„Cały dzień czekałam na wizytę wnuków, ale na próżno. Zapomnieli o Dniu Babci, więc odetnę ich od kasy”

rozczarowana kobieta fot. iStock by Getty Images, STOCK4B-RF
„Byłam strasznie rozczarowana, ale też zirytowana. Wszystko gra, kiedy daję im kasę i drogie prezenty – chętnie wyciągają po nie ręce. Postanowiłam zatem z tym skończyć, bo nie podoba mi się taka jednostronność”.
/ 20.01.2025 21:15
rozczarowana kobieta fot. iStock by Getty Images, STOCK4B-RF

Moi wnukowie nie są szczególnie zainteresowani utrzymywaniem ze mną kontaktów. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że stoi za tym moja córka. Nic jednak nie mogę na to poradzić. Bardzo liczyłam na wizytę chłopców z okazji Dnia Babci, ale się niestety nie doczekałam. Skoro tak, to nie będę więcej zabiegać o ich uwagę.

Czekałam na nich

Było mi strasznie przykro, że Dzień Babci spędziłam samotnie. Upiekłam sernik i kupiłam trochę słodyczy, żeby sprawić chłopakom przyjemność. Wiem, że matka ogranicza im słodkości, więc chociaż u mnie by skorzystali. Jednakże nie pojawili się, a nawet nie zadzwonili z życzeniami. Tomek na 10 lat, a Jasiek 8 – obaj mają swoje telefony komórkowe i potrafią z nich robić użytek. Jestem święcie przekonana, że po prostu dostali zakaz.

Agata nie chce, żebym miała z nimi dobre relacje. Moje stosunki z córką pozostawiają wiele do życzenia, ale to wcale nie musi oznaczać, żebym nie widywała się z chłopcami. Ich nieobecność i milczenie w Dzień Babci sprawiły mi ogromny zawód. Byłam strasznie rozczarowana, ale też zirytowana. Wszystko gra, kiedy daję im kasę i drogie prezenty – chętnie wyciągają po nie ręce. Postanowiłam zatem z tym skończyć, bo nie podoba mi się taka jednostronność. Wcale nie uważam, żebym wymagała zbyt dużo, ale odwiedziny na okoliczność styczniowego święta najzwyczajniej w świecie mi się należały.

Chciałam się odegrać

Celowo zignorowałam urodziny wnuków, ale wcale nie było to proste
Pomimo że pomiędzy Tomkiem a Jasiem są 2 lata różnicy, obaj obchodzą urodziny w marcu. Agata organizuje im jedno przyjęcie, co jest bardzo sensownym rozwiązaniem. Co roku mnie zaprasza, ale nie potrafię się oprzeć wrażeniu, że robi to z wielką łaską. Tym razem postanowiłam, iż oszczędzę jej mojego widoku, a jednocześnie odegram się za Dzień Babci. Nie mam najmniejszego zamiaru wydać ani grosza na podarunki. Naturalnie córka nie omieszkała przysłać wiadomości z informacją, czego chłopcy sobie życzą. Nie odpisałam. Kiedy zadzwoniła z zaproszeniem, odmówiłam.

– Jak to, nie przyjdziesz na ich urodziny? - nie kryła zaskoczenia.

– Przykro mi, ale nie – odparłam, biorąc głęboki oddech.

– Chyba masz świadomość tego, że oni czekają na prezenty? – spodziewałam się tego pytania.

– Może jeszcze będzie jakaś sposobność.

– Jak uważasz – ton głosu Agaty wyraźnie zdradzał, że nie jest ona zachwycona.

 – Dokładnie tak uważam – powiedziałam i się rozłączyłam.

Przyznam szczerze, że miałam ochotę się rozpłakać.

Córka miała pretensje

Agata odezwała się kilka dni po przyjęciu urodzinowym. Pod moim adresem posypały się pretensje i wyrzuty.

– Chłopcy spodziewali się prezentów od babci – stwierdziła cierpko.

– Jestem przekonana, że twoja teściowa wykazała się w tym roku i nie kupiła im taniego badziewia.

– Doskonale wiesz, że ona nie ma tyle pieniędzy, co ty.

– No tak – westchnęłam – tu przecież wyłącznie o to chodzi.

– Co masz na myśli? – zbulwersowała się Agata.

– Kochanie, proszę, nie zgrywaj niewiniątka – miałam już serdecznie dość jej hipokryzji.

– Proszę bardzo, mów śmiało.

