Kiedy moja młodsza o dwa lata siostra dostała się na studia, rodzice zdecydowali, że odtąd będziemy mieszkały razem w wynajętym mieszkaniu. Od początku wiedziałam, że to zły pomysł. Agata zawsze była zbuntowana i sprawiała problemy. Rodzice sobie z nią nie radzili, a teraz, według nich, ja „miałam mieć na nią oko”. Nie powiem, żebym sama była ideałem i spędzała czas wyłącznie nad książkami czy w bibliotece. Tak nie było. Owszem, chodziłam na imprezy, spotykałam się ze znajomymi, od niedawna miałam nawet stałego chłopaka. Jednak w moim przypadku wszystko to było, tak przynajmniej sądziłam, raczej poukładane. Natomiast to, co zaczęła wyprawiać Agata, przyprawiało mnie o rozstrój nerwowy.
Siostra właściwie nie miała czasu na studiowanie
Początkowo jeszcze chodziła na zajęcia albo przynajmniej usiłowała stwarzać tego pozory. Szybko jednak nawiązała mnóstwo nowych znajomości, raczej nie na uczelni. Znajomi, którzy do niej wpadali, w większości nie wyglądali na studentów. Agata zaczęła wracać późno w nocy, a rano, kiedy ja wychodziłam, ona jeszcze spała i nie było możliwości ściągnięcia jej z łóżka. Zaczęłyśmy się kłócić.
– Agata, ty przyjechałaś tu studiować, a nie szlajać się po nocach – usiłowałam tłumaczyć siostrze, ale ona tylko wzruszała ramionami i warczała:
– Przestałabyś przynudzać jak rodzice.
– No nie byliby zadowoleni, gdyby wiedzieli, jak się prowadzisz.
– Nudna jesteś, Izka. Nie robię nic złego, chcę po prostu korzystać z życia, póki jestem młoda.
Nie wiedziałam, jak ją przekonać. Dziś myślę, że chyba powinnam zadzwonić do rodziców, wtedy nie chciałam ich martwić. Agata, kiedy już miała dość mojego gadania, zamykała się w łazience i potrafiła przesiedzieć tam godzinę.
– Nie mogę cię już słuchać – rzucała ze złością i zatrzaskiwała za sobą drzwi.
Wychodziła w pełnym makijażu, wkładała sukienkę mini albo obcisłe dżinsy i szła gdzieś, nie zwracając na mnie uwagi.
– Zobaczysz, wyrzucą cię z uczelni – straszyłam ją.
– Zdolna jestem, dam sobie radę – odpowiadała.
Rzeczywiście była zdolna, nigdy nie musiała się przykładać do nauki. W odróżnieniu ode mnie, niestety. Przed sesją przestała nagle biegać po imprezach, przysiadła rzetelnie nad książkami i zaliczyła wszystkie egzaminy bez poślizgu.
Rodzice byli zachwyceni
A ja zaczęłam myśleć, że może naprawdę przesadzam. Pojechałyśmy do domu, ale Agata po dwóch dniach stwierdziła, że musi wracać.
– Załatwiłam sobie pracę kelnerki, potrzebuję pieniędzy.
– Na co? – zainteresowała się mama. – Przecież dostajecie od nas pieniądze.
– O czym ty mówisz, mamo? Nie gniewaj się, ale to są grosze. Muszę sobie kupić lepsze ciuchy. Nie masz pojęcia, jak ubrane chodzą moje przyjaciółki.
Mama westchnęła tylko, a po wyjeździe Agaty stwierdziła:
– Właściwie może to i dobrze, że sama trochę zarobi.
Nie chciałam tego komentować. Może i dobrze, gdyby to, o czym przekonywała mamę, było prawdą. A ja miałam co do tego wątpliwości. Nie potrafiłam wyobrazić sobie mojej siostry jako kelnerki. I szybko okazało się, że miałam rację. Po powrocie do domu zastałam Agatę w łóżku z facetem sporo od niej starszym. Mieszkanie wyglądało jakby przeszedł przez nie tajfun albo inne tsunami. Na ogół jestem bardzo spokojną i ugodową osobą, ale wtedy nerwy mi puściły. Krzyczałam tak głośno, że podobno było mnie słychać aż na parterze, o czym następnego dnia poinformowała mnie sąsiadka. Agata zresztą nie była mi dłużna.
