„Przyłapałam męża na zdradzie i wyrzuciłam z domu. Gdy zażądałam rozwodu stwierdził, że i tak słaba ze mnie służąca”

Kobieta, która zdradził mąż fot. Adobe Stock, astrosystem
„Wcale się z tym nie krył, że od dawna ma na boku panienki. Gdy płakałam, wzruszał ramionami. >>Monogamia nie leży w naturze mężczyzny. Mam spać tylko z tobą? Chyba żartujesz. To tak jakby ktoś do końca życia kazał mi jeść mielone, a nie pozwalał spróbować schabowego<<”.
/ 16.12.2021 14:03
Kobieta, która zdradził mąż fot. Adobe Stock, astrosystem

Przykro mi, że córka czuje się zawiedziona i oszukana, ale w duchu trochę się cieszę. Chyba zrozumiała, że jej ojciec nie jest takim ideałem, za jakiego go uważała. I już nie nakłania mnie do tego, żebym zrezygnowała z rozwodu. Wyszłam za mąż prawie siedemnaście lat temu. Moje małżeństwo, jak to w marzeniach każdej panny młodej, miało być szczęśliwe, pełne miłości i zaufania. A stało się koszmarem. Mój mąż okazał się zapatrzonym w siebie egoistą i tyranem. Nie, nie bił mnie. To byłoby, jak twierdził, niegodne miana mężczyzny. „Jedynie” wyzywał, obrażał i poniżał. 

Nie było dnia, bym nie usłyszała od niego, jakiegoś „ciepłego” słowa. Co nie zrobiłam, było źle. Czasem zastanawiałam się, po co w ogóle się ze mną ożenił. Któregoś dnia zebrałam się na odwagę i go o to zapytałam. Uśmiechnął się złośliwie i odparł, że potrzebował darmowej służącej. Byłam w szoku. Kiedy zaczęliśmy się spotykać, zapewniał, że kocha mnie nad życie. A tu nagle służąca. Czyli nikt. 
Jakby tego było mało, notorycznie mnie zdradzał. Jeszcze przed ślubem słyszałam, że lubi skakać z kwiatka na kwiatek, ale byłam przekonana, że z tym koniec. Przecież przysięgał mi przed ołtarzem miłość i wierność. O Boże, jaka byłam naiwna! Podobno pierwszą jego zdobyczą była moja świadkowa. Zaciągnął ją na zaplecze sali weselnej, gdy ja przebierałam się w wygodniejszą sukienkę. Potem już poszło…

Koleżanki z pracy, panienki poznane w delegacji… Wcale się z tym nie krył. Gdy płakałam, wzruszał ramionami. „Monogamia nie leży w naturze mężczyzny. Seks tylko z tobą? Chyba żartujesz. To tak jakby ktoś do końca życia kazał mi jeść mielone, a nie pozwalał spróbować schabowego” – śmiał się.
Przez lata znosiłam to wszystko z pokorą. Wiem, byłam głupia, ale… Mimo wszystko kochałam Maćka i wierzyłam, że się zmieni. Puszczałam mimo uszu obelgi, przymykałam oczy na skoki w bok.

Cierpiałam w milczeniu, czasem wypłakując się

w poduszkę. Pogodziłam się ze swoim losem. Wydawało mi się, że tak trzeba, że wybrałam mniejsze zło. Niecałe dwa lata po ślubie przyszła na świat nasza córeczka. Maciek świetnie zarabiał, a ja chciałam, żeby miała wszystko. Sama nie mogłam jej tego zapewnić. Pracowałam w biurze, na podrzędnym stanowisku, i mojej pensji daleko było nawet do średniej krajowej. Poza tym Natalka uwielbiała ojca, a i on był wpatrzony w nią jak w obrazek – czuły, dobry, opiekuńczy. Nazywał swoim słoneczkiem, księżniczką, największym skarbem. Wystarczyło, że o coś poprosiła, a on już biegł spełnić jej życzenie. Bolało mnie, że dla mnie nie ma nawet odrobinki serca, ale cieszyłam się szczęściem córki. Nie chciałem przerywać tej idylli. Ale czara goryczy powoli się napełniała i w końcu się przelała.

