„Mój 65-letni ojciec związał się z 28-latką. Przestało mi to przeszkadzać, gdy mnie uwiodła”

mężczyzna który wdał się w romans z partnerką ojca fot. Adobe Stock
Moja mama zmarła, gdy ojciec miał pięćdziesiąt osiem lat. Kilka miesięcy wcześniej hucznie świętowaliśmy trzydziestolecie ich małżeństwa. Rodzice razem tworzyli od podstaw biznes. Kurze fermy, potem fabryka wędlin drobiowych. W gminie nasza rodzina była najbogatsza i najbardziej wpływowa.
/ 17.03.2021 10:40
mężczyzna który wdał się w romans z partnerką ojca fot. Adobe Stock

Mama zmarła dość nieoczekiwanie. Nikt z nas nie był na to przygotowany, a zwłaszcza ojciec. Jeszcze ze dwa lata po pogrzebie zdarzało się, że podczas rodzinnego obiadu odwracał się w stronę krzesła, na którym zawsze siadała mama, i chciał jej coś powiedzieć. A gdy widział puste miejsce, zastygał na moment, ramiona mu opadały i tracił humor. Ale w końcu życie szło dalej, przeszłość powoli się zacierała i w sześćdziesiąte piąte urodziny ojca przy naszym stole nie było już żadnego ducha.

A ojciec ogłosił, że wkrótce (dokładnie za dwa lata) zamierza przejść na emeryturę. Zacząć łowić ryby, grać w brydża, odpoczywać. Wszystko się zmieniło podczas przyjęcia urodzinowego.

Moja starsza siostra Maria jest projektantką bielizny dla kobiet, ma własną firmę i luksusowy butik. Na przyjęcie z okazji urodzin taty zaplanowała pokaz. Miał być wybieg, modelki. Moja żona, Kasia, i niektóre inne żony zaproszonych na przyjęcie przyjaciół taty wyrażały zaniepokojenie tym pomysłem – stadko młodych pięknych dziewcząt w skąpych bikini to nie widok dla przyzwoitych ojców rodzin. Ale Maria zbiła wszystkie sprzeciwy jednym stwierdzeniem:
– Chodzi o to, żeby staruszkowi sprawić przyjemność. Niech się trochę poślini, w końcu nic innego mu już nie pozostało.

O, jakżeż się ona myliła. Kiedy tata na wybiegu zobaczył Aldonę – jedyną modelkę plus size, czyli rozmiar 40 i miseczka D – niemal na moich oczach odmłodniał o dziesięć lat. Wyprostował się, poszarzała cera lekko poróżowiała, jakby krew wreszcie zaczęła docierać do skóry. Oczy rozbłysły blaskiem supernowej, która co prawda szybko się wypali i zgaśnie, ale co w tym czasie namiesza, to jej.

Po pokazie zaprosił wszystkie pięć modelek na szampana, ale emablował tylko Aldonę. Skutek? Miesiąc później rzuciła chłopaka i pracę, i zamieszkała w domu mojego ojca. Trzy miesiące później ojciec oznajmił, że zamierza Aldonę poślubić.

Cała rodzina próbowała mu to wybić z głowy. Tłumaczyliśmy, że dziewczyna ma dwadzieścia osiem lat i z pewnością nie wychodzi za starca z miłości. Że oplotła go siecią kłamstw, by dorwać się do jego pieniędzy. I jeśli już koniecznie chce ślubu z tą matrymonialną naciągaczką, to niech spisze intercyzę. Ale on nie chciał. Twierdził, że dopiero teraz czuje, że żyje, że znów jest mężczyzną. I chce Aldonie za to podziękować tak, jak potrafi.
– Tato, spróbuj myśleć rozsądnie.
Ja i on siedzieliśmy w salonie jego willi, Aldona na piętrze szykowała się do wyjścia na kolację w mieście. 
– Nie wiesz, czy naprawdę zerwała ze swoim kochasiem. Może on tylko czeka, aż ona dorwie się do konta i cię okradnie. Stracimy wszystko, na co pracowaliśmy całe życie. Co zostanie dla twoich dzieci? Dla twoich wnuków?
– To są moje pieniądze – odparł ojciec. – Ja na nie zapracowałem.
– Ty i mama – rzuciłem, zezłoszczony.
– Zapomniałeś już o niej?
– Po prostu jesteś zazdrosny, synu. Ty masz żonę, która klęka przed księdzem, a ja taką, która klęka przede mną, he he – mrugnął okiem i poszedł w stronę schodów, po których właśnie schodziła jego narzeczona w obcisłej sukience i na niebotycznych obcasach.

