„To, co mam, kupuję za pieniądze z nierządu. Nie wstydzę się zarabiania ciałem, bo dzięki temu stać mnie na wszystko”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Galina
„Matka, jak tylko się dowiedziała, co robię w życiu, wpadła w skrajną histerię. Ojciec z kolei kazał mi się nie pokazywać w domu, dopóki nie zmądrzeję. A ja, głupia, chciałam im się dokładać do czynszu, żeby im było łatwiej”.
/ 02.01.2024 20:43
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Galina

Rodzice zawsze tłukli mi do głowy, że powinnam się uczyć. Dzięki temu miałam niby dostać dobrą pracę, robić coś dochodowego. Z początku im wierzyłam. I choć potwornie nie lubiłam szkoły, od czasu do czasu zmuszałam się do ślęczenia nad książkami – głównie przed sprawdzianem czy jakimś większym testem. Mimo to, trudno mnie było nazwać pilną uczennicą. Moje oceny… cóż, na pewno pozostawiały wiele do życzenia. A matka stale tylko załamywała ręce.

Koleżanka nie krępowała się mówić

Tak czy inaczej, na studia się dostałam. Nie wiem właściwie, po co, ale ojciec upierał się, że jakiś papier w życiu trzeba mieć. No to padło na pedagogikę, bo tam podobno dostawali się wszyscy. Na roku poznałam Marylę, dziewczynę, która zamiast skupiać się na nauce, wolała sypiać z przygodnymi facetami i dostawać za to niezłe wynagrodzenie. Zafascynowały mnie wtedy jej drogie ciuchy, zawsze świetnie dopasowane. Widziałam też kiedyś, że ma same markowe kosmetyki i to te z najwyższej półki.

– Niekiedy biorę forsę, innym razem zgadzam się na fanty – zwierzyła mi się któregoś ranka, gdy paliłyśmy fajki przed uczelnią. – Nie uwierzysz, jaki te dziane staruchy mają gest!

Z początku byłam trochę zszokowana jej wyznaniem, może nawet trochę oburzona. Ale kiedy wyjęła z torby te cudowne perfumy…

– Prawie osiem stówek na necie – oświadczyła z dumą. – W życiu bym sobie takich nie kupiła, a jeden z tych facetów dał mi je od ręki.

Pokiwałam głową, wciąż oszołomiona.

– A ty? – Zlustrowała mnie uważnym spojrzeniem. – Nie myślałaś, żeby kiedyś spróbować?

Postanowiłam wykorzystać swoją urodę

Nie myślałam, ale wtedy coś tam zaczęło mi już świtać. Zachęcona jej zainteresowaniem, po powrocie do kawalerki, którą wynajmowałam, przyjrzałam się sobie krytycznie w lustrze. W sumie, nie byłam brzydka. Jeśli miałabym być szczera, wyglądałam lepiej niż większość dziewczyn z mojego roku. Podejrzewałam, że z odpowiednim makijażem i ciuchami mogłabym nawet konkurować z samą Marylą. W końcu młodzi i bogaci też czasami są nieśmiali i szukają miłej dziewczyny do towarzystwa, nie?

Czy miałam opory? Z początku tak. Czy się wahałam? Tylko przez parę dni. Potem wytłumaczyłam sobie, że przecież sypiałam już z różnymi chłopakami. A co złego w tym, że mieliby mi za to płacić? Starsi, młodsi – wszystko jedno. Byle mieli wypchany portfel i mogli mi zapewnić stałe utrzymanie. I tym sposobem nawet nie musiałabym harować, robić czegoś, co na pewno szybko bym znienawidziła. Wystarczyło dobrze się bawić.

Sama wybierałam klientów 

Uznałam, że wrzucę ogłoszenie do internetu i zadbam o siebie sama. Maryla z kolei obiecała powiedzieć o mnie znajomym. Właściwie od pierwszej chwili byłam bardziej podekscytowana niż zdenerwowana czy zniesmaczona. Nie babrałam się przecież w żadne podejrzane sprawy i nie wiązałam z żadnymi niebezpiecznymi ludźmi. Nie, alfonsi nie byli dla mnie. Zamierzałam postawić na czysty układ – ja trochę klientowi potowarzyszę, prześpię się z nim, a on zapłaci. Żadnych ekscesów, ewentualnie samo zbliżenie, jeśli tak będzie wolał, ale miał sobie nie obiecywać nic więcej.

Wydawało mi się, że pierwszy raz będzie trochę dziwny. Że się mocno speszę. Moje obawy okazały się jednak zupełnie niepotrzebne. Było tak samo, jak z tymi chłopakami z liceum czy studiów. Zgłosił się do mnie przeciętny facet około czterdziestki. W sumie, nie wyglądał staro ani jakoś szczególnie odrzucająco. No i zaprosił mnie najpierw do takiej uroczej, ekskluzywnej knajpki. Fakt, nie do końca wiedziałam, jak się tam zachować, ale robiłam dobrą minę do złej gry, a on się nie czepiał. Miły był w sumie. I bardzo bogaty.

Potem takie spotkania stały się dla mnie codziennością –  tak, jak dla kogoś praca w biurze, urzędzie czy banku. Jednych klientów lubiłam bardziej, innych mniej. To chyba naturalne. Z niektórymi widziałam się zaledwie raz w życiu, inni zostawali na dłużej. A wzbogacałam się z ich pomocą naprawdę szybko. Byle jaką kawalerkę zamieniłam na spory apartament, który,  kupiłam za gotówkę!

