„Tak pocieszał moją przyjaciółkę, że aż ją zapłodnił. Myśleli, że będziemy jedną, szczęśliwą rodziną?”

smutna  kobieta fot. Adobe Stock, JustLife
„Zakręciło mi się w głowie i jednocześnie chciało mi się wymiotować. Jak to możliwe, że mój ukochany zrobił coś tak podłego? Jak moja najlepsza przyjaciółka mogła mnie tak zdradzić?”.
/ 24.08.2023 22:30
smutna  kobieta fot. Adobe Stock, JustLife

Artur był moim wymarzonym facetem, z którym planowałam spędzić resztę życia. Cieszyłam się, że tak dobrze dogaduje się z Kasią, moją najlepszą przyjaciółką.

Obydwoje wspieraliśmy ją, gdy zaszła w ciążę z tajemniczym mężczyzną. Dopiero po urodzeniu się Adasia, dowiedziałam się, kto jest jego ojcem.

Nasze życie było idealne

Kiedy poznałam Artura, natychmiast go polubiłam. Dojrzały facet ze świetnym poczuciem humoru, który traktował mnie jak księżniczkę. Czy można chcieć czegoś więcej? Bardzo szybko się w nim zakochałam i czułam się największą szczęściarą świata, gdy poprosił mnie o rękę już po roku znajomości.

Zamieszkaliśmy razem i powoli planowaliśmy ślub, który miał być spełnieniem naszych marzeń. Cały czas pomagała nam w tym moja najlepsza przyjaciółka Kasia. Zawodowo zajmowała się organizacją takich imprez, więc z nią na pokładzie było nam o wiele łatwiej.

Bardzo doceniałam to, że Artur świetnie dogaduje się zarówno z Kasią, jak i z jej chłopakiem. Spędzaliśmy dużo czasu razem. Wychodziliśmy na wspólne kolacje, organizowaliśmy grupowe wakacje i zapraszaliśmy się na najróżniejsze imprezy. Tworzyliśmy zgraną paczkę i mogliśmy na sobie polegać, gdy tylko tego potrzebowaliśmy.

Bardzo przeżywałam więc to, że Kasia i Michał przechodzili kryzys w związku. Moja przyjaciółka myślała już o założeniu rodziny, a jej chłopak potrzebował więcej czasu na podjęcie tej decyzji. Cały czas liczyłam, że uda im się dojść do jakiegoś porozumienia, ale niestety nie miałam racji.
Kiedy Kasia zadzwoniła do mnie zapłakana, żeby poinformować mnie o rozstaniu z Michałem, byłam akurat w delegacji na drugim końcu Polski.

Czułam się paskudnie, że nie mogę być przy niej w tak trudnym momencie jej życia. Oczywiście długo z nią rozmawiałam przez telefon, ale wiedziałam, że nic nie zastąpi przytulenia się do kogoś zaufanego. Dlatego poprosiłam Artura, żeby ją odwiedził i pocieszył. Miałam nadzieję, że jego obecność choć trochę ukoi jej nerwy. W życiu nie pomyślałabym, że mój narzeczony zajmie się Kasią aż tak dobrze.

Okazało się, że jest w ciąży

Moja przyjaciółka powoli dochodziła do siebie, ale czułam, że się ode mnie oddaliła. Uznałam jednak, że po prostu potrzebuje trochę czasu dla siebie. Swoimi obawami podzieliłam się też z narzeczonym.

— Martwię się o Kasię — powiedziałam.

— Dlaczego? Przecież mówiłaś, że czuje się już dużo lepiej — odparł Artur.

— Bo tak jest, ale kiedyś dzwoniłyśmy do siebie codziennie, a teraz zdarza się, że nawet nie odpisuje mi na wiadomość przez cały dzień — zauważyłam.

— Nie możesz na nią naciskać, pewnie potrzebuje przestrzeni, żeby przemyśleć parę spraw — stwierdził.

— Może spróbujemy ją wyciągnąć na jakąś kolację? — zaproponowałam.

— Może same idźcie... Nie sądzę, żeby widok szczęśliwej pary dobrze na nią działał w tym momencie — Artur jak zwykle miał rację.

— W porządku, w takim razie zorganizuję dla nas fajny babski wieczór i wyciągnę z niej wszystko — byłam pewna siebie.

