„Szef rozgrywał nami jak pionkami w grze, żeby ukryć swoje błędy. Uknułam zemstę godną stołka nowego kierownika”

Sprytna bizneswoman fot. iStock by Getty Images, EmirMemedovski
„Może zbyt pochopnie zaufałam przełożonemu? Może to moja ambicja przesłoniła mi oczy? Ogarniała mnie coraz większa frustracja. Czułam się zdradzona, ale nie tylko przez Karola. Justyna również znała część prawdy, a mimo to wciągnęła mnie w tę grę”.
/ 17.01.2025 18:30
Sprytna bizneswoman fot. iStock by Getty Images, EmirMemedovski

Praca w naszym biurze to codzienna walka o uznanie i możliwość rozwoju. Nazywam się Marta i już od dwóch lat jestem jedną z tych, które starają się piąć w górę. Rywalizacja o awans stała się dla mnie codziennością, a główną konkurentką w tej walce jest Justyna.

Od początku pracy wiedziałam, że Justyna nie jest łatwym przeciwnikiem – inteligentna, ambitna i, jak się okazało, równie zdeterminowana co ja. Atmosfera w biurze bywa napięta, zwłaszcza odkąd Karol, nasz szef, zaczął wspominać o zbliżającej się możliwości awansu. Obie z Justyną marzymy o tym samym, co niestety nie ułatwia nam relacji. Czasem zastanawiam się, co właściwie pcha mnie do tej rywalizacji – chęć uznania, ambicja, a może zwykła zazdrość?

Codzienne spotkania w biurze są pełne subtelnych przepychanek słownych i wzajemnego badania gruntów. To dziwne uczucie, gdy współpracownicy zaczynają postrzegać cię bardziej jako przeciwnika niż kolegę. Niemniej jednak, wciąż liczę, że Karol doceni moją pracę i to ja zostanę awansowana. Może to naiwne, ale nie przestaję marzyć.

W końcu doszłyśmy do prawdy

Pamiętam ten dzień, gdy nasza kłótnia z Justyną wybuchła niczym długo buzujący wulkan. Atmosfera w biurze była napięta jak nigdy dotąd. Siedziałam przy biurku, próbując skupić się na raportach, gdy Justyna podeszła do mnie, z gniewem malującym się na twarzy.

Myślałam, że się dogadamy, ale wygląda na to, że nie ma na to szans. Słyszałam, że Karol obiecał ci już awans na kierownika.

Zamarłam na chwilę, próbując zebrać myśli.

– Co? Ja... Nie, to nie tak. Wydawało mi się, że jesteśmy po tej samej stronie, ale...

– Marta, proszę cię. Musisz wiedzieć, że szef obiecał mi ten awans już miesiąc temu – w jej głosie było słychać desperację.

– Ale mi również... – zaczęłam mówić, lecz ona mi przerwała.

– I komu wierzyć? Wiesz, myślę, że on po prostu nas rozgrywa! – krzyknęła, a jej głos przyciągnął uwagę całego biura.

Wszystko wskazywało na to, że szef bawił się nami, sprawiając, że jedna po drugiej wierzyłyśmy w swoje szanse. Nasze relacje rozpadły się w jednej chwili, a biuro wypełniło się nieprzyjemną ciszą. Byłam wściekła, ale też zaskoczona tym, jak łatwo dałam się wciągnąć w tę manipulację.

Czułam się jak pionek w grze

Po tamtej konfrontacji z Justyną nie mogłam się pozbierać. Moje myśli krążyły wokół jednej kwestii – jak to możliwe, że Karol tak sprytnie nas zmanipulował? Zaczęłam analizować każdą rozmowę, każde spojrzenie, szukając wskazówek, które wcześniej przeoczyłam.

Siedząc w kuchni, z kubkiem niedopitej kawy w dłoni, próbowałam zrozumieć jego motywy. Przecież byłam lojalną pracownicą, a teraz czułam się jak pionek w grze, której zasad nie znałam. Czy naprawdę byłam tak ślepa, by nie zauważyć, że Karol tylko się nami bawił? A może po prostu chciał sprawdzić, która z nas okaże się bardziej zdeterminowana?

Może zbyt pochopnie zaufałam swojemu szefowi? Może to moja ambicja przesłoniła mi oczy? Gdy tak siedziałam, ogarniała mnie coraz większa frustracja. Czułam się zdradzona, ale nie tylko przez Karola. Przecież Justyna również znała część prawdy, a mimo to wciągnęła mnie w tę grę.

