Ewę poznałem na imprezie firmowej. Mała brunetka o ślicznym uśmiechu. Wyróżnialiśmy się na tle reszty, bo jako jedyni byliśmy trzeźwi. Wypiliśmy tylko lampkę szampana w ramach toastu i resztę wieczoru bawiliśmy się przy sokach owocowych i napojach gazowanych. Nie wiem, skąd powszechne przekonanie, że bez alkoholu nie da się bawić, gdy tymczasem my tańczyliśmy, śmialiśmy się jak wszyscy. Różnica polegała na tym, że rano wstaliśmy bez kaca.
Trafiliśmy na siebie
Tydzień po tej imprezie zebrałem się na odwagę i zaprosiłem Ewę do kina, a potem na kawę. Okazało się, że oboje lubimy komedie sensacyjne i filmy akcji, więc łatwo udało nam się wybrać seans. Później w kawiarni nie mogliśmy przestać rozmawiać – czuliśmy się ze sobą swobodnie i rozmawiało nam się jak dwójce starych przyjaciół. Kontynuowaliśmy więc nasze spotkania i tak zleciało nam kolejne pół roku.
Sześć miesięcy to w związku dwojga dorosłych ludzi dużo i mało. Teoretycznie wystarczająco, by stwierdzić, czy jest to związek platoniczny, czy nie. My się przytulaliśmy, całowaliśmy, ale jakoś żadne z nas nie próbowało posunąć się dalej. Postanowiłem poruszyć ten temat z Ewą podczas kolacji, którą akurat dla niej szykowałem.
To był trudny temat
Przygotowałam jej ulubiony makaron, a na stole ustawiłem świece. Wszystko było piękne i nastrojowe, a Ewie na ten widok łezka zakręciła się w oku. Zjedliśmy ze smakiem, a potem usiedliśmy z kieliszkiem wina naprzeciwko kominka. Objąłem ją ramieniem, a ona delikatnie położyła głowę na moim ramieniu.
– Ewcia – zacząłem. – Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, choć muszę przyznać, że jest mi trochę niezręcznie.
Spojrzała na mnie z zaciekawieniem, ale nic nie powiedziała.
– Chciałbym ci wyjaśnić, dlaczego do tej pory nie interesowałam się tobą… fizycznie.
–Witek – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy i gładząc dłonią po policzku. – To nie jest najważniejsze. Zresztą ja…
– Daj mi skończyć – przerwałem jej w pół zdania.
Dotychczas o naszym życiu prywatnym widzieliśmy tyle, że oboje jesteśmy rozwodnikami. Nie wnikaliśmy w to jednak, bo nie było takiej potrzeby. Teraz jednak musiałem jej odpowiedzieć o traumatycznych przeżyciach w moim poprzednim związku.
Miałem trudną przeszłość
Choć to nie było widoczne od początku, moja poprzednia żona była uzależniona od seksu. Oczekiwała figli kilka razy dziennie i codziennie, co zdecydowanie przerastało moje możliwości zarówno fizyczne. Ona jednak nie słuchała żadnych argumentów i robiła mi karczemne awantury. Z czasem więc myśl o zbliżeniu powodowała, że nawet gdy do niego dochodziło, nie byłem w stanie czerpać z tego satysfakcji. To z kolei sprawiało, że żona wściekała się, że nie jestem prawdziwym mężczyzną.
Bardzo szybko zaczęła szukać wrażeń poza domem: zdradzać, oszukiwać i kłamać. To spowodowało, że bardzo podupadła moja pewność siebie, a dodatkowo czułem się jak śmieć. Od tego czasu myśli o seksie nie pojawiały się w mojej głowie i w sumie nie brakowało mi go, choć od rozwodu minęły dwa lata.
Ewa miała jeszcze gorzej
Ewa słuchała w milczeniu i tylko od czasu do czasu potakiwała głową. W końcu powiedziała:
– Zatem jestem ci winna moją historię – na chwilę ukryła twarz w dłoniach, po czym opowiedziała mi coś, co było jeszcze smutniejsze niż moje przeżycia.
Ona z kolei była rok po rozwodzie. Małżeństwem byli łącznie około czterech lat. W tym czasie Ewa dwukrotnie zachodziła w ciążę, ale za każdym razem poroniła. Drugi raz był gorszy, ponieważ dziecko miało już prawie cztery miesiące. Bardzo ciężko to przeżyła.
