„Przyjaciółka śliniła się na widok mojego złotego łańcuszka. Gdy przepadł, byłam pewna, że to ta sroka i jej lepkie łapska”

okradziona kobieta fot. Adobe Stock, Red Stock
„Kamień w wodę! Nawet wyciągnęłam worek z odkurzacza, chociaż od wczoraj nie sprzątałam, odkręciłam kolanko pod umywalką, zajrzałam do każdego zakamarka, schowka, skrytki, szufladki… pusto. A więc – Hanka?!”.
/ 16.12.2022 11:15
okradziona kobieta fot. Adobe Stock, Red Stock

Moje mieszkanie jest nieduże – ot, kuchnia, przedpokój i salonik z wnęką. Między stołem a oknem stoi komoda. Na komodzie kryształowy pucharek, w którym trzymam biżuterię na co dzień; kolczyki, zegarek, pierścionek…

Pamiętam, że gruby, pleciony łańcuszek ze złota z wisiorem też tam położyłam, kiedy wróciłam z imienin u Beaty. Nikt mi nie wmówi, że było inaczej! Na drugi dzień przyszła do mnie Hanka. Było koło dziesiątej, wcześniej nigdzie jeszcze nie wychodziłam. Wypiłyśmy kawę, poplotkowałyśmy, po czym Hanka poleciała odebrać wnuczkę z zerówki. Wyszłam razem z nią po zakupy.

Po powrocie od razu chciałam schować łańcuszek do specjalnego etui, gdzie jest jego stałe miejsce. Ale łańcuszka nie było! Byłam absolutnie pewna, że po powrocie od Beaty tam go położyłam, ale mimo wszystko przeszukałam całe mieszkanie.

Kamień w wodę!

Nawet wyciągnęłam worek z odkurzacza, chociaż od wczoraj nie sprzątałam, odkręciłam kolanko pod umywalką, zajrzałam do każdego zakamarka, schowka, skrytki, szufladki… pusto.
Na kuchennym stole leżała nierozpakowana torba z zakupami, ja nic nie jadłam, nie zaparzyłam sobie nawet herbaty. Po dziesięć razy zaglądałam w te same miejsca. Odsuwałam meble, jak głupia zaglądałam nawet do doniczek z kwiatami, wszystko po to, żeby nie dopuścić do siebie strasznego podejrzenia – oprócz Hanki nikogo u mnie nie było.
A więc – Hanka?!

Znam ją ponad czterdzieści lat. Jest dobra z kościami, nigdy mnie nie zawiodła, gdybym miała rodzoną siostrę, nie mogłaby mi być bliższa. W głowie mi się nie mieściło, żeby ona połaszczyła się na moją rzecz. Uważałam ją za chodzącą uczciwość, rękę bym sobie dała za nią uciąć!

Mijały godziny, byłam coraz bardziej zmęczona, i rozżalona. Od tego schylania, zaglądania pod szafę, wyciągania bielizny z półek głowa mnie rozbolała. Wreszcie musiałam dać spokój i pogodzić się z faktem, że mojego łańcuszka nie ma, i że jedyną podejrzaną o jego przywłaszczenie, jest moja przyjaciółka Hanka! Bardzo źle spałam w nocy. Miałam jakieś koszmary, rano wstałam cała obolała. Znowu zaczęłam analizować sytuację i z biegiem czasu moja pewność co do uczciwości Hanki zaczęła topnieć

Wyparła się, w żywe oczy mi kłamała!

„Ostatnio ciągle narzekała, że ma kłopoty finansowe – przypominałam sobie nasze rozmowy.Może ją tak przycisnęło, że nie miała innego wyjścia? Siedziała wtedy tuż przy komodzie, wystarczyło rękę trochę wyciągnąć, i już! Ja się kręciłam po kuchni, wchodziłam i wychodziłam, miała dużo czasu. Wzięła jak nic!”.

Po południu postanowiłam do niej zadzwonić i wybadać sytuację.

– Co masz taki dziwny głos? – zapytała. – Nie poznałam cię. Będziesz bogata!

„Jeszcze sobie kpi! – pomyślałam ze złością. – To zołza jedna!”.

– Hania… Ty nadal potrzebujesz kasy? – postanowiłam uderzyć od razu. – Mówiłaś, że cię mocno przypiliło.

– Tak, ale już dałam radę – oznajmiła. – Jakoś się udało.

Miałam dowód. Byłam pewna, że sprzedała mój łańcuszek i wyszła na prostą! Krew mnie zalała ze złości.

– Przyjdź do mnie jutro – poprosiłam. – Koniecznie. Mam do ciebie bardzo ważną sprawę, nie na telefon.

– Jasne. Będę rano. Przyniosę ci świeże pieczywo – obiecała ta fałszywa cholera.

– Nie fatyguj się. Mam w nosie bułki, ty bądź, bo to jest ważne!

„Głupia nie jest, domyśli się, że ją podejrzewam – kombinowałam. – Jeśli nie przyjdzie, będzie się migać i robić uniki, mam dowód, że mnie okradła”.

Przyjechała wcześniej, niż myślałam

– No, gadaj, co z tobą? – zaczęła, ledwo zdjęła płaszcz. – Stało się coś?
Prosto z mostu jej powiedziałam, żeby mi oddała łańcuszek z wisiorem, i zapomnę o całej historii.

– Wiem, że to ty – mówiłam twardo. – Nikogo więcej tu nie było.

Hanka aż ręce rozłożyła tak się zacukała! Oczy jej prawie wypadły z orbit, robiła się na zmianę czerwona i biała… Naprawdę ja zatkało!

