„Mojemu ojczymowi nie powierzyłbym nawet psa. Po śmierci mamy musiałem ratować 14-letnią siostrę przed zboczeńcem”

Ojciec zboczeniec fot. Adobe Stock
Chcieliśmy założyć z Darią rodzinę i co? Pod naszym dachem znalazła się Anita, moja przyrodnia siostra, która nie miała do nas za grosz szacunku.
/ 22.01.2021 11:43
Ojciec zboczeniec fot. Adobe Stock

– Nie masz wobec niej żadnych obowiązków, dziewczyna ma ojca, który powinien się nią zająć po śmierci matki. Nie wyobrażam sobie życia pod jednym dachem z tą rozwydrzoną dziewuchą, nawet o tym nie myśl.
– Anita jest moją siostrą… – przypomniałem dla porządku, bo w głębi ducha uważałem tak jak Daria.
Przyrodnią! I ma ojca!

Fakt. Poza tym ja też nie paliłem się do wychowywania dużo młodszej siostry, którą słabo znałem, bo kiedy dorastała, nie mieszkałem już w domu. Wiedziałem, że nie chce się uczyć i włóczy się z nieciekawym towarzystwem.

Mama ledwie dawała sobie z nią radę… Jej drugi mąż, ojciec Anity, był nieodpowiedzialnym człowiekiem, od dawna nie mieszkali razem. Tadeusz rzadko przypominał sobie o córce, dlatego mama bardzo martwiła się o nią. Wiedziała, że umiera, chciała zapewnić Anicie dom, więc wymusiła na mnie obietnicę, że wezmę siostrę do siebie. Czy mogłem odmówić?

Podjąłem się karkołomnego zadania

Anita zmieni nasze życie, co do tego nie było wątpliwości.

– To co mam robić? Nie mogę zostawić jej samej w domu, ma dopiero 14 lat – złościła mnie własna bezradność, czułem, że dotarłem do ściany.

Daria usiadła obok, opierając się o mnie całym ciałem, jak to miała w zwyczaju. Lubiłem to, czułem bijące od niej ciepło i wiedziałem, że nie jestem sam.

– Pogadamy z Tadkiem, zmusimy go, by zajął się córką – powiedziała wojowniczo. Byłem jej wdzięczny za liczbę mnogą sygnalizującą, że moje kłopoty są również jej kłopotami. Objąłem ją i przytuliłem, żeby wiedziała, że ja też… To było łatwiejsze, niż mówienie co czuję.
– Ale najpierw trzeba byłoby zrobić wizję lokalną – wystawiła głowę ponad moje ramię, żeby złapać trochę powietrza, więc poluzowałem uścisk.

– Wiesz co u niego? Zaprzeczyłem. – Napadniemy dziada, niech sobie nie myśli! – w Darię wstąpiły nowe siły, mogąc działać, zawsze widziała światło w tunelu. Zaraziła mnie optymizmem, pomyślałem, że znalazła najprostsze rozwiązanie. Dziecko powinno być z rodzicami! Anita zamieszka u ojca, a my będziemy ją odwiedzać i wspierać.

Temu facetowi nawet psa bym nie powierzył

Pojechaliśmy do niego z Darią, tak jak planowaliśmy. Do mieszkania wpuściła nas lekko podpita kobieta, serdeczna i niechlujna, nie powierzyłbym jej bezdomnego psa, a co dopiero siostrę. Tadeusz wrócił później, ucieszył się na mój widok, próbował poklepać Darię po pośladku i od razu chciał nas ugościć. Myślałem, że zwymiotuję.

Zmartwił się na wieść, że został wdowcem, i ucieszył, że wreszcie będzie miał córkę tylko dla siebie. Uciekliśmy stamtąd najprędzej, jak się dało. To był drań, zboczeniec, pedofil! Wracaliśmy w milczeniu, przeżuwając gorycz porażki. Anita nie mogła zamieszkać z ojcem, nie mogła też pozostać w mieszkaniu matki. Wybór był oczywisty: załatwimy jej dom dziecka albo przyjmiemy do siebie.

