„Wygrałam 60 tysięcy złotych i miłość na jednym kuponie. Los wystawił mi rachunek i prawie straciłam wszystko”

Kobieta rozmyśla na kanapie fot. iStock by Getty Images, PixelVista
„Wiedziałam, że wcześniej muszę porozmawiać z kimś, kto mógłby mi pomóc podjąć decyzję. Moje wątpliwości rosły, a serce i rozum toczyły nieustanną walkę. Co jest dla mnie ważniejsze? Wydawało mi się, że zaciskała się wokół mnie jakaś pętla”.
/ 10.07.2024 18:30
Kobieta rozmyśla na kanapie fot. iStock by Getty Images, PixelVista

Nigdy nie przypuszczałam, że zwykły przypadkowy los może zmienić moje życie w taki sposób. Gdy pewnego zwykłego wtorku dowiedziałam się, że wygrałam na loterii 60 tysięcy złotych, myślałam, że świat staje przede mną otworem. Jako kobieta w średnim wieku, która całe życie pracowała ciężko, by ledwo wiązać koniec z końcem, ta wygrana była jak dar z nieba.

– To nie może być prawda – mruknęłam do siebie, patrząc na ekran komputera, gdzie wielkimi literami widniała wiadomość o mojej wygranej. – To na pewno jakiś żart.

Ale to nie był żart. Kiedy potwierdziłam wiadomość w kiosku, moje serce biło jak oszalałe. Przez kilka dni chodziłam z głową w chmurach, wyobrażając sobie, na co mogę przeznaczyć te pieniądze. Spłata kredytu, małe wakacje, może nawet nowy samochód?

 

Zawrócił mi w głowie

Jak gdyby tego było mało, mniej więcej w tym samym czasie w moim życiu pojawił się Krzysztof. Przystojny, czarujący mężczyzna, który wydawał się być spełnieniem moich marzeń o idealnym partnerze. Poznaliśmy się przypadkiem na jednym z wieczorków tanecznych, na które namówiła mnie Ula, moja najlepsza przyjaciółka. Od pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam jego uśmiech, poczułam, że to może być ktoś wyjątkowy.

Krzysztof miał wszystko, czego pragnęłam. Był uprzejmy, szarmancki, a jego rozmowy pełne były dowcipu i inteligencji. Od samego początku był zainteresowany moimi planami, moimi marzeniami. Zaskakiwał mnie swoimi pomysłami na wspólne spędzanie czasu, a ja czułam, że znalazłam kogoś, kto naprawdę mnie rozumie. Zaczęliśmy się często spotykać, a potem praktycznie Krzysiek zamieszkał u mnie.

Radość z nowej znajomości i wygranej na loterii szybko jednak zaczęła ustępować miejsca wątpliwościom. Czasem w nocy zastanawiałam się, czy to wszystko nie jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Ale te myśli szybko odsuwałam na bok, chcąc wierzyć, że los w końcu uśmiechnął się do mnie i dał mi to, na co zawsze czekałam.

Przyjaciółka zasiała ziarno wątpliwości

– Ula, nie uwierzysz, co się stało! – wykrzyknęłam, kiedy tylko weszłam do kawiarni, gdzie umówiłam się z moją przyjaciółką. Z trudem powstrzymywałam się, by nie skakać z radości.

Ula spojrzała na mnie spod oka, odkładając filiżankę z kawą.

Co takiego? Wygrałaś w totka? – zażartowała, ale w jej głosie słychać było nutkę ciekawości.

– Właśnie że tak! – rzuciłam, siadając naprzeciwko niej. – 60 tysięcy złotych!

Ula niemal upuściła filiżankę.

– Nie żartuj! Naprawdę?

Naprawdę! – potwierdziłam z szerokim uśmiechem. – Nie mogłam uwierzyć, ale to prawda. A co więcej, poznałam kogoś.

Ula zmrużyła oczy, jakby próbowała ocenić, czy jestem całkowicie poważna.

– To brzmi jak bajka. Ale wiesz, musisz być ostrożna. Zwłaszcza z nowymi ludźmi, kiedy masz tyle pieniędzy na koncie – powiedziała po chwili.

Machnęłam ręką, jakbym odganiała te wątpliwości.

