„Straciłam głowę dla mojego studenta. Tego, co wyprawiał w łóżku, nie mógł się nauczyć na żadnych wykładach”

przystojny mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Na jednym razie nasz romans oczywiście się nie zakończył. To był dopiero początek naszych ognistych spotkań, które zawsze miały miejsce w moim mieszkaniu. Przecież jako wykładowczyni akademicka, nie mogłam pokazać się ze swoim studentem w jego akademiku”.
/ 28.08.2024 14:30
przystojny mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Moją codzienność można by zamknąć w kilku prostych słowach: uczelnia, studenci, wieczory spędzone samotnie z książką i kieliszkiem wina. Jako wykładowczyni języka angielskiego osiągnęłam wszystko, co mogłam. Moi studenci zdawali egzaminy z wyróżnieniem. Ale po trzydziestce coś zaczęło się zmieniać.

Od razu wpadł mi w oko

Sukcesy zawodowe przestały wystarczać, a ja coraz bardziej czułam tę pustkę. Marek pojawił się w moim życiu nagle, wprowadzając chaos, którego nie spodziewałam się znaleźć w grupie studenckiej. Jego pewność siebie, połączona z chłopięcym urokiem, przyciągnęła mnie, zanim zdążyłam się zorientować. Wiedziałam, że to nieodpowiednie, ale myśl o krótkiej, niewinnej grze wydawała się kusząca. Sądziłam, że to ja będę rozdawać karty.

Zaczęłam od drobnych gestów – dłuższego spojrzenia, delikatnego uśmiechu. Marek był na to gotowy. Spodziewałam się, że będzie nieco onieśmielony, może nawet zmieszany, ale on od początku grał w swoją własną grę. Kiedy po raz pierwszy nawiązałam z nim kontakt wzrokowy podczas wykładu, odpowiedział mi spojrzeniem, w którym było coś więcej, niż się spodziewałam.

– Pani Justyno, zauważyłem, że naprawdę lubi pani literaturę angielską – powiedział pewnego dnia, zostając po zajęciach. Jego ton był swobodny, niemal koleżeński.

– Tak, to jedna z moich pasji – odparłam, starając się brzmieć profesjonalnie, choć wewnątrz czułam się nieswojo.

– Może mógłbym kiedyś podyskutować z panią na temat jakiejś książki? – zaproponował, a jego uśmiech był zaskakująco pewny siebie.

Nie tego się spodziewałam. Zamiast niepewnego studenta, miałam przed sobą kogoś, kto zdawał się wiedzieć dokładnie, czego chce. Nasze rozmowy, które miały być tylko niewinną zabawą, szybko nabrały napięcia, jakiego się nie spodziewałam. Marek, zamiast dać się prowadzić, zaczynał przejmować inicjatywę. Był biegły w grze słów, subtelnie zmieniał temat, wciągał mnie w coraz głębsze dyskusje, w których to on kontrolował przebieg rozmowy. Nie mogłam tego zignorować – z jednej strony byłam zaintrygowana, z drugiej zaczynałam odczuwać lekką konsternację.

Nie mogłam mu się oprzeć

Nasze spotkania poza wykładami stawały się coraz częstsze, a rozmowy coraz bardziej intensywne. Marek miał w sobie coś magnetycznego – jego pewność siebie, sposób, w jaki mówił, sprawiały, że trudno było mu się oprzeć. Początkowo myślałam, że to tylko zabawa, niewinny flirt, który rozjaśni moje monotonne dni. Ale z czasem zaczęłam zauważać, że wszystko zmienia się w coś znacznie bardziej skomplikowanego.

Marek zdawał się wiedzieć o mnie więcej, niż kiedykolwiek mu powiedziałam. Miałam wrażenie, że czyta w moich myślach, że zna każdy mój ruch, zanim go wykonam. Pamiętam, jak pewnego wieczoru, po jednym z naszych spotkań, wróciłam do domu z dziwnym poczuciem niepokoju. Leżąc w łóżku, analizowałam każde nasze słowo, każdy gest, próbując zrozumieć, kiedy straciłam nad tym kontrolę.

