„Wypaplałam żonie szefa, że bawidamek do swojego biurka sprowadza kochanki. Zamiast podziękować, wywaliła mnie z pracy"

zwolniona kobieta fot. iStock, SeventyFour
„Moja mama zawsze powtarzała, że żona powinna mieć w zanadrzu jakiś haczyk na swego męża".
/ 08.03.2024 15:00
zwolniona kobieta fot. iStock, SeventyFour

Łże jak pies – mówi o nim żona. – Jak pies poleciałby za babą na trzecią wieś! Potem wraca jak zbity pies i jak pies się łasi. Wiem, że kocha nie mnie, tylko ciepłe spanie i pełną miskę! – tak pani opowiada o swoim ślubnym i nie zostawia na nim suchej nitki. Ma w tym swój interes!

Mój szef to istny pies na baby

Jej mąż nazwany Psem jest naprawdę trochę podobny do dużego, silnego brytana. Pod pozorną dobrodusznością kryją się stalowe mięśnie i bojowy charakter. Zezłościć Psa – to wydać na siebie wyrok! Szybko wpada we wściekłość i atakuje. Równie szybko jednak się uspokaja. Tylko sapanie i gniewne pomruki świadczą o tym, że jeszcze przed chwilą szalał ze złości.

– Ona jest jak kot – tak ocenia charakter swojej żony jej mąż Pies.

– Niby milutka i miękka jak kłębek wełny, ale nie daj Boże jej się sprzeciwić! Podrapie do krwi, a potem ułoży się na kanapie i będzie słodko mruczeć. Trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno prychała jak wściekła pantera! I rzeczywiście, mało kto wierzy, że słodka, miła, spokojna kotka byłaby zdolna do zadawania ran.

Kiedyś nie mogli bez siebie żyć

Wiele lat temu Pies i Kot były Pieseczkiem i Koteczkiem. Jadły sobie z pyszczków, spały wtulone w siebie, miauczały i popiskiwały miłosnym językiem. Jedno bez drugiego nie mogło żyć.

Teraz tylko walczą ze sobą. Rozwodzą się, biegają do zespołów adwokackich i szukają sprytnych prawników, którzy potrafiliby wyciągnąć od drugiej strony ostatnią złotówkę. Pies i Kot się nienawidzą, nie znają uczucia litości i gotowi są walczyć do końca.

Pies i Kot mają dzieci, ale teraz o nich zupełnie nie myślą. Są pochłonięci robieniem sobie na złość i toczoną wojną.

Ja jestem dla nich prawie nikim. Ot, zwykła ze mnie niania, a właściwie pomoc domowa do wszystkiego. Nie mam prawa się wtrącać do spraw moich państwa. Po prostu gotuję, sprzątam, pilnuję dzieci, dbam o ogród. Jestem zadowolona, bo dla samotnej osoby bez specjalnych szkół to świetne zajęcie. Martwię się jednak, co będzie ze mną, kiedy wreszcie ten rozwód nastąpi.

Szef przygruchał sobie kochankę

Zaczęło się od tego, że pan Pies miał kochankę. Nikt, poza mną, o tym nie wiedział. Gdybym siedziała cicho, nie miałabym teraz do siebie pretensji. Ale zachciało mi się paplać!

Pani, czyli Kot wyjechała z dziećmi nad morze, a pan w tym czasie używał sobie, ile się dało! Parę razy przyprowadził swoją kochankę do domu i spał z nią w małżeńskiej sypialni.

To dla pani – powiedział, dając mi sto złotych. – Proszę o dyskrecję. Niczego pani nie widziała.

Teraz czasami myślę, że może trzeba było trzymać język za zębami, ale to przecież tak by było, jakbym uczestniczyła w cudzym grzechu! Zwłaszcza że kochanka pana zachowywała się bezczelnie i bezwstydnie goła chodziła po całym domu!

– Zgrabna była jak modelka, to prawda, ale żeby tak paradować nago również przede mną, to już naprawdę skandal – opowiedziałam pani wszystko ze szczegółami, co działo się pod jej nieobecność.

Bardzo ją to zabolało

Widziałam, że tego mężowi tak łatwo nie wybaczy. Myślałam, że pan Pies będzie przepraszał, że tamtą pogoni i że wróci do domu skruszony niczym kundel z podkulonym ogonem! Moja mama zawsze powtarzała, że żona powinna mieć w zanadrzu jakiś haczyk na swego męża. To ja pomyślałam, że daję mojej pani właśnie taki haczyk i że to jest dla niej dobre. Nawet mi do głowy nie przyszło, że zaraz będzie rozwód! W końcu chłop jak prawdziwy kundel czasem napaskudzi, więc trzeba go dobrze skarcić i robić swoje. A pani Kot postąpiła po kociemu. Wysłuchała, co miałam do powiedzenia, coś tam cichutko pomruczała i położyła się na kanapie. Leżała tam i leżała zwinięta w kłębek i do nikogo się nie odzywała. Wszystko było na mojej głowie.

