Zebranie w szkole Damiana ciągnęło się w nieskończoność, wychowawczyni niezmordowanie omawiała kolejne sprawy organizacyjne. Dyskretnie sprawdziłam, która godzina. O tej porze Damian powinien być w domu, odrabiać lekcje albo nawet grać na komputerze w jedną z tych głupich gier.
Powinien, ale czy był? Mama na zebraniu, tata już nie mieszka w domu, można robić, co dusza zapragnie. Ostatnio bardzo się zmienił. Miał trzynaście lat, udawał dorosłego, lekceważył mnie i wszystko, co reprezentowałam – ład, porządek, bezpieczeństwo, a przede wszystkim obowiązki.
Nie mogłam się z nim dogadać, liczył się jedynie z Michałem. Myślałam, że za nim tęskni i dlatego zrobił się taki niemożliwy, ale przecież bywał u niego, kiedy tylko chciał. Michał też do nas zaglądał, to znaczy kiedy miał czas. Czyli rzadko, rzadziej, niż powinien.
Schowałam telefon pod stolikiem i szybko napisałam esemesa do Michała: „Zadzwoń do syna, powiedz, żeby czekał na mnie w domu. Ciebie posłucha”. Po chwili spojrzałam na ekran i rozzłościłam się. „Teraz nie mogę”. Tylko trzy słowa, które według Michała powinny wystarczyć za usprawiedliwienie. On był na przychodne, ja powinnam się zająć Damianem, być jednocześnie na wywiadówce i w domu, żeby pilnować syna. Zebranie powoli zmierzało ku końcowi, wychowawczyni poprosiła kilka osób o pozostanie, chciała z nimi porozmawiać. Wśród nich byłam i ja.
– Damian źle się zachowuje, jest arogancki, przeszkadza w lekcjach – powiedziała, nie siląc się na wstęp. – Jest nadpobudliwy, skłonny do ag… zaczepek.
Zamarłam. Chciała powiedzieć, że moje dziecko potrafi być agresywne. Nie znałam Damiana od tej strony.
Działo się z nim coś niedobrego
– Pani pedagog zatrudniona w naszej szkole sugeruje, że Damian jest nadpobudliwy, próbuje rozładować gniew – głos nauczycielki stał się cieplejszy, prawie współczujący. – Czy ma w domu jakieś kłopoty?
– Nie, skąd – zaprzeczyłam odruchowo.
Poza tym, że od roku jego życie nie wygląda jak przedtem, pomyślałam z goryczą. Jesteśmy w trakcie rozwodu, Michał wyprowadził się tymczasowo do domu matki, ale przecież nie zaniedbywał syna. Rozstając się, oboje zapewniliśmy Damiana, że jest dla nas najważniejszy, zawsze będziemy go kochać i troszczyć się o niego ze wszystkich sił. Nadal będzie widywał się z ojcem, kiedy tylko będzie chciał, bez ustalania harmonogramu wizyt.
Michał powiedział mu, że będzie do jego dyspozycji w dzień i w nocy. Czeka na jego telefony i wizyty, będzie też często do niego zaglądał, tak więc niewiele się zmieni, tylko tata będzie mieszkał gdzie indziej, u babci, w domu, który Damian doskonale zna i dobrze się w nim czuje. Byłam bardzo zadowolona z dojrzałej postawy Michała. Wobec mnie zachował się jak ostatnia świnia, ale dziecko kochał, co do tego nie miałam wątpliwości.
Kiedy wróciłam do domu, Damian siedział w swoim pokoju, za zamkniętymi drzwiami. Poczułam taką ulgę, że nawet nie zwróciłam mu uwagi, gdy odburknął mi nieprzyjaźnie. Od razu zatelefonowałam do Michała, żeby zrelacjonować rozmowę z nauczycielką.
– Boję się, że nasz syn cierpi na ADHD i będzie potrzebował terapii – powiedziałam oficjalnym tonem, bo gdyby nie Damian, nigdy w życiu nie odezwałabym się do męża. Nie po tym, co mi zrobił.
– Zwykle zaburzenia ujawniają się wcześniej, chyba że jestem niedoinformowany. Miał objawy, które przede mną ukryłaś? – mówił tak, jakbym ja była wszystkiemu winna.
Cały Michał, umiejętnie przerzucił winę na mnie. O mało nie eksplodowałam gniewem, ale zacisnęłam palce na słuchawce i zmusiłam się do spokojnego tonu.
– Jak mogłabym cokolwiek ukryć przed tak troskliwym ojcem jak ty?
– Masz prawo być zdenerwowana – Michał rozsądnie postanowił zignorować złośliwość. – Nie martw się, pomyślę o terapii dla Damiana.
– Lepiej byłoby, gdybyś z nim porozmawiał, spędził trochę czasu. On potrzebuje nas obojga – spuściłam z tonu dla dobra syna. – Zamknął się teraz u siebie i nie chce ze mną rozmawiać. Może ty wytłumaczysz mu…
– Przepraszam, muszę kończyć, odezwę się później – w tle usłyszałam damski głos nienależący do jego matki.
