Gdy tylko pojawiły się wyniki z najnowszego kwartału, miny nam zrzedły. Wcześniejszy spadek obrotów tylko się pogłębiał. Nic dziwnego, że szybko poszła plotka, iż szykują się zwolnienia w firmie. Już w połowie miesiąca zebrał się sztab kierowniczy wraz z szefem i zaczęły się narady. Wkrótce też przedstawiono nam nowego pracownika, który zastąpił poprzedniego dyrektora do spraw sprzedaży. Nikt nie powiedział ani słowa, ale pani wiceprezes, Iwona, wyrażała nadzieję na poprawę naszych finansów.
– Teraz na pewno będzie lepiej, Dorota – zapewniała mnie. – Ten facet ma w sobie tyle energii i pomysłów, na pewno coś wykombinuje. Całe szczęście, że prezes skorzystał z mojej rekomendacji na to stanowisko.
Nie mogłam w to uwierzyć
Już miałam zadać pytanie, jak wpadła na trop tego bohatera, ale wtedy prezes otworzył szklane drzwi i gestem zaprosił do środka mężczyznę w eleganckim garniturze. Gdy odwrócił się ku zgromadzonym, na chwilę zamarłam. Przyjrzałam się jego twarzy… Czy to naprawdę on? Mirek. Nie wierzyłam, że kiedyś znów go zobaczę.
Szef prezentował nam nowego dyrektora finansowego i powiedział o nim kilka słów. Następnie mężczyzna zaczął okrążać duży stół i witać się z każdym z nas. Kiedy stanął przede mną, bez wahania wymieniłam swoje imię i nazwisko.
– Miło panią poznać – rzucił i uścisnął i rękę.
Wtedy już wiedziałam, że jego strategia chyba jest taka, że niby się nie znamy. W mojej głowie kotłowało się tysiące myśli. Przede wszystkim pojawiało się jedno pytanie: „Ciekawe, czy Iwona poleciła Mirka dlatego, że teraz to oni są parą?”. Spoglądałam na współpracowniczkę ze sporym niedowierzaniem.
Na jej twarzy malował się natomiast bezgraniczny zachwyt. Odprowadzała go wzrokiem, gdy przechadzał się po pomieszczeniu, obserwowała każdy jego gest. Uśmiechała się do niego tak, że po chwili byłam już pewna, że Mirek, mój niegdysiejszy kochanek, teraz zarzucił sieci na naiwną Iwonkę.
Tak rozpoczął się nasz romans
Poznałam Mirka w mojej poprzedniej firmie. Oczarował mnie już od pierwszego dnia, kiedy się tam pojawiłam. Zapewne nie musiał w to wkładać nawet wielkiego wysiłku. W końcu jest niesamowicie przystojny i ma wszystko, czego mogłaby chcieć kobieta. Wysoki, postawny, atrakcyjny, lekko szpakowaty… do tego rozmarzone niebieskie oczy i idealny uśmiech.
Nosił eleganckie, doskonale skrojone garnitury i świetnie się w nich prezentował. Wobec wszystkich prezentował wysoką kulturę, nienaganne maniery i urok. Był czarujący wobec kobiet, wymagający jako kierownik, skuteczny jako pracownik. Nic dziwnego, że panie w biurze aż wzdychały na jego widok.
Ja wcale nie byłam wyjątkiem. Już jako świeża pracownica wodziłam za nim wzrokiem. Gdy to on wstawił się za mną przy uzyskiwaniu awansu na samodzielne stanowisko, oniemiałam. Nie marzyłam nawet o takiej pomocy. Uznałam, że muszę odczekać swoje na taką zmianę. A okazało się, że zostałam prowadzącą działu produkcji jeszcze przed trzydziestką!
– Chyba wypadałoby jakoś mu podziękować, Dorotka – rzuciła mi cichaczem Krystyna, nasza kadrowa. – Walczył o to, żebyś to ty dostała tę posadę.
Byłam nieco skonsternowana, ale zapukałam do jego drzwi. Wygłosiłam oficjalną formułkę z podziękowaniami za wsparciu przy uzyskaniu awansu i wdzięczność za powierzenie mi takiego stanowiska. On jednak nie chciał się chełpić podziękowaniami. Przyznał, że należał mi się ten awans, bo mam zadatki na świetnego pracownika.
Gdy temat się wyczerpał, rzucił, że powinnam odpocząć pomiędzy zmianą stanowiska i zaproponował kilka dni w okolicy Karpacza. Nie miał oczywiście nic złego na myśli – to miał być prezent, a on zatrzyma się gdzieś indziej.