Była piękna. Była seksowna. Jestem mężczyzną, więc nie mogłem zaprzeczyć.

Najgorsze, że słowa ojca jakoś zahaczyły się w mojej głowie. Zadziałały na moją wyobraźnię. Wychowałem się w małym mieście, moja matka była praktykującą katoliczką i wbiła mi do głowy, że seks jest po to, by robić dzieci. No i po to, by uspokoić męskie ciała. Moja żona podzielała to przekonanie. I wszelkie odstępstwa od szybkiego rozładowania się pod kołdrą w ciemnościach traktowała jako zboczenie. Zazwyczaj mi to nie przeszkadzało.
I nagle, prawie w czterdziestym roku życia, zacząłem o „tym” myśleć jak napalony nastolatek. Marzyć. Ale tych swoich marzeń nie miałem jak zrealizować.

Przez to nienawidziłem Aldony. Nawet bardziej niż moja żona chciałem, by zniknęła z naszego życia, żeby wszystko wróciło do normy. Wymyśliłem więc, że jej zapłacę.
Któregoś dnia poszedłem do domu ojca, gdy był w pracy, a Aldona sama.
Zaoferowałem jej dużo pieniędzy w gotówce za to, żeby zniknęła z życia ojca.
Roześmiała mi się w twarz.
– Proponujesz mi ochłapy, chłopczyku. Ja jako jego żona będę miała cały tort. On zrobi dla mnie wszystko. A ja dam mu szczęście, o którym ty nie masz pojęcia. A może chcesz wiedzieć, jak to jest?
Staliśmy blisko siebie. I wtedy to zrobiła – osunęła się na kolana. Myślałem, że umrę – z zażenowania, z ekscytacji, z rozkoszy. Powiedziałem sobie, że pozwolę jej to zrobić, żeby potem móc powiedzieć ojcu, że będzie miał dziwkę za żonę. Ale Aldona później, gdy wytarła usta, powiedziała:
– Więcej dostaniesz po moim ślubie.

Ta obietnica mnie przekonała

Sprawiła, że nie mogłem się doczekać wesela ojca. Mówiłem wszystkim: „Stary ma prawo do odrobiny szczęścia”. I dodawałem w myślach: ja też.
Aldona spełniła obietnicę wkrótce po tym, jak wróciła z mężem z podróży poślubnej do Włoch. Kiedy leżeliśmy w zmiętej pościeli, a ja miałem wrażenie, że jestem innym człowiekiem, powiedziała:
Kazio to słodki staruszek, ty masz siłę i kondycję. Ale cóż… – wzruszyła ramionami – nie można mieć wszystkiego.
A potem spojrzała na mnie spod oka.
– A może można? Ty w dzień, on w nocy… szczęściara ze mnie.
Po chwili zaś dodała:
– I wszystko zostaje w rodzinie!

Wróciłem do domu uszczęśliwiony. To nie będzie ostatni raz – śpiewało mi w duszy. Z początku spotykaliśmy się raz w tygodniu. Po kilku miesiącach częstotliwość naszych spotkań zmalała. Ojciec przeszedł na emeryturę, „by zająć się młodą żoną”. Ciągle gdzieś jeździli, wychodzili. Trzymał się jej jak rzep psiego ogona, nie zostawiając dla mnie nic. Ani godzinki. A kiedy widziałem się z Aldoną, zazwyczaj było to w większym gronie. Patrzyłem na nią jak na boginię. Lśniła, brylowała w naszym małomiasteczkowym towarzystwie jak supergwiazda. Mężczyźni nie mogli oderwać od niej wzroku, kobiety jej nienawidziły.