– Proszę się stąd natychmiast wynosić! – rzucałam w mężczyznę jego walającymi się po pokoju ciuchami. – Jak panu nie wstyd, ona mogłaby być pana córką.
– O ile mi wiadomo, Agatka jest pełnoletnia – zauważył spokojnie.
To stwierdzenie na moment zbiło mnie z tropu, zamilkłam. Rzeczywiście była dorosła i tak naprawdę nie mogłam jej niczego zabronić. Siostra natychmiast wykorzystała moje wahanie.
– Nie wtrącaj się, Izka! – wrzasnęła. – Pilnuj własnego życia, a od mojego wara! Też tu mieszkam i mogę zapraszać kogo zechcę. Maciej ma prawo tu być, tak samo jak twoi znajomi.
– Pan Maciej… – zaczęłam, ale nie pozwoliła mi kontynuować.
– To nie twoja sprawa, z kim się spotykam! – krzyknęła.
– I tu się mylisz – stwierdziłam nagle spokojnie. – Jestem twoją starszą siostrą, masz mnie słuchać, inaczej powiem wszystko rodzicom.
– Donosicielka! – syknęła Agata z wściekłością w oczach. – Jak będziesz mnie szantażować, wyprowadzę się.
– A proszę bardzo, możesz się wynosić, razem z nim! – krzyknęłam, rzucając w siostrę dżinsami.
Agata zaczęła się ubierać
Zachowywała się, jakby rzeczywiście miała zamiar spakować rzeczy i wyjść. W tej samej chwili w drzwiach łazienki pojawił się Maciej. Musiał wszystko słyszeć. Zachowywałyśmy się zbyt głośno, by mogło być inaczej.
– Słuchajcie, dziewczyny – odezwał się tonem, jakby cała awantura w ogóle go nie dotyczyła – ja już muszę lecieć, a wy sobie same wszystko wyjaśnijcie. Siostry powinny żyć w zgodzie – dorzucił. – Cześć, malutka – cmoknął Agatę w policzek, chwycił kurtkę z wieszaka w przedpokoju i wyszedł…
Obie stałyśmy z otwartymi ze zdziwienia buziami.
– No, no, no – odezwałam się pierwsza.
A Agata nagle się rozpłakała. Jej żal zwrócił się oczywiście przeciwko mnie.
– Widzisz, co zrobiłaś, widzisz? – chlipała. – Jesteś wredna, okropna, zazdrosna.
Słuchałam tych zarzutów zaskoczona.
– Niby gdzie tutaj moja wina? – zapytałam w końcu.
– Jak to gdzie? Wyrzuciłaś go. Obraził się. Nie będzie chciał mnie znać, bo pomyśli, że jestem smarkulą, która o niczym nie może decydować.
– Tobie chyba rozum odebrało – jęknęłam. – Przecież on uciekł, jak tylko usłyszał, że mogłabyś chcieć się do niego przeprowadzić.
– Wcale nie chciałam! Przecież on mieszka z żoną – wrzasnęła Agata i szybko zasłoniła sobie usta dłonią.
Najwyraźniej nie chciała tego powiedzieć.
– Jeszcze mieszka z żoną… – dodała po chwili cichutko.
Poczułam, jakby uszło ze mnie powietrze. Dopiero teraz zauważyłam, że cały czas stoję pośrodku pokoju w butach i w kurtce. Wróciłam do przedpokoju, rozebrałam się i po chwili usiadłam na kanapie w pokoju. Nie miałam siły dłużej kłócić się z Agatą, która rzucała mi wściekłe spojrzenia z fotela, na którym zwinęła się w pozycji embrionalnej jak malutka, skrzywdzona dziewczynka.