– Co ja robię? – szeptałam do siebie w ciemności, czując, że ta relacja wymyka mi się z rąk.

Wiedziałam, że powinnam to przerwać, że to wszystko posuwa się za daleko. Ale za każdym razem, gdy próbowałam zdystansować się od Marka, on pojawiał się z czymś, co mnie przyciągało. Z jednej strony czułam rosnący niepokój, z drugiej – nie mogłam przestać myśleć o tym, co będzie dalej.

Nie wiem, gdzie miałam głowę

W końcu uległam namiętności. Wylądowałam z Markiem w łóżku, gdzie pokazał mi, czym jest prawdziwa namiętność. Jego dotyk mnie rozgrzewał, jego usta mnie hipnotyzowały. Czego ten chłopak ze mną nie robił! Zastanawiałam się, gdzie nabył wszystkie te umiejętności łóżkowe. Przecież miał dopiero nieco ponad 20 lat...

Na jednym razie nasz romans oczywiście się nie zakończył. To był dopiero początek naszych ognistych spotkań, które zawsze miały miejsce w moim mieszkaniu. Przecież jako wykładowczyni akademicka, nie mogłam pokazać się ze swoim studentem w jego akademiku!

Z czasem zaczęłam coraz bardziej odczuwać potrzebę zrozumienia, kim tak naprawdę jest Marek. Mimo że nasze uniesienia były intrygujące, coś w nim mnie niepokoiło. Był zbyt pewny siebie, zbyt biegły w grze, jaką prowadził. Zaczęłam delikatnie wypytywać go o jego życie, ale za każdym razem Marek zgrabnie omijał odpowiedzi, zmieniając temat lub kierując rozmowę na mnie.

– Wydajesz się znać mnie lepiej niż większość moich przyjaciół – rzuciłam pewnego dnia, starając się ukryć narastający niepokój.
– Może po prostu dobrze obserwuję ludzi – odpowiedział z uśmiechem, który tylko pogłębił moje wątpliwości.

Czułam, że skrywa coś więcej, coś, co wykraczało poza zwykłe doświadczenia młodego mężczyzny. Z każdym spotkaniem moje zaniepokojenie rosło, ale jednocześnie fascynacja Markiem nie słabła. Zaczął pojawiać się w moich myślach coraz częściej, nie tylko w chwilach, gdy byliśmy razem, ale i w czasie, który powinnam poświęcić pracy czy odpoczynkowi. Stał się jak cień, który nie chciał mnie opuścić.

Podczas jednej z naszych rozmów, gdy próbowałam dowiedzieć się więcej o jego przeszłości.

– Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć? – zapytał, zbliżając się do mnie.

Jego ton był łagodny, ale kryło się w nim coś niepokojącego.

– Po prostu... jestem ciekawa – odpowiedziałam, choć wiedziałam, że nie była to cała prawda. Próbowałam odkryć jego tajemnice, ale to on grał na moich emocjach, a ja zaczynałam się gubić.

Musiałam przerwać ten romans

Wiedziałam, że muszę to zakończyć, zanim sprawy wymkną się spod kontroli. Jednak Marek nie zamierzał mi na to pozwolić. Przyszedł do mnie po zajęciach, jak gdyby nigdy nic, ale w jego oczach dostrzegłam coś, co wzbudziło we mnie lęk. Zaczął mówić o tym, jak bardzo ceni naszą tajemnicę, jak wiele dla niego znaczę, ale jego ton był dziwnie zaborczy.

– Powinniśmy przestać się spotykać – powiedziałam stanowczo, choć serce waliło mi jak młot. – To, co się między nami dzieje, jest... nieodpowiednie.

Uśmiechnął się, ale w tym uśmiechu było coś zimnego.

– Dlaczego? Boisz się, że ktoś się dowie? – zapytał, a jego głos był spokojny, jakby wszystko, co mówiłam, było tylko drobnym utrudnieniem w jego planie.