Rozłączyłam się i poszłam do syna. Potraktował mnie z wrogością, co było całkiem nowym i bardzo nieprzyjemnym doświadczeniem. Nie mogłam zrzucić takiego zachowania na burzę hormonalną związaną z dorastaniem, coraz bardziej brałam pod uwagę zaburzenia emocjonalne. Tylko na jakim tle?
Układał sobie życie na nowo
Michał jest lekarzem, powinien wiedzieć. O mało do niego jeszcze raz nie zadzwoniłam, w porę jednak przypomniałam sobie, jak bardzo jest zajęty, i to raczej nie problemami własnego dziecka.
Następne dni przyniosły zaognienie sytuacji. Damian zrobił się nie do zniesienia. Próbowałam do niego dotrzeć, spokojnie porozmawiać, ale odrzucał każdą propozycję bliższego kontaktu, okazując, jak bardzo nie chce mieć ze mną do czynienia. Byłam bezradna. W trakcie kłótni z synem straciłam zimną krew i powiedziałam, że niesprawiedliwie mnie ocenia, chociaż robię dla niego wszystko, co mogę.
– Trzeba było nie wyrzucać taty z domu – odciął się i trzasnął drzwiami, ukrywając się w swoim pokoju.
Nie mogłam uwierzyć, że podejrzewa mnie o coś takiego. W pierwszym odruchu chciałam za nim pójść, opowiedzieć to, co ukryliśmy przed nim z Michałem, żeby nie burzyć jego spokoju. Damian był tylko dzieckiem; powody, dla których dorośli postanawiają się rozstać, w żaden sposób go nie dotyczyły. Michał powołał się na dobro syna i poprosił, bym dała mu czas na rozwiązanie tej sprawy.
Z początku byłam przeciwna, ale po zastanowieniu odkryłam, że wolałabym oszczędzić Damianowi tego, przez co sama przeszłam, dowiadując się znienacka o istnieniu drugiej kobiety w życiu męża. Lepiej było przygotować syna na zmiany, Michał musiał sam się z tym zmierzyć.
Zdziwiłam się, kiedy wyprowadził się do matki, dopiero z plotek dowiedziałam się, że to sytuacja przejściowa, a po rozwodzie zaplanowali z nową narzeczoną kupno domu. Damian o tym nie wiedział, ale to nie wyjaśniało, dlaczego ubzdurał sobie, że to ja wyrzuciłam Michała z domu.
Były mąż objawił się w piątek wieczorem oznajmiając, że zabiera syna na weekend. Na jego prośbę.
– Nie powiedział ci? To dziwne, myślałem, że wiesz. Czy wy w ogóle ze sobą nie rozmawiacie? – jego złośliwość mnie bolała.
Bez słowa podałam mu torbę podróżną.
– Pusta? A gdzie rzeczy Damiana? – zdziwił się.
– W szafie. Możesz je sam spakować, jesteś jego rodzicem, podobnie jak ja. – odparłam z uśmieszkiem.
– O co ci chodzi? Jesteś zła, że zabieram go do siebie?
Damian spojrzał na mnie spode łba, jakbym zabraniała mu kontaktów z ojcem. Odwróciłam się i wyszłam z pokoju, żeby nie zobaczyli moich łez. Opuścił mnie mąż, a teraz syn jawnie pokazuje, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Nie mogłam się gniewać na własne dziecko, ale było mi tak smutno, że o mało nie pękło mi serce.
– Pożegnaj się z mamą – usłyszałam głos Michała w przedpokoju.
– Cześć – krzyknął Damian, trzasnęły drzwi i nastała cisza.
Żadnego buziaka, przytulenia, normalnej rozmowy. Coś tu stanowczo było nie w porządku.
To wszystko sprawka teściowej
Miałam dwa dni, żeby wszystko przemyśleć. Damian uważał, że rozwodzimy się, bo kazałam się wyprowadzić jego ojcu. Mógł to wymyślić sam, ale bardziej prawdopodobne było, że podrzucono mu ten pomysł. Raczej nie zrobił tego Michał. Została jego matka – kobieta, która z trudnością zaakceptowała mnie na stanowisku synowej i nigdy nie darzyła sympatią.
Byłam w stanie sobie wyobrazić, z jaką chęcią obwiniła mnie o rozkład małżeństwa. Teściowa wywodziła się ze starej szkoły, spędziła życie u boku męża, również lekarza, komenderując nim z wprawą i wdziękiem. Twardą ręką wychowywała dzieci, Michał do dziś czuł przed nią respekt. Nie powiedziałby jej złego słowa, nawet gdybym zażądała odwołania rzucanych na mnie oszczerstw.
Musiałam sama z nią porozmawiać, powiedzieć, jak bardzo krzywdzi wnuka oczerniając jego matkę, zaznaczyć, że na to nie pozwolę. Jak miałabym się bronić, nie wciągając w to Damiana? Jeszcze nie wiedziałam.
Syn nie wrócił w poniedziałek do domu. Nie chciał, powiedział, że woli zostać z ojcem. Dowiedziałam się tego od Michała, bo Damian nie podszedł do telefonu.
