„Umówiłam przyjaciółkę z fajnym gościem, a ta zołza strzeliła focha. Okazało się, że zależy jej tylko na kasie”

Pokłócone kobiety fot. Getty Images, Wavebreakmedia Ltd
„Gdyby nie uroda, raczej nie udałoby jej się zdobyć posady sekretarki w dużej firmie. Po kilku miesiącach pracy w tym miejscu zaczęła mieć większe wymagania względem swojego przyszłego wybranka”.
/ 09.04.2024 08:45
Pokłócone kobiety fot. Getty Images, Wavebreakmedia Ltd

Przyszedł moment, kiedy miałam już wracać do siebie, ale nie potrafiłam tego tak po prostu powiedzieć. Widziałam, jak bardzo Ali zależało na naszym spotkaniu po tak długim czasie i czułam, że gdyby tylko mogła, to pewnie kazałaby mi zostać u niej przez kolejne tygodnie.

– Smutno mi, że musisz już lecieć... – sapnęła, gdy wreszcie podniosłam się z jej sofy. – Tobie to dobrze, w domu czeka na ciebie wspaniały chłopak, a co ze mną? Wciąż samotna jak palec. Do kina sama, na urlop sama, w weekendowe wieczory sama... Rany, a twój Sylwek nie ma przypadkiem jakiegoś wolnego kumpla? Wiesz, jestem już tak zdesperowana, że poszłabym na randkę w ciemno!

Powiedziałam, że pogadam z mężem i faktycznie poruszyłam ten temat, gdy nadszedł wieczór. Zastanawiał się przez moment, przeglądając w głowie listę swoich nieżonatych kolegów, po czym zaproponował, że Daniel może być odpowiednim kandydatem.

Skinęłam głową z uśmiechem, potwierdzając, że to świetny wybór. Daniel był naprawdę fajnym, chociaż prostym facetem. Sylwek poznał go jeszcze, jak razem pracowali w warsztacie samochodowym. Często miałam okazję z nim pogadać. Dobrze zbudowany, pracowity. Kiedyś jako blacharz zajmował się moim starym autem. Już wtedy zrobił na mnie wrażenie kogoś, kto może i nie grzeszy inteligencją, ale potrafiłby się dobrze zaopiekować kobietą, tak samo jak robił to z samochodami. Był dokładny i sumienny w pracy, no i dbał o siebie – kondycja i wygląd były dla niego bardzo istotne. 

Sylwek wspominał, że Danny – bo tak mówili na niego kumple z roboty – często chodził na siłkę, więc przyjemnie było podziwiać jego wyrzeźbione ciało.

– Aluś, muszę ci coś powiedzieć! – wykręciłam numer do przyjaciółki, cała w skowronkach. – Znalazłam dla ciebie ciekawego gościa. Może nie powala urodą, ale sylwetkę to ma pierwsza klasa.

– Nie żartujesz? – zaciekawiła się. 

– Sylwek twierdzi, że to porządny chłopak i, co najważniejsze, aktualnie sam jak palec. To jak? Wybierzemy się we czwórkę do pizzerii? Już mu napomknęłam, że moja kumpela szuka drugiej połówki i on również chętnie by cię poznał...

Zamiast radości, usłyszałam milion pytań

Ala nie zareagowała tak, jak się spodziewałam. Zamiast wyrazić wdzięczność i umówić się na spotkanie, zaczęła zadawać pytania odnośnie Daniela. Chciała wiedzieć, czym się zajmuje, jaką szkołę skończył, gdzie jest zatrudniony i tym podobne. Odpowiedziałam jej dokładnie – pracuje jako blacharz, skończył zawodówkę, jest zatrudniony u swojego wujka w warsztacie samochodowym.

– Ale po co te wszystkie pytania? Czy to naprawdę istotne? – zdziwiłam się na koniec naszej rozmowy.

Według mnie kluczowe było to, że facet był singlem i również narzekał na brak drugiej połówki. Ona rozglądała się za facetem, on za dziewczyną, więc powinni się poznać. Kto wie, może wpadną sobie w oko? Jednak reakcja Ali była zaskakująca.