Jej mąż natomiast zaczął zachowywać się jak szaleniec. Niewątpliwie on również bardzo cierpiał po stracie, ale jego ból przerodził się w nienawiść skierowaną przeciwko Ewie. Zaczął ją wyzywać i źle traktować, bo nie potrafiła donosić ciąży. Zaczął pić i domagać się częstych zbliżeń, by ponowić kolejne próby posiadania dziecka. Ewa jeszcze nie otrząsnęła się po stracie maluszka, a już była zmuszona do seksu i to często z użyciem siły fizycznej. Stan upojenia alkoholowego męża również nie zachęcał do współżycia.
– Tak więc... – kontynuowała Ewa. – Ja również nie jestem zainteresowana cielesnymi zbliżeniami. Wystarczy mi dotyk, pocałunek, ciepło twojego ciała obok. Potrzebuję spokoju.
Przytuliłem ją mocno, a w sercu czułem gorące uczucie, którego nie doświadczyłem już od bardzo dawna. Nagle Ewa zaczęła lekko chichotać:
– Jesteśmy jak dwie kalekie dusze we wszechświecie – powiedziała.
Wzięliśmy ślub
– Wyjdziesz za mnie? – spytałem Ewę.
Musiałem mieć bardzo zdziwioną minę, bo chociaż na twarzy Ewy również malowało się zdumienie, to za chwilę zaczęła się śmiać.
– Nie wiem, kto jest bardziej zdziwiony, ale tak, wyjdę za ciebie.
Resztą wieczorem przesiedzieliśmy po prostu przytuleni do siebie i nic nie mówiliśmy.
Ślub wzięliśmy pół roku później. Była to mała, kameralna uroczystość tylko z udziałem osób najbliższych. Nie potrzebowaliśmy fanfar ani żadnych wielkich wiwatów. Robiliśmy to dla siebie. Oboje bardzo wiele przeszliśmy, chcieliśmy mieć wreszcie święty spokój i nie czuliśmy potrzeby posiadania dzieci. Może nie byliśmy typowym małżeństwem, ale byliśmy szczęśliwi.
Teściowa wciąż pytała o wnuki
Oczywiście, jak w przypadku każdej młodej pary, zaczęły pojawiać się pytania, kiedy pojawi się u nas jakieś potomstwo. Najbardziej nieustępliwa była moja teściowa.
– Twoja mama nie daje mi spokoju i ciągle pyta, kiedy planujemy dzieci – pożaliłem się któregoś dnia, Ewie.
– A chciałbyś?
– Co?
– Mieć dzieci.
Przez krótką chwilę patrzyłem na nią w milczeniu, po czym powiedziałem szczerze:
– Nie wiem, nie jestem gotowy, by o tym myśleć.
Ewa pokiwała głową.
– Ja też nie, a moja mama nic nie wie o naszym układzie – powiedziała. – Ona nawet nie zna wszystkich przyczyn mojego rozstania z mężem.
– Czemu? – zapytałem mimowolnie.
– Bo jest konserwatywna. Mój tata ją bił, co pamiętam z dzieciństwa, a mimo to była z nim do jego śmierci i zawsze mi powtarzała, że rolą kobiety jest wspierać męża. Nic by nie zrozumiała – ignoruj ją po prostu, gdy będzie mówiła o wnukach.
Może kiedyś się zdecydujemy
Przytuliłem Ewę i pocałowałem w czubek głowy. Ona delikatnie się ode mnie odsunęła i powiedziała:
– Ale mam prośbę... Nie zamykajmy się na różne opcje i dajmy sobie czas – po czym puściła do mnie oko i poszła do kuchni.
Na pewno nie jesteśmy zwyczajną parą i na pewno wielu nie mogłoby się nadziwić, że można żyć bez seksu. Nas jednak łączy coś więcej – skrzywdzone dusze i szczera, czysta miłość. Moja żona jest jednak niezwykła. Mimo tego, co przeszła, wciąż wierzy w lepsze jutro.
Czytaj także: „Jako stary kawaler, większość pieniędzy dawałem siostrom. Gdy się zakochałem, bały się, że wyschnie im źródełko z kasą” „Córka zaszła w ciążę, mając 17 lat. Miała robić karierę, a nie zajmować się bękartem. Bez jej zgody oddaliśmy dziecko”
„Miałam nadzieję na babski wieczór, ale przyjaciółka wzięła ze sobą wściekłego 3-latka. To dziecko to diabeł wcielony”