Mam problemy z zasypianiem, kiedy Sebastiana nie ma w domu. Jak każda matka martwię się o swojego syna, chociaż być może już nie powinnam. Pół roku temu Sebek skończył osiemnaście lat. Ja w jego wieku czułam się dorosła, ale wielu moim kolegom jeszcze nadal w głowie były głupstwa. Czytałam, ale grubo po dwunastej poczułam, że kleją mi się powieki, więc zgasiłam światło przy łóżku. Minutę później zadzwonił telefon.
– Mamuś… – usłyszałam płaczliwy głos syna. – Przyjedź po mnie…
Jak mógł być tak nieodpowiedzialny?!
Prośba była tak absurdalna, że natychmiast postawiła mnie na równe nogi. Jak to: przyjedź po mnie? Przecież ja nawet nie wiedziałam, gdzie on jest! Syn pojechał ze swoją dziewczyną na jakąś zabawę do jej znajomych, za moich czasów to się nazywało prywatka. Mieli wrócić późno z drugiego końca miasta, więc Sebastian zapowiedział, że nie będzie pił i pożyczył ode mnie samochód. Coś się tam musiało stać, skoro jego głos brzmiał tak żałośnie! I już od dawna nie nazywał mnie „mamuś”…
– Gdzie jesteś? – zapytałam syna, starając się zapanować nad głosem.
Sebek wymienił nazwę ulicy w centrum, w połowie drogi do domu.
– Zepsuł ci się samochód?
– Nie… – przyznał się z ociąganiem Sebastian. – Złapała mnie policja.
W pierwszym momencie byłam pewna, że jest w tym moja wina, bo może nie paliło mi się w aucie któreś światło czy coś… Do głowy mi bowiem nie przyszło, że Sebek mógł na imprezie wypić alkohol! Przecież wiedział, że będzie prowadził! Ale, niestety, tak właśnie było…
Kiedy dotarłam taksówką na miejsce, Sebek stał skruszony na poboczu.
– Ile miał? – zapytałam policjantów. Niby nie powinni mi udzielać takiej informacji, ale dali sobie spokój ze służbową pozą, widząc zdesperowaną matkę. Kiedy dowiedziałam się, że Sebek miał aż 0,5 promila alkoholu we krwi, załamałam ręce. To przecież nie było jedno wypite piwo, tylko duuużo więcej!
Najchętniej bym mu wygarnęła, co o tym myślę już na miejscu, ale nie chciałam się denerwować jeszcze bardziej. Mam wadę wzroku i kiepsko widzę po nocy, dlatego nie lubię jeździć po zmroku. Najpierw więc odwiozłam pod dom Mariolę, dziewczynę Sebastiana. Pożegnałam się z nią chłodno, bo… Nie winiłam jej za czyn mojego syna, lecz uważałam, że mogła jeśli nie powstrzymać Sebka, to przynajmniej zadzwonić do mnie. Chociażby dla własnego bezpieczeństwa!
Za głupotę się płaci
– Wiesz, że mogłeś rozbić wóz i co wtedy? – zapytałam Sebastiana, kiedy podjechaliśmy pod dom. – Zabić siebie, Mariolę, a może i przypadkowego przechodnia – malowałam przed nim najtragiczniejszy obraz.
– Mamuś, przepraszam – wybąkał wyraźnie zmieszany.
– Możesz mi wytłumaczyć, co ci strzeliło do głowy?! Przecież doskonale wiedziałeś, że wracasz autem! Brakuje ci w życiu skoków adrenaliny? – wściekłam się po wejściu do domu. – Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji swojego czynu?
– Ja… przepraszam – powtórzył znowu Sebek. – Jacek powiedział…
– Jaki znowu Jacek?
– Kolega Marioli. Ma brata w Anglii i on przysyła mu takie specjalne tabletki… Powiedział, że neutralizują alkohol.
– Słucham? – nie wierzyłam własnym uszom. Jak mój inteligentny przecież syn mógł się nabrać na coś takiego? – A zrobiono je z suszonej śliny nietoperza i języka żaby!
– Ale one wyglądały jak lekarstwo! W Anglii robią prawdziwą furorę! Ponoć potrafią obniżyć stężenie alkoholu we krwi nawet dziewięciokrotnie!
– Wypiłeś więc dziewięć piw? – przeraziłam się jego naiwnością.
– No nie… tylko trzy – przyznał uczciwie i bezradnie Sebek.
– „Tylko!” – pokiwałam głową. – I widzisz, czym się to skończyło….
Syn przyznał mi się, że kupił od kumpla trzy tabletki. Sprawdziłam i podobno wynalazł je brytyjski biznesmen. Ale przecież facet sprzedaje także… tabletki na powiększenie penisa! Syn za swoją naiwność zapłacił utratą prawa jazdy na dwa lata.
– Dobrze, że nie na trzy, bo taka jest maksymalna kara za wykroczenie z artykułu 87 Kodeksu wykroczeń – stwierdziłam po sprawdzeniu w internecie.
Dodatkowo Sebastian musiał zapłacić koszty sądowe i 500 zł mandatu.
– Taniej by cię wyniosła taksówka do domu – uświadomiłam synowi. No cóż, za głupotę się płaci…
Czytaj także:
„Robiłam wszystko, by syn żył jak pączek w maśle i to był błąd. Wychowałam wyrachowanego potwora bez serca”
„Pojechałem nad morze, żeby złowić jakąś chętną panienkę i sam zostałem upolowany. Skończyłem bez portfela i telefonu”
„10 lat temu mój kochanek zginął w wypadku, który ja spowodowałam. Każdego dnia drżałam, że jego żona zapragnie zemsty”