– Pokłóciliście się czy co? Młody nie chce mi nic powiedzieć – złościł się Michał.
Nagła decyzja syna poplątała jego plany i dołożyła obowiązków. Trzeba było odwieźć i przywieźć dziecko ze szkoły, zdążyć do pracy i pamiętać o dodatkowym angielskim.
– Wpadnij też po jego strój gimnastyczny, jutro Damian ma zajęcia na hali. Bardzo mu na nich zależy – powiedziałam.
Odłożyłam słuchawkę z mętlikiem w głowie, ale zaraz pomyślałam, że szykuje mi się znakomita okazja do przyłapania teściowej sam na sam. Michał będzie w pracy, Damian w szkole, a my sobie porozmawiamy, o ile uda mi się wziąć jeden dzień urlopu.
– Co się u was dzieje? Damianek odmówił powrotu do domu, uparł się, że będzie mieszkał z tatą – surowa dama zawiesiła na mnie stalowy wzrok.
Wzruszyłam ramionami z udawaną beztroską. Jej władcze tony nie robiły na mnie wrażenia.
– Trudno się dziecku dziwić, że nie chce mieszkać z matką, która zabrała mu ojca... – odparłam.
– Ty zabrałaś Michała Damiankowi? Chyba pomieszało ci się w głowie od tego rozwodu, ale nic dziwnego – to dla kobiety silny cios. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby Tadeusz mnie zostawił. Na szczęście kiedyś takich rzeczy się nie robiło, mój mąż miał klasę. Napijesz się herbaty?
Tak nagle wyskoczyła z pokojową propozycją poczęstunku, że rozdziawiłam usta. Co za baba, nawet mnie udało się jej zaskoczyć.
– Chętnie, ale chciałabym również porozmawiać, tym razem szczerze.
– Zawsze mówię, co myślę – odparła z refleksem teściowa.
– Tego się właśnie obawiałam. Czy rewelacja o wyrzucaniu Michała z domu pochodzi od mamy? – zapytałam prosto z mostu.
Zatrzymała się w drodze do kuchni i wróciła na fotel. Spojrzała na mnie poważnie.
– Nigdy nie zrobiłabym tego wnukowi, nawet gdybym bardzo chciała ci dopiec. A nie chciałam, nie w sytuacji, w jakiej się znalazłaś. – powiedziała ze spokojem.
– Trudno mi w to uwierzyć, Damian tylko od mamy mógł usłyszeć coś takiego. Nikt inny nie miałby interesu w wybielaniu Michała. – w moim głosie można było wyczuć gorycz.
Teściowa spojrzała na mnie z politowaniem, często tak na mnie patrzyła.
– Oj dziecko, dziecko, nie znasz życia. Zaparzę jednak herbatę, wyglądasz, jakbyś jej potrzebowała.
Niczego więcej z niej nie wydusiłam, ale ostrzegłam, żeby nigdy więcej nie manipulowała moim synem. Udała, że nie słyszy, dzięki czemu rozstałyśmy się we względnej zgodzie, zimno, ale poprawnie.
Zrozumiał, co to jest opieka nad dzieckiem
Damian przemieszkał u taty cały tydzień, ku rosnącej, choć skrzętnie ukrywanej irytacji Michała, który z powodu obecności syna musiał latać przez cały dzień z wywieszonym jęzorem. Odwieźć do szkoły, przywieźć, pożyczyć zeszyt od kolegi mieszkającego w innej dzielnicy, kupić brystol, pobiec nocą do bankomatu, bo syn idąc spać, przypomniał sobie, że trzeba dać zaliczkę na wycieczkę, a w domu nie ma ani grosza żywej gotówki.
– Witamy w klubie rodziców – mówiłam uprzejmie, gdy Michał żalił się, że wychowałam syna na bardzo zapominalskiego i nieodpowiedzialnego człowieka.
Irytacja musiała sprawić, że zrezygnował z chronienia uczuć syna i postanowił przedstawić mu wreszcie swoją kobietę i jej dziecko. Dowiedziałam się o tym kilka dni później od Damiana. Syn wrócił do domu bardzo małomówny, ale dawna wrogość wyparowała. Czułam że jest zdezorientowany, musi sobie coś poukładać.
– Sorki, mamuś, nie wiedziałem. Tata mówił co innego, uwierzyłem jak głupi
– powiedział pewnego dnia i znienacka przytulił się do mnie, niezgrabnie i z zażenowaniem.
Zalała mnie fala czułości, odzyskałam dziecko. Nie spytałam, co takiego powiedział tata, to przestało być ważne.
Czytaj także:
„Poślubiłam wdowca z dwiema córkami i... wredną matką zmarłej żony, która buntuje przeciwko mnie dzieci”
„Po rozwodzie w moją córkę wstąpił diabeł. Na każdym kroku uprzykrzała mi życie. Na szczęście dostała nauczkę od losu”
„Matka uważała mnie za świętoszkę, ale wyprowadziłam ją z błędu. Nie miała dla mnie czasu, to teraz niech się martwi”