„Uwierzyłam, że mój ukochany jest milionerem. Zaślepiona miłością, nie zauważyłam, że tak naprawdę żyjemy na mój koszt”

Ukochany okłamał i mnie okradł fot. Adobe Stock, Tijana
„Cena była dość wysoka, ale obiecaliśmy sobie, że to tylko tymczasowe rozwiązanie. Umowa wynajmu miała być na moje nazwisko, ponieważ Michał twierdził, że w tamtym momencie nie może >>robić sobie kosztów<<. Potem naciskał, żebym założyła wspólne konto w obcej walucie. Twierdził, że wyniuchał okazję życia, na której się wzbogacimy”.
/ 10.06.2023 08:30
Ukochany okłamał i mnie okradł fot. Adobe Stock, Tijana

Po swoich rodzicach odziedziczyłam pokaźny majątek, który postanowiłam wykorzystać, aby zacząć nowe życie w stolicy. Było to dla mnie ogromne wyzwanie, ale wierzyłam, że osiągnę sukces i spełnię swoje najskrytsze pragnienia. I nagle, jak grom z jasnego nieba, pojawił się on. Człowiek o imieniu Michał, który zawrócił mi w głowie. Niestety, nie tak miało się to skończyć... Po traumie związanej ze śmiercią rodziców, zdecydowałam się na otwarcie nowego rozdziału w Warszawie. Pierwsze kilka tygodni chciałam spędzić w hotelu, a potem planowałam rozejrzeć się za jakąś okazją inwestycyjną. Najbardziej interesowały mnie przestronne apartamenty w drapaczach chmur. Kiedy dojechałam na miejsce i przekroczyłam próg ekskluzywnego hotelu w centrum miasta, nie wiedziałam, że moje życie zmieni się na zawsze.

W lobby trafiłam na Michała

Zaprezentował się jako inwestor spółek finansowych i gracz giełdowy, przyjeżdżając nowym modelem Mercedesa. Jego pewność siebie i charyzma mnie oczarowały, a ja bez oporu uwierzyłam w jego słowa.

– A jeśli chodzi o moje zainteresowania, to na pewno motoryzacja - podzielił się, gdy rozmowa nabierała rozpędu. – Nie chcę się chwalić, ale... Widziałaś mój wóz na parkingu? Taki ze mnie maniak czterech kółek.

– Tak, zauważyłam go. Wygląda imponująco! Musisz być bardzo dobrze prosperującym inwestorem. 

– Dzięki, staram się. Mam sporo doświadczenia w tej branży i przynosi mi to satysfakcję. Czy ty też jesteś związana z biznesem?

Cały czas głęboko patrzył mi w oczy i był mną wyraźnie zainteresowany. Cóż... Odwdzięczałam się tym samym. 

– Nie, nie mam jeszcze doświadczenia w biznesie. Ale jestem otwarta na nowe możliwości i chciałabym się rozwijać w tej dziedzinie. 

– Słuchaj, to świetnie. Mam wiele kontaktów i mogę pomóc ci w znalezieniu odpowiednich okazji.

Podziękowałam za tę propozycję i wymieniliśmy się numerami. 

– Brzmi interesująco! Na pewno warto porozmawiać. Dziękuję, Michał. Muszę już lecieć. 

– Nie ma za co, Weroniko. Cieszę się, że cię poznałem. Może wieczorem moglibyśmy zjeść razem kolację i dłużej porozmawiać?

Oczywiście się zgodziłam, chociaż nie chciałam okazywać jeszcze nadmiernego entuzjazmu. Taki był początek naszej znajomości, kiedy wszystko wydawało się być idealne.

Zaczęłam wierzyć, że znalazłam kogoś wyjątkowego

Podczas kolacji z Michałem spędziliśmy naprawdę miły wieczór. Czułam motyle w brzuchu, gdy rozmawialiśmy, a jego urok i inteligencja zrobiły na mnie duże wrażenie. Był nie tylko przystojny, ale także szarmancki i doskonale się orientował w tematach, o których rozmawialiśmy. Zadziwiał mnie swoją erudycją i poczuciem humoru. To było coś zupełnie innego niż wszystkie moje poprzednie randki. Michał potrafił okazać zainteresowanie moimi pasjami i marzeniami. Słuchał uważnie, zadając pytania i pokazując, że mu na mnie zależy. To było coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Zaczęłam naprawdę wierzyć, że znalazłam kogoś wyjątkowego. Najbardziej jednak doceniałam, że, mimo swojego bogactwa, Michał nie okazywał żadnej arogancji ani wywyższania się. Wręcz przeciwnie, był skromny i uprzejmy. Nie zwracał uwagi na pozycję materialną, ale na to, co łączy nas jako ludzi. Byłam zaskoczona, że ktoś tak wyjątkowy jak Michał mógł się zainteresować mną. Ale to sprawiało, że czułam się jeszcze bardziej szczęśliwa. Otwierałam się coraz bardziej, dzieląc się swoimi marzeniami i planami na przyszłość. Wydawało mi się, że znalazłam nie tylko miłość, ale również swojego przyjaciela.