— Nie bądź natarczywa, jak nie będzie chciała ci o czymś powiedzieć, to nie naciskaj — uniósł się Artur.

— Przecież wiem, nie denerwuj się, będę delikatna. Wiem, jak postępować z moją Kasią — zapewniłam go.

Próbowałam namówić Kasię na wyjście, ale stwierdziła, że nie ma ochoty spotykać się z innymi ludźmi. Zaproponowała, żebyśmy zamówiły coś na wynos i posiedziały w jej mieszkaniu. Oczywiście się zgodziłam i umówiłyśmy się na kolejny wieczór.

Kiedy pojawiłam się u mojej przyjaciółki, była wyraźnie zdenerwowana. Zapytałam więc, co się stało, a ona wskazała na sofę i poprosiła, żebym usiadła, bo chce mi coś powiedzieć. Byłam przerażona, ale zrobiłam dokładnie to, co chciała.

— Marysia, ja jestem w ciąży — wydusiła z siebie i natychmiast zalała się łzami.

— W ciąży? Z Michałem? — zapytałam zszokowana, tuląc jednocześnie płaczącą przyjaciółkę.

— Nie... To nie jest dziecko Michała — wymamrotała i znów zalała się łzami — Przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam.

— Ale za co ty mnie przepraszasz kochana? Płacz do woli, będę zawsze przy tobie! Nie martw się, przejdziemy przez to razem — starałam się ją pocieszyć, wciąż nie wychodząc z szoku.

Kiedy Kasia trochę się uspokoiła, próbowałam się dowiedzieć, kim jest ojciec dziecka. Przyjaciółka nie chciała jednak zdradzić jego tożsamości. Mówiła, że się wstydzi i prosiła, żebym na nią nie naciskała, bo musi sobie jeszcze wszystko przemyśleć. Oczywiście zapewniłam ją, że rozumiem.  Podkreśliłam też, że zawsze może na mnie liczyć i pomogę jej niezależnie od tego, co postanowi zrobić. Zgodnie z jej prośbą nie mówiłam nikomu o jej ciąży, nawet Arturowi.

To była „spora” niespodzianka

Po tygodniu Kasia powiedziała mi, że zatrzyma dziecko i już poinformowała o wszystkim ojca malucha. Podobno wpadł w szał, ale w końcu zaakceptował sytuację, gdy usłyszał, że Kasia nic od niego nie chce i nikomu nie powie, kim jest. Byłam zła na tego faceta i nie kryłam swojego oburzenia przed Arturem, któremu w końcu mogłam o wszystkim powiedzieć.

— Nie dość, że ten palant wykorzystał ją w najgorszym momencie jej życia, to teraz nie umie nawet ponieść konsekwencji — mówiłam zdenerwowana.

— Może miał swoje powody kochanie. Może musi chronić swoich bliskich — próbował tłumaczyć go Artur.

— Nic go nie tłumaczy! To zwykły tchórz i frajer. Mam nadzieję, że wszyscy w jego otoczeniu poznają prawdę — wykrzyczałam.

Mój narzeczony nic nie odpowiedział, tylko mocno mnie przytulił. Potrzebowałam chwili, żeby poukładać sobie to wszystko w głowie, a potem skupiłam się na tym, by pomóc Kasię.

Kolejne miesiące upłynęły nam pod znakiem przygotowywania naszego ślubu i mieszkania Kasi na przyjście na świat jej dziecka. Postanowiłam nawet przesunąć nasze wesele na kolejny rok, żeby przyjaciółka mogła w nim bez przeszkód uczestniczyć. To ona była teraz dla mnie najważniejsza.

Wydawało mi się nawet, że Arturowi nie do końca się to podoba, ale nie widziałam innego wyjścia. Musiałam poświęcić jej jak najwięcej uwagi, bo wiem, że ona zrobiłaby to samo dla mnie.

Kiedy na świecie w końcu pojawił się Adaś, byłam nim oczarowana. Po kilku dniach w szpitalu zawiozłam Kasię do domu i pomagałam jej w pierwszych dniach przyzwyczaić się do sytuacji. Zostałam nawet u niej do końca tygodnia, bo właśnie wtedy miała do niej przyjechać mama. Ostatniego wieczoru siedziałyśmy przy herbacie, a ja zachwycałam się synkiem mojej przyjaciółki.

— Możesz być dumna, on jest idealny — zachwycałam się.

— Wiem, strasznie go kocham — odparła wzruszona Kasia.

— Ciekawe do kogo będzie podobny — wypaliłam, nie zastanawiając się nad tym, jak to brzmi, a moja przyjaciółka się rozpłakała.

— Do Artura, Marysiu. On jest podobny do twojego narzeczonego... Tak strasznie mi przykro — Kasia ledwo mówiła przez łzy.

— O czym ty mówisz? Jak może być podobny do Artura? — zaśmiałam się nawet i delikatnie gładziłam przyjaciółkę po plecach, nie zdając sobie jeszcze sprawy z tego, co mi właśnie powiedziała.

— Przyszedł mnie pocieszyć, gdy rozstałam się z Michałem, przytulał mnie i to po prostu się stało... Ale to był tylko ten jeden raz, przysięgam! Wybacz mi, proszę! — Kasia nie przestawała płakać.

— Czy ty chcesz mi powiedzieć, że Artur jest ojcem twojego syna? — spoważniałam.
— Tak... Marysiu, błagam, wybacz mi... — szlochała.

Zakręciło mi się w głowie i jednocześnie chciało mi się wymiotować. Jak to możliwe, że mój ukochany zrobił coś tak podłego? Jak moja najlepsza przyjaciółka mogła mnie tak zdradzić? Kaśka cały czas szlochała i błagała mnie o wybaczenie. W końcu nie wytrzymałam, zabrałam swoje rzeczy i po prostu wyszłam.

Zostawiłam ich oboje

Błąkałam się po mieście, ignorując kolejne telefony od Kaśki i Artura. Kiedy w końcu ochłonęłam i zastanowiłam się, co chce zrobić, wróciłam do domu.

— Marysiu, ja ci to wszystko wytłumaczę! To był głupi błąd, jestem idiotą, ale jeszcze to wszystko naprawimy — Artur osaczył mnie, gdy tylko pojawiłam się w drzwiach.

— Możesz usiąść? — zapytałam spokojnie.

— Ona nic dla mnie nie znaczy, to był zwykły błąd, który nigdy się już nie powtórzy — kontynuował.

— Usiądź, proszę! — uniosłam głos. — Posłuchaj mnie. Kocham cię, ale wiem, że już nigdy ci nie zaufam. To nie ma dla mnie najmniejszego sensu. A teraz zostawiam ci pierścionek, spakuję najpotrzebniejsze rzeczy i zatrzymam się gdzieś, dopóki nie znajdę mieszkania.

— Nie, nie możesz mi tego zrobić kochanie — Artur próbował mnie przytulić, ale z całej siły go odepchnęłam i spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem.

— Nie dotykaj mnie! Nigdy więcej mnie nie dotykaj! — krzyknęłam.

Artur odsunął się przestraszony moją reakcją i na szczęście odpuścił. A ja wyszłam z mieszkania z małą walizką i nie wiedziałam dokąd mam pójść. W jednej chwili straciłam narzeczonego i najlepszą przyjaciółkę. W końcu postanowiłam pojechać do rodziców i tam wszystko sobie przemyśleć.

Niedługo minie rok od tych smutnych wydarzeń. Definitywnie rozstałam się z Arturem i urwałam kontakt z Kaśką. Długo rozważałam to, czy nie powinnam jej jednak wybaczyć, ale na razie nie jestem gotowa. Rany są jeszcze zbyt świeże.

Od wspólnych znajomych wiem, że Artur jednak pomaga jej finansowo i zabiera małego na weekendy. Coś dobrego wyszło jednak z tego, że dowiedziałam się, kto jest prawdziwym ojcem Adasia.

Czytaj także:
„Mąż zdradził mnie z małolatą, wręczył papiery rozwodowe, a potem się rozmyślił. Młodziutka kochanka zaczęła mu dokazywać?”
„Zdradziłam chłopaka z przystojnym 50-latkiem. Okazało się, że jest ojcem mojego ukochanego. Obydwoje milczymy, jeszcze”
„Zdradziła go z własnym bratem i zaszła w ciążę, a potem chciała wrobić w ojcostwo, żeby płacił na dziecko”

Redakcja poleca

REKLAMA