Pan miotał się po domu jak wściekły pies. Zgrzytał zębami, wrzeszczał, chciał mnie zwalniać, bo zaraz się domyślił, skąd pani Kot wie o jego sprawkach.

Wyczyściła mu konta w banku

Potem pani zaczęła działać. Najpierw wyczyściła panu konta bankowe. Nie wiem, jak to zrobiła, bo za bardzo się na tym nie znam, ale awantura była straszna, więc chyba chodziło o spore pieniądze. Potem zaczęła użalać się do rodziny i znajomych, że jest oszukiwana, zdradzana i nieszczęśliwa. Dotarła wszędzie! Nie było znajomego domu, gdzie nie opowiedziałaby, jaki wredny i wstrętny jest pan Pies. Chyba to się odbiło i na interesach pana, bo kłócili się coraz bardziej zażarcie. Pan wrzeszczał, a pani mruczała i drapała do krwi, ale po cichutku.

Czułam, że o coś jej chodzi, że chce mieć w rękawie jeszcze jakiegoś asa, bo robiła wszystko, żeby tylko pana rozjuszyć. A to wyrzuciła jego elektroniczny notes, a to popsuła komputer, a to rozbiła jego samochód. Wreszcie, podczas którejś awantury pan ją tak uderzył, że upadła na ciężką, rzeźbioną komodę. Narobiła sobie sporo siniaków, ale ten pod okiem był naprawdę okropny! Nie mogłam zrozumieć, dlaczego zamiast płakać i krzyczeć ona triumfalnie się uśmiechała.

– Nareszcie go zniszczę! – stwierdziła po powrocie z obdukcji, a ja wtedy pojęłam jej zachowanie.

Miarka się przebrała

Z tym siniakiem na skroni i pod okiem znowu odwiedziła wszystkich znajomych i pokazała, jakiego ma męża łobuza i bandytę. Nawet ekspedientki w sklepie jej współczuły, bo chętnie opowiadała im o swoich krzywdach. W banku, na poczcie, w przychodni lekarskiej pan Pies był spalony!

Pani załatwiła sobie pomoc psychologa i dostała wszystkie papiery, o jakie jej chodziło. Wiedziałam, że po kryjomu wynajęła prawników, którzy jej doradzali, jak przejąć firmę i jak najlepiej zabezpieczyć się finansowo. Pani okazała się doskonałą uczennicą, wszystko bowiem robiła bez emocji i konsekwentnie.
W końcu przyczaiła się jak prawdziwa kocica, wiedząc, że ofiara się jej już nie wymknie. Wtedy zaczęła się nią bawić i obserwować, jak mąż próbuje wydostać się z matni!

Pan awanturował się. Szalał. Pił. Pokazywał się na mieście z kolejnymi dziewczynami. Wyjeżdżał, wracał. Wyprowadzał się i wprowadzał. A wszystko to robił z wielkim hałasem.

Pani cichutko, niemal niezauważalnie robiła swoje. Przeprowadziła bardzo korzystny dla siebie podział majątku i czekała, aż na sprawie rozwodowej zapadnie wyrok wskazujący na całkowitą winę pana Psa. Musiała mieć pewność, że alimenty na dzieci i na siebie będą odpowiednio wysokie.

Kiedy już zbliżał się termin rozprawy, pani Kot... wycofała papiery z sądu.

Postanowiłam dać swojemu mężowi jeszcze jedną szansę – poinformowała rodzinę i znajomych.

Wszyscy podziwiali ją za dobre serce i chęć ratowania małżeństwa. Była wielka! I teraz jest tak – małżonkowie mają osobne sypialnie, a pan Pies łasi się przed panią Kotem i czołga na brzuchu, żeby tylko się nie narazić i nie podpaść. Wygląda okropnie. Zestarzał się, zmarniał, zaniedbał. Przypomina wystraszonego kundla.

Szefowa wprost rozkwitła

Pani Kot za to kwitnie! Zeszczuplała i wypiękniała. Ubiera się w najmodniejsze ciuchy, biega na spotkania z przyjaciółmi.
Męża, dzieci i mnie trzyma krótko. Wszyscy wiemy, jak umie podrapać, więc kładziemy uszy po sobie i chcemy, aby pani Kot była zadowolona.

Ja teraz trochę żałuję, że wydałam pana Psa. Może nie trzeba było gadać o wszystkim, co się tutaj działo? Kiedy na niego dzisiaj patrzę, to mi go żal. Narozrabiał, to prawda. Zdradzał żonę i zachowywał się okropnie, ale po co się w to wtrącałam?

Koty dadzą sobie radę niezależnie od okoliczności. I rzadko za coś dziękują. Właśnie wczoraj moja pani Kot wymówiła mi pracę bez podania przyczyny. Po prostu mam odejść i już.

Czytaj także:
„Każdy facet, którego kochałam, zostawiał mnie dla innej. I to nie młodszej, ładniejszej i bogatszej...”
„Za wszelką cenę chciałam uciec ze wsi. Przypłaciłam to utratą własnej rodziny”
„Od 3 lat nie widziałem córki. Po rozwodzie moja była żona zabrania jej kontaktu ze mną”

Redakcja poleca

REKLAMA