– Wiesz co, siostrzyczko – odezwałam się pojednawczym tonem – ty lepiej zapomnij o tym starym, żonatym dupku i weź się do sprzątania. Mieszkanie wygląda jak chlew…
– Sama sobie sprzątaj, jeśli ci na tym zależy – warknęła. – I sama sobie zapominaj. Ja go kocham – krzyknęła gniewnie.
Po czym wybiegła z pokoju i, jak zwykle, zamknęła się w łazience. Długo nie wychodziła. Początkowo słyszałam lejącą się z kranu wodę, potem wszystko ucichło.
Posprzątałam kuchnię i zaczęłam się denerwować
Jednak kiedy zapukałam do drzwi łazienki, usłyszałam w odpowiedzi, żebym się odczepiła. Po pewnym czasie Agata wyszła i bez słowa zamknęła się z kolei w swoim pokoju. Miałam nadzieję, że chociaż trochę tam posprząta, ale rano okazało się, że się myliłam. Przez pewien czas mijałyśmy się bez słowa, Agata nie reagowała na próby mojego pojednania. Dopiero trzy dni później przywitała mnie w drzwiach szerokim uśmiechem, kolacją, posprzątanym mieszkaniem i nowiną.
– Pogodziłam się z Maciejem.
– Aha – mruknęłam tylko.
Nie wiedziałam, co powiedzieć, nie miałam pojęcia, o co się pokłócili. Przy kolacji Agata wyznała, że Maciej miał do niej pretensje, o moje zachowanie. O to, że pozwoliła, żebym go w ten sposób potraktowała.
– Ty może lepiej zastanów się nad jego zachowaniem – próbowałam prostować jej tok myślenia.
– Znowu się czepiasz.
– Wcale się nie czepiam, po prostu usiłuję ci pokazać, że to nie jest facet dla ciebie.
– A może dla ciebie?
– Dla żadnej z nas. Tym bardziej że jest żonaty – z całych sił starałam się nie zdenerwować.
– Rozwodzi się.
– Ale jeszcze się nie rozwiódł. Poza tym jest dla ciebie za stary. Pewnie ma także dzieci. Mam rację?
Agata nie odpowiedziała, ale uciekła wzrokiem, byle tylko nie patrzeć mi w oczy. Wiedziałam, że trafiłam. Jasne, Maciej miał nie tylko żonę, ale i dzieci. Ciekawe ile. Od tej pory wspólne życie z siostrą jeszcze bardziej się skomplikowało. Agata ciągle gdzieś biegała, wracała późno, a czasami wcale nie przychodziła na noc. Miałam też wrażenie, że przestała chodzić na uczelnię, a jeśli nawet tam bywała, to sporadycznie.
– Zobaczysz, Agata, wyrzucą cię ze studiów – powtarzałam jej, ale w ogóle mnie nie słuchała.
Twierdziła, że przynudzam, to było jej stałe powiedzonko. Wiosną nagle poinformowała mnie, że się wyprowadza.
– Dokąd? – patrzyłam na nią zdziwiona.
– No, chcemy z Maciejem zamieszkać razem.
– Razem z jego żoną i dziećmi? – nie potrafiłam powstrzymać się od ironii.
– Wyobraź sobie, że wyprowadził się od żony. Wynajmiemy sobie jakieś małe mieszkanko.
– Z czego ty się cieszysz, wariatko? Przecież rozbijasz jego małżeństwo, zabierasz dzieciom ojca. To niemoralne, tak się nie postępuje.
– Niczego nie rozbijam i nikogo nie zabieram – zdenerwowała się. – Ja go po prostu kocham.
– Agata, ja muszę wszystko powiedzieć rodzicom, mają prawo wiedzieć, co ty najlepszego wyprawiasz.
– To sobie mów – obraziła się. – Jestem dorosła i mam prawo żyć po swojemu.
Łudziłam się, że może jeszcze wszystko rozejdzie się po kościach, ale niestety tydzień później Agata zabrała swoje rzeczy.
– Zostaw mi chociaż adres, żebym wiedziała, gdzie cię szukać w razie czegoś.
– Niby po co?
– No powiedzmy, jak złamię nogę i będzie mi potrzebna twoja pomoc.