– Ty mówisz poważnie? – wyjąkała wreszcie. – Podejrzewasz mnie, że coś ci ukradłam? Za złodziejkę mnie uważasz? Rany boskie, Marzena!

– Nie „coś”, tylko złoty, bardzo drogi łańcuszek! Potrzebowałaś pieniędzy. Nawet to jakoś mogę zrozumieć…

– Nieważne złoty czy brylantowy! Nieistotne. Twierdzisz, że ja go wzięłam z twojego mieszkania i wyniosłam bez pozwolenia? Przywłaszczyłam sobie? Tak?!

– Tak. Nie ma innego wytłumaczenia.

– Marzena, ty zwariowałaś?

– Raczej ty jesteś głupia, bo liczyłaś na to, że się uda, że się nie dowiem! – wrzasnęłam, no i od słowa do słowa strasznie się pokłóciłyśmy.

Przez prawie pół wieku żyłyśmy w zgodzie i nagle taka awantura.

– Noga moja tu więcej nie postanie! – wykrzyczała Hanka na pożegnanie.

– Zapomnij, że żyję! Nigdy ci nie wybaczę.

Trzasnęła drzwiami i tyle ją widziałam. Ale nie mogłam dopuścić, żeby odeszła tak bez żadnych konsekwencji, więc otworzyłam okno i pieniąc się z wściekłości, wrzeszczałam na całą ulicę:

– Zgłoszę na policję, że mnie obrobiłaś! Nie ujdzie ci na sucho!

Kiedy zniknęła za rogiem, rozryczałam się z żalu. Było mi przykro i wstyd za nią, za siebie i za cały świat.

„Może to trzeba było inaczej rozegrać? – myślałam. – Za bardzo mnie poniosło!”.

Brałam dodatkowe leki na nadciśnienie, piłam melisę, ale żółć nadal mi zalewała wątrobę. Zrobiłam się naprawdę chora!

Zrobiło mi się ciemno przed oczami…

Wieczorem zatelefonowała moja córka, która mieszka na drugim końcu miasta, i dlatego widujemy się od przypadku do przypadku. Tylko przez telefon dowiaduje się, czy jeszcze żyję i co u mnie słychać. Teraz też zapowiedziała, że dzwoni na chwilkę, bo jak zwykle jest w biegu.

– Mamuś, wpadłam do ciebie przedwczoraj, ale cię nie było, a potem zapomniałam… Pożyczyłam ten twój złoty łańcuszek! Leżał na komodzie… Teraz świecidełka znowu modne, a on mi fantastycznie pasował na biznesowy lunch do czarnej sukienki! Super wyglądałam…

Jezu Chryste! Zupełnie zapomniałam, że moja Gosia ma klucz!

– Czy ty wiesz, co narobiłaś? Przez ciebie oskarżyłam ciotkę Hankę! Zwymyślałam ją od złodziejek! Uznałam, że to ona!

– Przeze mnie? – oburzyła się córka.

– Jak mogłaś nawet pomyśleć, że ciotka byłaby zdolna do kradzieży? Przecież to twoja przyjaciółka! Znacie się całe życie!

– Skąd mogłam wiedzieć, że u mnie byłaś? Trzeba było kartkę jakąś zostawić.

– Mówię, że miałam dzwonić, ale zapomniałam. Przepraszam.

– Jak mogłaś zapomnieć? Jezusie, i co ja teraz zrobię? Co ja zrobię…

– Nie wiem. Idź do niej na kolanach i błagaj, żeby ci wybaczyła.

– Teraz jesteś mądra?! A brać cudze rzeczy bez pytania, to w porządku jest? Połowa winy jest po twojej stronie!?

Trudno mi się z tym pogodzić

– Żartujesz? To nie ja zrobiłam krzywdę najlepszej przyjaciółce. Ja swoim przyjaciołom wierzę i ufam, tysiąc razy bym się zastanowiła, zanim bym wyskoczyła z takim pasztetem! Do siebie miej pretensje!?

Strasznie mi ciężko na sercu. Dzwonię do Hanki, ale odkłada słuchawkę albo nie odbiera. Wiem, jaka jest uparta i pamiętliwa. Ciągle widzę ten jej zdumiony wzrok, i słyszę, jak mówi:

– Zastanów się, co gadasz! Jeszcze słowo, a nigdy ci nie wybaczę!

Piszę do niej listy, lecz je odsyła. Przypominam sobie, jak byłam chora, a ona zostawiła wszystko, żeby przy mnie siedzieć, jak mnie pocieszała po śmierci mojego męża, jak kochała Gośkę, i jak mnie dobrze rozumiała…

– Ki diabeł tak mi w głowie namieszał – sama siebie pytam. – Jaka jędza ze mnie!

Upiekłam ulubiony tort Hanki i wysłałam przez syna sąsiada. Nie przyjęła. Kazała chłopakowi powtórzyć, że mnie nie zna i nie chce znać! Wygląda na to, że straciłam przyjaciółkę. Trudno mi się z tym pogodzić.

Czytaj także:
„Przez upór męża straciłam przyjaciółkę. Wszystko dlatego, że podał do sądu jej ukochanego”
„Przez pieniądze straciłam przyjaciółkę. Gdyby oddała mi dług i nie kombinowała, wszystko byłoby dobrze”
„Moja przyjaciółka jest pasożytem. Żeruje na moim dobrym sercu. Załatwiłam jej pracę, a ona okradła biedną staruszkę..."

Redakcja poleca

REKLAMA