„Wiele lat samotnie wychowywałam córkę. Teraz, gdy kogoś poznałam, ona jest zazdrosna. I pokazuje to w żenujący sposób”

matka upomina córkę fot. Adobe Stock, highwaystarz
„Na początku myślałam, że może Paweł po prostu zobaczył Darię przypadkiem, jak przemykała z łazienki do swojego pokoju. Może akurat zapomniała szlafroka. Przeprosiłam go za to, ale z córką na ten temat nie rozmawiałam. Po co miałam ją peszyć? W głowie mi się nawet nie mieściło, że ona mogła to zrobić specjalnie!”.
/ 01.10.2022 16:30
matka upomina córkę fot. Adobe Stock, highwaystarz

Siedzę sama w kuchni i aż się trzęsę ze zdenerwowania po rozmowie z moją szesnastoletnią córką. Ledwo się powstrzymuję, aby nie wpaść do jej pokoju i siłą nie wybić jej z głowy głupot. To chyba jedyne, co mogłoby pomóc…

Do tej pory nigdy jej nie uderzyłam. Jak była mała, nie dostawała nawet klapsów. Zawsze uważałam, że bicie nic nie daje i problemy wychowawcze trzeba załatwiać inaczej. Rozmawiać z dzieckiem, tłumaczyć. Teraz nie poznaję samej siebie, z trudem panuję nad emocjami. Ale też sytuacja jest nadzwyczajna i… chyba mnie przerasta. Po raz pierwszy w życiu nie wiem, co mam zrobić. Dlaczego moja córka tak się zachowuje? Nie potrafię tego pojąć, dlaczego mi to robi…

Po raz pierwszy od lat czułam ekscytację

Do tej pory nie miałam żadnych kłopotów wychowawczych z Darią. Mało tego, my po prostu byłyśmy przyjaciółkami! Istniało między nami porozumienie, jakiego nigdy sama nie miałam ze swoją mamą, choć przecież mam z nią dobre kontakty. Może dlatego tak się do siebie z córką zbliżyłyśmy, że zostałyśmy same?

Mąż blisko dziesięć lat temu znalazł sobie inną kobietę i do niej odszedł. Daria bardzo to przeżyła, bo była zawiązana z ojcem. Przez jakiś czas nawet nie chciała się z nim spotykać, chociaż Marcin nie zerwał z nią kontaktu. Wręcz przeciwnie, córeczka zawsze była dla niego ważna, zabiegał o nią. Dużo czasu zajęło mu wyjaśnienie Darii, że chociaż już z nią nie mieszka, to przecież nadal ją kocha, to się nie zmieniło.

Moim zdaniem, mimo że byliśmy rozwiedzeni, to zapewniliśmy Darii szczęśliwe dzieciństwo. Niczego jej nie brakowało. Modne ciuszki, wyjazdy wakacyjne, także za granicę, lekcje tańca. To wszystko wprawdzie kosztowało, ale jakoś dawałam radę. Kiedy córka została wybrana do grupy tanecznej o ogólnopolskiej renomie i szalała z tego powodu z radości, nie powiedziałam jej, że nie stać mnie na takie wydatki jak sukienka do tańca i profesjonalne buty.

A te rzeczy naprawdę potrafią kosztować. Taka sukienka zdobiona cekinami to wydatek co najmniej kilkuset złotych. Musi być strojna, ale w dobrym guście, by zrobić na sędziach wrażenie. Jest często równie ważna jak taniec. Wiedząc, co mnie czeka finansowo, zacisnęłam zęby i zaczęłam brać dodatkowe prace do domu. I cieszyłam się, że moja córka odnosi sukcesy w tańcu.

Nie miałam wtedy prywatnego życia, nawet o tym nie myślałam. Musiałam wychować dziecko, zarobić na nie. Nie w głowie mi byli mężczyźni, a już na pewno nie stały związek.