– Pamiętacie o mnie tylko wtedy, gdy trzeba chłopcom sprawić coś kosztownego – nie mogłam uwierzyć, że wreszcie to z siebie wyrzuciłam.

Po drugiej stronie przez parę chwil panowała cisza.

– Wciąż nie rozumiem, o co ci chodzi – sapnęła w końcu Agata.

– Przypomnij sobie o Dniu Babci.

– Serio? Za taką głupotę postanowiłaś dzieci ukarać?

– Tak się składa, że dla mnie nie była to głupota.

Wymieniłyśmy jeszcze kilka niezbyt przyjemnych zdań. Pojęłam, że dla własnej rodziny nie jestem niczym więcej, jak wyłącznie bankomatem. Moje argumenty kompletnie do córki nie trafiały. Skupiła się wyłącznie na tych nieszczęsnych urodzinach. Nie grała uczciwie. Kiedy w grę wchodzi kasa, to wie, do kogo przylecieć. Jej mąż i teściowie groszem nie śmierdzą, ale jakimś cudem dla nich zawsze znajduje czas.

Chyba źle wychowałam córkę

Agata jest moim jedynym dzieckiem. W ciąży byłam trzykrotnie, ale dwa razy poroniłam. Z Grzegorzem dokładaliśmy licznych starań, aby zapewnić córce wszystko, czego trzeba. Obecnie, jako dorosła kobieta, zachowuje się tak, jakby wcale nie chciała mnie znać. Wydaje jej się, że pieniądze spadają z nieba. Co prawda, nie muszę już pracować, bo jestem solidnie zabezpieczona finansowo i dostaję niezłą emeryturę, lecz ciężko na to harowałam.

Nie byłam typową żoną zajmującą się prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Nie odpowiadała mi taka rola. Na szczęście Grzegorz to znakomicie rozumiał, co jak na tamte czasy było u mężczyzny rewolucyjnym wręcz myśleniem. Odkąd zachorował i odszedł, nie jest łatwo. Nie ma dnia, żebym za nim nie tęskniła. Byłam pewna, że wnuki zrekompensują mi jego nieobecność.

Problem w tym, że nie mam z nimi takiego kontaktu, jaki mieć bym chciała. Agata nigdy mi tego nie powiedziała wprost, ale na bank to jej sprawka. Mam dawać pieniądze i siedzieć cicho. To ja zapłaciłam za jej wesele, dołożyłam się do mieszkania i przy różnych okazjach funduję chłopakom porządne prezenty. W zamian nie dostaję kompletnie nic, a kiedy trzeba popilnować dzieciaków, Agata zwraca się ze stosowną prośbą do teściów. Postanowiłam, że zakomunikuję jej, że tak dalej być nie może.

Twierdziła, że mam fochy

– Mamo, nie widzę większego sensu w prowadzeniu tych głupich rozmów – córka tylko oczami wywróciła, gdy pokrótce wyjaśniłam, co leży mi na wątrobie.

– Dlaczego? – byłam ciekawa.

– Bo znowu coś sobie ubzdurałaś.

– Nie sądzę. Idiota by zauważył, że celowo odcinasz mnie od wnuków.

Nie chciała mówić, ale pod naciskiem w końcu niechętnie przyznała, że ma do mnie żal. Nie może darować, iż nie poświęcałam jej wystarczająco dużo czasu, bo wolałam pracować. Nie spodobał mi się taki punkt widzenia, ponieważ nie uważam, aby był zgodny z prawdą.

– Robiłam, co tylko mogłam – wykrztusiłam ze łzami w oczach. – Nie masz prawa tak postępować, chłopcy niczemu nie są winni. Poza tym sama pracujesz zawodowo, więc nie pojmuję tego narzekania.

Zamilkła. Minęły bite dwa tygodnie, zanim przyznała mi rację. Przeprosiła i obiecała poprawę, porozmawiałyśmy szczerze i od serca – oby to naprawiło nasze stosunki i pozwoliło mi częściej widywać się z wnukami.

Halina, 68 lat

Czytaj także: „Matka co roku czeka na mój test ciążowy na Dzień Babci. Zwodzę ją, a ona wierzy w moje smutne bajeczki”
„Syn zamyka mnie w domu i zabiera emeryturę. Nie mogę się doczekać śmierci, by wreszcie uwolnić się od tego darmozjada”
„Syn zdradził synową, ale to ja cierpiałam. Przez jego wybryki nie pozwalała mi widywać wnuków”

Redakcja poleca

REKLAMA