„Rodzice wydali mnie za mąż za starego faceta. Dla nich liczył się zysk i prestiż, moje uczucia mieli za fanaberie”

płacząca dziewczyna fot. Getty Images, Justin Paget
„Marzyłam o przystojnym chłopaku, który by mnie wielbił i adorował, który by chciał złożyć świat u moich stóp. A teraz wydają mnie za jakiegoś handlarza, który dawno zapomniał o romantycznych uniesieniach, a prawdopodobnie – nigdy ich nie doświadczył!”.
/ 13.03.2024 14:30
płacząca dziewczyna fot. Getty Images, Justin Paget

Mój tata bardzo się cieszy, że Włodzimierz mi się oświadczył. Dlatego, że jest zamożny. Nie przeszkadza mu, że to staruszek, którego widok jest dla mnie nie do zniesienia. Czemu akurat przyszło mi żyć w epoce, gdy to ojcowie wciąż decydują o przyszłości swoich córek?

Tata wydawał się bardzo zadowolony

Drogi dzienniczku... Za dwa dni nadejdzie ten moment. Czas, kiedy przestaną mnie nazywać panną, ale na Świętą Niepokalaną przysięgam, że nie odczuwam z tego powodu nawet najmniejszej radości. Kto by w ogóle czuł radość, będąc na moim miejscu? Przecież nie wstępuję w związek małżeński, ale jestem do niego zmuszana. Czy może być coś bardziej przygnębiającego dla młodego serca, które pragnie prawdziwej miłości? Już nie będę mogła się tobie zwierzać z moich myśli, dzienniczku... Ojciec już mi to zapowiedział. Patrząc na mnie – jak zwykle – bystrym i surowym wzrokiem.

– Słuchaj, musisz zrozumieć, że nie wypada mężatce pisać swoich wspomnień. To dobre tylko dla panienek... lub kobiet o wątpliwej moralności, które nie przestrzegają żadnych zasad i nie dbają, że ktoś nieodpowiedni przeczyta ich wyznania. Co więcej, podobno są takie, które mają odwagę je publikować. Ale w naszej rodzinie takie rzeczy nigdy nie miały miejsca i nie będą się działy!

Wtedy przyszło mi do głowy, że ojciec przecież nie będzie kontrolować mojej sypialni, jednak moje nadzieje szybko zostały pogrzebane.

– Włodzimierz na pewno dopełni swojego obowiązku i nie dopuści, abyś zaczęła myśleć o głupotach! Rozmawiałem z nim na temat twojego zamiłowania do książek. Czy wiesz, co mi odpowiedział?

Oczywiście, nie miałam pojęcia, ale mogłam przypuszczać. Mimo to postanowiłam milczeć, zdając sobie sprawę, że nawet jedno nieostrożne słowo może wprawić w gniew surowego ojca.

– Tak mi powiedział – kontynuował ojciec – że w jego domu nie znajdziesz żadnej książki. Nie ma tam miejsca na żadne głupoty i tym bardziej dla wszelkiego rodzaju nowoczesnych pisarzy. Jeśli natomiast zauważy u ciebie jakiekolwiek notatki, natychmiast wyrzuci je do pieca.

Tata zdecydowanie cieszy się, że to Włodzimierz mi się oświadczył. Gdy się o tym dowiedziałam, zemdlałam i upadłam na ziemię. Nawet teraz, na samo wspomnienie, jest mi słabo. Ale wtedy, pół roku temu, cała sytuacja wydawała się wręcz niewiarygodna. Miałam też nadzieję, że ten kupiec zmieni swoje zdanie, zniechęci się, nie dostrzegając u mnie żadnych oznak miłości czy choćby zainteresowania jego osobą. Ale co on wie o miłości! Kiedy nas przedstawiono, tylko podkręcił swój gęsty wąs i wygładził bokobrody z zadowoleniem…

Romantyczne historie nie są dla mnie

Dopiero wczoraj spróbowałam wytłumaczyć matce, że to małżeństwo nie sprawia mi radości, a raczej przeraża.

– Mamusiu – rzekłam cicho, prawie z prośbą – przecież to staruszek! Chyba ma ze czterdzieści lat!

