Ona cię nie docenia – stwierdziła kategorycznie Beata.
– Dlaczego tak myślisz? – spytałem niepewnie.
– Znam moją siostrę – rozejrzała się po pubie, w którym siedzieliśmy, jakby sprawdzała, czy nie zobaczy kogoś znajomego. – Magda czeka na królewicza z bajki. Zawsze tak było.
– Czyli nie ma szans, żeby do mnie wróciła? – westchnąłem przybity.
– Wybacz, będę szczera, nic z tego… Zresztą chyba ma już kogoś na oku.
– Naprawdę?! – zdenerwowałem się.
– Tak. Nie powinnam ci tego mówić, w końcu to moja siostra. Ale bardzo cię lubię i szkoda, żeby taki fajny facet jak ty tracił na nią niepotrzebnie czas. Zamówiłem dla nas dwa następne piwa.
Upijałem się na smutno i miałbym już totalnego doła, gdyby nie Beata, która cały czas mnie pocieszała. Wyszliśmy z pubu grubo po północy. Zamówiłem taksówkę i powiedziałem Beacie, że ją odwiozę. Pod jej domem dałem kierowcy należność za kurs, prosząc przy tym, żeby na mnie chwilę poczekał. Odprowadziłem Beatę aż pod drzwi jej mieszkania.
Jakimś cudem znaleźliśmy się w jej mieszkaniu
Zaproponowała, bym do niej wpadł coś przegryźć, bo pewnie jestem głodny. Podziękowałem, wymigując się tym, że czeka na mnie taksówka. Nie protestowała, tylko na pożegnanie chciała pocałować mnie w policzek. I zamiast tego trafiła na moje usta…
W chwilę potem, już na wpół nadzy, byliśmy w drodze do jej sypialni. Kiedy jednak Beata rozpięła moje spodnie, wytrzeźwiałem. „Co ja robię?! Jeśli jeszcze kiedykolwiek chcę być z Magdą, nie mogę iść do łóżka z Beatą!” – pomyślałem w panice. Tylko czy mam jeszcze szansę być kiedyś z Magdą? Przecież zostawiła mnie miesiąc temu, właściwie bez słowa… Nie odbierała moich telefonów, nie odpisywała na esemsy. Dlatego zadzwoniłem do Beaty! Chciałem się dowiedzieć, o co chodzi, a ona zgodziła się ze mną spotkać wieczorem w pubie…
– Co się stało? – zapytała Beata, kiedy odsunąłem jej rękę od moich spodni.
– Nie, to nie jest dobry pomysł – sapnąłem. – Nie mogę wykorzystywać sytuacji… Tego, że za dużo wypiliśmy…
– Ale ja chcę! Alkohol nie ma tu nic do rzeczy… – wyszeptała mi do ucha.
– Tylko że… ja nie mogę. Przepraszam cię – rzuciłem i zacząłem szybko zbierać swoje rzeczy i ruszyłem do wyjścia.
– Zobaczysz, jeszcze tego pożałujesz! – syknęła wściekła.
Taksówkarz szykował się już do odjazdu i nie krył zdziwienia, że w końcu przyszedłem. Podałem mu swój adres i odkręciłem mocniej szybę przy swoich drzwiach, żeby szybciej ochłonąć po tym, co zaszło. Miałem nadzieję, że Beata też do jutra ochłonie i gdy wytrzeźwieje, zrozumie, że podjąłem dobrą decyzję.
Tymczasem ja sam nie wiedziałem, jak mam dalej postępować z Magdą. Od Beaty nie dowiedziałem się niczego konkretnego poza tym, że nie ma sensu robić sobie nadziei. Ale jeśli nawet miała rację, to uważałem, że należy mi się od mojej byłej jakieś wytłumaczenie. Dlatego tydzień po spotkaniu z Beatą pojechałem pod pracę Magdy, żeby ją zmusić do rozmowy.
Kiedy mnie zobaczyła, odruchowo cofnęła się, a potem chwyciła pod rękę jakiegoś barczystego kolegę, który też wychodził z pracy. Dopiero z taką obstawą zdecydowała się ruszyć w moją stronę.
– Magda, nie wygłupiaj się – zacząłem.
– Przepraszam, ale ta pani chyba nie chce z panem rozmawiać – rzucił barczysty kolega, który najwyraźniej chciał odegrać rolę dżentelmena.
– Wiem. Ale ta pani jest mi winna choć pięć minut wytłumaczenia. Potem sobie pójdę i już nigdy więcej nie będę jej niepokoił – odparłem spokojnie.
– Obiecujesz? – zapytała Magda.
Skinąłem głową. Magda wyjęła rękę spod ramienia barczystego kolegi, ale poprosiła go, żeby chwilę na nią zaczekał. Odeszliśmy kilka metrów na bok. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, moja była dziewczyna rzuciła do mnie z pretensjami.:
– Jak śmiesz jeszcze do mnie przychodzić po tym wszystkim!
– O czym ty mówisz? – zdziwiłem się.
– Doskonale wiesz, nie udawaj Greka! Mówię o zajściu z moją siostrą…
– To nie tak… – zacząłem się plątać.
– Więc jednak nie zaprzeczasz!
– Byliśmy pijani – stwierdziłem.
– Nie kłam! Ona wcale nie była pijana.
– Skąd wiesz? – warknąłem.
– Bo przyjechała potem do mnie zapłakana, że chciałeś ją zgwałcić!
