„Przyjaciółka ciskała gromami w głowę męża, choć to ona była tykającą bombą. Każdy musiał być na jej skinienie”

Pokłócone przyjaciółki fot. Adobe Stock, Kalim
„Było mi strasznie wstyd, że dałam się Ince nabrać. Przecież znam ją od lat, wiem, że nie jest wzorem cnót. To prawdopodobne, że przesadzała. A po rozmowie z Rafałem byłam pewna, że on ją kocha, i naprawdę cudem było, że wytrzymywał z nią i jej porąbaną rodziną”.
/ 22.04.2022 05:07
Pokłócone przyjaciółki fot. Adobe Stock, Kalim

Cieszyłam się na spotkanie z Inką. Byłam ciekawa, co z tym jej szefem, co miał romans z kierowniczką działu. A także jak się ma jej brat, który rzucił wszystko i założył schronisko dla psów.

No i jak było na kursie masażu, i czy naprawdę chce w wieku czterdziestu lat zmieniać zawód. Ale ledwie ją zobaczyłam, jak wchodziła do naszej ulubionej knajpki, już wiedziałam, że będziemy rozmawiać tylko o jednym…

– Boże drogi, jak ten Rafał mnie wkurza! – wyrzuciła z siebie, zamiast przywitać się ze mną. – Miał mnie tu przywieźć, ale nie, on musiał jechać do jakiegoś pieprzonego sklepu z częściami! Nic go nie obchodzi, że mam plany, że ktoś na mnie czeka…

– Spokojnie, nic się nie stało – starałam się ją rozpogodzić. – Lubię tutaj siedzieć, zresztą sama też się nieraz spóźniłam…

– Nie o to chodzi! – prychnęła. – Po prostu to cały on! Zero szacunku do mnie!

Faktycznie, nie chodziło o mnie i moje czekanie. Chodziło o to, co zawsze, kiedy przyjaciółka miała jakiś żal do swojego wieloletniego partnera: o możliwość narzekania na niego.

Nasze spotkanie, jak wiele poprzednich, zamieniło się więc w sesję psychoterapeutyczną, a ja występowałam w roli psychologa. Wiedziałam, że Inka miała wiele racjonalnych powodów do utyskiwania.

Rafał naprawdę był mocno skupionym na sobie mężczyzną, dla którego najważniejszy był wizerunek. Odnoszący sukcesy prawnik, zakochany w swoim Fordzie Mustangu, zawsze nienagannie ubrany i pachnący, w opowieściach Inki jawił się jako niewrażliwy narcyz, który potrzeby swojej partnerki uważał za kaprysy, a próby rozmów o tym z jej strony – za histerie.

Na wszystko zawsze miał odpowiedź typu „przesadzasz”, „jesteś przewrażliwiona”…

– Czemu po prostu go nie zostawisz? – zapytałam tamtego razu, zmęczona słuchaniem o tym, jaki to Rafał jest nieczuły i egocentryczny.

Właściwie to podziwiam samą siebie, że nie zapytałam o to dużo wcześniej. Zawsze hołdowałam zasadzie, że nie powinnam mówić Ince, co ma robić, bo moją rolą jako przyjaciółki jest tylko wspieranie jej emocjonalnie. Ale to naprawdę było bez sensu – od lat nie słyszałam, żeby powiedziała o swoim mężczyźnie coś miłego.

– Myślisz, że powinnam od niego odejść? – Inka spojrzała na mnie tak, jakby pierwszy raz pomyślała o tak radykalnym kroku. – Ale jesteśmy razem od dziesięciu lat, pomógł mi wychować Julkę…

I nagle dostrzegłam swoją szansę!

Jeśli Inka rozstałaby się z Rafałem, mogłybyśmy wreszcie normalnie rozmawiać! Nie musiałabym słuchać o tym, jak doprowadza ją do łez, jak jej nie rozumie i ma ją w nosie, chociaż ona by dla niego zrobiła wszystko. W jakimś sensie odzyskałabym przyjaciółkę!

Znowu mogłybyśmy rozmawiać o innych sprawach – zająć się na przykład tym, że myślę o powrocie do mojego eks, bo właśnie się rozwiódł i do mnie odezwał. Mogłabym zapytać Inkę, jak to rozegrać, żeby nie powtórzyć historii, która poprzednio nie zakończyła się zbyt dobrze.

– Myślę, że powinnaś go zostawić – odpowiedziałam, powoli kiwając głową. – Zasługujesz na kogoś, kto będzie o ciebie dbał. Kto będzie cię traktował jak partnerkę. A Rafał, jak widać od dziesięciu lat, uważa cię za kogoś mniej ważnego w tym związku. To po prostu toksyczny facet i dobrze o tym wiesz.

Inka nabrała powietrza i wypuściła je bardzo powoli, jak zawsze, kiedy podejmowała ważną decyzję. Ale nie powiedziała, co zrobi. Zamiast tego napiła się wina i zaczęła pytać, co u mnie. Do końca spotkania śmiałyśmy się z historii jej szefa-lowelasa, słuchałam o psach jej brata i radziłam się, co zrobić w sprawie byłego.

Było cudownie, jak za dawnych lat, zanim jeszcze zaczęła godzinami wylewać z siebie żale na temat Rafała.

