„Przez zawistną plotkarę ze szkoły o mało nie straciłam chłopaka. Nagadała mi, że Sebastian zdradza mnie na prawo i lewo”

Kobieta zmartwiona plotkami na swój temat fot. Adobe Stock
Nie ma nic gorszego niż rozsiewanie plotek. Przez jedną z nich niemal straciłam chłopaka.
/ 03.02.2021 12:56
Kobieta zmartwiona plotkami na swój temat fot. Adobe Stock

Mamy w klasie taką jedną Ankę, która kocha plotki i intrygi. Choć wszyscy wiedzą, że jej opowieści to w większości zwykłe zmyślenia, chętnie słuchają tych sensacji. Często ma to fatalny skutek, dlatego staram się nie utrzymywać bliższych kontaktów z tą paplą. Koleżanką, która trzeźwo patrzy na życie i dobrze mi życzy, jest Karolina. Okazało się jednak, że efekty nadmiernej życzliwości mogą być równie niefortunne jak jątrzenie Anki.

Nie mogłam w to uwierzyć

Wkrótce skończę 19 lat. Mam sporo znajomych, no i chłopaka – Sebastiana, który chodzi także do naszej szkoły. Gdy Karolina zadzwoniła z wiadomością, że widziała go z obcą dziewczyną, początkowo nie chciałam wierzyć.
– Może to była jego siostra? – snułam przypuszczenia.
– Jeśli z siostrą chodzi się w objęciach i kupuje jej czerwoną różę, pewnie to była... siostra. Tylko że kogoś innego – ironizowała Karolina.
„Idiotka” – pomyślałam, lecz na wszelki wypadek zapytałam o wygląd dziewczyny. Miała ciemne, długie włosy? Nie, to na pewno nie była siostra Sebastiana. „Jak on mógł?” – dudniło mi w głowie. Co za dwulicowy typ i jak znakomicie się maskuje! Zawsze wiedziałam, że jest inteligentny, ale teraz pożałuje tej swojej błyskotliwości. Z nami koniec!

Kiedy przyszedł Sebastian, uchyliłam tylko drzwi i wykrzyczałam:
– Z wrednymi kłamcami się nie zadaję! Idź sobie do swojej długowłosej Wenus!
Potem przez wizjer z satysfakcją obserwowałam, jak stoi na klatce schodowej bez ruchu i z rozdziawionymi ustami gapi się na naszą wizytówkę. Bardzo dobrze, będzie miał nauczkę na całe życie.

Wszyscy od razu wiedzieli

Aby ochłonąć i nie myśleć o dramatycznych wydarzeniach, resztę dnia spędziłam na rozwiązywaniu zadań z chemii. Nie miałam pojęcia, co robił w tym czasie mój wiarołomny chłopak. Nazajutrz w szkole powitały mnie dziwne spojrzenia i chichoty porozumiewających się szeptem koleżanek. Stało się dla mnie jasne, że wiadomość o zdradzie Sebastiana już się rozniosła. Źródłem przecieku mogła być tylko Karolina! Popatrzyłam więc na nią wyniośle i ostentacyjnie przesiadłam się do ostatniej ławki.

Nagle byłam zupełnie sama w tłumie życzliwych mi dotąd ludzi. Wszystkie ciepłe uczucia, jakie żywiłam do Sebastiana, w okamgnieniu zmieniły się w kupkę popiołu. Byłam rozżalona i wściekła zarazem. Zwłaszcza że zamiast się kajać, unikał mego wzroku i traktował jak powietrze.

Po lekcjach nie podbiegł jak zwykle z propozycją spacerku, tylko dołączył do kolegów, zmierzających w kierunku boiska.
– Patrzcie, jaki się z niego nagle piłkarz zrobił! – mówiłam do siebie z przekąsem. – Pewnie Wenus gustuje w trampkarzach. Mają takie wzruszająco opadające, przydługie spodenki i są uroczo spoceni… Złość nie opuszczała mnie przez kilka dni, potem jednak zaczęła mieszać się z tęsknotą za tym draniem.

Pewnego dnia, gdy siedziałam samotnie, rozpamiętując uroki chwil, w których byłam podziwiana i adorowana, nieoczekiwanie odwiedziła mnie siostra Sebastiana. Ela była starsza od nas o trzy lata, już studiowała. Chciała ze mną pogadać, ponieważ brat się jej zwierzył, że bardzo źle go potraktowałam, i on nie rozumie dlaczego. Poza tym dotychczas było wiadomo, że jak go nie ma w domu, to jest gdzieś ze mną. Teraz cała rodzina martwi się o niego. Wychodzi nie wiadomo z kim i dokąd, a ostatnio złapał dwie jedynki.