Wrobiła mnie bez dwóch zdań. Co za bezczelność!
Zatkało mnie kompletnie. Opadła mi szczęka. Nigdy by mi nie przyszło do głowy, że Beata tak odwróci kota ogonem! Wprawdzie nie pamiętałem, czy to ona mnie, czy ja ją pierwszy pocałowałem, ale potem było dla mnie absolutnie jasne, że robiła wszystko dobrowolnie… Przypomniało mi się też, jak krzyknęła, kiedy już chciałem wyjść, że pożałuję. Widać wprowadziła swoją groźbę w czyn!
– Ona się mści – próbowałem się bronić. – Ja naprawdę nie chciałem. I przerwałem to natychmiast…
– Beata miała rację – Magda wydęła pogardliwie wargi. – Jesteś żałosny! To wszystko, co masz mi do powiedzenia?
– No nie… Chciałem wiedzieć, dlaczego nie chcesz już być ze mną.
– Przecież sobie przed chwilą sobie wytłumaczyliśmy dlaczego. Chciałeś zgwałcić moją siostrę.
– Ale to było tydzień temu…
– Jaki tydzień?! Powiedziała mi to prawie półtora miesiąca temu!
I tu odwróciła się na pięcie i odeszła. Chciałem pobiec za nią, lecz drogę zastąpił mi barczysty kolega, przypominając o mojej obietnicy sprzed kilku minut. Nagle wszystko stało się jasne… Przypomniałem sobie, że rzeczywiście spotkałem się z Beatą u mnie w domu jakieś półtora miesiąca temu. Wpadła pod pretekstem oddania płyty. Widziałem, że mnie kokietuje, ale obróciłem wszystko w żart, a ona po prostu wyszła.
Pewnie od razu pojechała do siostry i opowiedziała jej tę bajeczkę o gwałcie… Nic więc dziwnego, że łaskawie zgodziła się na ponowne spotkanie ze mną, a potem chciała mnie zaciągnąć do łóżka! Pomyślałem, że muszę szybko działać, dopóki obydwie się nie spotkają i Beata znowu nie nagada czegoś siostrze, bo wtedy już nigdy nie udowodnię Magdzie swojej niewinności.
Jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do Beaty. Powiedziałem, że przemyślałem sytuację; już wiem, że popełniłem błąd i teraz chciałbym go jakoś naprawić, bo ona strasznie mi się podoba. Może więc by wpadła do mnie na kolację. Pogadalibyśmy o nas, wypili dobre wino… Zgodziła się z entuzjazmem. Stanąłem na głowie, żeby na to spotkanie dobrze się przygotować.
Przyszła w takiej mini, że aż bielizna jej spod spódniczki wystawała. Powitałem ją z uśmiechem, zaprosiłem ją do pokoju, a sam poszedłem do kuchni po wino. Kiedy wróciłem, siedziała już na brzegu kanapy w samych majtkach i staniku.
– Napić się możemy po wszystkim – uśmiechnęła się zalotnie. – Chyba że i tym razem się rozmyślisz i mi uciekniesz?
– Na szczęście tym razem nie jesteśmy sami i nie muszę się bać, że znów nagadasz komuś głupot… Magda, możesz już wyjść! – krzyknąłem w stronę łazienki.
Beacie na widok siostry w pierwszej chwili odjęło mowę. Ale tylko na moment, bo po sekundzie zaczęła: – Magduś, to nie jest tak jak myślisz. On mnie tu zwabił podstępem…
– Tak? – spytała Magda z ironią.
– Chyba mu nie wierzysz?!
– W co? – nie odpuszczała moja była.
– No nie wiem, co ci nagadał – Beata sondowała, jak może wybrnąć z tej sytuacji. – Ale to na pewno kłamstwo!
Zjeżdżaj stąd, siostrzyczko, to jest mój chłopak!
– W pierwszej chwili też tak sądziłam – odparła spokojnie Magda. Potem jednak przemyślałam sobie wszystko i uznałam, że to, co mi „nagadał”, ma sens. Dlatego do niego zadzwoniłam, a on mi opowiedział mi o swoim planie, jak cię sprawdzić, i dlatego tu jestem.
– Ale… – Beata szukała rozpaczliwie jakiegoś argumentu na swoją obronę, aż wreszcie wypatrzyła butelkę wina w mojej ręce. – Ale on mnie upił!
– Ciekawe jak! Bo TEJ butelki jeszcze nikt nie otworzył! – odparowała Magda, wskazując butelkę oskarżycielsko. Beata chyba zrozumiała, że się już nie wyłga, bo zamilkła.
– Ubieraj się, siostrzyczko, i spadaj stąd! – Magda chwyciła spódnicę Beaty i cisnęła jej w twarz. – To jest mieszkanie MOJEGO chłopaka!
Teraz znów Magda i ja jesteśmy razem. I znów myślimy o ślubie. Beatę oczywiście na uroczystość zaprosimy, bo inaczej nie wypada. Mamy nadzieję, że nie skorzysta z naszej uprzejmości…
Czytaj także:
Nie dawałam sobie rady z jednym dzieckiem, a gdy urodziłam drugie, zaczął się obóz przetrwania
Zazdrościłem Jackowi, że jest kawalerem - u mnie tylko kupki i zupki...
Podczas pandemii najgorsza jest samotność. Chciałabym wyjść do ludzi. Ale może wcześniej umrę