„Zrobiłam z koleżanki biurową latawicę, by dostać upragniony awans. Nie wiedziałam jeszcze, ile w tym było prawdy”

kobieta fot. iStock by Getty Images, mediaphotos
„W drodze powrotnej do swojego biurka zadałam sobie pytanie: może naprawdę Teresa miała jakiś ukryty powód swoich sukcesów? Podświadomie wiedziałam, że mogę się mylić, jednak zazdrość zasłoniła mi zdolność do obiektywnego ocenienia sytuacji”.
/ 14.01.2025 16:00
kobieta fot. iStock by Getty Images, mediaphotos

Praca w tej firmie była moim marzeniem, ale od pewnego czasu czuję się przytłoczona. Najbardziej chyba przez sukcesy Teresy, które przyćmiewają moje własne osiągnięcia. Wszyscy ją uwielbiają, nieustannie chwalą. Wydaje mi się, że zasługuję na więcej uznania, ale chyba brakuje mi odwagi, by coś zmienić.

Byłam zazdrosna

Teresa jest nie tylko utalentowana, ale też piękna i charyzmatyczna. W moim wnętrzu rośnie zazdrość, której nie potrafię zignorować. Wiem, że to bezsensowne, że powinnam skupić się na swoim rozwoju, ale te myśli są jak natrętne cienie, które nie chcą odejść. Zamiast skoncentrować się na własnych działaniach, zaczęłam analizować każdy ruch Teresy, doszukując się tam jakiejś niesprawiedliwości.

– Jesteś ostatnio jakaś spięta. Coś się dzieje? – zapytała Marta, moja najbliższa przyjaciółka z pracy.

– Tak, Teresa mnie denerwuje. Wszyscy o niej mówią, wszyscy ją chwalą. A ja? Przecież nie jestem gorsza, a jednak nikt mnie nie zauważa.

Marta spojrzała na mnie uważnie. 

– To chyba nie jest do końca sprawiedliwe. Wiesz, że Teresa naprawdę ciężko pracuje. Może powinnaś się skupić na tym, co ty możesz zrobić, żeby się wyróżnić?

– Ciężko pracuje? – przerwałam jej z niecierpliwością. – A może po prostu wie, z kim się zadawać. Nie sądzisz, że to dziwne, że nagle awansowała? Może ona po prostu sypia z naszym kierownikiem?

Marta uniosła brew.

 – Lepiej nie mówić takich rzeczy. Plotki mogą wyrządzić wiele szkody, a ty nie masz żadnych dowodów.

Przewróciłam oczami. 

Rzucałam podejrzenia

W drodze powrotnej do swojego biurka zadałam sobie pytanie: może naprawdę Teresa miała jakiś ukryty powód swoich sukcesów? Podświadomie wiedziałam, że mogę się mylić, jednak zazdrość zasłoniła mi zdolność do obiektywnego ocenienia sytuacji.

Kiedy rozmawiałam z kilkoma kolegami przy automacie do kawy, temat znowu zszedł na Teresę.

– Widzieliście jej nową prezentację? Jak zwykle świetna – zauważył Paweł.

– Tak, ale zastanawia mnie, jak ona to wszystko ogarnia. Pewnie ma jakieś specjalne wsparcie – dodałam z sarkazmem.

– Co masz na myśli? – zapytała Kasia.

– Po prostu mówię, że niektórzy wiedzą, jak grać w tę grę – rzuciłam.

Zauważyłam, jak te słowa wprawiły ich w lekkie zamieszanie. Wiedziałam, że to, co robię, nie jest fair, ale w jakiś sposób dawało mi to satysfakcję. Niektóre spojrzenia, które dotąd były pełne uznania wobec Teresy, teraz były mieszanką wątpliwości i niepewności. Czułam się usatysfakcjonowana.

Miałam rację

Pewnego dnia, kiedy byłam w kuchni, usłyszałam przypadkowo rozmowę między naszym przełożonym a jednym z managerów. Rozmawiali cicho, ale stałam wystarczająco blisko, by usłyszeć kluczowe słowa.

– Sprawy z Teresą stały się skomplikowane – powiedział nasz szef.

– Wiem, wiem, ale nie możemy pozwolić, by to wpłynęło na nasze decyzje zawodowe – odparł manager.

Poczułam, jakby ktoś mnie uderzył. Plotka, którą rozpowszechniłam, była prawdziwa. Teresa rzeczywiście miała romans z naszym szefem. Moje serce zabiło mocniej, mieszanka szoku i dziwnej satysfakcji zalała moje myśli. Moje podejrzenia nie były bezpodstawne.

