Są dwie możliwości: albo mój mąż jest kompletnym, pozbawionym uczuć idiotą, albo w ogóle mnie nie kocha. Nie wiem, co gorsze.
Nie mogę skupić się na przygotowaniach do świąt, bo moje myśli wciąż zaprząta tylko jedno pytanie: co powie Bogdan. Czy doceni moje starania, dobrą wolę, wysiłek? Czy znowu będzie mnie krytykował i kręcił nosem? I przy stole usłyszę, że Beata robiła smaczniejsza rybę, a jej pierogi się nie rozpadały?
Gdy wrócił z pracy, zamiast żony zobaczył liścik
Zacznę od tego, że mam męża z odzysku. Nie, nie rozbiłam jego małżeństwa. Z czystym sumieniem staję codziennie przed lustrem i patrzę na swoją twarz. Kiedy się poznaliśmy, był świeżo upieczonym rozwodnikiem. Żona zostawiła go dla jakiegoś innego faceta. Po 15 latach małżeństwa. Któregoś dnia wyszedł do pracy, a gdy wrócił, już jej nie było. Na stole zostawiła wyjaśnienie, że się zakochała i chce rozwodu. Wyobrażacie to sobie? Zazwyczaj to mężczyznom odbija i zamieniają partnerki na inny, nowszy model. A tu było odwrotnie.
Na początku naszej znajomości Bogdan nie był w najlepszej formie. Widziałam, że bardzo przeżywa rozstanie z Beatą. Dużo o tym mówił. Inną kobietę może by to zraziło albo znudziło, ale nie mnie. Podobało mi się, że jest taki szczery i potrafi otwarcie rozmawiać o swoim cierpieniu i bólu. Początkowo byliśmy tylko przyjaciółmi, ale z czasem zostaliśmy parą. Rok temu poprosił mnie o rękę.
– Wiesz, zawsze myślałem, że po zdradzie Beaty nie oświadczę się już żadnej kobiecie. Ale przy tobie znowu poczułem się szczęśliwy, chce mi się żyć – wyznał, zakładając mi na palec pierścionek zaręczynowy. Gdy to usłyszałam, omal nie oszalałam z radości. Kilka miesięcy później wzięliśmy ślub. Byłam przekonana, że będziemy żyć jak w bajce: długo i szczęśliwie. Niestety, rzeczywistość nie jest tak różowa. Dlaczego?
Bo mimo upływu czasu mąż ciągle mi przypomina, że nie jestem pierwszą kobietą w jego życiu. Czegokolwiek dotknę, słyszę, że Beata robiła to inaczej albo lepiej. W najczarniejszych snach nie spodziewałam się, że Bogdan będzie mnie porównywał do swojej byłej żony. Uznałam, że już wymazał ją z pamięci. Zwłaszcza że nie mieli dzieci i nie musieli się kontaktować w sprawie odwiedzin czy problemów związanych z wychowaniem.
Naiwnie myślałam więc, że teraz liczę się tylko ja i nasze szczęście, a poprzedni nieudany związek utonął w mrokach zapomnienia. Ale się pomyliłam. Po raz pierwszy uświadomiłam to sobie, gdy zaraz po ślubie przeprowadziłam się do Bogdana. Ja wolałam, żebyśmy zamieszkali u mnie, bo nie uśmiechało mi się spać w tym samym łóżku, w którym spała Beata, ale się uparł. Stwierdził, że jego apartament jest większy i w lepszej dzielnicy. No i uległam.
Po przewiezieniu rzeczy chciałam się jak najszybciej rozpakować, więc wrzucałam wszystko do szaf i szafek trochę bez składu i ładu. Mąż przyglądał się temu ze skwaszoną miną.
– Dlaczego nie układasz tych ubrań porządnie? Jutro niczego nie będziesz mogła znaleźć… – odezwał się nagle.
– Potem to zrobię. Na razie chcę oczyścić pokój z pudeł, bo się o nie pozabijamy – uśmiechnęłam się.