Paweł pojawił się w moim życiu przypadkiem. Jechałam odebrać córkę z obozu tanecznego, gdy złapałam gumę. Stanęłam na poboczu i usiłowałam sama wymienić oponę. Jestem przyzwyczajona radzić sobie sama, do głowy mi nawet nie przyszło, by kogoś zatrzymywać i prosić o pomoc. Kiedy zahamował obok mnie samochód, nie sądziłam, że to z mojego powodu. Tymczasem wysiadł z niego mężczyzna i powiedział:

– Proszę mi dać ten lewarek.

Mogło skończyć się wymianą opony. Nie byłam w żaden sposób zalotna, ale Paweł powiedział mi, że od razu się we mnie zakochał.

– Usiłowałaś być taka zaradna, a jednocześnie widziałem, jak bardzo jesteś spięta i zagubiona – wspominał. – Nawet nie wiesz, jak to mnie wzruszyło. Musiałem się z tobą umówić.

Kiedy poprosił mnie o numer telefonu, byłam zbyt oszołomiona, aby odmówić, ale potem nie wierzyłam, że zadzwoni. A jednak zadzwonił już następnego dnia i poprosił mnie o spotkanie. Idąc na tę randkę, po raz pierwszy od lat czułam radosną ekscytację. Chciałam wyglądać kobieco, seksownie. Niestety, stanęłam przed swoją szafą i zastanawiając się, w co się ubrać, zdałam sobie nagle sprawę, że… nie mam ładnych ubrań. Całą swoją energię wkładałam bowiem w to, żeby moja córka wyglądała pięknie. Ja się nie liczyłam jako kobieta.

To się jednak zaczęło zmieniać. Dzięki Pawłowi. Nie uciekł ode mnie po pierwszej randce, ani po drugiej, chociaż się tego obawiałam. Nasz związek zaczął się rozwijać i po kilku tygodniach zdecydowałam się przedstawić Pawła córce. Wydawało mi się, że dobrze na niego zareagowała. Nawet się ucieszyła, że kogoś mam.

Niech się wstydzi, ten kto widzi?

Kłopoty zaczęły się, kiedy Paweł zaczął u nas bywać, zostawać na noc… Nie sądziłam, że to może Darii przeszkadzać, ma przecież swój pokój, a my z ukochanym nie afiszowaliśmy się specjalnie ze swoimi uczuciami. Zresztą, zapytałam o to córkę wprost, i nie miała nic przeciwko temu.

O tym, że chodzi po mieszkaniu nago, dowiedziałam się od Pawła. Był tym faktem zażenowany i nie wiedział, jak mi to powiedzieć. Sądził, że moja córka jest po prostu tak nauczona, w końcu do tej pory mieszkałyśmy tylko we dwie, kobiety. Tymczasem mnie zatkało, bo wcześniej nie było u nas w domu takich sytuacji! Odkąd córka dorosła, bardzo szanowałyśmy swoją intymność. W pewnym momencie przestałam wchodzić do łazienki, gdy Daria się kąpała. W okresie dojrzewania było to dla niej szczególnie ważne. Ona również nie widywała mnie nago.

Nawet nie dlatego, żebym się jakoś specjalnie wstydziła córki. Po prostu tak zostałam wychowana. W moim rodzinnym domu nie było nagości. Nie ma przecież powodu, aby biegać rozebranym po mieszkaniu. Co innego prysznic po basenie czy sauna. Nie widzę wtedy problemu, by się rozebrać, ale nie manifestuję swojej nagości.

Daria, mimo że jest bardzo zgrabna i pięknie się porusza, do tej pory także nie była za tym, aby nadmiernie eksponować swoje ciało. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że ubierała się znacznie skromniej niż wiele dziewczyn w jej wieku. Swoje walory prezentowała na scenie, więc poza nią nie czuła już takiej potrzeby. Aż tu nagle taki popis nagości… I to przed moim partnerem!

Na początku myślałam, że może Paweł po prostu zobaczył Darię przypadkiem, jak przemykała z łazienki do swojego pokoju. Może akurat zapomniała szlafroka. Przeprosiłam go za to, ale z córką na ten temat nie rozmawiałam. Po co miałam ją peszyć? W głowie mi się nawet nie mieściło, że ona mogła to zrobić specjalnie!

