„Siostra zażyczyła sobie dla dzieci prezenty za fortunę, a moim kupiła najtańszą tandetę. Nie pozwolę się tak traktować”

dzieci z prezentami fot. Getty Images, Lew Robertson
„Moja siostrzyczka postąpiła dokładnie tak, jak przewidzieliśmy. Emilka i Marcinek mieli nietęgie miny po rozpakowaniu prezentów od cioci, podczas gdy Martynka i Kamil nie posiadali się z radości. Byłam zła na siebie, że ponownie dałam się w to wciągnąć”.
/ 16.12.2024 20:00
dzieci z prezentami fot. Getty Images, Lew Robertson

Przecierałam oczy ze zdumienia, kiedy siostra podesłała mi listę propozycji prezentów gwiazdkowych dla jej dzieci. Znajdowały się na niej drogie zabawki, gadżety elektroniczne i ubrania kosztujące kupę kasy. Nie ukrywam, że mnie i mężowi dobrze się powodzi, ale czy to uprawnia rodzinę do wykorzystywania nas?

Pensji mi na to nie wystarczy

– Chyba oszalałaś, kobieto – mruknęłam z niezadowoleniem pod nosem po otrzymaniu wiadomości od siostry.

Tak jakoś się utarło, że z okazji urodzin naszych dzieci i Bożego Narodzenia wymieniałyśmy się informacjami na temat tego, co kupić pociechom. Niemniej patrząc na tegoroczne zestawienie świąteczne, zaczęłam się zastanawiać, czy Agata myślała o swoich urwisach, czy tak naprawdę o sobie.

Nie mam pojęcia, po co na przykład jej córce lalka za kilkaset złotych. Agata nie jest nędzarzem i doskonale wiem, że gdyby się odrobinę postarała, byłaby bez problemu w stanie pokusić się o wypasione podarunki – może nie za fortunę, ale to przecież nie o to chodzi. Wychodzi jednak z założenia, że skoro ma zamożną siostrę, to nie ma sensu się wysilać. Finansowo pomogłam jej wielokrotnie i chyba stało się to dla niej standardem. Moim dzieciakom nigdy nie kupiła czegoś fajnego – zawsze idzie na łatwiznę i wybiera jakieś badziewie, które po paru dniach ląduje w koszu.

– Agata to już całkiem na głowę upadła – tak zareagował mój mąż, kiedy zapoznał się z listą życzeń nadesłaną przez moją siostrę.

– Wiem – westchnęłam ciężko – ale ja nie chcę cyrków w Wigilię. Mama by tego nie przeżyła.

– Skarbie, to oczywiste, że chcesz dobrze, ale Agata traktuje nas jak bankomat. Poza tym na sto procent zrewanżuje się znowu jakimś szajsem.

– Też tak sądzę – przytaknęłam – ale nie zamierzam z nią kotów drzeć.

– Pomyśl tylko o tym, jak będą się czuć nasze dzieci. Przy każdej okazji jest ten sam cyrk.

– Masz rację, ale czy zgodzisz się na ten ostatni raz?

– Kotku, tych ostatnich razów to były już dziesiątki.

– Obiecuję, że to już na bank się nie powtórzy. Te święta i bankomat się zamyka.

– Zgoda – Jacek posłał mi przenikliwe spojrzenie. – Zrozum, kochanie, nie mam węża w kieszeni, o czym doskonale wiesz. Nie podoba mi się tylko, że Agata tak cię traktuje. Trzeba to uciąć i tyle.

Żal mi było moich dzieci

Moja siostrzyczka postąpiła dokładnie tak, jak przewidzieliśmy. Emilka i Marcinek mieli nietęgie miny po rozpakowaniu prezentów od cioci, podczas gdy Martynka i Kamil nie posiadali się z radości. Byłam zła na siebie, że ponownie dałam się w to wciągnąć. Po części chodziło tu o pieniądze, ale przede wszystkim o dzieci. Były jeszcze za małe, żeby zrozumieć pewne rzeczy i kwestia prezentów była dla nich zero jedynkowa.

Pomimo że byłam mocno zirytowana i zawiedziona, robiłam dobrą minę do złej gry. Agata tymczasem niczego złego nie widziała w tym, że i w te święta się nie popisała. Miała to głęboko w nosie. Cykała zdjęcia, żeby potem się chwalić w mediach społecznościowych. Ja i Jacek rzecz jasna nie doczekaliśmy się podziękowań, co też było dla mnie przykre. Kocham moją siostrę, ale jest coraz bardziej wkurzająca. Mam serdecznie dość udawania, że nic się nie dzieje, ponieważ jest to ten typ człowieka, któremu wystarczy podać dłoń, aby odgryzł całą rękę.