Roześmiała się
– Zadzwonię do ciebie.
Zadzwoniła, ale nie zaprosiła mnie do siebie. Spotykałyśmy się na mieście, na uczelni, czasem wpadała do mnie do domu. Wyglądała na szczęśliwą – roześmiana, wystrojona w nowe ciuchy…
– Agata, skąd ty masz pieniądze na takie drogie rzeczy? – zapytałam pewnego razu.
– On ci daje?
– On ma na imię Maciej – żachnęła się moja siostra. – Nie, nie jestem jego utrzymanką, jeśli to miałaś na myśli.
– Agata, nie traktuj mnie jak wroga – poprosiłam.
– To nie zachowuj się tak. Mam pieniądze, bo pracuję, zarabiam.
– A co takiego robisz, jeśli wolno wiedzieć?
Agata najwyraźniej się speszyła, ale ja uparcie czekałam na odpowiedź.
– Tańczę w nocnym klubie – wydukała wreszcie.
Zamurowało mnie. Patrzyłam na siostrę oniemiała – zaskoczona tym, że mi powiedziała, i tym, co robi.
– Agata, czyś ty zwariowała?! – wykrztusiłam po chwili.
– Ja tylko tańczę, nic więcej. Zapamiętaj to sobie.
Cały czas biłam się z myślami, czy zadzwonić do rodziców, ale po prostu się bałam. Co niby miałam im powiedzieć? Że ich córka mieszka z żonatym facetem i tańczy na rurze? Że rozbiera się w nocnym klubie. Oni by tego nie zrozumieli. Sama zresztą nie mogłam pojąć, dlaczego Agata to wszystko robi. A chory na serce tata jeszcze dostałby zawału…
Bałam się
Łudziłam się, że Aga w końcu opamięta się i wróci do dawnego życia. Nie przewidziałam jednego… Miesiąc później siostra wpadła do mnie wieczorem, cała zapłakana. Wykrztusiła tylko pytanie, czy może u mnie przenocować, więcej nie chciała mi powiedzieć. Dopiero rano dowiedziałam się, że rozstali się z Maciejem i, że chciałaby znowu ze mną zamieszkać.
– Nie chcę mieszkać tam sama – chlipała. – Wszystko mi go przypomina.
Jeszcze tego samego dnia wprowadziła się z powrotem, ale była jakaś inna. W duchu cieszyłam się, że już nie są razem, ale dręczyło mnie pytanie. Co się między nimi wydarzyło? Agata nie chciała na ten temat rozmawiać. Powiedziała mi tylko, że Maciej wrócił do żony, a ona nie chce go znać. Po jej zachowaniu widziałam jednak, że to nie do końca prawda. Czułam, że gdyby stanął w drzwiach, pobiegłaby za nim od razu. Wolałabym, żeby nie stawał, ale i żal mi było siostry. Schudła, zmizerniała, wiecznie chodziła smutna i zapłakana. W końcu nie wytrzymała.
– Jestem w ciąży, Iza – powiedziała mi niespodziewanie któregoś dnia.
Ciężko opadłam na krzesło.
– I co on na to?
– Wyprowadził się. Powiedział, że jest za stary na malucha, że wraca do żony – dodała po chwili.
– A ty?
– Ja chciałabym być z nim. Kocham go. Nie chcę być samotną matką – wyrzucała z siebie krótkie, urywane zdania, aż w końcu wybuchła gwałtownym płaczem.
– Nie płacz – przytuliłam Agatę. – Nie płacz – powtarzałam, bo nie wiedziałam, co mogłabym jej jeszcze powiedzieć.
– Pomóż mi, co ja mam teraz zrobić?
Miałam ochotę potrząsnąć nią, zacząć krzyczeć: „Mogłaś o tym wcześniej pomyśleć, idiotko! Tyle razy cię prosiłam, tłumaczyłam, a ty jak ta ślepa ćma…". Ale nie krzyknęłam. Powiedziałam tylko cicho:
– Pomogę ci. Na tyle, na ile będę mogła. Nie zmuszę go przecież, żeby do ciebie wrócił.