Ale na tym jednym razie się nie skończyło. Paweł był coraz bardziej zdenerwowany i w końcu dotarło do mnie, że moja córka nagle, ni z tego, ni z owego, stała się miłośniczką paradowania na golasa po domu. W pierwszej chwili zamierzałam z nią porozmawiać na spokojnie, chociaż byłam wzburzona jej bezmyślnością. Poprosiłam ją, aby się ubierała, bo Pawła to krępuje. Wtedy niespodziewanie usłyszałam, że… ona jest u siebie w domu, i jak Pawłowi się nie podoba, to może u nas nie nocować.

– Ale on jest moim partnerem! – przypomniałam jej.

– To nie mój problem – oświadczyła. – Niech się wstydzi ten, kto widzi!

– Ty chyba zwariowałaś! – podniosłam na córkę głos. – Jak możesz tak postępować?! Co ci to daje? Chcesz nam uprzykrzyć życie, tak?!

Też mam prawo do swojego życia

I wtedy ona odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju. Nie odzywała się do mnie przez kilka dni, chociaż usiłowałam z nią rozmawiać. Nie chciała. Miałam nadzieję, że mimo wszystko zmieni swoje zachowanie. A skąd! Zaczęła chodzić goła nie tylko wtedy, gdy Paweł był sam w mieszaniu, ale nawet kiedy byliśmy oboje!

– Ubierz się! – powtarzałam wściekła, gdy Daria przechodziła obok nas nagusieńka, jak ją pan Bóg stworzył.

„Głupia gówniara!” – myślałam sobie, czerwieniąc się za nią i nie wiedząc, gdzie oczy podziać.

– Bardzo cię przepraszam! – powtarzałam Pawłowi, widząc, jak go to krępuje. – Nie wiem, co jej odbiło.

Jednocześnie jednak nie mogłam się powstrzymać przed tym, żeby nie zacząć się zastanawiać, co on sobie myśli, widząc jej piękne nagie ciało. W końcu jest mężczyzną, a moja córka to zgrabna, młoda kobieta. Co sobie myśli, dowiedziałam się szybciej, niż sądziłam.

– Nie mogę więcej u ciebie nocować – oświadczył mi Paweł. – Nie podoba mi się to, jak zachowuje się Daria, nie wiem, do czego jeszcze się posunie.

– Czy to znaczy, że między nami koniec? – przestraszyłam się.

– Ależ skąd! – zapewnił mnie. – Po prostu… ty będziesz przyjeżdżała do mnie. Jeśli tylko zechcesz.

Sęk w tym, że to skomplikuje sytuację. Paweł mieszka w innym mieście, ponad sto kilometrów od mojego. Żeby u niego nocować, muszę zostawić Darię samą w domu, a nie chcę tego robić. Jest nastolatką i nie wiem, co jej może strzelić do głowy. To, że Paweł przyjeżdżał do mnie, a wręcz myśleliśmy o wspólnym zamieszaniu, bardzo ułatwiało sytuację. Teraz zaczęłam się bać o swój związek.

Jestem wściekła na córkę, że tak się zachowuje. Zupełnie, jakby była zazdrosna o Pawła i o nasze szczęście. A przecież do tej pory poświęciłam jej wszystko. Czy ja nie mam jej zdaniem prawa do swojego życia?

Czytaj także:
„Ukochany oczekiwał, że będę mu prać i sprzątać, a ja nie umiałam nawet zaparzyć kawy. Zawsze robiła to gosposia”
„Gdy Wiesiek wrócił z USA, Zuza rzuciła mnie i syna jak zużyte opakowanie. Czy pachniały jej dolary, czy dawna miłość?”
„Choć nie oszalałam z miłości, oddałam Jackowi swe ciało, bo imponował mi kasą. To jego syn przyprawiał mnie o dreszcze”

Redakcja poleca

REKLAMA