Zaczęło się miesiąc temu. Natalka pojechała wtedy z koleżanką i jej rodzicami na weekend na działkę, a ja wybrałam się na wieś, do rodziców. Wreszcie się zaszczepili i zaczęli przyjmować gości. Miałam zostać do niedzieli, ale że w odwiedziny zjechała także moja siostra z rodziną i nie było wolnego łóżka do spania, wróciłam w sobotę. Weszłam do mieszkania i zostałam Maćka w naszej sypialni z jakąś kobietą. Gdy mnie zobaczył w drzwiach, nawet się nie speszył. „Nie wiesz, do cholery, że jak się przyjeżdża wcześniej, to trzeba zadzwonić?” – wrzasnął.

To właśnie była ta kropla, która przelała czarę. Nie, nie zaczęłam krzyczeć, burzyć się, nie wytargałam panienki za włosy. Po prostu szybciutko wrzuciłam do walizki kilka rzeczy męża i wystawiłam za drzwi. Nawet specjalnie nie protestował. Stwierdził, że i tak miał odejść, bo służąca ze mnie kiepska, a ta kobieta przyjmie go z otwartymi ramionami. W każdym razie gdy córka wróciła z działki, już go nie było. A  ja szukałam w internecie kontaktu do adwokata, który zająłby się rozwodem. Chciałam rozstać się z Maćkiem. Byłam tego absolutnie pewna.

Nie zamierzałam ukrywać przed Natalią tego, że wygoniłam jej ojca z domu i zamierzam się z nim rozwieść. Uznałam, że jest już na tyle dorosła i mądra, że mogę z nią o tym spokojnie rozmawiać, miała przecież prawie 16 lat. Zawsze starałam się trzymać ją z daleka od swoich małżeńskich problemów, ale w mieszkaniu trudno o prywatność, nawet gdy zamknie się drzwi do pokoju. Musiała słyszeć wyzwiska, widzieć mój smutek i łzy. Byłam więc pewna, że choć bardzo kocha ojca, zrozumie moją decyzję. Srodze się jednak zawiodłam.

To nie była spokojna rozmowa. Córka najpierw patrzyła na mnie z niedowierzaniem, a gdy dotarło do niej, że mówię poważnie, wybuchła.

– Wyrzuciłaś ojca z domu? Jak mogłaś?! Odbiło ci czy co?! – naskoczyła na mnie.

– Kochanie, wiesz, jak mnie traktował… I jeszcze te zdrady. Nie mogę i nie chcę tego dłużej znosić… Zrozum, ja… – próbowałam tłumaczyć.

Dlaczego zachowała się w ten sposób?

–  No i co z tego! Zdradzał cię i poniżał od zawsze. I jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało. Nagle teraz zrobiłaś się taka wrażliwa? Nie żartuj! Lepiej pomyśl, jak przeprosić ojca. Może da się przebłagać i do ciebie wróci! – wyrzuciła kategorycznym tonem.

– Nie, córeczko. Nie zamierzam go ani przepraszać, ani błagać. Nie chcę go więcej widzieć na oczy. Jutro rano idę do adwokata… Klamka zapadła, rozwodzę się z nim.

– Tak? To nie mamy o czym gadać! Ojciec ma rację, jesteś zerem! Wynoś się z mojego pokoju! – prawie siłą wypchnęła mnie za drzwi i zatrzasnęła je z hukiem.

Przepłakałam całą noc. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego córka zachowała się w ten sposób. Na początku miałam jeszcze nadzieje, że jak trochę ochłonie, wszystko przemyśli, to przyjdzie prosić mnie o wybaczenie. Ale minął dzień, potem drugi i trzeci, kolejne, a ona milczała. Rzucała mi tylko nienawistne lub pełne pogardy spojrzenia, a jak próbowałam z nią rozmawiać, zatykała uszy lub reagowała wrzaskiem. Krzyczała w kółko to samo. Że mam przeprosić ojca, że nie pozwoli, bym zrujnowała jej życie… Tłumaczyłam, że nie zasługuję na takie traktowanie, ale to tylko potęgowało jej wściekłość.