Blacharz? – wyczułam w jej tonie dezaprobatę. – Wiesz co, ja raczej mam na myśli kogoś w stylu menadżera albo grafika… Sądziłam, że skoro jesteś zatrudniona w agencji reklamowej, to poznasz mnie z jakimś kolegą po fachu. Poza tym on musi mieć wyższe wykształcenie, władać językami obcymi i generalnie zajmować poważne stanowisko. Wybacz, ale nie pójdę na randkę z blacharzem…

Poczułam smutek i rozczarowanie

Dobrze wiedziałam, kim jest Daniel i sądziłam, że powinien dostać jakąś szansę. Odrzucenie kogoś od razu, bez zastanowienia, tylko z powodu braku wyższego wykształcenia czy nieznajomości języka angielskiego, odebrałam jako przejaw zwykłych uprzedzeń. Oszczędnie pożegnawszy się z Alą, natychmiast sięgnęłam po telefon, by skontaktować się z Sylwkiem.

– Dlaczego jest taka wymagająca? – zareagował ze zdumieniem. – Przecież jest tylko sekretarką, a nie żadną bizneswoman. Szczerze mówiąc, uważam ją za okropnie nudną i marudną babkę. Nic jej się nie podoba. Nie wspominałem ci o tym, bo to twoja kumpela, ale wcale mnie nie dziwi, że jest sama. A teraz jeszcze czepia się Danny'ego, chociaż nigdy w życiu go nie widziała! No to życzę jej powodzenia – dodał z przekąsem – niech dalej czeka na swojego prezesa na białym koniu! Tylko nie mam pojęcia, po co takiemu facetowi taka zrzęda jak ona!

Mówił prawdę. Ala non stop na coś zrzędziła i nic dziwnego, że od dłuższego czasu unikałam jak ognia naszych spotkań. Znałam ją jeszcze ze szkoły, gdy uczyłyśmy się razem w studium policealnym. 

I co ciekawsze, nawet nie ukończyła tego studium i ostatecznie jej przygoda z edukacją zakończyła się na zdaniu matury. Jak można się domyślić, przez parę kolejnych lat zrzucała winę na nauczycieli, wadliwy system edukacji i w zasadzie na każdego, kto znalazł się w pobliżu. Gdyby nie jej uroda, raczej nie udałoby jej się zdobyć posady sekretarki w tak dużej firmie. Zapewne właśnie podczas pracy w tym miejscu zaczęła mieć większe wymagania względem swojego przyszłego wybranka.

Zastanawiające jest jednak to, że żaden z tych wszystkich dyrektorów czy kierowników nawet nie wpadł na pomysł, by poprosić ją o rękę. Ala miała 32 lata na karku, wciąż była singielką i skarżyła się na brak partnera, ale nie chciała pójść na randkę z fajnym facetem, bo pracował jako blacharz.

– Ludziom totalnie miesza się we łbach – skwitował Sylwester. – Ale z tym Danielem to trzeba coś wykombinować. Już mu obiecałem spotkanie z tą twoją koleżanką. Od poniedziałku siedzi non stop na siłce, żeby zrobić na niej dobre wrażenie. Aż mi go żal. Tak się nakręcił, że w końcu będzie miał dziewczynę. Mówił, że z tej pustki w sercu to już głową o ścianę czasem wali.

– Ej, a może go spikniemy z Ewą? – nagle mnie natchnęło. – No wiesz, tą z mojej firmy. Taka trochę cichutka jest, ale naprawdę spoko babka, jak się ją lepiej pozna…

Kiedy wspomniałam Ewie o moim planie zapoznania jej z pewnym chłopakiem, od razu bardzo się tym podekscytowała. Nie miało dla niej znaczenia, czym się zajmował, ani jaką szkołę skończył. Trochę zaintrygowana, zapytałam ją, czego w zasadzie oczekuje od potencjalnego partnera. Odetchnęłam z ulgą, gdy oświadczyła, że marzy po prostu o porządnym facecie, z którym mogłaby stworzyć trwałą relację. Zapowiadało się na to, że Danny przypadnie jej do gustu. Ta myśl mnie bardzo ucieszyła. 

Świetnie spędziliśmy czas

Przyznaję, chyba troszkę przedobrzyłam z kreacją, bo przyszłam w sukience, podczas gdy Ewa postawiła na dżinsy i szary sweterek, ale faceci raczej tego nie dostrzegli.

Kumpela wprost promieniała radością z tego nieplanowanego spotkania we czwórkę, zasypywała Daniela pytaniami, rzucała żartami jak z rękawa, parę razy dość jednoznacznie zasugerowała, że mogliby gdzieś się razem wybrać. Wszystko wskazywało na to, że ja i Sylwek skutecznie ich ze sobą zeswataliśmy!