Nagle drzwi do kuchni otworzyły się i stanęła w nich Teresa. Z jej twarzy można było wyczytać złość i rozczarowanie.

– Jak mogłaś? – jej głos drżał z emocji. – Zniszczyłaś moją reputację, rozprzestrzeniając plotki, które prawie zniszczyły wszystko, nad czym pracowałam. Czy w ogóle zdajesz sobie sprawę, co zrobiłaś?

Czułam, jak moje policzki płoną, ale zamiast przyznać się do winy, wciąż próbowałam zachować twarz.

– Ludzie mówili, a ja tylko podzieliłam się tym, co słyszałam…

– To nie usprawiedliwienie! Nie masz pojęcia, przez co przechodzę, a ty jeszcze dolałaś oliwy do ognia.

Nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Moje własne emocje mnie przytłaczały.

Było mi wstyd

Kilka dni później Teresa poprosiła mnie o rozmowę. Tym razem jej ton był spokojniejszy, choć wciąż czułam chłód w jej głosie.

– Nie wszystko jest takie, jak się wydaje – zaczęła. – Wiem, że to, co się stało, wygląda źle, ale na swoje sukcesy naprawdę ciężko pracowałam. Romans z szefem nie miał z tym nic wspólnego.

Patrzyłam na nią, zaskoczona jej szczerością.

– Rozumiem, że mogłaś czuć się niedoceniona, ale zamiast pracować nad sobą, wolałaś niszczyć mnie – kontynuowała Teresa. – To boli. Nie spodziewałam się tego po tobie.

Jej słowa trafiały do mnie z każdą chwilą coraz mocniej. Teresa opowiedziała mi o swoich poświęceniach, o nocach spędzonych nad projektami. O wszystkim, co osiągnęła dzięki swojej determinacji. Romans był sprawą osobistą, którą niesłusznie wykorzystałam przeciwko niej.

Czułam się rozdarta. Z jednej strony wciąż odczuwałam coś na kształt triumfu, że moje podejrzenia były słuszne, z drugiej jednak poczucie winy zaczynało mnie przytłaczać.

– Naprawdę nie wiedziałam… – próbowałam coś powiedzieć.

– Może powinnaś się zastanowić, co jest dla ciebie ważne – przerwała mi. – Ja chcę tylko, żeby ludzie mnie doceniali za to, co robię, a nie za to, z kim się spotykam.

Zamilkłam, nie wiedząc, co powiedzieć.

Nie byłam z siebie dumna

Atmosfera w biurze zmieniła się na gorsze. Teresa złożyła wypowiedzenie, a na jej miejsce zaproponowano mnie. To była szansa, na którą czekałam, ale czułam się bardziej przytłoczona niż kiedykolwiek.

Przyjęłam stanowisko, ale z każdym dniem rosło we mnie poczucie winy. Nowy przełożony zaprosił mnie na rozmowę, by omówić moje plany na przyszłość.

– Gratuluję awansu – zaczął. – Wiem, że Teresa zostawiła duże pole manewru. Jak się czujesz na nowym stanowisku?

Wzięłam głęboki oddech, próbując ukryć moją niepewność

– Dziękuję. Jestem wdzięczna za tę szansę i mam wiele pomysłów na przyszłość.

Mimo moich słów, w środku czułam się pustka. Zdałam sobie sprawę, że choć zdobyłam to, czego pragnęłam, nic nie wyglądało tak, jak sobie wyobrażałam. Relacje z kolegami były napięte, a ja czułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek.

Byłam rozdarta między triumfem, że osiągnęłam swój cel, a narastającym poczuciem winy. Zrozumiałam, że zazdrość zniszczyła coś, czego nie da się już naprawić – zaufanie moich kolegów i moje własne poczucie wartości.

Urszula, 32 lata

Czytaj także:
„Gdy dzieci pokazały mi zdjęcia z ferii myślałem, że spłonę ze wstydu. Zobaczyłem coś, co nie powinno wyjść na jaw”
„Przez długi język ciotki mój narzeczony dowiedział się o rodzinnej tajemnicy. Wtedy już wiedziałam, że ze ślubu nici”
„Żyliśmy z mężem jak studenci. Wpadał do mnie na noc raz na jakiś czas, a ja marzyłam o rodzinie”

Redakcja poleca

REKLAMA