– Niech się pakuje, przygotuję dla niej pokój. Ten, który miał być dla dziecka – powiedziała z ciężkim westchnieniem Daria, zdejmując mi kamień z serca. Musiałem jeszcze tylko nakłonić siostrę do przeprowadzki. Kosztowało mnie to wiele nerwów, bo Anita stawiła silny opór. Zagroziła, że ucieknie albo się otruje, bo skoro nikomu nie jest potrzebna, to tak będzie najlepiej.

Krzyczała, wyrywała mi z rąk ciuchy, które pakowałem do torby. Trwało to pół dnia, ale poddała się; ona również wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Nie płakała, zacięła się w milczeniu. Z wyglądu przypominała ojca, ale jej zachowanie nagle wydało mi się znajome. Podobnie reagowałem na przeciwności losu, wycofywałem się w głąb siebie, szukając bezpiecznego miejsca, w którym będę mógł przeczekać burzę.

– Jakoś się nam ułoży – powiedziałem, czując, że powinienem się odezwać.

– Akurat – odburknęła.

Więcej nie rozmawialiśmy, bo o czym tu mówić? W milczeniu dojechaliśmy do domu, Daria czekała z kolacją, ale Anita nawet na nią nie spojrzała. Zamknęła się w przeznaczonym dla niej pokoju, a po chwili usłyszeliśmy odgłosy szurania.

– Co ona robi? – Daria poderwała się z miejsca, ale powstrzymałem ją.

– Przeciąga komodę pod drzwi, barykaduje się w bezpiecznej bazie – wyjaśniłem.

Daria szeroko otworzyła oczy, ale nie chciałem jej mówić, skąd to wiem. Zanim opuściłem dom, robiłem podobnie, nie miałem zaufania do Tadeusza. Nie bałem się go, w konfrontacji ze mną nie miałby szans, nie o to szło. Chciałem uniknąć jego wizyt, bo ojczym miał przemiły zwyczaj przetrząsania moich rzeczy w poszukiwaniu gotówki.

Wychodząc, zamykałem drzwi pokoju na klucz, a ponieważ nie byłem pewien, czy nie dorobił duplikatu, w nocy stosowałem dodatkowe zabezpieczenie. Anita nie musiała tego robić, ale widocznie była do mnie bardziej podobna, niż myślałem.

Rano siostra wyszła z ukrycia

Nie odzywając się do nas, pochłonęła kawę, zgarnęła dwie bułki, jogurt i nie żegnając się, opuściła nasze progi.

– Wróci, czy trzeba będzie jej szukać? – spytała Daria bez nadmiernych emocji. Ja też nie czułem niepokoju o siostrę, przelotnie pomyślałem, że może miała rację, twierdząc, że teraz nikogo nie obchodzi.

– Jeśli nie wróci do wieczora, pojadę po nią i siłą zagonię do domu – obiecałem.

Znalazłem ją w mieszkaniu mamy, siedziała po ciemku, paląc papierosa. Nie skomentowałem tego, przysiadłem obok i czekałem.

– Jest do bani, ja tak nie chcę – odezwała się pierwsza.

– Wiesz, co myślę? – podniosła głowę buntowniczo. – Że mama zrobiła mi wielkie świństwo, zostawiając mnie samą na łasce losu. Wylewała żal, oceniając mamę niesprawiedliwie. Zmilczałem i to, tak było łatwiej.

– Powiesz w końcu coś? – Anita krzyknęła na mnie, głos jej się załamywał. Poruszyłem się, żałując, że nie ma ze mną Darii. Ona lepiej by wiedziała, jak pocieszyć dziewczynę.