A ja ją kochałem. Tęskniłem. I nie mogłem jej mieć, bo stary jej pilnował jak trójgłowy cerber. Widziałem spojrzenia, jakie mi rzucała. Ona też mnie pragnęła. Gdy zdarzyło się, że przez moment byliśmy sami, dotykała mnie, koniuszek jej języka przesuwał się po czerwonych wargach.
– Może jutro… – szeptała. – Gdy będzie ćwiczył na siłowni.
To były rzadkie chwile, wykradzione, pełne pośpiechu i napięcia, a przez to intensywne. A czas między nimi był torturą. Wydaje mi się, że żyłem w jakimś obłąkaniu, w głodzie, który sprawiał, że nie byłem w stanie myśleć o niczym innym, tylko o Aldonie. No i w końcu, pewnego dnia, po prostu odreagowałem.

Przyjechałem do domu ojca, szykując się na kilkugodzinną rozkosz. Ona czekała na mnie w sypialni. Wszedłem na górę. Ale ledwie postawiłem nogę na korytarzu, szczęknęły drzwi. Ojciec wrócił.
Odstawił sprzęt wędkarski i zaczął wchodzić po schodach.
– Co tu robisz? Miałeś być na rybach – spytałem, czując nagłą złość.
– Jakoś nie mam ochoty. Wolę być z żoną. Zabiorę ją na żaglówkę. Z pokładu też mogę łowić, patrząc, jak się opala…
Zrobiło mi się niedobrze.
– A co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być w ubojni?
Stał na ostatnim schodku, ja krok od niego. Wtedy z sypialni usłyszałem wołanie:
– Idziesz już? Bo mi ochota przejdzie.
Zrozumiał. I zaskoczył mnie. Zamiast się oburzyć, uśmiechnął się z drwiną.
– Biedny głupcze. Za cienki jesteś na nią. To barrakuda…
Nie chciałem słuchać, co ojciec ma do powiedzenia. Wyrzuciłem przed siebie ręce. Kiedy spadał z krzykiem w dół, patrzyłem tylko, nie rozumiejąc, co się dzieje. A kiedy leżał już na kamiennej posadzce holu z dziwnie przekrzywioną głową, po prostu zemdlałem.

Obudziłem się w karetce, obok stał policjant. Aldona ich wszystkich wezwała. Zeznała, że od zawsze na nią nastawałem. Że kiedy jej mąż pojechał na ryby, ja przyszedłem i chciałem ją zgwałcić. Uciekła na górę, ja pobiegłem za nią. Wtedy zdarzył się cud i wrócił Kazio. Uratował ją. A ja zepchnąłem go ze schodów…
Och, potrafiła oczarować i policjantów, i prokuratorów. Biedna, piękna wdowa.
Zostałem oskarżony o zamordowanie ojca i skazany na piętnaście lat. Rodzina się mnie wyrzekła. A Aldona… biedna, piękna wdowa uznała, że nie może żyć w mieście, z którego ma tyle smutnych wspomnień. Mimo próśb rodziny spieniężyła swoją część spadku, niszcząc naszą firmę, i wyjechała. Ojciec miał rację. Byłem za cienki na tę barrakudę. 

Więcej prawdziwych historii:
„Raz jeden wysłałam kochankowi swoje nagie zdjęcie. Gdy z nim zerwałam, zaczął mnie nim szantażować”
„Sąsiadka prowadziła krucjatę przeciw agencjom towarzyskim w okolicy. Okazało się, że w jednej z nich pracuje jej córka”
„Bardziej niż mnie kochał swoją dawno zmarłą żonę. To była walka z widmem, której nie umiałam wygrać”

Redakcja poleca

REKLAMA