– Nie o to chodzi. Po prostu... to musi się skończyć – powtórzyłam, próbując brzmieć zdecydowanie. Ale on zbliżył się do mnie, zbyt blisko, i poczułam, jak napięcie rośnie.

– Justyno, wiem, że to nieprawda – szepnął, patrząc mi prosto w oczy. – Wiesz, że nie chcesz tego kończyć. Próbujesz, ale nie możesz.

Czułam się jak w pułapce. Marek stał się zbyt zaborczy, zbyt pewny siebie, a ja coraz bardziej czułam, że tracę nad tym kontrolę. Miałam wrażenie, że czyta mnie na wylot, że wie, jak mną manipulować, a ja nie mogłam się z tego wyplątać. Próbowałam się odsunąć, ale on złapał mnie za rękę, jego dotyk był mocny, niemal groźny.

Byłam przerażona, ale również dziwnie zafascynowana. Chciałam uciec, ale coś mnie trzymało. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale czułam, że jestem coraz bardziej osaczona.

Musiałam się od niego uwolnić

Wiedziałam, że nadszedł moment, by zakończyć tę niebezpieczną grę. Spotkaliśmy się w małej kawiarni, z dala od uczelni. Marek przyszedł jak zawsze pewny siebie, ale w jego spojrzeniu dostrzegłam coś więcej – zimną determinację. Usiadł naprzeciwko mnie, uśmiechając się lekko, jakby wszystko było pod jego kontrolą. Ale tym razem to ja musiałam wziąć stery.

– To, co się między nami dzieje, musi się skończyć. To nie jest zdrowe ani dla ciebie, ani dla mnie.

Przez chwilę nic nie mówił, po prostu patrzył na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem. A potem odchylił się na krześle i powiedział:

– Naprawdę wierzysz, że możesz to tak po prostu zakończyć? – w jego głosie było coś, co sprawiło, że poczułam chłód na karku. – Myślisz, że to ty masz kontrolę?

Przełknęłam ślinę, próbując nie dać po sobie poznać strachu. Wtedy Marek pochylił się do przodu, jego głos stał się cichy, niemal szeptem.

– Myślisz, że możesz mnie tak po prostu zostawić? Po tym wszystkim, co razem przeszliśmy? – w jego oczach było coś dzikiego, coś, czego wcześniej nie widziałam. – Powinnaś była mnie lepiej poznać.

– Kim ty naprawdę jesteś, Marek? – zapytałam, choć czułam, że nie jestem gotowa na odpowiedź.

Uśmiechnął się, ale to nie był uśmiech, który znałam. Był zimny, pozbawiony ciepła, a w jego oczach błysnęło coś, co mnie przeraziło.

– Jestem kimś, kto zawsze dostaje to, czego chce – odpowiedział spokojnie. – A ja chcę ciebie.

Zrozumiałam, że ta gra poszła za daleko. Marek nie był już tylko fascynującym młodym mężczyzną, był kimś, kto chciał mnie zniszczyć, a ja musiałam się uwolnić, zanim będzie za późno.

Odwróciłam się i wyszłam, nie oglądając się za siebie. Wiedziałam, że nie mogę wrócić do dawnego życia, że to spotkanie pozostawi ślad na zawsze. Ale musiałam się odciąć, zanim Marek zdoła mnie całkowicie złamać.
Koniec tej gry nie przyniósł mi ulgi, tylko niepokój. Czułam, że to jeszcze nie koniec, że Marek może wrócić. Ale w tej chwili najważniejsze było to, że wreszcie odzyskałam nad sobą kontrolę. Przynajmniej tak mi się wydawało.

Justyna, 40 lat

Czytaj także:
„W Hiszpanii miałam tańczyć na plaży, a zamiast tego pląsałam na zmywaku. Ta podróż otworzyła mi oczy na prawdę”
„Ponad 40 lat po ślubie dowiedziałam się, że mój mąż ma dziecko z inną. Nie mogę patrzeć na tego starego kłamcę”
„Śpiąc z mężem wyobrażam sobie, że kocham się z jego bratem. Nie wiem, czy to już zdrada, czy tylko sposób na nudę”

Redakcja poleca

REKLAMA