Po kilku udanych randkach z Michałem, zdecydowaliśmy się poszukać wspólnego mieszkania. W końcu, oprócz uczucia, pojawiła się potrzeba stabilnego miejsca do życia. Wydawało się, że Michał jest idealnym partnerem, który mógłby mi w tym pomóc. Znalazł dla nas luksusowy penthouse w samym centrum miasta. Cena była dość wysoka, ale obiecaliśmy sobie, że to tylko tymczasowe rozwiązanie. Umowa wynajmu miała być na moje nazwisko, ponieważ Michał twierdził, że w tamtym momencie nie może „robić sobie kosztów”. Choć było to nieco podejrzane, zaufałam mu. Jednak wkrótce po podpisaniu umowy zaczęło się dziać coś dziwnego. Michał naciskał, żebym założyła wspólne konto w obcej walucie. Twierdził, że to umożliwi mu znalezienie świetnej inwestycji, gdzie natychmiastowy depozyt byłby wymagany. Oczekiwał ode mnie przelania połowy mojego majątku na to konto, twierdząc, że w ten sposób będziemy mogli skorzystać z wyjątkowej oferty.

Byłam zdezorientowana

Wiedziałam, że to duża suma pieniędzy i nie byłem pewna, czy powinnam ufać Michałowi w takim stopniu. Miałam wątpliwości, ale jednocześnie bałam się, że jeśli się nie zgodzę, to mogę stracić szansę na świetną inwestycję. Nawet teraz, pisząc o tym, czuję głupotę i naiwność, jaka mnie wtedy ogarnęła. Ale się zgodziłam. Po tym wszystkim, co przeszłam po śmierci rodziców, zależało mi na tym, by wreszcie odnaleźć szczęście i żyć na wysokim poziomie. Uznałam, że mnie na to stać.

Po założeniu konta i przelaniu pieniędzy, Michał zmienił się całkowicie. Stał się obojętny i odosobniony, jakby nie był sobą. Każde moje pytanie czy próba rozmowy spotykała się z szorstką i nieuprzejmą reakcją.

– Michał, chciałabym porozmawiać o naszych planach inwestycyjnych – podjęłam temat pewnego dnia. – Jakie są Twoje pomysły na rozwinięcie naszego majątku? 

– Nie mam czasu na twoje ciągłe pytania – odparł wyraźnie zniecierpliwiony. – Widzisz, że jestem bardzo zajęty. Muszę się skupić na swoich sprawach.

Może faktycznie wybrałam kiepski moment i stąd jego stres. Tak wtedy myślałam. Mimo to, kontynuowałam temat: 

– Ale Michał, my założyliśmy to konto razem i powinniśmy podejmować decyzje wspólnie. Chciałabym wiedzieć, jakie są Twoje plany i jak możemy inwestować nasze środki. 

– Nie bierz na siebie takich obowiązków. Zajmij się swoimi sprawami.

Potem Michał powiedział, że musi na chwilę wyjechać w interesach. Nie dopytywałam się, dokąd się udaje. Nasze relacje w tamtym czasie były już na tyle napięte, że nie chciałam pogłębiać konfliktu. Planowałam porozmawiać o naszych planach inwestycyjnych po jego powrocie, wierząc, że może z czasem sytuacja się uspokoi. Jednak ten okres oczekiwania był dla mnie bardzo trudny. Moje zaufanie zostało złamane, a obietnice o wspólnej przyszłości wydawały się być tylko złudzeniem. Nie wiedziałam, jak długo Michał będzie nieobecny i czy w ogóle do mnie wróci. Byłam osamotniona w naszym luksusowym mieszkaniu, który nagle stracił swój blask.

Michał był nieobecny i nie dawał znaku życia

Z każdym dniem moje obawy rosły, a przerażenie ogarniało mnie coraz bardziej. Czułam się oszukana i bezbronna. W końcu, po długim czasie oczekiwania, Michał zadzwonił. Jego głos brzmiał chłodno i nieprzyjemnie. 

– Weronika, muszę ci coś powiedzieć. Moje interesy nie pójdą zgodnie z planem. Straciłem dużą część twojego majątku. Nie mam jak go odzyskać. Muszę odejść i rozwiązać swoje problemy sam. Przepraszam.

To, co usłyszałam, było jak cios w serce. Czułam, jakbym traciła równocześnie miłość i pieniądze, które były dla mnie tak ważne. Nie mogłam uwierzyć, że wierzyłam w Michała, oddałam mu swoje zaufanie i teraz zostałam z niczym. Oszustwo było tak perfidne, że brakło mi słów. Potem okazało się, że Michał wcale nie był milionerem, tylko zwykłym krętaczem i specjalizował się w polowaniu na majątki naiwnych młodych kobiet, które uwodził swoim wdziękiem. Teraz wiem, jak głupia byłam. Już nigdy nie dam się w ten sposób wykorzystać. Zgłosiłam sprawę na policję i złożyłam zawiadomienie o oszustwie. Przeprowadzono śledztwo, ale niestety ślady wskazywały, że Michał zmył swoje ślady i wyparował. Moje szanse na odzyskanie pieniędzy są małe, ale ja nie zamierzam się poddawać.

Czytaj także:
„Miałam jedną zasadę: nigdy nikomu nie pożyczam pieniędzy. Złamałam ją raz. Straciłam kasę i przyjaciółkę”
„Mąż dawał mi 200 zł miesięcznie, a resztę pieniędzy wydawał na kochankę. Nie pracowałam, więc nie miałam głosu”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA