„Czy to coś złego, że jako facet dbam o swój wygląd? W pracy się ze mnie śmieją, a kobiety mają mnie za geja...”

mężczyzna który dba o swój wygląd fot. Adobe Stock
Myślałem, że Kaśka jest inna, otwarta i tolerancyjna. Niestety, bardzo się na niej zawiodłem...
/ 14.01.2021 14:29
mężczyzna który dba o swój wygląd fot. Adobe Stock

Dbam o swój wygląd, staram się dobrze ubrać, ładnie pachnieć... I co, to miałoby od razu oznaczać, że nie jestem prawdziwym mężczyzną? To przecież absurd!

No, Mareczku, masz chyba nowiutkie okulary – Paweł uśmiechnął się, kiedy zobaczył mnie w naszej firmowej kuchni.
– Prawda, że fajne – zdjąłem okulary, żeby lepiej pokazać mu oprawki. – Najnowszy model.
Doprawdy? Najnowszy model? – dopiero teraz zauważyłem, że uśmiech Pawła jest cokolwiek złośliwy. – No popatrz, Rafał – zwrócił się do kolegi jedzącego w tej chwili drugie śniadanie. – Kto by pomyślał, że nasz Mareczek kupi sobie najnowszy modelik oprawek – obaj zarechotali złośliwie.

Rafał chyba chciał coś jeszcze dodać, ale w tym momencie do rozmowy włączyła się Kasia, która właśnie wychodziła z kuchni z herbatą.
– Was to śmieszy? – prychnęła pogardliwie. – Lepiej popatrzcie w lustro, a potem zapytajcie się swoich żon, dlaczego wciąż nosicie garnitury, które przestały być modne jakieś dziesięć lat temu – nie spojrzała nawet, jakie wrażenie jej słowa zrobiły na nich, tylko zwróciła się bezpośrednio do mnie: – Marek, mógłbyś mi trochę więcej opowiedzieć o tym swoim nowym projekcie?
– Jasne, bardzo chętnie.

Myślałam, że Kasia jest inna

Z niekłamaną ulgą wyszedłem z kuchni. Wciąż jeszcze dawałem się „podchodzić” moim kolegom w nowej pracy. Zresztą byłem trochę przyzwyczajony do tego, że faceci często odreagowują na mnie kompleksy związane ze swoim wyglądem. Ja o swój, nie ukrywam, bardzo dbałem, co często bywało powodem do kpin i złośliwych uwag, nawet w mojej poprzedniej pracy. Starałem się nic z tego sobie nie robić ale, przyznaję, nie było to miłe.
– Dzięki za wyratowanie z opresji – uśmiechnąłem się do Kasi, kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju.
– Nie ma za co. Mam serdecznie dość tych seksistowskich macho. Ani to się ubrać porządnie nie umieją, a jak już używają dezodorantu, to śmierdzą nim gorzej niż własnym potem! – wybuchła ze złością.
– Cieszę się, że chociaż ty to rozumiesz – odetchnąłem z ulgą. – Bo jak patrzę na większość naszych koleżanek, to mam wrażenie, że one są po prostu zachwycone dowcipasami takich ludzi jak Paweł i Rafał. I że uważają, że prawdziwy facet nie ma prawa dobrze pachnieć.
– Pewnie masz rację – pokiwała ze smutkiem głową. – Ja takich z ledwością toleruję. I świetnie cię rozumiem.

Po takiej rozmowie nikogo zapewne nie zdziwi, że zaprzyjaźniłem się z Kasią. Od tej pory trzymaliśmy się w firmie razem, staraliśmy się brać wspólne projekty i ogólnie się wspieraliśmy. Zauważyłem, że większość kolegów i koleżanek zaczyna się głupio uśmiechać na nasz widok. Starałem się tym nie przejmować, choć pamiętałem swoje doświadczenia z poprzedniej firmy i wiedziałem, czym to się może skończyć. Dlatego pilnowałem się, żeby nasza zażyłość nie zaszła za daleko. Tymczasem jednak nasza znajomość się pogłębiała i nie ograniczała się wyłącznie do pracy.

Zaczęliśmy wspólnie spędzać również wieczory, weekendy. Bywaliśmy razem dość często na zakupach, bo Kasia lubiła wysłuchać mojej opinii w kwestiach dotyczących mody. Cały czas jednak uważaliśmy, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nawet czasami, półżartem, kiedy umawialiśmy się gdzieś, jedno z nas patrzyło na drugie i dodawało z udawaną powagą:
– Ale jako przyjaciele, tak?

Czasem jednak zdarzało nam się posunąć w żartach poza granicę przyjaźni. Kiedy ja, na przykład, mówiłem, że mam dość dziewczyn, to Kasia odpowiadała, że to może dlatego, że nie spotkałem tej właściwej. I uśmiechała się kokieteryjnie, dając do zrozumienia, że to ona może być tą właściwą. Potem jednak wybuchała śmiechem, jakby się bała, żebym sobie nie pomyślał zbyt dużo. Ja zaś nie kontynuowałem tematu, bo szczerze mówiąc, odpowiadał mi taki układ, jaki był między nami.

