Kończyłam wizytę u pacjentki, gdy usłyszałam, że ktoś dzwoni do drzwi. Raz, drugi, trzeci, a potem nieprzerwanie. Mariola zamarła, nasłuchując. Dziwna reakcja jak na panią domu. Zgoda, była chora, ale przecież w sąsiednim pokoju siedział jej syn Antek, prawdopodobnie ze słuchawkami na uszach, skoro nie poszedł otworzyć. Podniosłam się, mając zamiar go wyręczyć, ale zatrzymała mnie Mariola.
– Tak dzwoni tylko Agata, moja teściowa. Poczekajmy, może sobie pójdzie. Mówiłam, że niczego nie potrzebuję, ale jak zwykle nie przyjęła tego do wiadomości.
– Ładnie z jej strony, że chce pomóc. Nie jest pani jeszcze wystarczająco silna, by zająć się domem – odparłam.
– Radzimy sobie z Antkiem – odparła krótko Mariola.
Uniosłam w górę brwi.
Ta kobieta musi się kimś opiekować...
– Nie wie siostra wszystkiego – powiedziała obronnie Mariola – Nie zaznałam od Agaty za wiele dobrego. Nie lubiła mnie, jak byłam żoną jej syna, znienawidziła po rozwodzie, obarczając mnie winą za to, że Piotrek wyjechał za granicę. Uważa, że straciła go przeze mnie, bo gdybym się z nim nie rozwiodła, siedziałby nadal w kraju.
– Się rozwiodła? – spytałam ironicznie.
– Ona tak twierdzi, a każde jej słowo jest niepodważalne. Miałam go siłą zatrzymać przy sobie i nie zrobiłam tego.
– Teraz rozumiem – uśmiechnęłam się.
– Brzmi to zabawnie, ale Agata traktuje oskarżenia niezwykle poważnie. Rzuciła mi je w twarz niejeden raz, dlatego poprosiłam, by oszczędziła mi swoich wizyt. Nie odcięłam jej od wnuka, Antek ma 14 lat, odwiedza ją sam, a ja mam spokój. To znaczy miałam, bo jak się wygadał, że choruję, zaczęła mnie napastować, na szczęście telefonicznie. Myśli siostra, że chodzi jej o mnie? Skądże znowu! Stwierdziła, że będzie codziennie przychodzić, by zaopiekować się wnukiem, bo biednym dzieckiem nie ma się kto zająć. Spytałam, czy już mnie pochowała, i rzuciłam słuchawką. I oto mamy rezultat, Agata nie zrezygnowała, szturmuje drzwi.
– A ja zaraz je otworzę, bo przecież muszę wyjść – dodałam. – Nie ukryje się pani, trzeba jej stawić czoła. Może nie będzie tak źle, zawsze to jakaś pomoc.
– Ale za jaką cenę – mruknęła nieprzekonana Mariola.
Otworzyłam drzwi i do środka wtargnął rozzłoszczony huragan.
– Co to za moda, żeby trzymać babcię na progu – zaczęła, pewna, że ujrzy Antka. Ale zobaczyła mnie.
– A pani to kto? – spytała nieufnie.
– Pielęgniarka – odparłam uprzejmie. – Właśnie wychodzę, do widzenia.
– Moment – przytrzymała mnie za rękaw. – Skąd mam wiedzieć, że mówi pani prawdę? Gdzie jest mój wnuk?
– Pani Mariola odpoczywa, nie wolno jej denerwować – odparłam, nie mając zamiaru udzielać jej żadnych wyjaśnień.
Przez chwilę mierzyłyśmy się spojrzeniami. Nie byłam jej synową, nie wymiękłam. Pojedynek przerwał nam Antek, pojawiając się w przedpokoju. Agata momentalnie przeniosła uwagę na niego.
