„Uważałam, że babcia Klara jest za stara na konkurs piękności, ale ona wzięła w nim udział. Zmiotła ze sceny 20-latkę”

babcia, która wygrała konkurs piękności fot. Adobe Stock, alonaphoto
„W domu co rusz narzekała – a to na serce, a to na strzykanie w kościach, tutaj jednak zmieniła się w duszę towarzystwa! Co wieczór biegła na brydżyka albo na tańce w gronie swoich rówieśników, którzy chyba także przez sentyment przyjechali do tego nadmorskiego hotelu. Po prostu jej nie poznawałam!”.
/ 30.06.2022 11:15
babcia, która wygrała konkurs piękności fot. Adobe Stock, alonaphoto

Remont mieszkania naszej siedemdziesięciopięcioletniej babci został zaplanowany w najdrobniejszych szczegółach. Mój mąż razem z bratem mieli pomalować ściany, ale dla ich wygody i spokoju trzeba było na ten czas starszą panią gdzieś zabrać. Informację, że na dwa tygodnie będzie musiała zmienić miejsce zamieszkania, babcia przyjęła spokojnie.

– To może pojedziemy sobie nad morze? – zaproponowałam.

Wybierałam się do Kołobrzegu z synem, trzyletnim Tymkiem. Uznałam, że całkiem fajnie, jeśli zakochana w prawnuku babcia pojedzie z nami.

Nie miałam za bardzo czasu na planowanie wakacji, zajęta pracą i dzieckiem, znalezienie kwatery zostawiłam więc mężowi. Byłam przekonana, że wybierze jakiś przytulny pensjonat, może nie nad samym brzegiem morza, bo to zawsze drożej wypada, ale przynajmniej gdzieś blisko plaży. Jurek stanął na wysokości zadania i załatwił nam kwaterę z widokiem na Bałtyk.

Co wieczór biegała na brydża albo tańce

Byłam zachwycona, dopóki nie dojechałam na miejsce. Tam się bowiem okazało, że „cudowny pokój” mieści się w dość ponurym gmachu pamiętającym jeszcze czasy Gierka.

– I ja mam tutaj mieszkać?! – od razu zaprotestowałam, pewna, że babcia też mnie poprze. Jednak, o dziwo, staruszce aż się zaświeciły oczy.

– Czy ty wiesz, Liduś, że byliśmy tu z dziadkiem na wczasach? Dawno temu, kiedy jeszcze ciebie nie było na świecie! – uświadomiła mi podekscytowana. – Trafiłyśmy wspaniale!

– No nie wiem – mruknęłam do siebie.

Na plażę miałyśmy naprawdę blisko, jedzenie w wielkiej „socjalistycznej” stołówce też okazało się całkiem znośne. Wieczorami ja najczęściej zasypiałam razem z Tymkiem. Po całym dniu na powietrzu, kiedy przez cały czas musiałam go pilnować, gasłam niczym zapałka na wietrze. A tymczasem babcia…

Babcia przeszła nagle cudowną przemianę! W domu co rusz narzekała – a to na serce, a to na strzykanie w kościach, tutaj jednak zmieniła się w duszę towarzystwa! Co wieczór biegła na brydżyka albo na tańce w gronie swoich rówieśników, którzy chyba także przez sentyment przyjechali do tego hotelu. Po prostu jej nie poznawałam!

– Nasza Klara to salonowa lwica! – relacjonowałam przez telefon mężowi, a on się śmiał do rozpuku.

W sumie nie zazdrościłam babci, bo bez Jurka to mi się nawet specjalnie nie chciało ruszać z pokoju, ale…

W koronie miss wyglądała super

– Na ten konkurs musisz pójść! – oświadczyła mi któregoś dnia staruszka.

No tak, w ośrodku zawisły plakaty o wyborach Miss Turnusu.

– Ciekawe po co – burknęłam, lecz babcia chyba nie dosłyszała.

Pracownicy ośrodka rozdawali gościom podstemplowane kartki, na których można było napisać imię kandydatki, by potem wrzucić je do przygotowanej „urny”. Po jakimś czasie, kiedy wszyscy oddali już głosy, papierki wyjęto z urny i zliczono. Tego wieczoru, po kolacji, było zaplanowane uroczyste ogłoszenie wyników.

– Myślisz, że mam szansę? – babcia siedziała jak na szpilkach.

Chciałam ją uspokoić, ale co właściwie mogłam powiedzieć? Że jest… za stara i nie nadaje się na żadną miss?

– Pierwsze miejsce zajęła pani… Klara! – usłyszałyśmy nagle głos kierownika naszego domu wczasowego.

Babcia skoczyła z krzesełka jak na sprężynach. Niestety, razem z nią wdarła się na scenę jakaś dwudziestolatka. Kierownik obrzucił je zdezorientowanym spojrzeniem.

– Mamy aż dwie Klary? Naprawdę? – zapytał ze zdumieniem.

Obie skinęły głowami.

– To której z pań należy się korona?

„Przecież oczywiste, że dwudziestolatce! Tej długowłosej lasce o nogach jak do nieba!” – jęknęłam w duchu, modląc się, aby moja babcia zeszła ze sceny dla swojego własnego dobra, nie robiąc z siebie pośmiewiska.

Tymczasem kierownik zarządził drugą część konkursu.

– Głosujemy oklaskami! Która z pań zbierze większe brawa, ta otrzyma koronę miss! – ogłosił.

Oczywiście, blond Wenus zebrała gromkie. „No i wszystko jasne!” – pomyślałam, tylko przez rodzinną solidarność klaszcząc, gdy była kolejka babci. Sądziłam, że moje oklaski odbiją się echem w cichej sali, a tymczasem… utonęły w ogólnym hałasie braw! Znajomi emeryci babci tak klaskali, że im mało dłonie nie poodpadały! „Nie doceniłam ich – przebiegło mi przez myśl. – Ani babci”.

Kilka minut później ze wzruszeniem obserwowałam, jak kierownik wkłada na siwiutkie włosy mojej babci koronę miss. I muszę przyznać, że w tym „srebrnym” diademie wyglądała rewelacyjnie, szczęśliwa jak nigdy! Cóż, piękno nie ma wieku. A moja babcia jest nie tylko śliczną starszą panią, ale i cudowną osobą.

Czytaj także:
„Póki babcia pomagała przy wnukach, małżeństwo moich przyjaciół miało się dobrze. Gdy przestała, skoczyli sobie do gardeł”
„Myślałem, że po upojnej nocy z rudowłosą pięknością, zostały mi jedynie wspomnienia. Po latach okazało się, że nie tylko”
„Latami chowałam się w swojej skorupie, nie wierzyłam, że mogę się komuś podobać. Z kompleksów uleczyła mnie... miłość”

Redakcja poleca

REKLAMA