„Przyjaciółka rozwiała moje przedślubne wątpliwości. Wystarczyło, że zobaczyłam ją, jak migdali się z moim przyszłym mężem”

zdradzona żona fot. iStock, LightFieldStudios
„Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Serce mi zamarło, a ręce zaczęły drżeć. Nogi jak z waty ledwo mnie utrzymywały. Musiałam się oprzeć o ścianę, żeby nie upaść”.
/ 28.12.2024 14:30
zdradzona żona fot. iStock, LightFieldStudios

Zawsze marzyłam o idealnym związku. Taki, w którym wszystko układa się jak w bajce, a problemy rozwiązuje się wspólnie, z miłością i zrozumieniem. Wychowałam się na takich historiach i wierzyłam, że kiedyś sama taką przeżyję. Wtedy pojawił się Paweł. 

Zaręczyny były magiczne. Wszystko wyglądało idealnie, prawie zbyt pięknie, by mogło być prawdziwe. A teraz przygotowywaliśmy się do noworocznego ślubu.

Nowy Rok, nowa ja, nowe życie z Pawłem

Jednak czasem, gdy leżałam w łóżku, tuż przed zaśnięciem, do mojej głowy wkradały się wątpliwości. Coś mnie niepokoiło, choć nie mogłam tego uchwycić. Może to tylko stres przedślubny? Przecież każdy go odczuwa, prawda?

Paweł miał swoje tajemnice. Zdarzały się sytuacje, w których czułam, że nie jestem jedyną osobą w jego życiu. Ale za każdym razem uspokajałam się, tłumacząc sobie, że to tylko moja wyobraźnia. Przecież ludzie mają swoje małe sekrety. Żaden związek nie jest idealny.

Mimo tych chwilowych wątpliwości nadal go kochałam. Może to właśnie jest miłość – wybaczanie i ignorowanie drobnych sygnałów, które mogą wskazywać na coś poważniejszego? Byłam gotowa zaryzykować i stanąć z Pawłem przed ołtarzem, wierząc, że to początek naszej wspólnej, szczęśliwej przyszłości.

Siedziałam w kawiarni naprzeciwko Ani, mojej najlepszej przyjaciółki. Zawsze miała dla mnie czas, szczególnie wtedy, gdy dręczyły mnie wątpliwości. Tego dnia było ich wyjątkowo dużo.

– Marta, jesteś pewna, że chcesz tego? – zapytała Ania, podnosząc do ust filiżankę z kawą.

Zaskoczyła mnie swoim pytaniem. Spuściłam wzrok, bawiąc się łyżeczką.

– Czasem... czasem mam wrażenie, że Paweł coś przede mną ukrywa – przyznałam cicho, nie chcąc zwracać na siebie uwagi innych gości kawiarni.

– Jakieś konkrety? – Ania podniosła brwi, zainteresowana.

Westchnęłam głęboko, próbując zebrać myśli.

– To głupie, ale... czasem znika na długie godziny, a potem mówi, że był zajęty pracą. Nie zawsze odbiera telefon. I ten jego uśmiech, kiedy odbiera wiadomości... Mam wrażenie, że nie jestem jedyną osobą, która go tak uszczęśliwia – powiedziałam, czując, jak serce zaczyna bić szybciej.

Ania przyglądała mi się uważnie, jakby próbując wyczytać coś z mojego wyrazu twarzy.

– Może to tylko stres? Wiesz, przygotowania do ślubu, całe to zamieszanie – próbowała mnie uspokoić, choć w jej głosie wyczułam nutkę niepewności.

Zastanowiłam się nad jej słowami

Może rzeczywiście przesadzam? Może to po prostu nerwy? Ale z drugiej strony, dlaczego miałabym to ignorować?

– Może masz rację... – odparłam z wahaniem. – Ale wiesz, czasem mam wrażenie, że coś ważnego mi umyka.

Ania się zamyśliła, a ja poczułam, że muszę coś z tym zrobić. Muszę się przekonać, czy moje podejrzenia są uzasadnione, czy tylko wytworem mojej wyobraźni. Cokolwiek by się nie działo, muszę wiedzieć.

– Daj mi znać, jeśli będziesz czegoś potrzebować, okej? – powiedziała Ania, uśmiechając się delikatnie. – Jesteśmy przyjaciółkami, zawsze możesz na mnie liczyć.

Dzień przed ślubem miał być dniem pełnym przygotowań i radości. Zamiast tego, stał się jednym z najgorszych dni mojego życia.

Wszystko zaczęło się niewinnie

Pojechałam do naszego wspólnego mieszkania, żeby zabrać kilka rzeczy. Paweł mówił, że będzie na zakupach ze świadkiem. Kiedy weszłam, panowała cisza, więc postanowiłam szybko się spakować i wrócić do domu rodziców.

Gdy przechodziłam przez korytarz, usłyszałam śmiech dochodzący z sypialni. Zatrzymałam się na chwilę, serce zabiło mi szybciej. Może to tylko telewizor, pomyślałam, ale coś mnie ciągnęło, żeby sprawdzić.

Ostrożnie zbliżyłam się do drzwi sypialni, które były uchylone. Przez szczelinę zobaczyłam Pawła... i Anię. Leżeli razem na łóżku, jakby to było coś zupełnie normalnego.

– Paweł, naprawdę musisz wychodzić? – usłyszałam głos Ani, śmiejący się cicho.

Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Serce mi zamarło, a ręce zaczęły drżeć. Nogi jak z waty ledwo mnie utrzymywały. Musiałam się oprzeć o ścianę, żeby nie upaść.

– Paweł! – krzyknęłam, wchodząc do pokoju. Mój głos brzmiał dla mnie obco, pełen bólu i niedowierzania.

