„Przyjaciółka wyrwała największego kujona na roku tylko po to, by pisał za nią pracę. W tajemnicy spotykała się z innym”

studenci podczas nauki fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY
„To dlatego wciąż mieszkała ze mną. Nocowała zazwyczaj u Michała, ale nie mogła się do niego otwarcie przeprowadzić, bo straciłaby Arka. Kolejną przysługą, jakiej ode mnie oczekiwała, było krycie jej przed nimi. Michała widywałam na szczęście niezwykle rzadko, ale żal mi było Arka, który naiwnie wierzył, że Klaudia jest naprawdę jego dziewczyną”.
/ 01.01.2023 22:00
studenci podczas nauki fot. Adobe Stock, NDABCREATIVITY

Obie studiowałyśmy marketing i zarządzanie, przynajmniej przez pierwsze dwa lata. Na początku wydawało mi się, że znalazłam nie tylko współlokatorkę, ale i przyjaciółkę. Klaudia była bardzo towarzyska, wesoła i nie można było się przy niej nudzić. Odwiedzali ją znajomi, którzy stali się też moimi kolegami i koleżankami, zapraszali mnie na sobotnie imprezki albo pikniki nad rzeką. Oczywiście do czasu, bo kiedy przyszła sesja, zaczęłam odmawiać.

– Musimy się uczyć – odpowiedziałam raz za nas obie i wtedy Klaudia prychnęła:

– Daj spokój, Beata, wyluzuj! Nie samą nauką żyje człowiek, no nie?

Nie dałam się przekonać i przesiedziałam nad przygotowaniami do egzaminów dwa bite tygodnie. W tym czasie moja współlokatorka prawie nie bywała w domu. Jej znajomi w większości byli po studiach, spotykała się z jakimś facetem, który miał już regularną pracę. Oni nie zwalniali tempa na czas sesji, a ona nie chciała, by ją coś ominęło.

– Byliśmy wczoraj w tym nowym klubie, mówię ci, jest nieziemski! – opowiadała dwa dni przed pierwszym egzaminem. – Drinki wprawdzie drogie, ale warto było!

– Warto było też się pouczyć do egzaminu z ekonometrii – mruknęłam znad zeszytu.

– Ech, w życiu nie będę tak dobra z matematyki i ekonometrii jak ty – Klaudia ziewnęła. – Ale mam plan, jak z tego wybrnąć. Usiądę za tobą, żebyśmy dostały tę samą grupę. Jak ty przysiądziesz na skraju ławki, a ja bliżej środka, to będę wszystko widzieć. Nie martw się, zrobię ze dwa błędy, żeby profesorka się nie zorientowała, że ściągałam.

Poczułam, że to nie fair, ale nie umiałam nic na to odpowiedzieć. No bo w końcu, co mi szkodziło usiąść na brzegu ławki? Miałam powiedzieć współlokatorce, że będę celowo zasłaniała swój arkusz? Bez sensu…

Przez dwa lata jechała na moich plecach

Nie był to jedyny egzamin, który zdała z moją pomocą. Miała przeróżne pomysły, jak ściągać. Do egzaminów ustnych przygotowywała się w ostatniej chwili i polegało to na zadawaniu mi szeregu pytań oraz czytaniu na głos moich notatek. Swoich nie miała, bo na zajęciach nie chciało jej się ich robić.

Miała też pomysł, jak sobie poradzić z pracami pisemnymi. Jej propozycja brzmiała:

– Przepiszę od ciebie, tylko pozmieniam trochę rzeczy, no i oczywiście temat. Wszyscy wiedzą, że Boruta nie sprawdza dokładnie prac, tylko patrzy objętościowo.

Miała na myśli naszego profesora, który faktycznie słynął z tego, że bardziej cenił ilość wyrazów niż wartość merytoryczną prac.

Niestety, żerowanie na mnie nie ograniczało się tylko do studiów. Klaudia miała zwyczaj proszenia mnie, żebym jej coś przy okazji kupiła. Zwykle to był karton mleka, makaron, sos, majonez – słowem rzeczy, które swoje ważyły. Nie chodziło o to, że nie oddawała mi pieniędzy, bo o to bardzo dbała, ale o to, że za każdym razem, kiedy wracałam ze sklepu, nosiłam jej zakupy.

Sama czasami kupowała bułki, kiedy wracała rano z imprezy. Kiedy raz odmówiłam przyniesienia jej mleka i wielkiej butli coli, wyciągnęła te bułki jako argument, że ona też mi robi przysługi. Nie wiedziałam, jak jej wytłumaczyć różnicę między bułkami a kilkoma litrami, skoro sama jej nie widziała.

Po drugim roku przeniosłam się na antropologię. Klaudia była nie tyle niepocieszona, co… sfrustrowana.

– Daj spokój, zainwestowałaś już dwa lata w ten kierunek i teraz będziesz go zmieniać? Poza tym, po antropologii nie ma pracy! Powinnaś zostać na zarządzaniu, masz świetne oceny! – przekonywała mnie.

Dobrze wiedziałam, o co jej chodziło. Jechała na moich plecach przez dwa lata i przerażała ją wizja samodzielnego pisania prac i zdawania egzaminów. Nie zliczę, ile razy ode mnie ściągała, przepisywała albo robiła ze mną projekty, które de facto wykonywałam sama. Owszem, raz przyniosła mi za taki projekt butelkę wina, a innym razem dała perfumy, które dostała od chłopaka, ale jej się nie spodobały. Uważała, że płaci w ten sposób za przysługi, ale prawda była taka, że zwyczajnie na mnie żerowała.

Gdy zaczęłam studiować antropologię, Klaudia musiała szukać nowej ofiary. Dość szybko zmieniła chłopaka – wkrótce zaczął nas odwiedzać największy nudziarz na roku. Nie miałam wątpliwości, że Arek się Klaudii nie podoba, ale był absolutnym prymusem i teraz on pisał jej prace i pomagał podczas egzaminów. Pamiętam, jak raz powiedziała mi ze śmiechem, że wcale nie zerwała z poprzednim chłopakiem.

Tylko raz ją o coś poprosiłam

– No co ty, dalej jesteśmy razem. Arek po prostu jest mi potrzebny, a Michała kocham! – oznajmiła i wróciła do napełniania kieliszka białym winem.

To dlatego wciąż mieszkała ze mną. Nocowała zazwyczaj u Michała, ale nie mogła się do niego otwarcie przeprowadzić, bo straciłaby Arka. Kolejną przysługą, jakiej ode mnie oczekiwała, było krycie jej przed nimi. Michała widywałam na szczęście niezwykle rzadko, ale żal mi było Arka, który naiwnie wierzył, że Klaudia jest naprawdę jego dziewczyną.

Potwierdzanie jej alibi, kłamanie, żeby ją kryć, i udawanie, że jestem chora na anginę, żeby nie mógł do nas przez tydzień przychodzić, było coraz bardziej męczące. Nie stać mnie było jednak na osobny pokój. Klaudia miała rodziców, którzy za wszystko jej płacili, mnie musiały wystarczyć alimenty od taty i to, co udało mi się zarobić na korepetycjach i tłumaczeniach.

Właśnie dlatego, kiedy byłyśmy na czwartym roku, zapytałam współlokatorkę, czy nie porozmawiałaby ze swoim tatą o tym, by dał mi stałe zlecenia. Wiedziałam, że nieustannie potrzebuje kogoś do tłumaczenia instrukcji urządzeń, które importował. Poznałam go raz i opowiadał, że jego pracownicy nie znają angielskiego, a on nie ma czasu wszystkiego tłumaczyć. Byłam wtedy zbyt nieśmiała, żeby zaproponować swoje usługi, ale pomyślałam, że Klaudia mi pomoże.

Przeliczyłam się.

– No wiesz, nie za bardzo… – spojrzała na mnie z niesmakiem. – Tata nie zatrudnia ludzi po znajomości.

– Może chociaż zapytaj – naprawdę potrzebowałam wtedy pieniędzy. – Przecież wiesz, że mam certyfikat. Zamiast zatrudniać kogoś obcego, mógłby dać te zlecenia mnie. Spytasz?

– Nie, Beata, nie zrobię tego – jej ton nabrał ostrego i karcącego tonu. – I nigdy więcej nie proś mnie o takie przysługi!

Słowo „przysługi” o mało nie rozsadziło mi głowy. Naprawdę byłam wściekła, że przez tyle czasu dawałam się jej wykorzystywać, a teraz nawet nie mogłam liczyć na pomoc, która, moim zdaniem, nie była niczym wielkim. Chodziło o kilka zleceń na tłumaczenia. Co w tym złego, że byłam znajomą córki szefa?!

Ostatecznie pracę załatwił mi ktoś inny, kto nie widział problemu w zatrudnieniu znajomej. Było to stałe zlecenie, więc powiedziałam Klaudii, że wynajmę sobie coś samodzielnie. Byłyśmy już wtedy w dość chłodnych stosunkach. Kiedy się wyprowadziłam, poczułam ulgę, że wreszcie koniec z przysługami.

Po 20 latach nasze drogi znowu się skrzyżowały

Minęły lata, zrobiłam doktorat z antropologii, pracowałam z naukowcami z całego świata w różnych krajach, ale w końcu przyjęłam posadę wykładowcy na uniwersytecie. O Klaudii wiedziałam tylko tyle, że krótko po naszym rozstaniu zaszła w ciążę z Michałem, Arek ją zostawił i ostatecznie nie skończyła studiów, ale dość wygodnie żyła u boku męża.

Ze zdumieniem rozpoznałam ją w osobie, która umówiła się do mnie na spotkanie przez nasz dziekanat. Nie miałam pojęcia, co też może ją sprowadzać po dwudziestu latach.

– Beatka! Nic się nie zmieniłaś! – wykrzyknęła na mój widok. – Strasznie się cieszę, że się spotykamy. Może pójdziemy na lunch?

Byłam zaintrygowana, więc się zgodziłam. Chciałam wiedzieć, dlaczego mnie odszukała, chociaż przez tyle lat nie miałyśmy kontaktu.

– Jesteś profesorką mojego syna! – wyjaśniła z promiennym uśmiechem. – Borys D. Tak mam teraz na nazwisko…

I wtedy zrozumiałam! Borys był moim studentem. Jednym z najsłabszych, jakich miałam… Nie pojawiał się na zajęciach, dwa razy przyłapałam go na plagiacie. Podczas egzaminów kombinował, prace oddawał z opóźnieniem. Byłam pewna, że na antropologię poszedł, bo tylko u nas nie było konkurencji, a pewnie chciał mieć tytuł magistra, nieważne jakiego kierunku. Prawdę powiedziawszy, kiedy kompletnie zawalił ostatnią sesję, miałam nadzieję, że więcej się na uczelni nie pojawi W mojej opinii tylko rozpraszał innych i psuł atmosferę.

– No więc… tak sobie pomyślałam… bo wiesz, przyjaźniłyśmy się tyle lat… – Klaudia w końcu przeszła do rzeczy i wyłożyła mi swoją prośbę – jakżeby inaczej – o przysługę: – Nie mogłabyś zaliczyć mu tego egzaminu w sesji poprawkowej? I pogadaj z tym gościem od entologii, żeby też mu dał zaliczenie,  co? Jako moja dobra przyjaciółka…

– Etnologii – poprawiłam odruchowo. – I wiesz co? Nigdy nie byłyśmy przyjaciółkami. Mieszkałyśmy razem i wiecznie coś za ciebie robiłam, więc nie nazwałabym tego przyjaźnią. A kiedy poprosiłam cię, żebyś zapytała swojego tatę o zlecenie dla mnie, odmówiłaś. Moja odpowiedź brzmi: nie, nie zaliczam studentom zajęć po znajomości.

– Nie spodziewałam się, że jesteś taka małostkowa! – wściekła się Klaudia. – Po prostu zżera cię zazdrość, że mi się życie ułożyło, a ty jesteś tylko nauczycielką!

Nawet tego nie skomentowałam. Po prostu zapłaciłam za swój niedojedzony lunch i wróciłam na uczelnię. Borys został usunięty z listy studentów antropologii po tym, jak zawalił wszystko, co można było zawalić. Wiem, że zaczął nowy kierunek. Marketing i zarządzanie. Ciekawe, czy jego mama ma tam znajomości…

Czytaj także:
„Przyjaciółka zdradzała swojego idealnego męża. Postanowiłam się nim >>zaopiekować<<, tak został moim mężem”
„Przyjaciółka podrywała >>dla sportu<< zajętych mężczyzn. Przymykałam na to oko, póki nie wzięła się za faceta mojej siostry”
„Przyjaciółka zdradzała męża i chciała wciągnąć mnie w tę farsę. Za kłamstwo i alibi zaoferowała mi weekend w SPA”

Redakcja poleca

REKLAMA