– Czterdzieści trzy, jeśli chcesz być dokładna – odpowiedziała mama surowo – I nie śmiej nazywać go staruszkiem! To mężczyzna w pełni sił, a do tego dobrze zbudowany, a co najważniejsze, zamożny. Nie będziesz musiała się za niego wstydzić, a sama też postaraj się być dla męża atrakcyjna!

Zaczęłam płakać, a mama mocno mnie przytuliła, pieściła moje włosy. Mój Boże, jak strasznie ciężko myśleć o tym, że wkrótce wszystko dobiegnie końca. Co gorsza, w tym momencie na scenę wkroczył ojciec, zły jak osa.

– Znowu męczysz matkę swoimi głupimi przemyśleniami? – wrzasnął. – Decyzja zapadła dawno temu i jest nieodwołalna! Wszystko jest już przygotowane, ksiądz otrzymał hojną zapłatę. Przyjęcie weselne będzie godne takiego małżeństwa! Ha, ha! W całym P. będą o nim mówić aż do nowego roku!

To było ponad moje siły. Rozumiem, że nie powinnam być nieposłuszna, jednak ból w moim sercu był tak silny, że nie byłam w stanie kontrolować emocji. Wykrzyknęłam:

– Traktujecie mnie jak byle jaką krowę na sprzedaż! Tato, oddajesz mnie w ręce kupca nie dla mojego dobra, lecz dla zysku!

Możliwe, że tata chciał mnie uderzyć w twarz, ale mama stanęła między nami. Nakazała mu się opanować. Przecież za dwa dni jest mój ślub, nie mogę iść do kościoła z opuchniętą twarzą.

– Twój przyszły mąż nauczy cię, jak powinnaś się zachowywać! – zagroził mi palcem. – Włodzimierz dobrze zna zasady i wie, jak sobie radzić z kobietami!

– Teraz idź do swojego pokoju – poprosiła mnie matka. – Połóż się spać wcześniej. I dziś i jutro. Musisz wyglądać pięknie na ślubie, a nic tak nie wpływa na urodę, jak odpowiednia ilość snu.

Wtedy, zrozpaczona, upadłam na kolana przed rodzicami.

– Muszę?! Czy naprawdę to konieczne?! Jestem jeszcze młoda... Mam dopiero osiemnaście lat...

– Wstań! – ojciec powiedział to takim tonem, że aż mnie zatkało. – Jeszcze rok, może dwa, a ludzie zaczęliby się z ciebie śmiać, że jesteś starą panną! Bądź wdzięczna, nierozsądna dziewczyno, że idziesz za mąż za uczciwego mężczyznę! Wiem, o czym marzysz! Ten młody człowiek, który nauczył cię grać na pianinie. Zapomnij, o tych romantycznych mrzonkach. Życie to nie poezja!

– Tatusiu, proszę!

– Cicho! A ten młodzieniec nawet nie powinien patrzeć w stronę dziewczyny z dobrej rodziny. Za wysokie progi dla niego.

Dzisiaj nie wychodzę ze swojego pokoju. Staram się unikać zagniewanych spojrzeń ojca. Dlaczego akurat dzisiaj musiał mi się przypomnieć Roman? O Matko Przenajświętsza, co ja bym dała, aby powróciły te chwile, zanim tata go przegonił, kiedy zorientował się, że coś do siebie czujemy... Ale o tym już nie raz wspominałam, nie ma sensu tego rozpamiętywać.

Nie wolno mi nawet marzyć

Marzyłam o przystojnym chłopaku, który by mnie wielbił i adorował, który by chciał złożyć świat u moich stóp. A teraz wydają mnie za jakiegoś handlarza, który dawno zapomniał o romantycznych uniesieniach, a prawdopodobnie – nigdy ich nie doświadczył!

– Nie jestem w nim zakochana! – powiedziałam dziś o poranku, gdy mama weszła do mojego pokoju, by upewnić się, że wszystko ze mną w porządku. – Nie jestem i nie będę!