Dopytał tylko, czy jestem zainteresowana i czy dam radę sama dojechać na miejsce. On musi się bowiem zająć się niepełnosprawną siostrą i nie może się znów wybierać do stolicy.
Czy dam sobie radę? Też pytanie!
Chyba już wtedy wpadłam po uszy i straciłam kontakt z rzeczywistością. Mirek okazał się nie tylko dobrym kolegą, bo szybko poznałam jego umiejętności jako kochanka. Ale nie tylko to nas połączyło. Był bardzo opiekuńczy i pomocny w pracy. Przy jego wsparciu w ciągu roku awansowałam na stanowisko dyrektora działu, bo akurat ktoś odchodził na emeryturę.
Do tego uświadomił mi, że mam szansę stanąć przed egzaminem na kierownika międzynarodowego oddziału. Osobiście pomógł mi się przygotować do spotkania w Szwecji i otrzymać pozytywną ocenę. Byliśmy razem ponad trzy lata. W tym czasie Mirek w tygodniu pomieszkiwał u mnie, a w weekendy wyjeżdżał do Poznania, do swojej siostry.
Wszystko zmieniło się, gdy jeden z kontrahentów z Niemiec umówił się ze mną na negocjacje w Poznaniu. To była spontaniczna propozycja, ale nie miałam nic przeciwko. Pojechałam tam rano, a w południe już dyskutowaliśmy nad projektem w poznańskiej restauracji. Wieczorem miałam wrócić, ale coś wpadło mi do głowy. Mirek był przecież w tym samym mieście. Po ostatnim weekendzie się rozchorował i został dłużej u siostry. Uznałam, że świetnie się złożyło – odwiedzę go, podrzucę mu zakupy i poznam Marysię, jego siostrę.
To był przypadek, że tam pojechałam
Miałam zapisany adres, więc wiedziałam, gdzie go szukać. Mirek wcześniej mi go podał, gdy płaciłam różne rachunki w imieniu Marysi. W końcu była niepełnosprawna, potrzebowała pomocy, a Mirek czasem był zabiegany. Pojechałam pod dom, zadzwoniłam do bramki i stałam w oczekiwaniu. Po chwili wyłonił się Mirek z wyrazem zaskoczenia na twarzy. Tylko uchylił drzwi i nawet mnie nie wpuścił, a lał deszcz. Okazało się, że kobieta na wózku to jego żona, a nie siostra.
Tak naprawdę Mirek nie miał siostry ani też brata. Wyznał mi to wszystko dopiero teraz i przepraszał, że nie powiedział nic wcześniej. Mówił, że wciąż mnie kocha, że ja jestem dla niego najważniejsza. Posłuchałam go przez chwilę, po czym odwróciłam się, wsiadłam do auta i odjechałam.
Następnego dnia złożyłam wypowiedzenie w firmie. Szybko znalazłam nową pracę. Pomogły mi zdobyte kwalifikacje, referencje i szkolenia.
Teraz wrócił do mojego życia
– Pan Mirosław zacznie z nami współpracować od początku następnego miesiąca. Chciałby jednak już teraz zacząć zapoznawać się ze sprawami firmy. Od nowego kwartału zaczniemy wdrażać jego strategie… – rozgadał się szef. – Bardzo proszę o zapisy na konsultacje z panem Mirkiem jeszcze w tym tygodniu.
Puściłam mimo uszu słowa prezesa, a Mirek też jakoś nie nalegał na jak najszybsze spotkanie. Za to umówiłam się na rozmowę z inną firmą z podobnej branży. Na razie oferują odrobinę gorsze warunki finansowe, ale i tak raczej zdecyduję się na ich propozycję. Nie mam zamiaru powtarzać historii z Mirkiem ani obserwować, jak przechodzi przez nią z kimś innym.
Nim zniknę z firmy, mam zamiar pogadać jeszcze w cztery oczy z Iwoną. Być może mnie znienawidzi i zerwie kontakt, ale powinna znać prawdę o nowym dyrektorze finansowym. Musi tylko wrócić z weekendu z górach.
Dorota, 34 lata
Czytaj także:
„Ufałem przyjacielowi jak bratu, a on wyczyścił mi konto i zniknął. Ale to moja żona wbiła ostatni gwóźdź do trumny”
„Mówię rodzinie, że jestem ważnym kierownikiem, a sprzedaję hot dogi na stacji benzynowej. Jak się wyda, będzie wstyd”
„Ojciec się obraził, bo poszedłem na studia, zamiast harować w jego warsztacie. Nie wpuścił mnie nawet na pogrzeb matki”