Bolało mnie to, nawet nie wiecie jak bardzo. Każde słowo, każde złe spojrzenie były dla mnie jak cios sztyletem prosto w serce. Ale nie zamierzałam się poddać. Wręcz przeciwnie. Im Natalka głośniej krzyczała, tym rodził się we mnie coraz większy bunt. Dość już się w życiu nacierpiałam, dość napłakałam, dość nasłuchałam obelg! Kiedy więc któregoś dnia po kolejnej próbie rozmowy jak zwykle obrzuciła mnie stekiem wyzwisk, nie wytrzymałam.

– Taka jestem głupia i zła, a ojciec cudowny i wspaniały? W takim razie się do niego przeprowadź! Droga wolna! Nie będę cię zatrzymywać! – wypaliłam wzburzona.

– Że co?! – była w szoku.

– Co jesteś taka zdziwiona? Po co masz mieszkać pod jednym dachem z idiotką? Idź tam, gdzie ci będzie lepiej – ciągnęłam.

Zastanawiała się przez chwilę.

– A pewnie, że się przeprowadzę! I to zaraz! – złapała torbę i zaczęła wrzucać do niej swoje rzeczy.

– Może najpierw zadzwoń i uprzedź ojca, że zamierzasz przyjechać. Dobrze ci radzę.

– Nie muszę! Tata na pewno bardzo się ucieszy i przyjmie mnie z otwartymi ramionami. Wkrótce dam ci znać, kiedy przyjadę po resztę rzeczy – zamknęła torbę i wybiegła, nie oglądając się za siebie.

Jak się poczułam, kiedy za Natalką zamknęły się drzwi? Szczerze przyznam, fatalnie. Gdy się nieco uspokoiłam, ogarnęły mnie wyrzuty sumienia i smutek. Zaczęłam się zastanawiać, czy dobrze zrobiłam, pozwalając jej wyjść. Była przecież moim jedynym dzieckiem. Kochałam ją! Mimo wszystko! Chciałam nawet do niej zadzwonić i błagać, żeby wróciła, powiedzieć, że postaram się sprowadzić jej ojca do domu, ale się powstrzymałam. Zamiast tego wystukałam numer do mojej najlepszej przyjaciółki, Agnieszki, i opowiedziałem jej o wszystkim.

– Ani mi się waż dzwonić do Natalii. Chcesz, żeby cię dalej wyzywała i obrażała? Stawiała warunki? – usłyszałam.

– No nie, pewnie, że nie…  Po prostu się boję. Nie wiem, czy Maciek zadba o nią jak należy… I w ogóle… – plątałam się.

– Żartujesz? Przecież twoja córka nie jest już małym dzieckiem. Nie zginie! Przestań  się więc zamartwiać i pomyśl o sobie. Czas już ku temu najwyższy! A Natalia wcześniej czy później zmądrzeje. I sama do ciebie zadzwoni albo przyjedzie.

– Tak myślisz?

– Nie myślę, tylko wiem! Nie możesz się teraz wycofać! Masz szansę zacząć wszystko od nowa. Wstać z kolan, podnieść głowę. Nie zmarnuj jej! – ucięła.

Słowa przyjaciółki bardzo mnie podbudowały. Miała rację. Córka dawno już wyrosła z pieluch. A Maciek był koszmarnym mężem, ale dobrym ojcem. Nie było powodu, żeby sobie rwać włosy z głowy. Oczywiście ciągle było mi smutno, że zostałam sama, ale postanowiłam o tym nie myśleć. „Co ma być, to będzie” – mruknęłam do siebie, włączając telewizor. Za chwilę miał być jakiś film, chciałam się oderwać od ponurych myśli, uspokoić. Nie zdążyłam jednak nawet wygodnie usadowić się w fotelu, gdy zadzwonił dzwonek u drzwi. W progu stała Natalka. Była aż czerwona od płaczu.

– O Boże, co się stało? – przeraziłam się.

– Mogę wejść? – spytała nieśmiało.