Z drugiej strony, zaczęłam rozumieć jej gniew – obie byłyśmy ofiarami tej samej intrygi. Karol, obiecując każdej z nas awans, rzucił nas do wyścigu, z którego nikt nie mógł wyjść zwycięsko. Ostatecznie, jedyną osobą, która na tym korzystała, był on sam, cieszący się z widoku dwóch ambitnych kobiet, które nieświadomie grały według jego reguł.

Było mi coraz ciężej znieść ten ciężar, ale wiedziałam jedno – nie mogłam pozwolić, by Karol wygrał tę grę. Musiałam dowiedzieć się prawdy i przemyśleć swoje następne kroki.

Zawiązałyśmy tajny pakt

Postanowiłam skonfrontować się z Justyną, aby wyjaśnić całą sytuację i dowiedzieć się, jak wiele z tej układanki jeszcze nie znam. Wiedziałam, że nasze spotkanie nie będzie łatwe, ale musiałam to zrobić. Umówiłyśmy się na rozmowę po pracy, z dala od biurowego zgiełku.

Usiadłyśmy naprzeciwko siebie w niewielkiej kawiarni, a ja spojrzałam na Justynę z determinacją.

– Wyjaśnijmy to sobie: Karol obiecał mi awans na tydzień przed tobą. Powiedział, że muszę się wykazać, a wtedy będę miała szansę – Justyna spojrzała na mnie z wyraźnym bólem w oczach.

– Mnie powiedział dokładnie to samo – przyznałam. – Może chciał sprawdzić, która z nas jest bardziej odpowiednia na to stanowisko?

Justyna pokiwała głową.

– Wygląda na to, że nas rozgrywał. Ale zamiast tego, byśmy walczyły między sobą, może powinnyśmy zjednoczyć siły? – zaproponowała niespodziewanie.

Byłam zaskoczona, ale jej propozycja miała sens. Zrozumiałyśmy, że Karol chciał podzielić nas, by samemu osiągnąć swoje cele. Nasze rywalizowanie tylko mu ułatwiało manipulowanie nami.

– Tak, musimy ujawnić jego manipulacje. Nie możemy pozwolić, by nadal nami pogrywał – zgodziłam się.

Czułam, jak między nami rodzi się nowe porozumienie. Zamiast rywalizować, postanowiłyśmy działać razem, by ujawnić prawdę o Karolu. Był to nasz punkt kulminacyjny, który miał zmienić wszystko.

Musiałyśmy się postawić

Następnego dnia, wchodząc do biura, wiedziałam, że mamy przed sobą ważną misję. Wspólnie z Justyną opracowałyśmy plan, jak ujawnić manipulacje Karola przed całym zespołem. Czułam, jak napięcie między nami znika, ustępując miejsca wzajemnemu zrozumieniu i wsparciu.

Musimy być dobrze przygotowane – powiedziała Justyna, gdy spotkałyśmy się na krótką rozmowę przed pracą. – Nie możemy pozwolić, by Karol miał jakiekolwiek szanse na obronę.

– Zgadzam się. Mam nadzieję, że inni pracownicy zrozumieją, dlaczego to robimy – dodałam, czując niepewność, która powoli narastała.

– To jedyna droga. Musimy wyjaśnić, że nie chodzi tylko o nas, ale o to, jak wszyscy jesteśmy traktowani – powiedziała Justyna, kładąc rękę na moim ramieniu w geście wsparcia.

Czułam, że działamy w słusznej sprawie, ale mimo to obawy nie opuszczały mnie ani na chwilę. Czy zespół będzie po naszej stronie? Jakie będą konsekwencje dla nas wszystkich?

Wiedziałam jednak, że teraz nie możemy się wycofać. Przygotowałyśmy twarde dowody: maile, notatki ze spotkań, wszystko, co mogło pokazać naszą stronę historii. Przy okazji dowiedziałam się, że naszą rywalizacją tłumaczył błędy w zarządzaniu działem. Tego było już za wiele! Naszym celem było pokazanie, że Karol wykorzystywał swoje stanowisko do manipulacji i rozgrywania zespołu przeciwko sobie.

Przed nami było wyzwanie, ale dzięki współpracy z Justyną czułam się silniejsza. Wiedziałam, że bez względu na wynik, nasza współpraca zmieniła nasze podejście i zrozumienie wzajemnych intencji. To, co zaczęło się jako rywalizacja, przerodziło się w sojusz, którego Karol na pewno się nie spodziewał.

