„Szwagierka zgrywa divę, przy której czuję się jak śmieć. Długie szpony, blond kłaki po tyłek, a w głowie siano jak w stodole”

Natrętna szwagierka fot. Adobe Stock, peopleimages.com
„Człowiek się szykuje na jedyny dzień w swoim życiu, wydaje kupę kasy, nie dosypia, dopinając wszystko na ostatni guzik, a taka się pojawia i kradnie show i jeszcze po fakcie śmie, niby w żartach, wyjechać z pretensjami, że nie została druhną!”.
/ 18.11.2022 15:15
Natrętna szwagierka fot. Adobe Stock, peopleimages.com

Pierwszy raz zobaczyłam siostrę męża na naszym ślubie. Nie, żeby przyjechała specjalnie, ale akurat była w Europie i postanowiła się pokazać. Wiem, że to brzmi, jakbym była do dziewczyny uprzedzona… Żeby uciąć spekulacje: na początku traktowałam ją normalnie, ale sytuacja była mocno rozwojowa. Przede wszystkim panna wbiła się w środek przygotowań weselnych i już nikogo w całej familii nie obchodziło, że Bartek się żeni.

Ważna była Julia, jej kariera za Oceanem i gwiazdy filmu, które musiała w Ameryce zapoznać – może nawet pojawi się na imprezie z Bradem Pittem?

Przybyła sama, ale za to jak!

W momencie, gdy wysiadła z limuzyny, ja przestałam istnieć. Kto by zwracał uwagę na jakąś pannę młodą, gdy do akcji wkracza królowa wybiegu w kreacji od jakiegoś Diora, z zabójczym makijażem i lokami za tyłek?

Człowiek się szykuje na jedyny dzień w swoim życiu, wydaje kupę kasy, nie dosypia, dopinając wszystko na ostatni guzik, a taka się pojawia i kradnie show i jeszcze po fakcie śmie, niby w żartach, wyjechać z pretensjami, że nie została druhną!

Krzyż na drogę, pomyślałam, gdy piękna Julia wsiadła nareszcie do samolotu. Nawet nie życzyłam jej katastrofy lotniczej, a trzeba było… Ech, zawsze byłam za dobra. Ale nie uprzedzajmy faktów. Żyło nam się z Bartkiem nieźle. Po dwóch latach kupiliśmy mieszkanie, potem przyszła na świat Kinia. Kiedy skończyła cztery lata, zdecydowaliśmy się na drugie dziecko.

Zanim jednak zdążyłam się pochwalić ciążą, w rodzinie gruchnęła wieść, że Julia przylatuje, i już nikogo nasz maluszek nie interesował.

– A kariera, sława, pieniądze? – zapytałam podekscytowanego męża.

– Mama mówi, że Julka nareszcie poszła po rozum do głowy i zrozumiała, że prawdziwe życie jest ważniejsze. Wiesz, latka lecą, zegar biologiczny…

– Ojej – pozwoliłam sobie na zgryźliwość. – Nie wiedziałam, że gwiazdy obowiązuje celibat.
Spojrzał zdziwiony: O czym ty mówisz, jaki celibat? Chyba normalne, że dziewczyna chce się związać na stałe z człowiekiem z tego samego kręgu kulturowego. Ja też ożeniłem się z tobą, bo jesteś Polką.

Cały Bartuś. Jak już się zacznie wymądrzać, nawet nie zauważy, gdy człowiekowi robi przykrość.

– Moja babcia była w połowie Francuzką – dogryzłam mu. – I co, będziemy się rozwodzić?

– Oj, Dorotka, Dorotka – mruknął i przytulił mnie. – Coś mi się zdaje, że jesteś do Julki uprzedzona… Gdybym cię nie znał, mógłbym pomyśleć, że jej zazdrościsz.

A cóż takiego zdobyła, skoro ostatecznie zjeżdża pod kieckę do mamusi?

Kinia nigdy nie wystawała tyle przed lustrem

Ale nie powiem, uwaga o zazdrości dotknęła mnie do żywego. Postanowiłam więc oddzielić przeszłość grubą kreską i dać Julce szansę. Zamknęłam dziób i stawiłam się u teściów na spotkaniu powitalnym.

– Masz cudowną córę – Julia zachwyciła się Kingą. – Jakie piękne ma włosy, zupełnie jak ja w jej wieku! Mogę ją uczesać?

