„Siostra wywróżyła sobie męża i fortunę. Naiwniaczka sądziła, że obrączka i kasa spadną jej z nieba. Nie pomyliła się”

kobieta z tarotem fot. Getty Images, Olena Ruban
„Cała ta sfera ezoteryki wydawała mi się po prostu niepoważna. Nie mieściło mi się w głowie, jak dorosła osoba może wierzyć w takie bzdury. Czy moja siostra kiedykolwiek dorośnie?”.
/ 03.12.2024 13:15
kobieta z tarotem fot. Getty Images, Olena Ruban

Nie wierzyłam w tę farsę od samego początku. Gdybym miała opisać, jak wyglądała scena, w której moja siostra Eliza po raz pierwszy oznajmiła mi, że wywróżyła sobie męża i fortunę, musiałabym użyć słowa „komedia”.

Pomyślałam, że ma coś z głową

Siedziała w kuchni, przy naszym wysłużonym stole, otoczona stertą starych kart tarota, które znalazła na strychu. W powietrzu unosił się zapach lawendowych świec, które kupiła na promocji w supermarkecie. To wszystko było tak groteskowe! Ale najlepsze miało się dopiero zacząć. Co ona plecie?!
Czy ona była poważna?

– Wiem, że to brzmi niewiarygodnie, ale wszystko się zgadza! – powiedziała, spoglądając na mnie z wyrazem triumfu. – Zobaczysz, że za rok będę żoną bogatego, wysokiego bruneta.

Parsknęłam śmiechem, niemal wypluwając kawę, którą właśnie piłam. Czy ona była poważna?

– Ty? Żoną bogatego bruneta? Eliza, błagam cię, nie czytaj tych głupot na poważnie. Karty nie wywróżą ci przyszłości. To tylko... zabawa. Jak horoskopy w gazetach.

Nie zraziła się moim sceptycyzmem. Zawsze była tą „duchową” z nas dwóch, chociaż jak dla mnie, to jej ciągłe eksperymenty z wahadełkami i medytacjami były raczej pretekstem do ucieczki od rzeczywistości. Ja byłam tą, która stąpała po ziemi. Pracowałam w korporacji, nie wierzyłam w cuda, a już na pewno nie w to, że los da się przewidzieć za pomocą kart. Od zawsze to były dla mnie tylko takie „zabawki”. Nie pojmowałam, jak można traktować to wszystko na serio.

– Sama chciałaś, żebym sobie coś wywróżyła. A teraz, jak mi się udało, nie możesz znieść tego, że wszystko brzmi tak pięknie! – odparła z przekąsem, tasując karty.

– Jasne. Pewnie jeszcze powiesz, że ten brunet będzie miał wielki dom z basenem, jacht i psa rasy chow-chow. Nie ośmieszaj się.

– Zobaczysz, Anka. Wszystko się sprawdzi – oznajmiła stanowczo, a ja tylko przewróciłam na to oczami.

Nie mogłam jej znieść, kiedy była taka pewna siebie. Mimo że uważałam te wróżby za bzdury, irytowało mnie, że Eliza zawsze musiała postawić na swoim. Wróciłam do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Miałam dość jej towarzystwa i tej, jak mi się zdawało, wymuszonej „duchowości”. Cała ta sfera ezoteryki wydawała mi się po prostu niepoważna. Nie mieściło mi się w głowie, jak dorosła osoba może wierzyć w takie bzdury. Czy moja siostra kiedykolwiek dorośnie?

Nie wierzyłam w cuda

Minęło kilka tygodni. Na początku myślałam, że siostra zapomniała o tych wszystkich głupotach, ale nie miałam racji. Po jakimś czasie Eliza coraz częściej wspominała o „przepowiedni”. Zaczęła nawet bardziej o siebie dbać – kupiła kilka nowych sukienek, farbowała włosy i co sobotę malowała paznokcie. Kiedy pytałam, co robi, odpowiadała z uśmiechem:

– Przygotowuję się. Przecież nie mogę wyglądać jak szara myszka, kiedy pojawi się mój brunet.

Patrzyłam na to wszystko z pobłażaniem, choć gdzieś głęboko czułam pewien niepokój. Może to dlatego, że nie mogłam zrozumieć, jak można tak ślepo wierzyć w coś tak absurdalnegoKtóregoś dnia Eliza wróciła do domu późnym wieczorem, rozpromieniona. Usiadła na kanapie, zdjęła buty i spojrzała na mnie z tym swoim tajemniczym uśmieszkiem.

– Spotkałam go – oznajmiła.

– Spotkałaś kogo? – zapytałam, odrywając wzrok od serialu, który oglądałam.

– Bruneta. Mojego przyszłego męża.

Znowu się zaśmiałam, ale tym razem w jej głosie było coś, co mnie zaniepokoiło. Eee... czyżby mówiła poważnie?

– Eliza, czy ty siebie słyszysz? Nawet nie znasz tego faceta. Może to jakiś przypadkowy gość, który cię zagadał w sklepie.

– Ma na imię Michał – przerwała mi spokojnie. – I jest dokładnie taki, jak opisały karty.

Przewróciłam oczami.

– Michał... No dobra, i co jeszcze? Pewnie ci powiedział, że jest milionerem i szuka żony?