Jednak nasza radość szybko się ulotniła, gdy mój mąż zadzwonił do Daniela już kolejnego ranka. Spodziewał się, że usłyszy od niego jakiekolwiek słowa wdzięczności za poznanie go z tak sympatyczną kobietą i że będzie mógł udzielić mu paru wskazówek, gdzie powinien ją zabrać na kolejną randkę. W końcu ja i Sylwek słynęliśmy wśród naszych przyjaciół jako para, która jest ze sobą niemalże wzorcowo dobrana, toteż nikogo nie zaskakiwało, że ludzie zwracali się do nas z pytaniami o to, co robić, aby zbudować równie udany i pełen szczęścia związek.

– No i jak tam? – spytałam, gdy zakończył rozmowę. – Ewa non stop wypytuje, co Danny o niej sądzi…

– Nici z tego – Sylwek zrobił zrezygnowaną minę. – Danny stwierdził, że liczył na jakąś „ekstra laskę”. Wiesz, o co mu chodzi – wysoka, chuda, z niezłym biustem i długimi włosami. A Ewa to żadna modelka… Powiedział, że to po prostu normalna dziewczyna. Kto by pomyślał, że Daniel okaże się takim idiotą!

Tamtego wieczoru przez dłuższy czas zastanawialiśmy się, z jakiego powodu dwukrotnie ponieśliśmy klęskę. Mimo że mieliśmy do czynienia z dwoma samotnymi osobami, narzekającymi na brak partnera. Mogłoby się wydawać, że wystarczy ich sobie przedstawić, aby w końcu nie byli już sami! Oboje tego pragnęli, oboje mieli serdecznie dość samotnego życia, lecz gdy pojawiła się okazja na relację, zaczęli grymasić.

– Najbardziej żal mi Ewy – stwierdziłam zamyślona. – Okej, może i nie wygląda jak supermodelka, a jej styl ubierania nie jest ostatnim krzykiem mody, ale jest niesamowicie towarzyska i próbuje zaciekawić innych swoją osobą. Serio, ma wiele zalet. Ten cały Daniel to głupek, że ją odrzucił przez wygląd. Gdyby przestał marzyć o modelkach, to byłby z nią szczęśliwy!

– Alicja również od dawna mogłaby kogoś mieć, jakby tylko przestała skreślać kolesi niżej postawionych niż dyrektorzy – dorzucił Sylwester.

U nas nie było takich problemów

Nasze pierwsze spotkanie odbyło się w poczekalni przychodni. Sylwek pracował jako elektryk, a ja byłam zatrudniona w księgowości. Nie można powiedzieć, żebyśmy byli jakimiś wystrzałowymi pięknościami czy bogaczami z imponującymi posadami. Mnie jednak od razu kupił jego humor i to, jak ciepło wypowiadał się o bliskich. Jemu z kolei przypadła do gustu moja bezpośredniość i żywiołowość. Postanowiliśmy więc zaryzykować i sprawdzić, co z tego wyniknie.

Udało nam się zbudować relację, której single wśród naszych znajomych mogą tylko pozazdrościć. Kiedy jednak próbowaliśmy im podpowiedzieć, jak osiągnąć to samo, okazało się nagle, że mają zbyt wygórowane wymagania i samolubnie wierzą we własną niezwykłość. Nic dziwnego, że latami pozostają samotni, skoro w swoich poszukiwaniach uganiają się za nieosiągalną perfekcją.

– Normalnie ludziom poprzewracało się w głowach – podsumowałam nasze wysiłki słowami, które kiedyś wypowiedział mój mąż.

Następnie wybraliśmy się na przechadzkę, idąc obok siebie i trzymając się za dłonie. Co chwilę zatrzymywaliśmy się, by złączyć nasze usta w czułym pocałunku. Cóż, byliśmy po prostu parą, która zdecydowała się dać sobie wzajemnie szansę.

Czytaj także:
„Kierownik męża uważa się za elitę, a jest zwykłym prostakiem. Jeździ drogą furą, a śmieci wyrzuca do lasu”
„Tyrałem całymi dniami za granicą, żebyśmy mieli dach nad głową. Przez lata tyrałem na chleb, żonę i jej kochasia”
„Kleiłem się do mojej kochanki jak do miodu. Szybko mi się przejadło i teraz przyprawia mnie o mdłości”

Redakcja poleca

REKLAMA