– Wiem, ale Krzysztof jest inny. Spotykamy się od kilku tygodni i jest naprawdę wspaniały. Pomaga mi zaplanować, jak najlepiej wykorzystać te pieniądze. Ma świetne pomysły na inwestycje.

– Inwestycje? – Ula uniosła brwi. – Lucyna, tylko upewnij się, że to nie jest jakiś oszust. Wiesz, że nie chcę cię martwić, ale po prostu uważaj. Ludzie potrafią być podli, gdy w grę wchodzą pieniądze.

Wzięłam głęboki oddech, próbując zachować spokój. Wiedziałam, że Ula ma rację, ale byłam zbyt szczęśliwa, by pozwolić, aby te obawy przesłoniły mi radość.

– Dobrze – odpowiedziałam, choć w głębi duszy czułam, że Ula przesadza. Krzysztof był tak czarujący i pełen energii. Nie mogłam uwierzyć, że mógłby mnie oszukać.

Rozmowa przeszła na inne tematy, ale wciąż czułam lekkie ukłucie wątpliwości, które zasiała we mnie Ula.

Stawał się coraz bardziej natarczywy

Po spotkaniu z przyjaciółką wróciłam do domu, gdzie czekał na mnie Krzysztof. Jego uśmiech i ciepłe objęcia szybko rozwiały moje niepokoje.

– Jak było na kawie? – zapytał, kiedy usiedliśmy na kanapie.

– Dobrze. Ula jest trochę sceptyczna, ale wiesz, jaka ona jest – odpowiedziałam z uśmiechem.

Krzysztof pokiwał głową, patrząc mi głęboko w oczy. Utonęłam w jego spojrzeniu, chcąc wierzyć, że los w końcu uśmiechnął się do mnie na dobre. Ale słowa Uli wciąż brzmiały mi w głowie, przypominając, że muszę być ostrożna.

Kilka tygodni później zaczęłam dostrzegać pierwsze sygnały, że coś może być nie tak. Krzysiek zaczął coraz częściej poruszać temat inwestycji. Szczególnie zainteresował się pewną firmą, której działalność wydawała mi się nieco podejrzana. Byłam na tyle ostrożna, że zaczęłam zadawać pytania.

A skąd właściwie znasz tych ludzi? – zapytałam pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy przy kolacji. – Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam.

Krzysztof uśmiechnął się lekko, ale dostrzegłam, że jego oczy nie miały tej samej pewności, co zazwyczaj.

To znajomi z dawnych lat. Zajmują się różnymi projektami, głównie w branży nieruchomości. Naprawdę solidna firma.

Nie do końca byłam przekonana.

– A masz jakieś konkretne informacje na ich temat? Jakieś raporty, dane finansowe?

Westchnął, jakby moje pytania go znużyły.

– Kochanie, musisz mi zaufać. Znam tych ludzi od lat. Są rzetelni i wiedzą, co robią. To naprawdę dobra okazja, by pomnożyć twoje pieniądze.

Wewnętrznie czułam narastające wątpliwości. Może Ula miała rację, że muszę być bardziej ostrożna. Ale z drugiej strony, czy mogłam wątpić w kogoś, kto wydawał się tak szczerze zainteresowany moim szczęściem?

– Wiesz, chciałabym jednak zobaczyć jakieś konkretne dokumenty – powiedziałam ostrożnie. – Wiesz, jak to jest. Chcę mieć pewność, że wszystko jest w porządku.

Krzysztof uśmiechnął się, ale coś we mnie się wzdrygnęło.

– Oczywiście, Lucynko. Znajdę coś dla ciebie. Ale wiesz, że musisz być bardziej elastyczna. Czasem trzeba zaufać intuicji, a nie tylko papierom.

Idealny obraz zaczął się rozmywać

To była pierwsza z wielu rozmów, które wprawiły mnie w zakłopotanie. Krzysztof unikał konkretnych odpowiedzi, a ja zaczęłam coraz bardziej niepokoić się o swoje pieniądze. Pewnego wieczoru, leżąc w łóżku, nie mogłam zasnąć, a moje myśli krążyły wokół jego zachowania.

„Może powinnam porozmawiać z Olkiem – pomyślałam, próbując znaleźć odpowiedź. – On zawsze miał dobrego nosa do ludzi”.

Zanim podjęłam jakąkolwiek decyzję na temat spotkania z bratem, Krzysztof przyszedł do mnie z nową propozycją.