– Wiesz co? Gdybyś kiedyś otworzyła się na coś więcej niż swój cynizm, może i ty znalazłabyś kogoś, kto cię pokocha.

Auć. Zabolało. Nie odpowiedziałam, tylko wróciłam do swojego serialu, udając, że mnie to nie rusza.

Myślałam, że los ze mnie zakpił

Okazało się, że Michał rzeczywiście stał się częścią naszego życia. Był wysoki, przystojny i był brunetem – dokładnie tak, jak opisała Eliza. Co więcej, okazało się, że naprawdę jest zamożny. Prowadził własną firmę i mieszkał w nowoczesnym apartamencie, o jakim ja mogłam tylko pomarzyć. Eliza przy nim rozkwitła. Spędzali razem mnóstwo czasu, a ja zaczęłam się czuć jak outsider we własnym domu. Myślałam, że los ze mnie zakpił.

– Co tak siedzisz sama w ten piątek? – zapytała kiedyś Eliza, wracając z Michałem z jakiejś kolacji. – Mogłabyś wyjść z nami. Michał ma kolegów.

– Dzięki, ale chyba nie nadaję się na randki aranżowane – odparłam z przekąsem.

Michał tylko uśmiechnął się pod nosem i pocałował ją w czoło. Wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie, że może coś w tych wróżbach było. Ale wciąż nie chciałam przyznać tego na głos. Trwałam w swojej skorupie sceptycyzmu i ironii, choć z każdym dniem coraz trudniej było mi ignorować to, jak bezczelnie szczęśliwa była Eliza.

Zobaczyłam Elizę w sukni ślubnej

Pewnego wieczoru wróciłam do domu i zobaczyłam Elizę w sukni ślubnej. Stała przed lustrem, podziwiając swoje odbicie. Włosy miała upięte w niedbały kok, a w świetle popołudniowego słońca, które wpadało przez okno, wyglądała jak prawdziwa panna młoda. Była... piękna. Nie potrafiłam oderwać wzroku.

– Czy ty właśnie... mierzyłaś suknię? – zapytałam, zaskoczona, choć miałam ochotę dodać coś bardziej kąśliwego. Ale słowa ugrzęzły mi w gardle.

– Michał mi się oświadczył – odpowiedziała z błyskiem w oku. – Co na to powiesz? Nie mogłam się doczekać, aż się dowiesz i zobaczę twoją minę.

Nie mogłam się powstrzymać. Łzy napłynęły mi do oczu, choć nie wiedziałam, czy to ze wzruszenia, czy z poczucia porażki. Wyśmiewałam ją, a teraz wszystko się sprawdziło. Co do joty. Wysoki brunet, fortunę, miłość... miała to wszystko.

– Powiem, że chyba jestem głupia – wyszeptałam w końcu, bo żadne inne słowa nie przychodziły mi do głowy.

Eliza spojrzała na mnie z łagodnym uśmiechem, takim, który pamiętałam z dzieciństwa, kiedy próbowała mnie pocieszyć po  oblanych sprawdzianach.

– A może po prostu czasem warto uwierzyć w coś większego? Nawet w coś, co wydaje się niemożliwe – powiedziała miękko, kładąc dłoń na moim ramieniu. – To nie chodzi o wróżby, Anka. To chodzi o odwagę, żeby pozwolić sobie na marzenia.

Może coś w tym jest?

Patrzyłam na nią, próbując zrozumieć, co właśnie się dzieje. Czy to możliwe, że jej wiara naprawdę miała moc zmiany życia? A może po prostu los zawsze sprzyjał tym, którzy wierzą, że mogą mieć wszystko?
Nagle Eliza roześmiała się i dodała:

– A ty dalej wątpisz w moje karty? Chyba muszę ci postawić jedną wróżbę. Może w końcu uwierzysz, że szczęście czeka także na ciebie.

Choć nigdy nie przyznam tego otwarcie, zaczęłam wierzyć, że może w tych wróżbach jest jakaś magia. Nie dlatego, że karty przewidziały jej życie. Dlatego, że Eliza potrafiła uwierzyć w swój los. Miała w sobie coś, czego ja zawsze bałam się mieć – tę wiarę, że wszystko, czego pragnie, jest na wyciągnięcie ręki. A ja? Ja wciąż szukałam swojego miejsca, swojego „przypadkowego” bruneta, który odmieniłby moje życie.

– Spróbuj czasem spojrzeć na świat z innej strony. Może i ciebie coś zaskoczy – dodała, wracając do podziwiania swojego odbicia.

Tym razem nie odpowiedziałam nic. Usadowiłam się na kanapie w kącie pokoju i obserwowałam ją, jak z promiennym uśmiechem poprawia rąbek sukni, taka rozmarzona i radosna. A ja po raz pierwszy od dawna poczułam, że może czas otworzyć się na coś więcej niż moja własna, cyniczna bańka.

Anka, 24 lata

Czytaj także:
„Wcale się nie wstydzę, że w naszej rodzinie to żona nosi spodnie. Ona zarabia pieniądze, ja obieram ziemniaki”
„Stojąc przed ołtarzem popełniłam mały błąd. Wszyscy wstrzymali oddech, a narzeczony wyszedł z kościoła”
„Moja żona to cnotka, która przed wejściem do łóżka klepie pacierz. Mogę się z nią kochać tylko w ciemnościach”

Redakcja poleca

REKLAMA