Wysłuchałam jej i zgodnie z prawdą wyjaśniłam, że widuję Sebastiana na boisku. Zasugerowałam, że być może zainteresował się sportem i jemu poświęca tyle czasu. Ela jednak nie dawała za wygraną.
Marzenko, powiedz mi, co takiego się stało, że tak nagle z nim zerwałaś. Wiem tylko tyle, że Sebastian wpadł do domu jak bomba, zamknął się w swoim pokoju i zaraz zrobił przez telefon awanturę Ance.
– Ance? Dlaczego Ance? – pytałam zaskoczona.
– Nie mam pojęcia – powiedziała Elżbieta. – Słyszałam tylko, jak krzyczał na nią, że jest najwredniejszą istotą na świecie, że żywi się cudzym nieszczęściem, że nagadała ci o jakiejś Wenus. Dodał jeszcze, że na pewno nie ma nawet pojęcia, kim była Wenus, bo jest nieukiem. To było zaraz po przyjściu od ciebie – dodała – więc może mi w końcu powiesz, co się stało między wami?

To wszystko przez głupie plotki!

Poczułam, że już się nie wykręcę i trzeba Eli krótko rzecz naświetlić. Zdałam relację
z telefonicznej rozmowy z Karoliną, która spotkała Sebastiana z jakąś panną.
Z długowłosą obcą dziewczyną? Objęcia, kwiaty? – nie mogła się nadziwić. – To do niego niepodobne! Ja znam swojego brata.
– Przykro mi – zakończyłam rozmowę. – Karolina widziała na własne oczy. Rozumiesz teraz, dlaczego wściekłam się na Sebastiana? Naprawdę nie wiem, czym on się teraz zajmuje, bo nie mam z nim kontaktu – zakomunikowałam oficjalnym tonem i… nieoczekiwanie się rozpłakałam.

Zaskoczona Ela przytuliła mnie serdecznie na pożegnanie. Dzięki tej wizycie odkryłam, że to Anka musiała wówczas dziewczynom coś na mnie nagadać, by zemścić się na Sebastianie. Co za ohyda! Aby już tego dłużej nie rozpamiętywać, postanowiłam poszukać nowego towarzystwa. Wybrałam zajęcia w amatorskim klubie filmowym „Drozd”. Słyszałam, że są tam ciekawe imprezy, przychodzi młodzież pasjonująca się sztuką wideo, a także ludzie z klubu jeździeckiego.

Następnego dnia wybrałam się na rekonesans. Weszłam onieśmielona, ale już przy szatni jakiś wysoki koleś wyjął mi z rąk kurtkę.
Cześć! Jesteś nowa? Czuj się jak u siebie, jestem Andrzej – powiedział i wyciągnął dłoń.
„Jak miło, to całkiem inny świat. Tu chyba nie obgadują” – pomyślałam i przysiadłam się bez skrępowania do wesołej grupki pod oknem. Za chwilę miała się rozpocząć projekcja „końskiego” filmu. Z rozmów wywnioskowałam, że to dzieło siedzących obok mnie filmowców amatorów.

Rozglądałam się po sali udekorowanej jeździeckimi akcesoriami i portretami dżokejów. Nagle wśród uwijających się w pobliżu estrady osób dostrzegłam znajomą sylwetkę. To był Sebastian! Po chwili popatrzył w moją stronę i przyjaźnie pomachał.

Równocześnie w kieszeni zagrała mi melodyjka z „Koziołka Matołka”. Odebrałam telefon.
– Marzena, mam dobrą wiadomość – darła się Karolina. – Znowu ich spotkałam. Ta sama dziewczyna z długimi włosami i ten chłopak, no wiesz, taki jak Sebastian, ale to nie on, przyjrzałam się dokładnie, jest wyższy i wiesz…
– Wiem – odparłam lodowato. – On jest tutaj, w „Droździe”. Dziękuję za informację, Karolinko.

Natychmiast przeprosiłam Sebastiana za swoją paskudną podejrzliwość i nasza ciepła znajomość rozkwitła na nowo. Spotykamy się w klubie i gadamy o filmach, wiośnie i koniach.
W międzyczasie dowiedziałam się, jaką opowiastkę o mnie wcisnęła wówczas dziewczynom z klasy Anka. Twierdziła, że z całą pewnością to ja zamieszczam w internecie zwierzenia o goleniu łona w fantazyjne wzorki i wypisuję świństwa o seksie wśród licealistów!

Wzburzona wpadłam do klubu, gdzie – jak zwykle – umówiłam się z Sebastianem.
Cierpliwie odczekał, aż wyrzucę z siebie wszystkie wiadomości, a potem położył swoją dłoń na mojej i powiedział:
– Spoko. Nie zawracaj sobie tym głowy. Wiadomo, że Anka to żmija, a temat chwytliwy, więc ludzie kupili. Ona kiedyś zadusi się własnym jadem i może wtedy do niej dotrze, co robi. Ale to już nie nasze zmartwienie. Ja nigdy bym nie uwierzył tej pleciudze, bo za dobrze cię znam.
– Jakiś ty rozsądny – szepnęłam i zrobiło mi się głupio, że tak bezmyślnie wtedy go przepędziłam. Spojrzałam z zachwytem na mojego chłopaka, który najwyraźniej dawno mi wybaczył.

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mam dość narzeczonego pracoholika
Czy to coś złego, że jako facet dbam o swój wygląd?
Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochanki
Mam nieślubne dziecko z przygodnego romansu
Za granicą miałem poważny wypadek i dopiero zrozumiałem, co ważne

Redakcja poleca

REKLAMA