„Przyłapałam 15-letnią córkę w łóżku z chłopakiem. Dostałam szału, a bezczelna gówniara śmiała mi się w twarz”

matka, która robi wymówki córce fot. Adobe Stock, gpointstudio
„– Wiem, ty w moim wieku to z chłopakami najwyżej w chińczyka grałaś. Ale teraz są inne czasy. Nie jestem już dzieckiem i wiem, co robię. Zabezpieczamy się, więc nie musisz się martwić, że zajdę w ciążę i złamię sobie życie – patrzyła mi hardo w oczy”.
/ 09.05.2022 06:13
matka, która robi wymówki córce fot. Adobe Stock, gpointstudio

Myślałam, że dobrze wychowałam córkę. Że moja Marysia to porządna i rozsądna dziewczyna. A ona co? Wykręciła mi taki numer! I na dodatek jeszcze uważa, że nie zrobiła niczego złego!

To było wczoraj. Wróciłam z pracy dużo wcześniej niż zwykle. Koparka przecięła kabel doprowadzający prąd do naszego biurowca i ekipa energetyków uprzedziła, że usuwanie awarii potrwa co najmniej do późnego wieczora. Cieszyłam się z tego niespodziewanego urlopu. Moja piętnastoletnia córka właśnie wróciła z dwutygodniowego obozu żeglarskiego, więc w domu czekała góra prania. Postanowiłam, że włączę pralkę, a potem zabiorę Marysię na zakupy do centrum handlowego.

Myślałam, że zejdę na zawał

Byłam z niej bardzo dumna. Skończyła podstawówkę z najlepszym wynikiem w szkole i we wrześniu miała rozpocząć naukę w najbardziej elitarnym liceum w mieście… Pomyślałam, że z tej okazji przyda jej się kilka nowych, modnych ciuchów.

– Uff, jak to dobrze, że jej tylko nauka w głowie – westchnęłam z zadowoleniem, wkładając klucz do zamka.

Przypomniałam sobie opowieści moich przyjaciółek o kłopotach z nastoletnimi dziećmi. O imprezach, seksie, narkotykach, ucieczkach z domu. Mnie to na szczęście nie dotyczyło. Moja jedynaczka wracała do domu na czas, od zabaw wolała książki, na chłopaków szkoda jej było czasu, a o narkotykach mawiała, że biorą je tylko idioci. Słowem, ideał!

W mieszkaniu panowała cisza. Drzwi do pokoju córki były zamknięte. „Pewnie jak zwykle siedzi z nosem w książce. Nawet w wakacje nie odpuszcza!” – uśmiechnęłam się do siebie, zapukałam i nie czekając na zaproszenie, weszłam do środka.

– Już je… – nie dokończyłam, bo głos mi uwiązł w gardle.

Moja Marysia wcale nie była zajęta czytaniem. Leżała w łóżku w ramionach jakiegoś chłopaka. Byli nadzy! Myślałam, że zejdę na zawał.

– O rany, to ty, mamo?! Nie powinnaś być przypadkiem w pracy? – jęknęła z ledwo skrywanym wyrzutem, podciągając kołdrę pod szyję.

Nic nie odpowiedziałam. Byłam tak zażenowana, że nie potrafiłam wydusić słowa. Stałam więc jak słup soli i gapiłam się na nich, nie bardzo wiedząc, co powinnam teraz zrobić.

– Możesz wyjść? Chcielibyśmy się ubrać – córka spojrzała na drzwi.

Wycofałam się do kuchni. W głowie mi się kotłowało. Nie do końca chyba jeszcze docierało do mnie, co się stało. Usiadłam na krześle i próbowałam uporządkować myśli. Dopiero po dłuższej chwili uświadomiłam sobie, co przed chwilą zobaczyłam. Moja piętnastoletnia córka uprawiała seks, i to z chłopakiem, którego nigdy nie widziałam na oczy. I, jak się wydawało, nie był to pierwszy raz! Zrobiło mi się gorąco…

Nie wierzyłam w to, co słyszę

Marysia przyszła do mnie dopiero po kwadransie. Najpierw oczywiście musiała pożegnać się ze swoim gościem. Widziałam w lustrze, co wyprawiali w przedpokoju. Obściskiwali się i całowali. Jakby jeszcze im było mało! Myślałam, że szału dostanę! Gdy wreszcie pojawiła się w drzwiach kuchni, nie była nawet specjalnie zmieszana. Oparła się o framugę i patrzyła na mnie wyczekująco.

