„W Wigilię pogodziłam się z siostrą. Nie odzywałyśmy się, bo zarzuciła mi pazerność przy podziale spadku po mamie”

siostry, które się pogodziły w Wigilię fot. Adobe Stock, luckybusiness
„Od dziecka się kłóciłyśmy, ale po śmierci mamy miarka się przebrała. Siostra wypominała mi, że poszła do pracy, bym mogła iść na studia, chociaż nie była to prawda. Przez lata nie miałyśmy kontaktu. Spotkałam ją, gdy była w ciąży. I zaprosiłam na Wigilię”.
/ 23.12.2021 11:50
siostry, które się pogodziły w Wigilię fot. Adobe Stock, luckybusiness

Z siostrą byłyśmy jak ogień i woda, ciągle się kłóciłyśmy. Pewnego dnia padły słowa, które rozdzieliły nas na lata. Żałowałam, że tak się stało, ale długo nic nie mogłam zrobić. Nasza mama, dopóki żyła, łagodziła te spory, ale po jej śmierci kontakty między mną a siostrą osłabły. Zerwały się zupełnie, gdy siostra zarzuciła mi pazerność przy podziale pamiątek po mamie.

Nalegała także, żeby jak najszybciej sprzedać jej mieszkanie. Wmawiała mi, że jest jedyną spadkobierczynią i że mi nic się nie należy, bo z powodu studiów byłam dłużej na utrzymaniu mamy, więc swoje już dostałam. Zawsze mi wymawiała, że po maturze poszła do pracy, żebym ja mogła się uczyć, choć świetnie wiedziała, że to kłamstwo.

Moja siostra miała inne plany na życie

Chciała się bawić i nauka w ogóle nie była jej w głowie! Więc kiedy gadała o swoim poświęceniu dla mnie, nie wytrzymałam i powiedziałam jej parę ostrych słów, zwymyślałam od ostatnich i... przestałyśmy się znać na lata.

Kiedy minął pierwszy gniew, zaczęłam żałować, że tak mnie poniosło. Mieszkanie wynajęłam,
a pieniądze z wynajmu odkładałam po równo dla niej i dla siebie, ale to nie załagodziło konfliktu między nami, bo siostra przepadła jak kamień w wodę. Bałam się o nią; zawsze była lekkomyślna i naiwna, więc się martwiłam, że narobi jakichś głupot. Zaczęłam się dowiadywać, gdzie jest, ale oprócz tego, że pracuje za granicą, nic do mnie nie dotarło. Adresu nie znałam, komórkę zmieniła, rzadko się do kogokolwiek odzywała...

Najbardziej brakowało mi jej, kiedy zbliżały się święta

Wspominałam same dobre chwile i było mi wstyd, że obie tak to zmarnowałyśmy. Każdego roku w Wigilię jeździłam na grób mamy. Paliłam znicze, ustawiałam maleńką choinkę i wyobrażałam sobie, że mama na mnie skądś patrzy. Zawsze wtedy żałowałam, że nie ma przy mnie mojej siostry, i myślałam, że nasza mama, gdziekolwiek jest, też się tym smuci.

Tej Wigilii od rana padał gęsty śnieg. Pewnie dlatego nie od razu zobaczyłam, że przy mogile mamy ktoś stoi. Dopiero po chwili zorientowałam się, że ta kobieta w zaawansowanej ciąży to moja młodsza siostra.

Strasznie była zabiedzona. Liche paletko ledwo się dopinało na wypiętym brzuchu. Nie miała rękawiczek, więc natychmiast zauważyłam, że ona zawsze taka zadbana i elegancka nie pomalowała paznokci. Na twarzy – śladu makijażu. Wyglądała jak dziewczynka. Specjalnie szłam wolno, żeby dać jej czas. Wiedziałam, że nie pozwolę jej odejść. Gdyby zaczęła przede mną uciekać, to ją dogonię i zatrzymam, ale to miał być jej wybór.

Nie uciekła. Kiwnęła głową na powitanie, uśmiechnęła się, a potem pomagała mi tymi rękami bez rękawiczek odgarniać śnieg i ustawiać lampki na płycie. Obie milczałyśmy. Czułam, że muszę jej dać jakiś znak, muszę pokazać, jak się cieszę, że jest blisko, więc po prostu mocno ją przytuliłam.

Strasznie się rozpłakała. Nie mogłam jej uspokoić

Od mogiły naszej mamy do bramy cmentarnej jest kawał drogi. Szłyśmy bardzo wolno, więc był czas, żeby pogadać. Ale ona tylko wyszeptała, żebym się nie dopytywała, kto jest tatusiem, i nie myślała, że czegoś ode mnie chce! To biedne chucherko, ta moja pyskata siostra, która potrafiła się spierać i kłócić do upadłego, twierdziła, że wszystko u niej w porządku, chociaż na pierwszy rzut oka było widać, jak bardzo potrzebuje pomocy!

Było jasne, że jej nie odtrącę. Mój mąż i syn zrobili wielkie oczy, kiedy nas zobaczyli, ale zachowali się wzorowo. Dopiero kiedy moja siostra, wykąpana i nakarmiona, usnęła w małym pokoju, usiedliśmy do narady. Rodzina się nam powiększyła i to od razu o dwie osoby, więc szykowały się nowe problemy i wyzwania, ale byliśmy szczęśliwi, jakbyśmy wygrali w lotto.

Szykowaliśmy wigilijną wieczerzę z taką radością jak nigdy dotąd. Ta ciężarna kobieta pod naszym dachem nadawała świętom niezwykły charakter. Wszyscy to czuliśmy...

To była naprawdę niezapomniana Wigilia

Po opłatku i życzeniach, po wszystkich potrawach i po kolędach mój mąż nie wytrzymał.

– Słuchaj – powiedział – o nic nie pytam, ale jedno chciałbym wiedzieć. To syn czy córka?
– Córka. Tylko moja...
– O, nie – wtrąciłam się – nasza! Obie jesteście nasze i to się nigdy nie zmieni. Co było, to było, ale bardzo cię kocham, siostrzyczko...

Czytaj także:
Popełniłam świętokradztwo. Zostawiłam dzieci same na święta, by spotkać się z ukochanym
Teściowa dała mi pod choinkę ogromne majtasy w kropki. To był początek wojny
Co roku święta mijają za szybko. Mam u siebie wnuki, a potem zostaję sama jak palec

Redakcja poleca

REKLAMA