– Marta... To nie tak, jak myślisz... – zaczął Paweł, próbując mnie uspokoić, jakby to mogło cokolwiek zmienić.

– Nie tak, jak myślę? – przerwałam mu, niemal krzycząc. – Właśnie widzę, jak to jest! Jak mogłeś?! – Łzy zaczęły płynąć mi po policzkach.

– To był błąd, chwila słabości... Proszę, uwierz mi...

Odsunęłam się od niego, czując, że każde jego słowo boli mnie jeszcze bardziej. Nie mogłam uwierzyć, że ten człowiek, który miał być moim mężem, mnie zdradził. Nie czekając na dalsze tłumaczenia, wybiegłam z mieszkania, czując, że mój świat się zawalił.

Serce biło mi w szaleńczym tempie, a w głowie kotłowały się myśli. W końcu dotarłam do domu rodziców. Otworzyłam drzwi bez pukania i skierowałam się prosto do salonu, gdzie siedzieli.

– Co się stało? – zapytała mama, widząc moją zapłakaną twarz.

Nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Zamiast tego usiadłam na kanapie, próbując się uspokoić.

– To o Pawła chodzi, prawda? – rzucił ojciec, odkładając gazetę na bok. W jego głosie była pewność, która mnie zaskoczyła.

Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić

Nagle usłyszałam ich ciche rozmowy. Podsłuchałam ich przypadkiem, gdy myśleli, że jestem już poza zasięgiem słuchu.

– Mówiłam ci, że ten chłopak nie jest dla niej – powiedziała mama szeptem.

– Tak, ale kto by przypuszczał, że będzie aż tak źle – odpowiedział ojciec.

Słowa rodziców raniły mnie bardziej niż mogłabym przypuszczać. Wiedzieli o jego wadach, mieli wątpliwości, a jednak nic mi nie powiedzieli. Czułam się jak w pułapce, otoczona przez ludzi, którzy wątpliwości ukrywali za maskami wsparcia.

– Więc co teraz? – zapytała mama, widząc, że wróciłam.

– Nie wiem – odpowiedziałam, drżącym głosem. – Wszyscy wydają się wiedzieć więcej niż ja.

Ojciec spojrzał na mnie uważnie, jego twarz była pełna troski.

– Marta, jakkolwiek postanowisz, pamiętaj, że jesteśmy tutaj dla ciebie – powiedział, kładąc dłoń na moim ramieniu. – Nie możemy podjąć decyzji za ciebie, ale zawsze możesz na nas liczyć.

– A co, jeśli popełnię błąd? – zapytałam cicho.

– Każdy ma prawo do błędów, ale to od nas zależy, czy uczymy się z nich i idziemy dalej – odpowiedziała mama, a w jej głosie słychać było mądrość życiową.

Po bezsennej nocy pełnej rozmyślań i łez, podjęłam decyzję, że muszę zrozumieć, jak doszło do zdrady. Muszę skonfrontować się z Pawłem. Wiedziałam, że to będzie trudne, pełne emocji spotkanie, ale potrzebowałam zamknięcia tego rozdziału mojego życia, niezależnie od tego, jak miałoby się ono zakończyć.

Paweł przyszedł punktualnie. Wyglądał na zmęczonego, jakby ostatnie dni były dla niego równie trudne jak dla mnie. Usiadł naprzeciwko mnie, a przez chwilę żadne z nas nie odważyło się odezwać.

– Marta... – zaczął w końcu Paweł, ale przerwałam mu.

– Dlaczego, Paweł? Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam, wbijając w niego wzrok.

Westchnął ciężko, patrząc w dół na swoje dłonie.

– Nie wiem, jak to się stało... – odpowiedział cicho. – Byłem zagubiony, przestraszony tym wszystkim, co miało się wydarzyć. Ślub, nowa odpowiedzialność... I wtedy pojawiła się Ania.

– Ania? – spytałam z ironią w głosie. – Była dla ciebie ucieczką od rzeczywistości? Od nas?

– Nie, Marta, nie o to chodzi. To był błąd. Straszny błąd – powiedział, podnosząc wzrok. W jego oczach dostrzegłam żal i skruchę.

– Mówiłeś jej, że nie jesteś pewien, czy ślub to dobry pomysł. Czemu mi tego nie powiedziałeś? – pytałam, a głos mi się łamał.

Paweł zawahał się na chwilę, zanim odpowiedział.

– Bałem się, że cię stracę. Ale teraz widzę, że przez moje tchórzostwo mogę cię stracić na zawsze – przyznał.

Poczułam falę żalu

Miałam ochotę wstać i wyjść, zostawiając go z tym wszystkim, ale musiałam wiedzieć.

– Więc co teraz? – zapytałam, choć odpowiedź mogła być dla mnie bolesna.

– Chciałbym, żebyś mi wybaczyła – powiedział powoli, patrząc mi w oczy. – Wiem, że to trudne, że to może być niemożliwe. Ale proszę, daj mi drugą szansę.

Zapadła cisza. Słowa Pawła zawisły między nami jak nieodwracalna decyzja, którą musiałam podjąć. Zastanawiałam się, czy potrafię wybaczyć i ponownie zaufać. Czy potrafię zacząć wszystko od nowa z nim, czy też muszę znaleźć swoją własną drogę.

Marta, 28 lat

Czytaj także:
„Teściowa wpuszcza do łóżka gacha za gachem. Płoniemy ze wstydu, bo zachowuje się, jakby nigdy nie miała faceta”
„Młoda żona namawiała mnie do grzechu nie tylko w sypialni. Żeby sprostać jej wymaganiom, musiałem porzucić uczciwość”
„Rodzina wsadziła mnie do domu starców. W Święta udają, że mnie kochają, bo ktoś musi stać przy garach”

Redakcja poleca

REKLAMA