– Po co dwa razy robić to samo? Beata nigdy nie pozwoliłaby sobie na taką stratę czasu – odparł.
Zmroziło mnie, lecz nie odezwałam się ani słowem. Nie chciałam zaczynać wspólnego życia od awantury.
Dywany ocieplają wnętrze? A ja ich nienawidzę!
Kilka dni później postanowiłam co nieco pozmieniać w mieszkaniu. Bogdan wyjechał w delegację, miałam czas trochę poszaleć. Poprzestawiałam meble, pozwijałam i wyniosłam do piwnicy dywany, które tylko zbierały kurz, a na dodatek przykrywały przepiękną podłogę, zdjęłam ze ścian kilka obrazów, bo od ich nadmiaru mieniło mi się w oczach. Umordowałam się okrutnie, ale byłam zadowolona z efektu. Myślałam, że Bogdan też będzie zachwycony. Z niecierpliwością czekałam na jego powrót.
– O Boże, a co tu się stało? – zapytał, gdy rozejrzał się po mieszkaniu
. – A nic takiego, zrobiłam małe przemeblowanie. Podoba ci się?
– Ja wiem… Tamto ustawienie było chyba lepsze. No i gdzie podziały się dywany? Beata zawsze powtarzała, że ocieplają wnętrze – odparł.
Poczułam, jak wzbiera we mnie złość.
– Beaty tu już nie ma, zostawiła cię, pamiętasz? Teraz jestem ja. I nienawidzę dywanów – wybuchłam. Spojrzał na mnie zdumiony.
– Dlaczego krzyczysz? Z powodu głupich dywanów? W porządku, skoro już je wyniosłaś, to niech zostaną w piwnicy. Ale w przyszłości chciałbym, żebyś uzgadniała ze mną takie zmiany – stwierdził.
Ze złości chciało mi się wyć… Miesiąc później zaprosiłam na niedzielny obiad rodziców Bogdana. Od rana stałam przy garnkach, bo chciałam zaimponować teściom. Na godzinę przed ich przybyciem zaczęłam przygotowywać stół. Ledwie położyłam obrus i ustawiłam kilka talerzy, gdy obok pojawił się Bogdan.
– Obrus w kwiaty? Beata zawsze kładła biały. Mówiła, że lepiej pasuje do wzorzystych talerzy. Jak chcesz, to zaraz go znajdę – ruszył w stronę komody, ale złapałam go za rękaw.
– Nie! Ten mi się podoba… – powiedziałam, ledwie hamując złość.
– Tak? No dobrze, niech zostanie… Ale myślałem, że masz większe wyczucie smaku – westchnął.
Gdyby nie to, że za chwilę mieli pojawić się teściowie, tobym chyba złapała ten obrus za rogi i wyrzuciła za okno razem z talerzami i tym, co ugotowałam.
Szlag mnie trafił! Dłużej tego nie wytrzymam
Czasem myślę, że nasze małżeństwo to pomyłka, że Bogdan wcale mnie nie kocha i ciągle myśli o swojej eks. Bo przecież gdyby tak nie było, toby mnie do niej nie porównywał, prawda? Przecież musi zdawać sobie sprawę z tego, że wspominając Beatę, sprawia mi ogromną przykrość i ból… Przyjaciółka powiedziała mi ostatnio, że faceci są bardzo niedomyślni i jak się nie powie im czegoś wprost, to nie rozumieją. Mam z nim porozmawiać?
To też może cię zainteresować:
„Wyszłam za mąż jako głupia i naiwna 19-latka. Po 30 latach nawet nie mogę na niego patrzeć”
„Wiecie, które kobiety wybaczają zdradę? Z doświadczenia wiem, że te, które mają wysokie poczucie własnej wartości”
„Mój 65-letni ojciec związał się z 28-latką. Przestało mi to przeszkadzać, gdy… mnie uwiodła”