Kochanie, mam świetną wiadomość – powiedział pewnego ranka, kiedy siedziałam przy stole z kubkiem kawy. – Jeden z moich znajomych oferuje nam udziały w nowym projekcie. To pewny zysk, nie możemy tego przegapić.

Spojrzałam na niego, próbując ukryć swoje obawy.

– A co to za projekt? I ile to będzie kosztować?

Krzysztof usiadł obok mnie i wziął moją rękę.

To niewielka inwestycja, tylko 20 tysięcy złotych. Ale zysk może być naprawdę duży. Chcę, żebyś to rozważyła. Zrób to dla nas.

Te słowa sprawiły, że moje serce zaczęło bić szybciej. Czy naprawdę mogłam mu zaufać? Czy powinnam zaryzykować swoje pieniądze na coś, o czym wiedziałam tak niewiele?

– Krzysiu, muszę to przemyśleć – odpowiedziałam w końcu. – Daj mi trochę czasu.

– Oczywiście, kochanie – powiedział z uśmiechem, ale jego oczy były pełne napięcia. – Rozumiem, że chcesz być ostrożna. Ale pamiętaj, czasem trzeba zaufać i podjąć ryzyko.

Wiedziałam, że muszę porozmawiać z kimś, kto mógłby mi pomóc podjąć decyzję. Moje wątpliwości rosły, a serce i rozum toczyły nieustanną walkę. Co jest dla mnie ważniejsze? Wydawało mi się, że zaciskała się wokół mnie jakaś pętla.

Nadszedł moment, kiedy musiałam stanąć twarzą w twarz z Krzysztofem i zadać mu najważniejsze pytania. Czułam, że coś jest nie tak, ale nie mogłam dłużej udawać, że wszystko jest w porządku.

– Krzysztof, musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo, kiedy wrócił do domu pewnego wieczoru.

Spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili na jego twarzy pojawił się uśmiech, który wcześniej tak bardzo mnie urzekał.

– Oczywiście, kochanie. O co chodzi?

Zebrałam się na odwagę

– Chodzi o te inwestycje. Mam wrażenie, że coś ukrywasz. Proszę, powiedz mi prawdę. Kim są ci ludzie i dlaczego tak bardzo naciskasz na to, bym zainwestowała swoje pieniądze?

Krzysztof usiadł naprzeciwko mnie, jego uśmiech zniknął, a w jego oczach pojawił się cień irytacji.

– Lucyna, już ci mówiłem. To są dobrzy ludzie, solidna firma. Czyżbyś mi nie ufała? Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem?

– To nie o to chodzi – zaczęłam, próbując zachować spokój. – Po prostu chcę mieć pewność, że wszystko jest w porządku. To moje pieniądze i mam prawo wiedzieć, na co je przeznaczam.

Krzysztof wstał gwałtownie, przewracając krzesło.

– Twoje pieniądze? Myślałem, że jesteśmy partnerami, że ufamy sobie nawzajem.

Poczułam, jak serce bije mi szybciej.

– Jesteśmy partnerami, ale to nie znaczy, że nie mogę być ostrożna.

Krzysztof zbliżył się do mnie, a jego twarz była teraz pełna gniewu.

– Jeśli nie zaufasz mi teraz, to wszystko może się skończyć. Wiesz, co mam na myśli.

– Co masz na myśli? – zapytałam, czując, jak zimny dreszcz przebiega mi po plecach.

– Mam na myśli to, że jeśli nie zainwestujesz tych pieniędzy, to będę musiał znaleźć inne źródło finansowania – powiedział z groźbą w głosie. – A może nawet będę musiał cię opuścić.

– Proszę cię, nie mów tak – próbowałam go uspokoić, ale moje słowa wydawały się go tylko bardziej rozjuszyć.

– Nie masz pojęcia, jak ciężko pracuję, żebyśmy mieli lepszą przyszłość! – krzyknął, a jego twarz była teraz blisko mojej. – Jeśli nie chcesz mi pomóc, to nie wiem, co z nami będzie.

Czułam, jak moje serce zamiera.

– Krzysiu, proszę... Nie musimy tak kończyć tej rozmowy.

