„Przyjaciółka ma niewyparzoną gębę, dlatego długo była sama. W końcu znalazła sobie faceta... jeszcze gorszego od siebie”

kobieta i mężczyzna na randce fot. Adobe Stock, zorandim75
„– Nie dość, że gruby, to jeszcze wdowiec. I wygląda fatalnie – tak go skomentowała. O dziwo, po pewnym czasie umówiła się z nim na kawę! Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby mu nie powiedziała, co o nim myśli. Jak zwykle więc na pierwszej randce wytknęła facetowi wszystkie wady. Nie przewidziała jednak jego reakcji”.
/ 05.02.2023 14:30
kobieta i mężczyzna na randce fot. Adobe Stock, zorandim75

Przyjaźnimy się wiele lat, od szkoły podstawowej. Pamiętam, że już jako dziecko Magda mówiła wszystkim prawdę prosto w oczy, nawet wtedy, gdy mogła w ten sposób kogoś zranić. Nikt jej nie uświadomił, że pewne rzeczy lepiej przemilczeć. I tak rosła w przekonaniu, że im więcej powie, tym lepiej. W szkole prawie nikt jej nie lubił, a gdy pytała mamę dlaczego, ta zawsze powtarzała:

– Nie przejmuj się tym. Prawda jest najważniejsza. Bez niej niczego w życiu nie osiągniesz.

Magda w zasadzie jedynie ze mną miała dobre stosunki.

Czasem lepiej ugryźć się w język, niż powiedzieć, co myślisz – próbowałam jej tłumaczyć, ale ona nie słuchała.

Musi znaleźć sobie kogoś podobnego do siebie

Moja koleżanka długo wiodła samotne życie. Kiedyś jeden facet powiedział jej bez ogródek:

– Madziu, ty to jesteś w sumie całkiem fajna babka, ale za nic w świecie nie da się z tobą wytrzymać dłużej niż pięć minut. Nic ci się nie podoba, wciąż tylko wszystkich krytykujesz.

Pamiętam, często chodziłam do niej na babskie plotki.

– Wiesz co, Lilka – powiedziała mi kiedyś – czas mija, a ja powoli tracę nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto mnie doceni.

– Madziu – odezwałam się łagodnie. – Zdajesz sobie sprawę, że masz trudny charakter. Nie każdy potrafi znieść twoją szczerość. Mężczyźni zwykle nie lubią, jak się im uświadamia ich niedoskonałości. Musiałabyś trafić na kogoś podobnego do siebie.

Pewnego razu w jej firmie pojawił się nowy pracownik, Artur.

– Nie dość, że gruby, to jeszcze wdowiec. I wygląda fatalnie – tak go skomentowała.

O dziwo, po pewnym czasie umówiła się z nim na kawęOczywiście nie byłaby sobą, gdyby mu nie powiedziała, co o nim myśli. Jak zwykle więc na pierwszej randce wytknęła facetowi wszystkie wady. Nie przewidziała jednak jego reakcji.

– Żal mi ciebie – oznajmił jej bez cienia złośliwości. – Jesteś piękną kobietą, a tak psujesz sobie życie tą ciągłą krytyką. Nikt cię przez to w pracy nie lubi. No, oprócz mnie, rzecz jasna.

Magdę to wyznanie kompletnie zbiło z tropu. Przez jakiś czas była nawet na Artur obrażona za tę jego szczerość. Ale potem doszła do wniosku, że w sumie dobrze powiedział, i zaczęli się spotykać na serio. Jak łatwo zgadnąć, skończyło się to ślubem.

Jeśli ktoś myśli, że to małżeństwo wyleczyło Magdę z krytykowania innych, to się myli. Za to z pewnością moja przyjaciółka nauczyła się podchodzić z dystansem do siebie samej. Nie miała innego wyjścia, skoro jej mąż był tak do niej podobny.

Obie nauczyłyśmy się czegoś ważnego...

Kiedy znów spotkałyśmy się pewnego dnia, oznajmiła, że wyjeżdża na trzy miesiące do Anglii. Przy okazji nie omieszkała mi też powiedzieć kilku „miłych” słów.

– Moja droga – rzekła, taksując mnie wzrokiem. – W twoim wieku przydałoby się bardziej dbać o siebie, inaczej się ubierać. Powinnaś też zacząć ćwiczyć, żeby trochę ujędrnić ciało. Wyglądasz mało apetycznie.

Zrobiło mi się przykro, co Magda od razu zauważyła.

– Mówię ci to z życzliwości – zaczęła się tłumaczyć. – Po co mają cię obgadywać? A i twój mąż może sobie znaleźć inną.

Ta jej uwaga dała mi do myślenia. Niestety, Magda miała rację… Po jej wyjeździe wzięłam się więc ostro za siebie. Zmieniłam fryzurę, kupiłam kilka ładnych ciuchów i zaczęłam treningi. Na początku było ciężko przezwyciężyć swoje lenistwo, ale udało się. Trenowałam regularnie i wkrótce zobaczyłam w lustrze efekty. To mnie jeszcze bardziej zmotywowało do ćwiczeń.

Nie zwracałam uwagi na coraz bardziej szwankujące zdrowie. Często brakowało mi tchu, wypadały włosy, łamały się paznokcie.

Po trzech miesiącach Magda wróciła z Anglii. Ucieszyłam się, gdy przyszła mnie odwiedzić. Jednak ona na mój widok autentycznie się przeraziła.

– Jesteś chora? – zawołała.

– Nie – odparłam zdziwiona. – Po prostu zastosowałam się do twoich rad. Ćwiczę, żeby ujędrnić ciało.

– Co ja najlepszego zrobiłam! – krzyknęła. – Dlaczego tak bardzo wzięłaś sobie do serca tę moją krytykę? Przecież zawsze byłaś odporna na moje uwagi...

Zrobiło mi się głupio. Chyba faktycznie przegięłam z tymi treningami... Na własne życzenie w krótkim czasie wyniszczyłam sobie organizm. I to dlaczego? Bo koleżanka uznała, że wyglądam nieapetycznie? Zupełnie jakbym nie miała własnego rozumu!

Długo wtedy rozmawiałyśmy. Na koniec Magda westchnęła:

– Teraz rozumiem, że nawet jak się ludziom mówi prawdę, to trzeba bardzo uważać.

W sumie to doświadczenie przydało się i Magdzie, i mnie. Obie się czegoś nauczyłyśmy.

Czytaj także:
„Ciotka była taką jedzą, że nawet mąż uciekł od niej na tamten świat. Zawsze ciągnęliśmy losy, kto ma ją przenocować”
„Na imprezie wpadłam na faceta, któremu kiedyś dałam kosza. Wtedy przypominał żabę, teraz był... księciem z bajki”
„Przyjaciółka lubi rozstawiać ludzi po kątach. Nikt jej nie lubi, choć jest dobrą osobą. Czy to dlatego nie ma męża?”

Redakcja poleca

REKLAMA