Wiedziałam, że Rafał ma rację

Właściwie zapomniałam o tym, co jej poradziłam. Wróciłam do swoich spraw, spotkałam się Panem Eksem, zadzwoniłam do Inki, opowiedziałam jej, że chyba znowu jest między nami chemia. Nic nie mówiła o Rafale, więc nie sądziłam, że jest jakiś temat „na tapecie”.

Dlatego tak się zdziwiłam, kiedy wracając kolejnego dnia z pracy zobaczyłam faceta przyjaciółki czekającego na mnie przed domem.

– Rafał? Co ty tu robisz?! – byłam wystraszona, że coś się stało Ince, ale szybko wyprowadził mnie z błędu.

– Przestań truć Ince za uszami! – powiedział ostro i już wiedziałam, po co się zjawił. – G… wiesz o naszym związku, a  się wymądrzasz. Kazałaś jej mnie zostawić, tak? Super, to może wobec tego ty się nią zaopiekujesz? Będziesz przy niej, kiedy ma zły dzień i płacze przez kilkanaście godzin, będziesz pilnować jej lekarzy i wizyt u matki albo sama będziesz do tej matki jeździć, bo Inka nie ma już na to siły? – mówił na jednym oddechu.

–Ta kobieta to chodzący horror, ale co ty o tym wiesz, przecież nigdy nie musiałaś walczyć z nią, żeby wyrzuciła gnijące resztki jedzenia spod łóżka albo umyła się choć raz na tydzień. A może będziesz pożyczać pieniądze jej bratu, wiedząc, że w życiu ich nie odzyskasz? Będziesz jeździć po pijaną Julkę, która się zgubiła po wyjściu z klubu, a potem nic nie powiesz Ince, bo wiesz, że to ją wytrąci z równowagi i wpadnie w paranoję lękową na kilka tygodni, tak? Będziesz to wszystko robić, kiedy Inka ode mnie odejdzie? To jeszcze powiedz, dokąd pójdzie?

Ta lawina słów nieco mnie oszołomiła, ale – chociaż bardzo nie chciałam tego przyznać – wiedziałam, że Rafał miał rację. Przyjaciółka nie pracowała od wielu lat, nie miała nic swojego, nawet konta bankowego. O jej epizodach depresyjnych, lękach i koszmarnej matce wiedziałam, ale nie lubiła o tym mówić, więc raczej była to wiedza szczątkowa.

Przeprosiłam Rafała. Powiedziałam szczerze, dlaczego powiedziałam przyjaciółce, by go zostawiła. Przyznałam, że nie mogłam już słuchać jej narzekania. Ale nie miałam pojęcia, jak naprawdę jest w ich związku.

– Nie jest różowo – powiedział Rafał, już uspokojony. – Inka ma wiele problemów, wiesz, że miała traumatyczne dzieciństwo. Potrzebuje kogoś, kto się nią zaopiekuje, i wydaje mi się, że robię to dobrze od lat. Tak, czasami muszę jej postawić granice, nie mogę wiecznie biegać na jej posyłki, mam pracę, pasierbicę, usiłuję też jakoś sam złapać w tym wszystkim oddech. Owszem, mam swój wymuskany samochód, bo potrzebuję odskoczni… – wyglądał na autentycznie zmęczonego.– Ale nie jestem potworem, Ula.

Czy nasza przyjaźń przetrwana nowych zasadach?

Było mi strasznie wstyd, że dałam się Ince nabrać. Przecież znam ją od lat, wiem, że nie jest wzorem stabilności emocjonalnej. To prawdopodobne, że przesadzała. A po rozmowie z Rafałem byłam pewna, że on ją kocha, i naprawdę cudem było, że wytrzymywał z nią i jej porąbaną rodziną.

Na szczęście jakoś się dogadali. Ale kiedy się zobaczyłyśmy po dłuższym czasie, Inka znowu zaczęła narzekać na Rafała. Że jest ciągle zajęty, nie poświęca jej czasu…

– Wiesz co? – przerwałam jej. – Nie chcę o tym słuchać, to są wasze sprawy.

Była w szoku, oskarżyła mnie o niewrażliwość i to, że ją odtrącam. Zrozumiałam, że Rafał mówił samą prawdę. To nie on był problemem w ich związku.

– No to może nie mamy o czym rozmawiać, skoro nie mogę mówić przy tobie otwarcie – rzuciła mi wyzywająco w twarz.

– Jeśli mamy się spotykać tylko po to, żebyś ciskała gromy na głowę Rafała, to rzeczywiście, nie ma to sensu – przytaknęłam. – Wciąż chcę się z tobą przyjaźnić, ale musisz szanować mojego granice. Żadnego skarżenia na twojego faceta. Możesz to zaakceptować?

– Chyba tak – mruknęła.

Niby więc dalej się przyjaźnimy. Ale to, czy ta przyjaźń przetrwa na nowych zasadach, pokaże czas.

Czytaj także:
„Czułam się jak chomik biegający w kole. Domowe obowiązki spędzają mi sen z powiek, a ja nie mam prawa być zmęczona”
„Zakochałam się w nowym sąsiedzie, lecz on wylał mi na głowę kubeł zimnej wody. To wcale nie na mnie mu zależało”
„Żona narzeka na zmęczenie, a przecież nic nie robi, tylko siedzi w domu z córką. Co to za problem zająć się dzieckiem?”

Redakcja poleca

REKLAMA