Ale on już nie słuchał. Odsunął się ode mnie, jego twarz była teraz zimna i beznamiętna. Wyszedł z domu, zostawiając mnie samą w kuchni. Moje serce było ciężkie, a umysł pełen chaosu. Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób na ucieczkę z tej sytuacji, zanim będzie za późno.

Zostało tylko jedno wyjście

Następnego dnia, zdesperowana i zdezorientowana, postanowiłam zwierzyć się Olkowi, mojemu bratu. Wiedziałam, że mogę liczyć na jego wsparcie i mądrość. Spotkaliśmy się w kawiarni, gdzie mogłam opowiedzieć mu o wszystkim, co się wydarzyło.

– Olek, nie wiem, co robić – zaczęłam, kiedy tylko usiedliśmy. – Krzysiek chce, żebym zainwestowała pieniądze w jakieś podejrzane interesy. Kiedy zaczęłam pytać o szczegóły, stał się agresywny i zaczął mi grozić.

Olek zmarszczył brwi, słuchając mojej opowieści.

– Lucy, dobrze, że przyszłaś do mnie. To, co mówisz, brzmi naprawdę niepokojąco. Czy masz jakieś dowody na jego oszustwa i groźby?

– Nie, tylko to, co powiedział wczoraj – odpowiedziałam, czując, jak łzy napływają mi do oczu. – Ale boję się, że on naprawdę jest zdolny do wszystkiego.

Olek westchnął, próbując znaleźć rozwiązanie.

– Najlepiej byłoby, gdybyś mogła go nagrać. Wtedy będziemy mieć coś konkretnego, z czym można pójść na policję.

 

Zamrugałam, starając się powstrzymać łzy.

Ale jak to zrobić? Krzysiek jest sprytny. Może się zorientować.

– Wiem, że to trudne – powiedział Olek, kładąc dłoń na mojej ręce. – Ale musisz być odważna. Jeśli chcesz się uwolnić od niego, musimy działać szybko i zdecydowanie. Kupię ci mały dyktafon, który możesz łatwo ukryć. Spróbuj nagrać jego groźby. Teraz musimy być sprytni – powiedział, wstając z krzesła. – Kiedy tylko uda ci się nagrać te groźby, spotkamy się i pójdziemy z tym na policję.

Zabrałam dyktafon, który Olek kupił mi jeszcze tego samego dnia, i wróciłam do domu. Krzysiek czekał na mnie. Wiedziałam, że muszę go sprowokować, żeby ujawnił swoje prawdziwe zamiary.

– Myślałam o tym, co powiedziałeś – zaczęłam, starając się brzmieć pewnie. – Chcę wiedzieć więcej o tych inwestycjach. Jeśli mam zainwestować, muszę mieć pewność, że wszystko jest w porządku.

– Już mówiłem, że musisz mi zaufać. Jeśli będziesz się wahać, stracimy tę okazję.

– Ale ja naprawdę potrzebuję konkretów – naciskałam. – Inaczej nie mogę podjąć takiej decyzji.

Krzysztof nagle wybuchnął i zaczął krzyczeć. Na to liczyłam.

Dość tego, Lucyna! Jeśli nie zainwestujesz tych pieniędzy, pożałujesz! Mam dość twoich wątpliwości! Zniszczę ciebie i twoją rodzinę! Zrobię wszystko, żebyś mnie posłuchała!

Słysząc jego słowa, czułam, jak zimny dreszcz przebiega mi po plecach. Wiedziałam, że dyktafon nagrywa każde jego słowo. Teraz musiałam tylko zachować spokój i udawać, że nic się nie stało.

– Zastanowię się nad tym – powiedziałam cicho, próbując ukryć strach.

Kiedy tylko Krzysztof opuścił dom, pobiegłam do Olka. Wiedziałam, że musimy działać szybko. Z nagraniem w ręku, czułam, że jest nadzieja na uwolnienie się od Krzysztofa i jego manipulacji.

Lucyna, 55 lat

Czytaj także:
„Przyjaciółka pomogła mi zdobyć pracę, a ja zrzuciłam ją z dyrektorskiego stołka. Taka jest kolej rzeczy”
„Moje siostry miały forsy jak lodu, ale przychodziły do nas na darmową wyżerkę. Zamiast schabowego podam im paragon”
„Przez rodzinny konflikt ukrywałam swój związek. Poszło o spadek, ale matka zataiła coś jeszcze”

Redakcja poleca

REKLAMA