Mama nie chciała cię zostawiać – zacząłem niezręcznie. – Gdyby mogła, byłaby z tobą, bardzo cię kochała mimo twoich… Często mi się zdarza, że powiem o dwa słowa za dużo, dlatego wolę siedzieć cicho. Anita od razu się zbuntowała.

– Mimo moich wyskoków, tak? – rozzłościła się. – A co wy o mnie wiecie? Oceniacie po pozorach, nikt nie wie, jaka jestem naprawdę. No, teraz pojechała! Tajemnicza dama, rzeczywiście. Nikt nie zna sekretu jej niezgłębionej, jakże skomplikowanej osobowości.

– Owszem, jesteśmy zbyt głupi, żeby przejrzeć tajemnicę twojego istnienia – powiedziałem zgodnie i uprzejmie. – Dlatego musimy oceniać cię po tym, co widzimy, na przykład po nieprzytomnym jaraniu szlugów. Masz dopiero czternaście lat, dziewczyno, a wypaliłaś chyba z pół paczki. Twoje przyjaciółki też tkwią w szponach nałogu?

– Co do jednej – odpowiedziała w podobnym tonie, widać spodobał jej się sposób, w jaki się do niej zwróciłem.

Nić porozumienia była cienka jak włos, ale lepsza taka niż zapiekłe milczenie.

– Fajne są? Dobrze ci się z nimi układa? – rzuciłem niezobowiązująco, pamiętając, że mama nazywała te jej koleżaneczki w bardzo niewyszukany sposób, marząc o tym, by Anita z nimi zerwała. Chyba trafiłem w dziesiątkę, bo dziewczyna zawahała się.

– Przyjaciół się nie wybiera – odparła wymijająco. – Człowiek nie może być sam.

– Świetnie powiedziane, siostra, wobec tego wracajmy do domu. Ze mną i Darią nigdy nie będziesz sama – dodałem, czując, że tego potrzebuje. Anita podniosła się niby zgodnie, ale parsknęła mi w nos: – Nie wciskaj mi farmazonów, nie jestem głupim dzieciakiem. Nic nas nie łączy, przyrodni bracie. Wzięliście mnie z obowiązku, oddaliście pokój naszykowany dla dziecka, pewnie mnie nienawidzicie, bo zburzyłam wam plany. Nie moja wina, słowo daję. Gdybym mogła, nie zawracałabym nikomu głowy, nie potrzebuję was. Przeprowadziłam się tylko dlatego, żeby nie namierzyła mnie opieka społeczna, ale nie zamierzam długo u was zabawić. Tylko do pełnoletności, potem spadam do siebie – oznajmiła, ale usta drżały jej niebezpiecznie. Udałem, że tego nie widzę.

– No to umowa stoi – wyciągnąłem do niej rękę. – A łączy nas więcej, niż się spodziewasz. To strasznie dziwne odkryć, że ma się duplikat, i to odmiennej płci. Kiedyś sama to zauważysz, siostro. A teraz zbieraj się, jedziemy, Daria czeka.

Baliśmy się, jak przyjmie informację o ciąży…

Rozpoczęliśmy wspólne życie. Mozolnie przyzwyczajaliśmy się do siebie, szło nam jak po grudzie. Daria wojowała z Anitą o papierosy, które dziewczyna popalała w pokoju, twierdząc, że ma prawo, bo otwiera okno, a Daria się czepia.

Siostra była drażliwa, musiała zmienić szkołę na bliżej położoną i wieczna przyjaźń z kumpelami zaczęła się sypać. Ja, szczerze mówiąc, detchnąłem z ulgą, ale ona czuła się zagubiona. Stare życie odeszło, nowego jeszcze nie zbudowała, nie miała znajomych, nie mieszkała we własnym domu.

Przechodziła trudne chwile, było mi jej bardzo żal, ale nie umiałem jej pomóc. Była taka zagubiona i nieszczęśliwa, że nie powiedzieliśmy jej o wyniku ciążowego testu, bojąc się, jak to przyjmie. A nuż poczuje się jeszcze bardziej zbędna niż dotąd? Przecież zajmowała pokój dziecka, które za kilka miesięcy pojawi się na świecie. Sprawa się rypła pewnego dnia, gdy Daria pociągnęła nosem i zzieleniała na twarzy.