Dlatego kiedy któregoś dnia Kasia powiedziała, że musimy poważnie porozmawiać, przestraszyłem się.
– Wiesz, obawiam się, że charakter naszej znajomości trochę się musi zmienić – oświadczyła moja przyjaciółka.
– To znaczy? – zapytałem ostrożnie.
– To, co jest między nami, podoba mi się, bardzo cię lubię, ale w takiej formie to nie może trwać. To znaczy, oczywiście cały czas się możemy przyjaźnić, tylko tak trochę inaczej.
– Jakbyś mogła wyjaśnić dokładniej, o co ci chodzi...
– Widzisz, to nie jest takie proste. Nie wiem, od czego zacząć.
– Nie strasz mnie. Wal prosto z mostu.
– No więc, chciałam z tobą porozmawiać o pewnym facecie. Znamy się od dawna... Razem pracujemy i... wiesz, on mi się bardzo podoba. Pewnie cię to zdziwi, ale... Tak po prostu bywa. Możemy o tym porozmawiać?

Przez chwilę zastanawiałem się, co powiedzieć. Nie miałem wątpliwości, że Kasia, tak trochę naokoło, mówi o mnie. I pomyślałem, że właściwie, co mi szkodzi, mogę spróbować z nią być. I tak nie lubię tej firmy i będę musiał zmienić pracę. Bo z doświadczenia wiedziałem, że praca wspólnie z partnerką, to jest bardzo kiepski pomysł.
– Dobrze, Kasiu, czas przestać się bawić w ciuciubabkę. Jeśli mamy poważnie porozmawiać, musisz mi powiedzieć wprost, kto to jest.
– Ale obiecaj, że nie będziesz się śmiał.
– Obiecuję.
– To Paweł.

Zatkało mnie kompletnie. Szybko przebolałem, że to nie o mnie chodzi. Ale Paweł?! Przecież jeszcze niedawno wyrażała się o nim tak pogardliwie. I dlaczego, na Boga, chce ze mną porozmawiać o nim.
– Jesteś zawiedziony? – zapytała.
– Trochę tak – przyznałem szczerze.– Miałem nadzieję, że masz trochę lepszy gust.
– To nie o gust chodzi. Zresztą on się ostatnio stara, nawet garnitur sobie taki nienajgorszy kupił. I zaczął używać jakiegoś lepszego dezodorantu.
– On jest żonaty.
– Wiesz, miłość nie wybiera. Sam to pewnie rozumiesz. Zresztą pomyślałam, że znamy się już tyle, że możemy szczerze porozmawiać o swoich chłopakach. Rozumiesz?

Puściła do mnie „oczko”, ale ja miałem wrażenie, jakby dźgnęła mnie soplem lodu. – W końcu trochę się już przyjaźnimy.
– Poczekaj – wolno przetrawiałem jej słowa, które zupełnie mnie zdumiały. – Ty chyba nie uważasz, że ja... jestem gejem? – upewniłem się.
– Mareczku, wiesz, że przede mną nie musisz udawać. Ja jestem bardzo tolerancyjna. Przyznam zresztą szczerze, że dla mnie, w przyjaźni z mężczyzną to ogromny atut. Przynajmniej od początku obydwie strony dobrze wiedzą, że nie chodzi o seks czy jakiś poważny związek.
– Aha – pokiwałem głową i powoli zacząłem sobie układać, co powinienem powiedzieć. – Kasiu, posłuchaj... Nie jestem gejem. Fakt, nie uganiam się za dziewczynami, ale już parę razy mogłem się przekonać, że to one mnie kręcę, a nie faceci.
– Ale... to niemożliwe – pokręciła z niedowierzaniem głową. – Przecież twój wygląd, zachowanie... Tak się nie zachowują prawdziwi faceci.

Jasne, prawdziwi faceci zachowują się jak półgłówki, rzucają seksistowskie dowcipy i śmierdzą. Otóż dowiedz się, że są kobiety, którym się tacy goście jak ja podobają. Takie jak moja była szefowa, z którą miałem romans i dlatego musiałem odejść z poprzedniej pracy.

Do Kasi jeszcze przez chwilę nie docierało, że pomyliła się w ocenie mojej osoby. Nawet próbowała mnie przekonać, że być może źle oceniam własną seksualność i nie zdaję sobie sprawy z tego, że jestem gejem! Ale ja już nie mogłem jej słuchać i przyznam, że nie mogłem wyjść ze zdumienia, jak mogłem zaprzyjaźnić się z tak ograniczoną osobą. Zrozumiałem, dlaczego czasem robiła aluzję do tego, że powinienem zainteresować się dziewczynami.

Najwyraźniej miała ochotę wyleczyć mnie z mojej rzekomej homoseksualności. A gdyby to się nie udało, chciała mieć po prostu przyjaciela geja, bo to teraz takie modne. No i można z takim porozmawiać o facetach i torebkach.

W końcu jednak okazało się, że choć głośno sarka na prymitywnych macho, to właśnie w takich facetach gustuje. A ja znów, po niespełna roku od ostatniego razu, musiałem zmienić pracę z powodu kobiety. Bo w tej firmie raczej się już z nikim nie dogadam.

Więcej prawdziwych historii:
„Mam dość narzeczonego pracoholika. Mówi, że pracuje na naszą przyszłość, a tak naprawdę tylko niszczy nasz związek”
„Była miłością mojego życia, ale złamała mi serce. Gdy miałem już szczęśliwą rodzinę, poprosiła o drugą szansę”
„Mam nieślubne dziecko z przygodnego romansu. Prawdy nie zna moja żona ani… mąż byłej kochanki”
„Mąż zostawił mnie dla ciężarnej kochanki. Nie pozostałam dłużna i też znalazłam 20 lat młodszego faceta”

Redakcja poleca

REKLAMA