– Zmizerniałeś, pewnie jesteś głodny, Przyniosłam coś dobrego, już ja cię odkarmię – powiedziała całkiem miło, mocno ściskając chłopca. – Babcia nie da ci zginąć, nieboraku, o nic się nie martw, zadbam o ciebie.
Zostawiłam ich własnemu losowi, a kiedy przyszłam kilka dni później, zastałam Agatę całkiem zadomowioną, za to Mariola wyglądała i czuła się gorzej.
– Wykańcza mnie jej obecność, strasznie się rozpanoszyła – poskarżyła się. – Przychodzi rano, wychodzi wieczorem i tak codziennie. Gotuje, piecze, obsługuje Antka i wygaduje niestworzone rzeczy. Syn już mnie pytał, czy na pewno nie umrę. Babcia nakładła mu do głowy własnych teorii, zdaje się , że szykuje się do objęcia schedy po mnie. Przydałby jej się wnuk, skoro syn urządził sobie życie z dala od niej.
– Jest jedną z tych kobiet, które muszą się kimś opiekować, to nadaje jej życiu sens – skinęłam głową.
– A mojemu odbiera – Mariola była naprawdę przygnębiona.
Postanowiłam ją trochę podejść
W jej stanie nie powinna się denerwować, wychodziła z ciężkiej choroby, dzielnie walczyła, potrzebowała spokoju i dobrej opieki. Takiej, jaką mogła zapewnić Agata, gdyby tylko zechciała. Przeprosiłam pacjentkę i poszłam do kuchni, królestwa teściowej. Padłam bez sił na krzesło, czym natychmiast wzbudziłam jej zainteresowanie.
– Coś kiepsko siostra wygląda – nakryła garnek pokrywką i odwróciła się do mnie, gotowa do towarzyskiej pogawędki.
– To te zmiany ciśnienia, aż mi się w głowie kręci – skorzystałam z okazji.
– Może kawki? – zareagowała błyskawicznie. – Robię doskonałą, mój Piotruś nie mógł się nachwalić, mówił, że nikt nie parzy takiej jak mama.
– Chętnie – ucieszyłam się – Syn mieszka za granicą? – zapuściłam haczyk.
– Ano, niestety – spochmurniała.
– Na szczęście wnuk i synowa na miejscu – powiedziałam zachęcająco.
– Antek jest dla mnie wszystkim, potrzebuje mnie. Co za sytuacja! No nic, na szczęście ma babcię.
Zrozumiałam, że „sytuacją” była chora Mariola, ale nie skomentowałam tego.
– Ma pani dwie osoby pod opieką, to musi być niełatwe. Podziwiam panią – upiłam łyk kawy. Rzeczywiście była doskonała. – Synowa nie przyzna się do tego, ale bardzo pani potrzebuje. Jest jeszcze słaba, a żeby stanęła na nogi, potrzebuje spokoju, życzliwości i pożywnego, ale lekkostrawnego jedzenia – spojrzałam na garnek, w którym, sądząc po upojnym zapachu, dochodziły gołąbki.
Agata zasłoniła sobą ciężkostrawną potrawę.
– Trzeba wiedzy i umiejętności kulinarnych, żeby prawidłowo żywić chorą – ciągnęłam niezrażona.
– Co powinna jeść? – spytała Agata, ugodzona do żywego podejrzeniem, że nie potrafi gotować.
– Lekkie zupy na bulionie, warzywa, chude mięso – wyliczałam, zastanawiając się, czy Marioli przypadnie do gustu jadłospis.
– A ziemniaczki? – dopytała Agata.
– Ziemniaczki też – przytaknęłam.
– Mam zaprzyjaźnionego sprzedawcę na bazarku, u niego warzywa świeże, niepryskane – Agata już układała w głowie menu.