– Ona znowu pali, niedobrze mi od tego zapachu. Anita! Zgaś papierosa! – wpadła do pokoju, a była w takim amoku, że poleciałem za nią, na wszelki wypadek. Siostra wydmuchiwała przykładnie dym za okno, prawie nic nie było czuć. Daria wciągnęła powietrze i na odmianę zbladła jak płótno. Anita stała bliżej, zdążyła ją złapać, zanim doskoczyłem.

– Chyba mi słabo – powiedziała zdziwiona Daria. – I okropnie niedobrze – dodała, łapiąc się za usta.

Nie zdążymy do łazienki, leć po miskę – wrzasnęła Anita, fachowo podtrzymując mojej żonie głowę. Nie było czasu dociekać, gdzie nabyła takiej praktyki, trzeba było ratować Darię.

– Zanieś ją do sypialni i połóż, ja tu wywietrzę i posprzątam – siostra nagle poczuła się ważna, zarządzała całkiem przytomnie, więc co mi szkodziło posłuchać. Przyszła do nas niecałą godzinę później, co było dziwne, bo dotychczas starała się nie opuszczać pokoju.

– Mogę się tobą zająć, mam wprawę w pielęgnowaniu chorych – zaproponowała, siadając obok Darii na łóżku. Pierwszy raz wspomniała o umierającej mamie, o tym, jak wyglądało jej życie w ostatnich miesiącach, zanim została sama.

– Dzięki, siostra, jesteś dla nas prawdziwym objawieniem – postąpiłem krok naprzód, ale osadziła mnie spojrzeniem. – Nie wciskaj mi kitu – zaproponowała pogodnie.

– Daria jest chora czy w ciąży?

– W ciąży – odparliśmy z żoną zgodnym chórem.

– Zwolnię pokój. Wyniosę się do siebie, opieka nie musi o tym wiedzieć… No tak, Anita znów poczuła się odrzucona. Daria uniosła się na łokciu, wyglądała już o wiele lepiej, ale nastrój skoczył jej niebezpiecznie.

– Jasne, uciekaj! – krzyknęła. – Myślisz tylko o sobie! Brat się o ciebie zamartwia, ja koło ciebie tańczę, a kiedy potrzebowałabym odrobiny życzliwości, to ty w tył zwrot. Idź, nie będę cię zatrzymywała.

Bez uprzedzenia zaczęła płakać, patrzyłem na nią z podziwem. Ostatnio huśtały nią wielkie, trudne do przewidzenia emocje, ale Anita nie skojarzyła, skąd się wzięły. Zrobiło jej się głupio, obiecała wszystko, co jej kazała moja nieoceniona żona, i w końcu poczuła się nie tylko potrzebna, ale nawet niezastąpiona.

Została z nami. Oboje ciężko przeżyliśmy ciążę Darii, za to teraz jest super. Mały Kajetan ma najlepszą ciocię na świecie, lecz żeby nie było nam za dobrze, ostatnio Anitka się zakochała. Czeka nas jeszcze wiele interesujących zakrętów, zanim wyjdziemy na prostą, ale czy to źle? Najważniejsze, że jesteśmy razem.

Więcej prawdziwych historii:
„Mam kochającego męża i... romans z szefem. Niczego nie żałuję, bo to on otworzył mi drogę do kariery”
„Mój syn nie poznaje własnej matki, bo odeszła i 3 lata się nim nie interesowała. Teraz nagle próbuje mi go odebrać”
„Siostra się mnie wyrzekła, bo byłam biedna i miałam niepełnosprawną córkę. Wróciła, by... odkupić ode mnie nerkę”

Redakcja poleca

REKLAMA