To wymagało sporo odwagi

Dzień konfrontacji nadszedł szybciej, niż się spodziewałam. Justyna i ja stanęłyśmy w biurze przed wszystkimi pracownikami. Szef, widząc nasze zdeterminowane spojrzenia, zdawał się zdezorientowany. Wiedziałam, że to jest ten moment, kiedy musimy pokazać prawdę.

– Karol, musimy coś powiedzieć publicznie – zaczęłam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

Marta, Justyna, co się dzieje? – spytał z udawaną niewinnością.

Justyna nie dała się zwieść jego grze.

– Chodzi o to, jak manipulowałeś nami, obiecując awans każdej z nas. Mamy dowody na twoje nieprawidłowe działania – powiedziała stanowczo, a jej głos rozbrzmiał w ciszy biura.

Zapanowała chwilowa konsternacja wśród współpracowników. Kilka osób zaczęło szeptać między sobą, podczas gdy Karol próbował się bronić.

To jakieś nieporozumienie! Wszystko, co robiłem, było w interesie zespołu – tłumaczył się, ale nie był w stanie ukryć drżenia w głosie.

– Zespół? A może raczej w twoim interesie? – zapytałam retorycznie. – Twoje obietnice miały tylko na celu podzielić nas i sprawić, że będziemy się wzajemnie zwalczać.

Przygotowane dowody – maile i notatki – mówiły same za siebie. Pracownicy zaczęli otwarcie wyrażać swoje oburzenie, a nasz przełożony zdał sobie sprawę, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Wiedziałam, że Karol nie ma szans, by się wybronić.

W momencie, gdy podjęliśmy decyzję, by zgłosić całą sprawę wyżej, Karol zrozumiał, że nie zdoła zatuszować swojej podwójnej gry. Choć próbował jeszcze coś tłumaczyć, nasza determinacja oraz poparcie kolegów z pracy było nie do zatrzymania.

Gdy ostatecznie został zwolniony, poczułam mieszankę ulgi i satysfakcji. Wiedziałam, że nasza decyzja była trudna, ale słuszna. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam się naprawdę silna i pewna, że to, co zrobiliśmy, miało znaczenie.

Wreszcie poczułam ulgę

Po odejściu Karola biuro zaczęło się zmieniać. Na początku wszyscy czuliśmy pewną niepewność – co dalej, jak wpłynie to na naszą codzienną pracę? Jednak szybko zrozumieliśmy, że uwolniliśmy się od toksycznej atmosfery, którą nieświadomie tworzył nasz były szef.

Z Justyną zaczęłyśmy budować nową relację, opartą na zrozumieniu i współpracy. Nasze wcześniejsze napięcia powoli ustępowały miejsca szacunkowi i wzajemnemu wsparciu. Wspólne przejścia przez burzę, którą spowodował Karol, zbliżyły nas do siebie bardziej, niż mogłybyśmy przypuszczać.

– Cieszę się, że zdecydowałyśmy się to zrobić – powiedziała Justyna, gdy siedziałyśmy razem na lunchu w pobliskiej restauracji.

– Ja też. To była trudna decyzja, ale jestem dumna z tego, co osiągnęłyśmy – odpowiedziałam z uśmiechem.

Czułam, że zyskałam coś więcej niż tylko potencjalny awans. Zrozumiałam, jak ważne są relacje w pracy i jak łatwo można je zniszczyć przez niewłaściwe decyzje przełożonych. Teraz wiedziałam, że muszę odbudować zaufanie w zespole, ale byłam gotowa podjąć to wyzwanie.

Mimo że przyszłość wciąż była niepewna, czułam się gotowa stawić czoła wszelkim wyzwaniom. Współpraca z Justyną dała mi siłę i nową perspektywę na pracę oraz życie zawodowe. Wiedziałam, że nie wszystko musi kończyć się szczęśliwie, ale najważniejsze było to, że odnalazłam siebie w tej całej historii. A z Justyną u boku, miałam pewność, że wszystko, co nas czeka, będziemy w stanie pokonać.

To była moja gra o awans, która zmieniła mnie na zawsze.

Marta, 29 lat

Czytaj także:
„Zrobiłam z koleżanki biurową latawicę, by dostać upragniony awans. Nie wiedziałam jeszcze, ile w tym było prawdy”
„Zakochałam się w szefie, a on we mnie. Jego brudna przeszłość sprawiła, że mój rozsądek szybko wrócił na swoje miejsce”
„Wspólny biznes rozgrzewał nasze konto, lecz sypialnię zamienił w lodową grotę. Wtedy żona zrobiła mi niespodziankę”

Redakcja poleca

REKLAMA