– Kochanie – westchnęła. – Musisz zrozumieć, że młodzieńcze uczucia są jak kwiaty. Piękne, ale krótkotrwałe. Nauczysz się kochać swojego męża, gdy go lepiej poznasz...

– Dokładnie – wykrzyknęłam. – Przecież go prawie nie znam! Może pięć razy go widziałam... Wymieniliśmy zaledwie kilka słów.

Matka westchnęła kolejny raz.

– Czy naprawdę sądzisz, dziecko, że poślubiłam twojego tatę z miłości? Czy sądzisz, że nie rozumiem, co przeżywasz? Doskonale to rozumiem. Twoje obawy są całkowicie zrozumiałe.

Zaskoczyło mnie to. Byłam pewna, że moi rodzice wzięli ślub, bo czuli do siebie sympatie. Jednak z opowieści mamy wynikało, że ich sytuacja była bardzo podobna do mojej – została zmuszona do małżeństwa, wbrew własnej woli.

– Ale przecież tata wcale nie był takim starcem!

– Był zdecydowanie w dojrzałym wieku. Może nie aż tak, jak Włodzimierz, ale to tylko kilka lat. Z czasem się przyzwyczaisz. Może na początku postarasz się polubić swojego męża, a potem...

– Ale on jest okropnym chamem! – zaprotestowałam. – Dorobił się na dostarczaniu sprzętu wojennego. Na ludzkim cierpieniu. W jego domu nie ma nawet jednej książki...

– Dasz radę – zachichotała matka, tajemnicza jak zawsze. – Wierz mi, dziecko, jeśli tylko się przyłożysz, mąż z pewnością na coś ci pozwoli.

– Naprawdę?

– Oczywiście. Czy sądzisz, że twój tata posiadał jakiekolwiek książki? Teraz jednak my mamy swoje książki.

Patrzyłam na nią z niedowierzaniem, a w moim sercu, zamiast pocieszenia, rosła cicha frustracja. I nadal rośnie. Przecież nie mogę spodziewać się miłości takiej, jak w poezjach.

Zostałam sama z moim cierpieniem

– Niech to wszystko diabli wezmą! – wykrzyczałam, podnosząc się gwałtownie. – Niech ten stary, obrzydliwy świat się rozsypie, i nadejdzie nowe! Najwyższy czas, aby kobiety nabyły pewne prawa! Bo teraz jesteśmy jak zwierzęta, którymi można handlować lub oddać w komukolwiek!

Mama zbledła, ręce jej opadły. Myślałam, że wybuchnie gniewem, ale się pomyliłam.

– Dziecko – wyszeptała, patrząc dokoła. – Brzmisz jak te feministki, które ksiądz potępia w kazaniach... Nie masz pojęcia, co mówisz! Cicho bądź! – mama jednak się zdenerwowała i wyszła.

Tak, zostałam tutaj tylko ja i moje cierpienie. Wszystko już zostało zdecydowane i ustalone. Wszystko to jest poza moją kontrolą. Mogę jedynie schować cię, mój drogi dzienniku, tak starannie, aby nikt inny nie był w stanie cię odnaleźć. Tej nocy potajemnie udam się na poddasze, owinę cię w skórzaną tkaninę i schowam za wybraną wcześniej belkę. Być może ktoś cię kiedyś odnajdzie. Kiedy świat będzie zupełnie inny. Ktoś cię odnajdzie i zastanowi się nad smutnym losem Nastazji F., choć prawdopodobnie nie będzie w pełni rozumiał, o czym piszę. Ale czy kiedykolwiek świat ulegnie takiej zmianie? Szczerze mówiąc, ciężko mi w to uwierzyć.

Czytaj także:
„W niedzielę wielkanocną przypada 1. rocznica śmierci mojego męża. Jajka do święcenia zaniosę już z nowym konkubentem”
„Mąż miał gdzieś, że łazienka wygląda jak miejska latryna. Zamiast ciosać mu kołki na głowie, zaczęła skuwać płytki”
„Nie kochałem narzeczonej, a ślub wziąłem, bo jestem praktyczny. Liczył się dla mnie tylko cel, czyli luksusowe życie”

Redakcja poleca

REKLAMA