Następnego dnia zadzwoniłam do Macieja. Nie chciał ze mną rozmawiać. Usłyszałam tylko, że moja siostra jest zwykłą smarkulą i on nie chce mieć nic wspólnego ani z nią, ani z jej bachorem. A tak w ogóle to wcale nie jest pewny, czy to jego. Wieczorem zapytałam Agatę, czy dziecko jest na pewno Macieja.
Zareagowała histerycznym płaczem
– Oczywiście, że jego – krzyczała. – Co on ci nagadał? Że sypiałam z klientami, tak? To nieprawda! Ja tylko Macieja kochałam i… nadal kocham – niespodziewanie się uspokoiła. – Wierzysz mi?
– Wierzę – odparłam.
Następnego dnia poszłam do Macieja do domu, mimo że w rozmowie telefonicznej mi tego zakazał. Postanowiłam, że jeśli go nie zastanę, porozmawiam z jego żoną i powiem jej całą prawdę. Byli oboje. Żona Macieja patrzyła na mnie zimno i oznajmiła, że z kochankami swojego męża nie chce mieć nic wspólnego, a tym bardziej z takimi, które chcą naciągać go na pieniądze. Mam się wynosić z jej domu. Od Macieja usłyszałam, że wcale nie jest pewien, czy to jego dziecko, bo Agata...
– Dość! – przerwałam mu z wściekłością. – Nie pozwolę obrażać mojej siostry. Jej największym błędem było to, że się w tobie zakochała, dupku.
– Wynoś się – wysyczał.
– Już sobie idę. Chciałam ci tylko powiedzieć, że Agata urodzi to dziecko. Nieważne, jakie ty masz na ten temat zdanie. Urodzi je, a potem zrobimy badania genetyczne i w sądzie udowodnimy ci ojcostwo. Będziesz płacił alimenty. Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho!
W drodze powrotnej do domu zastanawiałam się, co robić. Z jednej strony żal mi było Agaty, a z drugiej – byłam na nią wściekła. „Jak mogła wpakować się w takie tarapaty, dlaczego nie chciała mnie słuchać? A przede wszystkim co dalej? Na Macieja, jak się okazało nie ma co liczyć. Od początku czułam, że jest dupkiem. I nie pomyliłam się". Agata przepłakała kilka następnych dni. Nie chciała wychodzić z domu, nie chciała się ubierać, nawet nie chciała jeść. Bałam się, że wpadnie w dołek. Nie wiedziałam, czy mam na nią krzyczeć, czy prosić. Już byłam zdecydowana dzwonić do mamy, kiedy siostra pewnego wieczoru oznajmiła:
– Podjęłam decyzję.
– Jaką?
– Urodzę to dziecko i sama je wychowam. Nie chcę od niego nic.
Odetchnęłam z ulgą
– Mam do ciebie tylko jedną prośbę. Pojedź ze mną do rodziców. Boję się sama – dodała cichutko.
Ja też się bałam, ale nie potrafiłam jej odmówić. W domu wszystko odbyło się tak, jak się spodziewałam. Mama płakała, tata krzyczał. Agata też najpierw płakała, potem krzyczała, a następnie znowu płakała. Ja wolałam milczeć, chociaż też mi się oberwało, że nie dopilnowałam siostry. Po kilku dniach wróciłyśmy obie do Warszawy. Agata stwierdziła, że zaweźmie się i zaliczy letnią sesję. Raptem nie poznawałam własnej siostry. Zaliczyła egzaminy, załatwiła sobie urlop dziekański i nawet zaczęła dawać korepetycje.
– Muszę zarobić trochę własnych pieniędzy – twierdziła.
Trzy miesiące temu przyszedł na świat mój siostrzeniec. Udało mi się przekonać Agatę, aby założyła Maciejowi sprawę o alimenty. Przydadzą jej się te pieniądze dla dziecka. Pomagam siostrze, ile tylko mogę, a i nasi rodzice w końcu przywykli do myśli, że są dziadkami i pokochali wnuczka. Tylko Maciej nie chciał widzieć syna… Jego strata, bo mały jest cudny!
Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”