Mniej więcej w połowie stycznia Agata złożyła nam wizytę. Przyjechała z mężem i dziećmi. Wcześniej uprzedziła, że ma sprawę i chce pogadać. Dzieciarnia zajęła się sobą, więc mieliśmy chwilę wytchnienia. Przygotowałam kawę i podałam ciasto.

– Jakie piękne filiżanki – nie byłam w stanie stwierdzić czy jej zachwyt był udawany, czy szczery.

– Mamy je przecież od dawna – skwitowałam.

– Pewnie drogie były – nie miałam już żadnych wątpliwości co do tego, że poprzez przymilanie się chciała coś osiągnąć.

Szybko przeszła do rzeczy. Wyskoczyła z propozycją, aby Walentynki potraktować jako okazję do wręczenia podarunków dzieciom. Świetnie się przygotowała, bo od razu wyciągnęła listę. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem, a Jacek tylko porozumiewawczo chrząknął. Agata w mig wyczuła, że siadł nam nastrój.

– O co chodzi? Wyglądacie tak, jakbyście kosmitę zobaczyli.

– Agata, koniec z tą żenadą – chciałam, żeby nie zabrzmiało to zbyt ostro, lecz mi się nie udało.

– Jaką żenadą? – nie kryła oburzenia.

– Nie będzie list i podarunków. Wypisujemy się z tego – oznajmiłam stanowczo.

Tego było już za wiele

Wybuchła złością, a ja jej wszystko wygarnęłam. Jednakże ona nie pojmowała, że czyjś stan konta nie stanowi przesłanki do wykorzystywania tej osoby. Nie miała sobie nic do zarzucenia.

– To twój obowiązek – syknęła. – Jesteśmy rodziną.

– Nie zmienię zdania – ani mi się śniło ustąpić.

Zawołała dzieci i wyszła wielce obrażona. Artur, jej mąż, rozłożył ręce w geście bezradności, jakby chciał przeprosić za zachowanie małżonki. Poza tym i tak prawie wcale się nie odzywał. Później z Jackiem doszliśmy do wniosku, że było mu po prostu głupio, ale nie śmiał przeciwstawić się Agacie – tajemnicą nie było, kto rzeczywiście w ich związku nosił spodnie.

Sprawa przerodziła się w familijną aferę, gdyż Agata nie potrafiła utrzymać języka za zębami i nagadała rodzinie straszliwych głupot. Mama zadzwoniła do mnie mocno zdenerwowana.

– Czy ty musisz z nią koty drzeć?

Starając się zachować spokój, wyjaśniłam, o co chodzi i jak to wygląda z naszej perspektywy. Dopiero wtedy mama się nieco uspokoiła, aczkolwiek i tak naciskała, żebym odpuściła siostrze. To jednak nie wchodziło w rachubę.

– Nie będzie prezentów i po kłopocie, niech każdy sam coś kupuje swoim dzieciom.

– Ona nie chce się do ciebie odzywać.

– Trudno, jakoś to przeżyję.

Nie jest przyjemnie, gdy rodzona siostra urządza aferę, bo pewne rzeczy do niej nie docierają. Jest zapatrzona w czubek własnego nosa i sądzi, że będę jej sypać kasą z rękawa. Mam pieniądze i wcale się tego nie wstydzę, ale nie spadły mi one z nieba. Ciężko na nie z Jackiem pracujemy. Nie mam absolutnie nic przeciwko temu, aby siostrzenicy i siostrzeńcowi od czasu do czasu sprawić niespodziankę, ale na pewno nie będzie się to dobywać na dotychczasowych zasadach narzucanych przez Agatę.

Ewa, 34 lata

Czytaj także:
„Ela ma 48 lat i przeszła w życiu piekło. Mąż i teściowie traktowali ją jak wycieraczkę do butów, aż coś w niej pękło”
„Teściowa zawsze kupowała mi pod choinkę bieliznę i skarpetki. Teraz sama sprawię, że zaczerwieni się po same uszy”
„Składałam teściowi życzenia na Wigilii, a w środku aż się we mnie gotowało. Znałam jego brudne sekrety aż za dobrze”

Redakcja poleca

REKLAMA