Choć nie widziałam sensu w dalszym ciągnięciu mojej ścieżki edukacyjnej, ze studiów nie rezygnowałam – nawet tam można było czasem złapać jakiegoś znudzonego bogatego chłopaczka, który chętnie płacił za moje wdzięki.

Koleżanki nie chciały wierzyć

Już po studiach, któregoś dnia pędziłam przez miasto na jakieś zakupy. Miałam na to ochotę, bo dawno nie łaziłam po sklepach, a uznałam, że przydałoby się trochę odświeżyć garderobę. I tak wpadłam na dwie stare znajome, jeszcze z czasów liceum. Nalegały, żebyśmy weszły do jakiejś kawiarni i chwilę pogadały, bo przecież tyle czasu się nie widziałyśmy. Nie lubiłam ich szczególnie. Właściwie to ledwie je znałam – nie kumplowałyśmy się nigdy, no ale uznałam, że pewnie nie wypada odmawiać.

– No, to opowiadaj, Jowitka! –  zaczęła Kaśka, grubsza i bardziej wygadana. – Po studiach?

Skinęłam głową, więcej uwagi poświęcając zamówionej kawie, taniej i okropnej, niż jej.

– Co studiowałaś? – włączyła się Karolina. Ona była niemal koścista, a przy tym koszmarnie wysoka.

– Pedagogikę.

– O! – zdumiała się. – Ja jestem po dziennikarstwie, ale pracuję w urzędzie. Wiesz, w redakcjach nic się nie znalazło. Kaśka studiowała prawo, a teraz pracuje w biurze takiej jednej korporacji.

– Fajnie – rzuciłam bez zainteresowania.

– No, ale ty to chyba musiałaś jakąś niezłą fuchę złapać! – zauważyła Kaśka. – Świetnie wyglądasz. I te ciuchy!

– Dzięki – uśmiechnęłam się zdawkowo. – A co do pracy, to sypiam z mężczyznami za pieniądze.

Myślały, że żartuję

Popatrzyły na siebie skonsternowane, a potem zgodnie wybuchły śmiechem.

– Niezły żart, Jowitka! – odezwała się wciąż rozbawiona Kaśka. – A tak poważnie?

Spojrzałam jej prosto w oczy.

Mówię poważnie – stwierdziłam chłodno. – I nie rozumiem, co w tym zabawnego.

Wtedy zamilkły na dobre. Podejrzewałam, że nie wiedzą, jak z tej dziwnej sytuacji wybrnąć.

Szczerze bawiły mnie te ich oburzone spojrzenia. Bo co? Że niby powinnam się wstydzić? No cnotki się znalazły! Wszystkie przyspawane do tych swoich cieplutkich, bezpiecznych posadek. A markowych ciuchów i mieszkania w apartamentowcu, kupionego nie na kredyt, to mi zazdrościły!

– Chyba… musimy już iść – bąknęła wreszcie Karolina, bardzo unikając mojego wzroku.

Po tych słowach pociągnęła gwałtownie Kaśka. Choć ta z początku uległa, zatrzymała się jeszcze na moment.

– Nie wiem, jak mogłaś się tak stoczyć – rzuciła zjadliwie. – Zawsze byłaś dziwna, ale to już szczyt wszystkiego.

Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.

– Ja przynajmniej mam się w co ubrać – odcięłam się, patrząc wymownie na jej powycierany płaszcz. – W tej twojej korporacji aż tak słabo płacą?

W sumie one dwie nie były jedyne, które zareagowały w ten sposób. Matka, jak tylko się dowiedziała, co robię w życiu, wpadła w skrajną histerię. Ojciec z kolei kazał mi się nie pokazywać w domu, dopóki nie zmądrzeję. A ja, głupia, chciałam im się dokładać do czynszu, żeby im było łatwiej.

Będę korzystać, ile się da

W swoim zawodzie działam już od ośmiu lat. Nadal przed nikim tego nie ukrywam i ukrywać nie zamierzam. Nie uważam, żebym miała ku temu jakikolwiek powód. Moje życie zmieniło się przez ten czas diametralnie. Mam wszystko, czego tylko zapragnę: najlepsze ciuchy, najdoskonalsze perfumy, kino domowe na wolne wieczory, żeby się odprężyć i pooglądać najnowsze kinowe hity.

Nie wiem, ile uda mi się tak jeszcze zarabiać, ale odłożyłam już tyle, że spokojnie starczy mi na przyszłość. Co najważniejsze, nie jestem od nikogo zależna. Nie mam szefa, sama dobieram sobie klientów i nie muszę się o nic martwić. A inni? Niech sobie myślą, co chcą. I tak mam ich zdanie w głębokim poważaniu.

Czytaj także: „Były mąż zmusił mnie do intercyzy, a teraz błaga o pieniądze. Nie sądził, że będę bogata, a on zostanie bankrutem”
„Za ciasną kawalerkę po mamie moje rodzeństwo prawie się pozabijało. Każdy chciał zgarnąć mieszkanie dla siebie” „W święta chciałam powiedzieć mężowi, że jestem w ciąży. Niestety, to on pierwszy zrobił mi prezent i mnie zdradził”

Redakcja poleca

REKLAMA