– Oczywiście – zrobiłam jej przejście. Podreptała do salonu i opadła na kanapę.

– Tata mnie nie chce! Rozumiesz? Nie chce! – wychlipała.

– Jak to nie chce? – zdziwiłam się.

– Normalnie. Jak przyszłam i powiedziałam, że się do niego wprowadzam, to najpierw odparł, że nie ma sprawy. Ale zaraz potem ta jego panienka wzięła go na stronę. Chwilę poszeptali i…

– Zmienił zdanie? – dokończyłam za nią.

– Taaak… Powiedział, że bardzo mnie kocha, ale lepiej, żebym wróciła do ciebie. Bo to nie jego mieszkanie… Zapytałam, czy w takim razie nie może czegoś wynająć, żebyśmy mogli być razem. A on na to, że kiedyś o tym pomyśli. Ale na razie to niemożliwe, bo mu dobrze tu gdzie jest…

– Pewnie zrobiło ci się bardzo przykro?

– Przykro? To za mało powiedziane! Poczułam się tak, jakby mi napluł w twarz! Jeszcze wczoraj byłam jego księżniczką, ukochaną córeczką. A dziś wybrał tamtą! Bez zmrużenia oka! Troll jeden! Nie chcę go znać! – nastroszyła się.

Nie ukrywam, poczułam satysfakcję

– No dobrze, to gdzie teraz zamieszkasz?

– Chyba tutaj…

– Tak? A przecież jeszcze kilka godzin temu mówiłaś, że nie zostaniesz tu nawet minuty… – nie wytrzymałam.

– No tak, ale… Nie spodziewałem się, że ojciec jest taki podły. I w ogóle przepraszam cię za to, co mówiłam ostatnio. Wcale tak nie myślę. Kocham cię. Naprawdę. Po prostu byłam wściekła. Chciałam, żebyśmy byli rodziną, jak dawniej…

– Ale teraz rozumiesz, że to niemożliwe?

– Rozumiem. I już cię nie będę namawiać, żebyś sprowadziła ojca do domu. Na twoim miejscu pewnie wykopałabym go wcześniej. To jak, mogę zostać?

– Możesz, pewnie że możesz, tu jest twój dom – przytuliłam ją i poczułam jak spada mi z serca olbrzymi ciężar. Zapomniałam o wszystkich przykrych słowach, które usłyszałam od córki. Cieszyłam się, że wróciła.

Od tamtej pory minął tydzień. Moje relacje z Natalią bardzo się poprawiły. Córka już nie patrzy na mnie złym wzrokiem. Jest bardzo serdeczna i miła. Jedyną osobą, na którą się boczy, jest ojciec. Cierpi, tęskni za nim, ale się do niego nie odzywa. Nie odbiera telefonów, nie dopowiada na maile. Wiem, bo mój mąż obwinia za to wszystko mnie. Wydzwania niemal codziennie z pretensjami. Twierdzi, że z zemsty poróżniłam go z córką, postawiłam w podbramkowej sytuacji. I chce, żebym to natychmiast wszystko odkręciła.

Śmieję się z tego, bo nie czuję się winna. Przecież nie zaplanowałam tej całej afery. Tak wyszło. A on? Dostał to, na co zasłużył.  Będzie się musiał teraz dobrze postarać, żeby odzyskać serce Natalii. Wiem, że córka w końcu się przełamie, bo bardzo go kocha. I wiecie co? Cieszę się z tego. Chcę, żeby miała oboje rodziców. Nawet wtedy, gdy się już z Maćkiem rozwiedziemy.

Czytaj także:
„Córka z rodziną traktuje mój dom jak hotel, a mnie jak gosposię. Żałuję, że zgodziłam się przygarnąć ich pod swój dach”
„Arek stracił pracę i zmienił się w zgnuśniałego lenia. Musiałam harować jak wół, żeby wystarczyło na kredyt i jedzenie”
„Mąż od razu zakochał się w córeczce. Ja zajmowałam się nią z obowiązku i nie czułam do niej miłości”

Redakcja poleca

REKLAMA