.
Krzysztof długo nic nie mówił. W końcu wstał i wyszedł z domu. Kilka dni później spakował swoje rzeczy i się wyprowadził. Nie próbował nawiązać ze mną kontaktu. Dominika również się nie odezwała. Zostałam sama, z poczuciem winy, które mnie nie opuszcza. Czasami zastanawiam się, co by było, gdybym wtedy postąpiła inaczej. Gdybym pozwoliła Dominice i Krzysztofowi być razem. Ale wiem, że takich pytań nie powinnam sobie zadawać. Nie można budować szczęścia na cudzej krzywdzie.
Monika, 38 lat
Czytaj także:
„Niewierność to dla mnie bułka z masłem. Mąż myśli, że chodzę na fitness, a ja spalam kalorie inaczej”
„Dowiedziałam się o ciąży mając 44 lata i od 3 miesięcy będąc wdową. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać”
„Przez 20 lat byłam ofiarą przemocowego męża. Nie odeszłam, bo kiedy nie pił, był moim najlepszym przyjacielem”