Przypomniałam jej jeszcze o konieczności zapewnienia chorej spokoju, zastanowiłam się, czy w obecnych czasach to w ogóle możliwe, czym bardzo zdenerwowałam Agatę. Odparła, że jak ona się za coś weźmie, to będzie, jak trzeba, nie takie rzeczy w życiu robiła. Pogratulowałam jej, dopiłam kawę i uciekłam, bo zaczęły zżerać mnie wątpliwości, czy dobrze robię. Jeśli Agata wpadnie z jednej skrajności w drugą, Mariola może mieć do mnie pretensje.
Zmieniła się nie do poznania
Na kolejną wizytę szłam z duszą na ramieniu, niepewna, jaką sytuacje zastanę. Otworzył mi Antek, a z pokoju Marioli wyszła Agata z tacą w dłoniach.
– Nawet sporo zjadła, nie to co wczoraj – zameldowała zadowolona z efektu swoich starań. – Będzie dobrze, Antoś, mama zdrowieje, a babcia czuwa – przygarnęła opierającego się czułościom wnuka.
– Co siostra zrobiła mojej teściowej? – spytała szeptem Mariola, patrząc czujnie na drzwi pokoju, jakby miała pojawić się w nich Agata. – Ona skacze wokół mnie, podkarmia tym i owym, przynosi koc, zabiera koc, podkłada poduszki. Zachowuje się, jakby ją ktoś podmienił – wykrzywiła się zabawnie.
– Traktuje panią jak dziecko, to chyba miłe – uśmiechnęłam się.
– Ale dziwne…
– Potrzebuje pani tego, a ona się cieszy, że może się kimś opiekować. Jesteście na siebie skazane, czy tego chcecie czy nie. Agata chce być komuś potrzebna, został jej tylko Antek i pani, a wam nie zaszkodzą jej starania.
– Byłabym za nie wdzięczna, gdybym miała pewność, że za chwilę nie usłyszę, jak to przeze mnie straciła syna. Nie wie siostra, jak potrafiła po mnie jeździć, ile w niej było złośliwości.
– Potrafię to sobie wyobrazić. Samotni ludzie bywają zgorzkniali, wielu takich widuję – zgodziłam się. – Agata w życiu by się do tego nie przyznała, ale czuła się porzucona. Syn daleko, wnuk odwiedzał ją od czasu do czasu, panią obwiniała o swoje nieszczęścia. Teraz, kiedy zrozumiała, że jest wam potrzebna, a nawet nieodzowna, trochę się zmieniła, bo po prostu lepiej się czuje. Odnalazła sens w życiu.
– Ciekawe, kto jej to uświadomił – Mariola posłała mi blady uśmiech. – Myśli siostra, że przemiana Agaty w osobę życzliwą będzie trwała? Bo ja się jej nadal boję, nie mam siły na kolejną wojenkę z teściową.
– Na pani miejscu spróbowałabym ją polubić, tak zwyczajnie, bez zbędnego kombinowania.
– To coś zmieni czy siostra namawia mnie, żebym została świętą?
– Zmieni, i to tak wiele, że się pani zdziwi. Nie znam nikogo, kto chciałby skrzywdzić człowieka, który darzy go sympatią.
– Może coś w tym jest, ale jak polubić Agatę? – Mariola rozłożyła bezradnie ręce, pokazując, że zadanie jest nie do wykonania. – Jak sobie przypomnę wszystko, co do mnie mówiła…
– Na to nie mam gotowej recepty, aż taka mądra nie jestem – przyznałam.
– A szkoda – uśmiechnęła się. – Bardzo przydałby mi się przepis na teściową.
Czytaj także:
„Niedoszła teściowa obwinia mnie o śmierć syna. Twierdzi, że chciałam się go pozbyć, by zacząć nowe życie z innym”
„Mąż odszedł do innej kobiety, ale teściowa obwiniła o to... mnie. Za karę odcięła się ode mnie i swoich wnuków”
„Po rozwodzie teściowa buntowała wnuka przeciwko mnie. Zapomniała wspomnieć, że to kochanka tatusia rozbiła rodzinę”