– Zapytaj, czy ci pozwoli – poradziłam, bo mała na widok grzebienia wieje jak przeciąg.

Nie wiem, jak tego dokonała, ale Kinga pozwoliła jej na wszystko i do domu wracała już z niesamowitymi lokami, dumna i szczęśliwa.

– Ciocia mówi, że wyglądam jak gwiazda filmowa – nadawała w samochodzie. – Ty wiesz, mamusia, jakie ona ma przyrządy? Jak u fryzjera! Następnym razem zrobi mi koka!

Pyszniła się lokami przez dwa dni, potem przestała wystawać przed lustrem i wróciła do dawnych zabaw. Kiedy Julia nas odwiedziła, Kinia siedziała akurat w piaskownicy na podwórku i lepiła „ciasto”.

– Ciocia! – rzuciła się na szwagierkę.

– Ależ, Kiniu – Julka odsunęła ją na długość ręki. – Słoneczko, kto to widział, żeby dziewczynka tak wyglądała! Żaden chłopiec nie obejrzy się za kocmołuchem.

Akurat prasowałam, stojąc przy oknie, i wszystko słyszałam. Rany, co trzeba mieć we łbie, żeby zasunąć podobny tekst pięciolatce?

– Cześć! – Julka zajrzała do kuchni. – Pójdę pomóc małej się ogarnąć.

Wzruszyłam ramionami. Miałam jeszcze górę prasowania i nawet mi było na rękę, że ktoś inny będzie miał oko na córkę. Długo ich nie było, w końcu usłyszałam głos Kingi:

– Pobawisz się ze mną klockami, ciociu? – zapytała.

– Klocki są takie nudne – jęknęła teatralnie Julka. – Może chodźmy do sklepu, skoro tak pięknie wyglądasz?

Rzuciłam okiem na córkę i mało mnie szlag nie trafił: kok z brokatową spinką i, no nie… Umalowane oczy?!

– Za późno – uśmiechnęłam się z przymusem. – Zaraz obiad. Zjesz z nami, Julia? – zaproponowałam.

– Nie możemy wyjść nawet na chwilkę? – Julka wdzięczyła się jak przerośnięta nastolatka.

– Mamusiu… – Kinga natychmiast zaczęła ją naśladować. – Tylko na chwileczkę, proooszę.

– Sklep nie ucieknie – zapewniłam. – A obiad będzie nieświeży.

Otworzyłam piekarnik, Julka zerknęła mi znad ramienia.

– Ojej, ziemniaki – jęknęła. – Już druga? Rany, to muszę lecieć, jestem umówiona u krawcowej. Nie obżeraj się – rzuciła Kini na do widzenia.

– Odprowadzę ciocię do samochodu – powiedziałam córce i na szczęście usłuchała i została w domu.

Aż się we mnie gotowało

– Moja córka nie jest twoją lalką – syknęłam, gdy wyszłyśmy za drzwi. – Jeszcze raz jej zrobisz makijaż, i będziesz oglądać ją tylko na zdjęciach.

– Zbastuj, Dorota – Julia zatrzepotała sztucznymi rzęsami. – Czego się boisz, że będzie ładniejsza od ciebie?

– Kinga ma pięć lat, ciężka kretynko – ulżyłam sobie, miałam ochotę zdzielić ją w pusty łeb. – Nie chcę słyszeć o chłopcach, i nie licz na wspólny shopping z Kingą. Znajdź koleżanki w swoim wieku. Dla niej możesz być ciotką, albo nikim. Twój wybór.

– Przecież ona mnie lubi!

– I co z tego? – odwróciłam się już z ręką na klamce. – Lizaki też lubi, ale ich nie je, bo szkodzą na zęby.

– Nie będę się z tobą kłócić – stwierdziła hardo. – Magiel to nie dla mnie.

Czytaj także:
„Ktoś wrzucił moje foty na strony erotyczne. Myślałam, że to zemsta ucznia na nielubianej nauczycielce, ale prawda była inna”
„Szef wmawiał mi, że rozwiedzie się dla mnie z żoną. W międzyczasie obracał pół naszej firmy. Moja zemsta skończyła się tragedią”
„Jak jeleń dałem się złapać na intrygę żony, która chciała mnie oskubać przy rozwodzie. Nie wierzyłem, do czego się posunęła”

Redakcja poleca

REKLAMA