„Przyjaciel pocieszał mnie, gdy zerwał ze mną ukochany. Tak dobrze mu szło, że skończyliśmy w sypialni”

szczęśliwa kobieta fot. iStock, stefanamer
„Wyniósł się z mojego życia po prawie roku spędzonym wspólnie, a mnie pozostało poczucie ogromnej pustki, beznadziei, brak zaufania do drugiego człowieka, przydeptana kobiecość oraz kilka niezapłaconych rachunków”.
/ 22.03.2024 14:15
szczęśliwa kobieta fot. iStock, stefanamer

Wyjrzałam przez okno. Niebo było zachmurzone, mnie też zbierało się na płacz. – Dlaczego znów jestem sama? – jęknęłam. – Dlaczego mnie rzucił? Przecież było nam razem dobrze... – zadręczałam się. Wciąż brzmiał mi w uszach oschły głos Rafała: „Nie pasujemy do siebie, teraz to zrozumiałem!”.

Wyniósł się z mojego życia po prawie roku spędzonym wspólnie, a mnie pozostało poczucie ogromnej pustki, beznadziei, brak zaufania do drugiego człowieka, przydeptana kobiecość oraz kilka niezapłaconych rachunków.

Spotkanie z przyjacielem po latach

Jakoś udało mi się wyjść z domu. Idąc ulicą, wpadłam na faceta w staromodnym prochowcu.

– Przepraszam – wydusiłam i chciałam odejść, gdy zatrzymał mnie, chwytając ręką moje ramię.

– Anka, jak zwykle zawieszona! – usłyszałam znajomy mi skądś głos.

Podniosłam głowę i odkryłam, że prochowiec należy do Pawła, mojego dobrego kolegi z roku.

– Co porabiasz, poza wpadaniem na przystojnych mężczyzn na ulicy? – zapytał, rubasznie się uśmiechając. Spojrzałam na jego pogodną twarz i zamiast odpowiedzieć mu uśmiechem, z oczu zaczęły mi płynąć łzy.

– Ejże,  kochana – Paweł przytulił mnie po ojcowsku. – Widzę, że potrzebna ci pyszna kawa w miłym towarzystwie – szepnął mi do ucha.

– Dziękuję, ale spieszę się do pracy – chlipałam, zupełnie rozklejona.

– Aniu – głos Pawła brzmiał kojąco.

– Chodźmy gdzieś pogadać, pamiętaj, że praca nie zając i są ważniejsze sprawy!

– Może masz rację... – szepnęłam w odpowiedzi i wyciągnęłam z torby komórkę, żeby uprzedzić Elkę o moim spóźnieniu.

Usiedliśmy w kawiarni

– No co się stało, Aneczko?– wziął mnie za rękę, pełen ciepła i zrozumienia.
A ja, zupełnie jakby Paweł był najbliższą mi osobą, zaczęłam mu mówić o Rafale, o naszym związku, o rozstaniu, i o tym, jak się czułam.

– Czemu ja ci to właściwie opowiadam? – zastanowiłam się głośno.

– Bo jestem super gościem, który potrafi słuchać i czuć – odpowiedział Paweł.

– No  i patrzeć też – dodał na końcu z łobuzerskim wyrazem twarzy, czym zdołał mnie nawet rozśmieszyć.

– No, nareszcie zaczynasz przypominać znajomą mi Ankę – dodał z ulgą.

– Powinieneś prowadzić terapie dla porzuconych – odpowiedziałam, i ze znacznie lżejszym już sercem, zajęłam się swoją wuzetką.

– W ramach dalszej terapii zapiszę ci dziś seans filmowy, coś lekkiego i zupełnie nie miłosnego, a potem pyszna kolacja w moim niezrównanym towarzystwie. Gwarantuję dobrą zabawę! – ordynował Paweł, tonem specjalisty.

