„Weronika wytarła sobie tyłek moją miłością. Odprawiła mnie z kwitkiem >>zostańmy przyjaciółmi<<”

Zawiedziony mężczyzna fot. Adobe Stock, Andrey Popov
„Poczułem się jak pies, któremu ktoś rzucił na ziemię marny ochłap. Poprosiłem ją, żeby została moją dziewczyną, a ona? Mówiąc wprost, wyśmiała mnie. Jakby fakt, że chcę z nią być, wydał jej się niedorzecznością i bzdurą”.
/ 09.05.2022 06:07
Zawiedziony mężczyzna fot. Adobe Stock, Andrey Popov

A więc mnie nie chcesz? To nie! – zdenerwowała się Weronika. – Tylko będziesz potem żałował. Zobaczysz!?– rzuciła drżącym z emocji głosem i wybiegła z mojego mieszkania, z furią zatrzaskując za sobą drzwi.

To nie było tak, że nie chciałem z nią być. Chciałem, bardzo mi się podobała. Jednak wciąż nie mogłem zapomnieć, jak potraktowała mnie niespełna rok temu, kiedy poprosiłem ją, żeby została moją dziewczyną… Mówiąc wprost, wyśmiała mnie. Jakby fakt, że chcę z nią być, wydał jej się niedorzecznością, piramidalną bzdurą.

– Wiesz, że cię lubię, ale to bez sensu – powiedziała tonem nauczycielki karcącej niegrzecznego malca. – Lepiej, żebyśmy  zostali przyjaciółmi.

Poczułem się jak pies, któremu ktoś rzucił na ziemię marny ochłap. Mimo to zgodziłem się. 

Ja cierpiałem, to teraz niech ona pocierpi!

Postanowiłem pokazać Weronice, jak wiele traci, odrzucając moją miłość. Odtąd byłem dla niej zawsze miły i szarmancki. Spełniałem właściwie każdą jej prośbę, nie oczekując w zamian żadnego dowodu wdzięczności.

Nie przyszło mi do głowy, że w końcu ją sprowokuję, skłonię do zmiany nastawienia. Stopniowo pogodziłem się już z myślą, że Weronika nie jest dziewczyną dla mnie. Przecież ta prześliczna studentka antropologii zasługiwała na kogoś lepszego niż nudny pracownik osiedlowej administracji… 

Dlatego zaskoczyła mnie jej propozycja. Choć – przyznaję bez bicia – z przyjemnością słuchałem, jak wyznaje, że nie doceniała moich zalet.

– Przepraszam, Waldi, byłam strasznie głupia, a ty taki kochany…

Pomyślałem jednak, że skoro ja tyle się przez nią nacierpiałem, to teraz ona powinna poczuć to samo!

– Ja nadal bardzo cię lubię, ale chyba będzie lepiej, jak wszystko zostanie po staremu – powiedziałem więc, a jej śliczna buzia gwałtownie zbladła. – Zostańmy przyjaciółmi.

Wściekła się strasznie. Nawrzeszczała na mnie, po czym oświadczyła, że nie chce mnie więcej widzieć? Nigdy! „Przejdzie jej – pocieszałem się w myślach. – Niedługo zadzwoni, przeprosi mnie i zgodzi się na przyjaźń. A ja wtedy wspaniałomyślnie zaproponuję, żebyśmy jednak spróbowali. Bo może uda się z tego związku wykrzesać coś więcej”.

Jednak ona ani nie dzwoniła, ani nie pokazywała się u mnie. Po miesiącu pomyślałem, że pora zrobić pierwszy ruch.

– Czego chcesz? – warknęła na mój widok.

– Wiesz, pomyślałem, że może jednak byśmy spróbowali…

– Miałeś swoją szansę! Skoro z niej nie skorzystałeś, to znaczy, że nie byłeś jej wart. Żegnaj!
I zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.?

Wtedy dotarło do mnie, że popełniłem straszny błąd. Odrzucając propozycję Weroniki wbrew własnym uczuciom, tylko po to, żeby dać jej nauczkę, ukarałem bardziej siebie niż ją. I być może będę tego żałować do końca życia. Dobrze znałem Weronikę i wiedziałem, jak długo potrafi żywić urazę…

Tym razem jej złość nie trwała długo

Tydzień później zobaczyłem ją przed moimi drzwiami.

– Co my robimy? – zapytała. – Skoro ty chcesz i ja chcę… to jaki jest sens być osobno?

– Żaden – uśmiechnąłem się. – Ale ja przynajmniej zadowoliłem się przyjaźnią, a ty…

– Przecież wiesz, że przyjaźń to tylko taki pucharek pocieszenia. Nie mogłam go przyjąć.

– A ja mogłem? – nastroszyłem się trochę.

– Proszę, nie każ mi analizować twoich zachowań!

– Tu chodzi też o twoje zachowania – wytknąłem Weronice. – Bo ty najwyraźniej uważasz się za lepszą ode mnie.

I tak od słowa do słowa… Weronika znów wybiegła, trzaskając drzwiami i zapowiadając, że jej noga więcej tu nie postanie.

– I bardzo dobrze! – krzyknąłem za nią bez przekonania.

Bez niej mi źle, z nią jeszcze gorzej

Choć trudno w to uwierzyć, odwiedzaliśmy się jeszcze tak nawzajem kilka razy. I znów jej albo mnie puszczały nerwy, któreś z nas mówiło o słowo za dużo.

– Kto się czubi, ten się lubi – powtarza moja babcia, jednak ja wcale nie jestem tego pewien.

Bez Weroniki mi źle, z nią jeszcze gorzej. Problem w tym, że my się najwyraźniej rozmijamy w swoich oczekiwaniach. Dwoje dorosłych ludzi, a nie potrafią się dogadać…

Czas płynie, już koniec wakacji, Weronika za pół roku kończy studia, ja awansowałem. Wczoraj znów pokłóciliśmy się o jakiś drobiazg. Ona się obraziła, ja zwlekam z przeprosinami. I powoli tracę wiarę, że to ma jakiś sens.

Czytaj także:
„Kolega męża chciał rozbić nasze małżeństwo. Wmówił mi, że Darek zabawia się z kochanką i dlatego nie odbiera telefonów”
„Przez pomyłkę prawie straciła miłość życia. Jej ukochany założył, że wróciła do męża i nie chciał mieć z nią nic wspólnego”
„Naiwna Jadzia uwierzyła bratanicy i przepisała jej mieszkanie za opiekę. Smarkula robi wszystko, by wykończyć staruszkę”

Redakcja poleca

REKLAMA