– Co ty najlepszego wyprawiasz? Kto to był? I skąd się tu wziął? – zasypałam ją pytaniami.

– To mój chłopak. Ma na imię Olek. Poznaliśmy się na obozie – odparła jak gdyby nigdy nic.

– Znasz go zaledwie dwa tygodnie i lądujesz z nim w łóżku? W naszym mieszkaniu? Jak mogłaś! Przecież nie tak cię wychowywałam – byłam coraz bardziej zdenerwowana.

– A gdzie miałam wylądować? W krzakach? Albo pod mostem? Kochamy się i chcemy być blisko. To chyba normalne… – broniła się.

– Normalne?! Chyba sobie ze mnie żartujesz! Przypominam ci, że masz tylko 15 lat! Jesteś jeszcze dzieckiem! Ja w twoim wieku… – chciałam mówić dalej, ale mi przerwała:

– Błagam cię, tylko bez takich gadek. Wiem, ty w moim wieku to z chłopakami najwyżej w chińczyka grałaś albo w dwa ognie. Ale teraz są inne czasy! Nie jestem już dzieckiem i wiem, co robię. Zabezpieczamy się, więc nie musisz się martwić, że zajdę w ciążę i złamię sobie życie. Zapewniam cię, nie chcę jeszcze zostać matką – patrzyła mi hardo w oczy.

– Słucham? Czy ty w ogóle wiesz, o czym mówisz? – krzyknęłam.

– Oczywiście! Nie jestem głupia! A w ogóle to skoro już się dowiedziałaś, że sypiamy ze sobą, to może Olek mógłby czasem u nas zanocować… – zaproponowała bezczelnie.

– Oszalałaś? Nic z tego, moja panno! Czasy może są i inne, ale to mój dom i moje zasady! Jak staniesz się samodzielna, wyprowadzisz się, wtedy będziesz mogła robić, co chcesz. Ale na razie masz się do nich stosować! A ja nie życzę sobie, żeby się to kiedykolwiek powtórzyło! Jesteś za smarkata na seks! – byłam na granicy wybuchu.

– W porządku. To się już nie powtórzy… Przynajmniej w naszym mieszkaniu, znajdziemy sobie z Olkiem jakiś inny przytulny kąt – Marysia wzruszyła ramionami.

– Dosyć tego! Marsz do siebie! Masz szlaban do końca wakacji! I zabraniam ci się spotykać z tym chłopakiem! – wrzasnęłam.

– O rany, wiedziałam, że tak będzie… Proszę bardzo, mogę pójść. Ale to i tak nic nie da. Przecież mnie nie zamkniesz w wieży ani nie będziesz stała nade mną od rana do wieczora – prychnęła, a potem odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju.

Zostałam w kuchni sama. W środku aż się gotowałam. Bardzo zawiodłam się na córce. Nie potrafiłam zrozumieć, jak mogła zachować się w ten sposób! Pójść do łóżka z właściwie obcym chłopakiem i jeszcze żądać, by u nas nocował?! A gdy odmówiłam, śmiać mi się w nos i mówić, że i tak jej nie upilnuję?! Przecież to jest straszna bezczelność!

Ale im dłużej się nad tym zastanawiałam, tym coraz wyraźniej widziałam, że Marysia ma rację, i mój zakaz niczego nie da. Przecież całymi dniami byłam w pracy… Czułam, że powinnam z nią jeszcze raz porozmawiać o tym, co się wydarzyło. Tylko jak? Myślałam o tym przez całe popołudnie, wieczór i noc. Myślałam w pracy. I nic nie wymyśliłam. Jestem wściekła, tym razem na siebie. Przecież jestem matką, powinnam być przygotowana na takie sytuacje. A tymczasem czuję się bezsilna…

Czytaj także:
„Teściowa chciała mnie zniszczyć. Stara purchawka po mnie mogła się wozić, ale gdy dopadła mojego syna, nie wytrzymałam”
„Ojcem >>mojej<< córeczki jest kochanek żony. Wrobiła mnie w dzieciaka, bo tamten nie miał pracy i pił”
„>>Mamuśki<< w pracy zrzucają na mnie swoje obowiązki. To, że nie mam dzieci, nie znaczy, że muszę siedzieć po godzinach”

Redakcja poleca

REKLAMA