Rozstaliśmy się, umówieni na wieczór. Przez chmury zaczęło przedzierać się słońce i z optymizmem spojrzałam ku niebu. Postanowiłam jeszcze bardziej poprawić sobie humor i udałam się w stronę galerii handlowej.

Po drodze usłyszałam dzwonek mojej komórki.

– Anka, jak się masz? Czemu cię nie ma w pracy? – zaniepokojony głos Wiolki sprawił, że nabrałam większej wiary w drugiego człowieka. Ktoś jeszcze się o mnie martwił.

– Zaczęłam weekend o dzień wcześniej – odparłam siląc się, by zabrzmiało to beztrosko.

– Myślałam, że coś ci się stało, widzę przecież, że przeżywasz to rozstanie z Rafałem… – dodała z wyraźną ulgą Wiola. – Posłuchaj – dorzuciła szybko. – Wpadnij dziś do mnie, szykuję małą kolacyjkę, będzie parę osób z firmy.

– Dzięki, ale już się umówiłam – odparłam lekko.

– No, szybka jesteś! – zdziwiła się.

– Coś ty, idę do kina z kolegą ze studiów, to świetny kumpel, nic więcej – wytłumaczyłam.

OK, ale uważaj, kolega też facet – zaśmiała się.

Zmieniłaby zdanie, widząc Pawła i jego stosunek do mnie. „To stuprocentowy kumpel, właściwie, może to i szkoda, że nasze relacje nie wykroczyły nigdy poza koleżeństwo” – pomyślałam.

Granica przyjaźni

Film wprowadził mnie w dobry nastrój. Wcześniej Paweł obsypał mnie komplementami, a pyszna kolacja, przy której zaśmiewałam się z jego żartów, sprawiła, że znów czułam się sobą. I przez cały wieczór nie pomyślałam o Rafale!

– Myślę, że moja terapia była skuteczna  – powiedział nie bez dumy Paweł, kiedy zajechaliśmy pod mój dom.

Jesteś super plastrem na zranioną duszę, Pawełku – odpowiedziałam z uśmiechem. Paweł stał się poważny.

– Plastry są z reguły jednorazowe, nie chciałbym podzielać ich losu – spojrzał na mnie. Roześmiałam się, ale poczułam się lekko zmieszana.

– Muszę już iść – ucięłam, czując, że koleżeńska atmosfera między nami zaczyna nabierać coraz bardziej intymnego charakteru. A na to nie byłam jeszcze gotowa.

– Rozumiem, Aneczko – powiedział Paweł, uśmiechając się ciepło. – Jak będzie ci smutno albo dla odmiany wesoło, po prostu zadzwoń do mnie. Zawsze jestem do usług, w kwestiach natychmiastowej poprawy samopoczucia – dokończył z uśmiechem.

– Dzięki, super z ciebie kumpel – odpowiedziałam, próbując wymacać klamkę samochodu.

Chciałbym stać się kiedyś dla ciebie kimś więcej niż tylko kumplem – wypalił nagle, patrząc mi w oczy. Po chwili szybko dodał: – Przepraszam, ale musiałem to powiedzieć...

Zamiast odpowiedzieć, musnęłam go delikatnie w policzek. Kiedy wysiadłam z samochodu, nie czułam się już jak zdeptany kwiatek, niebo było gwiaździste, a ja byłam znów silną, znającą swoją wartość kobietą. Niezależną i atrakcyjną! A telefon Pawła, czułam to podskórnie, na pewno nie wyląduje na dnie szuflady.

Czytaj także:
„Zatrudniłem teścia i szybko tego pożałowałem. Żona mi nie wierzy, że to leń i obibok, przez którego tracę pieniądze”
„Mąż wyleciał z pracy i stał się rasowym kanapowcem. Spodobało mu się bycie utrzymankiem, ale ja to ukrócę”
„Macocha wystroiła się na pogrzeb ojca jak na imprezę. Zamiast płakać po mężu, już liczyła jego kasę”

Redakcja poleca

REKLAMA