Jagnę znałam od dzieciństwa. Uważałam ją za swoją najlepszą przyjaciółkę i darzyłam całkowitym zaufaniem. Bardzo mi jej brakowało, kiedy po ślubie wyjechała do innej miejscowości. Przez jakiś czas dzwoniłyśmy do siebie, potem kontakt się urwał. Ja też wyszłam za mąż, urodziłam córeczkę. Sprawy rodzinne pochłonęły mnie bez reszty.
Spotkałyśmy się dopiero po kilku latach. Małżeństwo Jagny rozpadło się, wróciła do domu rodziców. Oczywiście zaprosiłam ją do siebie. Z dumą przedstawiłam jej Adriana i małą Zuzię. Była nimi zachwycona.
– Mała jest urocza, a twój mąż to świetny facet – mówiła. – Musisz być bardzo szczęśliwa.
Praca w Niemczech? Wysokie zarobki?
Rzeczywiście czułam się szczęśliwa, życie zatruwały mi jedynie ciągłe kłopoty materialne. Siedziałam z dzieckiem w domu, mąż utrzymywał rodzinę. Z trudem wiązaliśmy koniec z końcem, brakowało wielu potrzebnych rzeczy. Dobrze, że przynajmniej mieliśmy duże mieszkanie odziedziczone po babci Adriana.
Jagna stała się u nas częstym gościem. Po pewnym czasie zaproponowała nawet, żebyśmy wynajęli jej jeden z pokoi.
– Nie chcę już mieszkać z rodzicami – tłumaczyła – a wam parę groszy na pewno się przyda. Obiecuję, że nie będę wam w niczym przeszkadzać.
Zgodziłam się z radością. Adrian nie okazywał entuzjazmu, ale i nie protestował. Wszystko układało się jak najlepiej. Zuzia polubiła nową ciocię, ja cieszyłam się, że mam przy sobie przyjaciółkę. Może trochę za bardzo wtrącała się w moje osobiste sprawy, uważałam jednak, że robi to z dobrego serca. Święcie wierzyłam w lojalność i życzliwość Jagody.
Coraz częściej powtarzała, że powinnam pójść do pracy.
– Nie rozumiem, jak możesz tak siedzieć w domu i klepać biedę – mówiła. – Przecież Zuzia jest już duża, śmiało mogłaby chodzić do przedszkola.
Zastanawiałam się, czy przyjaciółka nie ma racji. Ale o pracę nie było łatwo. Poza tym nie wyobrażałam sobie, że mogłabym oddać córeczkę w obce ręce: byłyśmy bardzo zżyte. Mimo to Jagna nie dawała za wygraną.
– Mam dla ciebie supernowinę! – zawołała któregoś dnia. – Moja ciocia, która mieszka w Niemczech, szuka opiekunki dla teściowej. Płaci świetnie. Popracujesz u niej przez jakiś czas, wreszcie staniecie na nogi.
Nie wiem, czy warto spróbować znowu…
Ku mojemu zdziwieniu Adrian poparł ten projekt. Stwierdził, że to dla nas wielka szansa, a on doskonale poradzi sobie z Zuzią.
– Zresztą Jagna na pewno mi pomoże – mówił. – Przecież to tylko na jakiś czas.
Wahałam się, biłam z myślami. Serce pękało mi na myśl o rozstaniu z rodziną. Perspektywa dużych zarobków była jednak kusząca… Zresztą Jagna i Adrian nie mogli przecież radzić źle.
Pojechałam do Niemiec. Praca okazała się trudniejsza, niż przypuszczałam. Ciotka Jagny rzeczywiście płaciła dużo, ale też dużo wymagała. Musiałam dzień i noc opiekować się zdziecinniałą staruszką, a oprócz tego sprzątać, gotować. Dopiero po kilku miesiącach udało mi się na krótko wyrwać do domu. Przyjechałam stęskniona, z torbą pełną prezentów, rodzina jednak przyjęła mnie bardzo chłodno…
Adrian był jakiś obcy, Zuzia milcząca i smutna. Miałam wrażenie, że mnie unika. Tylko Jagna szczebiotała radośnie. Wracałam do Niemiec z ciężkim sercem. Dręczyły mnie złe przeczucia. W końcu nie wytrzymałam i w czasie pierwszego postoju uciekłam z autobusu.
Do domu dotarłam wczesnym ranem, nikt się mnie nie spodziewał. Otworzyłam drzwi własnym kluczem, weszłam do sypialni i stanęłam jak sparaliżowana. Mój mąż i przyjaciółka spali przytuleni, zupełnie nadzy… Muszę przyznać, że kompletnie straciłam głowę. Zaczęłam strasznie krzyczeć i rzucać w nich czym popadnie. Opanowałam się dopiero na widok Zuzi, która stanęła na progu pokoju. Jagna po prostu uciekła.
Adrian oświadczył, że ją kocha, i zaczął pakować swoje rzeczy. Przerażona Zuzia chowała się po kątach. Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę. W dodatku czułam się winna. Zaufałam fałszywej i przewrotnej przyjaciółce, sama wpuściłam zło do naszego życia! Teraz dopiero wszystko zrozumiałam. Jagna z premedytacją postanowiła odebrać mi męża! Omotała go, pozbyła się mnie z domu. A ja na to pozwoliłam… Przez niewiarygodną naiwność, a trochę też przez chciwość.
Oczywiście nie wróciłam już do Niemiec, znalazłam pracę w Polsce. Teraz każdą wolną chwilę poświęcam córeczce, która wciąż jest smutna i zagubiona, jakby straciła poczucie bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że z czasem wszystko się ułoży. Adrian wyprowadził się do swoich rodziców, odwiedza Zuzię i płaci alimenty. Nie wspomina już o rozwodzie, podobno rozstał się z Jagną. Chyba żałuje tego, co się stało, i chciałby do nas wrócić. Tylko czy zdołamy odzyskać utracone szczęście?
Czytaj także:
„Przyjaciółka udawała, że jest w ciąży. Żeby to zatuszować, chciała uwieść mojego męża i wrobić go w dziecko”
„Gdy przyjaciółka zmarła, poczułam, że to moja szansa. Bez zastanowienia weszłam w jej buty i wskoczyłam do łóżka jej męża”
„Przyjaciółka wbiła mi nóż w plecy. Gdy ja pocieszałam ją po śmierci ukochanego, ona zabawiała się z moim mężem”