„Przy grillu na majówce poznałam młodą kochankę męża. Upokorzyła mnie przy wszystkich, a on siedział i się cieszył”

kobiety przy grillu fot. Getty Images, Maskot
„Miałam odpocząć i świetnie się bawić. Tymczasem poznałam kochankę Zbyszka, która narobiła mi wstydu przy całym towarzystwie, krzycząc jak szalona, że jest ode mnie młodsza i ładniejsza. To był jakiś koszmar”.
/ 30.04.2024 11:15
kobiety przy grillu fot. Getty Images, Maskot

Kilka dni wolnego z okazji majówki wydawało mi się prawdziwym zbawieniem. Byłam już wykończona ciągłymi nadgodzinami w pracy, remontem domu, problemami syna, który w tym roku przygotowuje się do matury, ale ma czas na wszystko, tylko nie na solidne przyłożenie się do nauki. Ernest twierdzi bowiem, że nie wybiera się na żadne studia.

Mieliśmy małe problemy

Z mężem nie dogadywałam się już tak dobrze jak kiedyś. Do codziennych pyskówek z synem doszły jeszcze problemy małżeńskie. Jesteśmy już dwadzieścia lat po ślubie i zdaje się, że Zbyszka właśnie dopadł kryzys wieku średniego. Ostatnio zaczął chodzić na siłownię i basen, kupować bardziej młodzieżowe ciuchy, stroić się. Dotychczas do takich rzeczy nie przykładał większej uwagi, a teraz zauważyłam u niego nawet jakieś drogie perfumy. Dobre kilka stówek za niewielki flakonik – to ja dużo mniej wydaję na kosmetyki.

– Czy to nie za dużo? Wiesz, że remont domu po dziadkach to prawdziwa skarbonka bez dna. A ja chciałabym się tam przeprowadzić jeszcze przed emeryturą.

– Daj spokój, jeszcze nawet nie mamy pięćdziesiątki. Od emerytury dzielą nas długie lata – zbył mnie. – Zresztą, trzeba o siebie dbać, żeby całkiem nie zdziadzieć. Tobie też by się przydała drobna zmiana – dorzucił, obrzucając mnie taksującym spojrzeniem.

Wszystko było na mojej głowie

Szach mat. Trafił w mój w czuły punkt. Po czterdziestce trochę przytyłam, pojawiły się też pierwsze wyraźniejsze zmarszczki. Początkowo strasznie przeżywałam to swoje starzenie się. Z czasem jednak odpuściłam zmęczona pracą z wymagającym szefem, mnóstwem domowych obowiązków, które spadały jedynie na moje barki i pilnowaniem szkoły syna.

Czasami miałam wrażenie, że Zbyszek wcale mnie nie wspiera. Wiecznie nie było go w domu. Tłumaczył się ciągłymi nadgodzinami w pracy, koniecznością służbowych wyjazdów, nadzorowaniem budowy. Rzeczywiście, niemal każde wolne popołudnie spędzał na wsi, gdzie pilnował ekipy remontowej.

– Gdybym nie patrzył im na ręce, to jeszcze nic nie byłoby zrobione. Gdy tylko mnie nie ma, budowlańcy przesiadują z piwem na ławce – mówił, a mnie trudno było uwierzyć, że ekipa nie ma nad sobą własnego szefa, który zmusiłby ich do pracy. – Sama wiesz, to niewielka firma, tam takie zwyczaje panują od dawna – dodał, gdy próbowałam protestować.

Mąż zaplanował majówkę

Nadchodząca majówka wydawała mi się prawdziwym luksusem. Zwłaszcza, że Ernest miał zostać w domu, a my z mężem wybieraliśmy się na grilla do jego znajomych z pracy.

– Rafał i Agata kupili fajną działkę nad rzeką i zapraszają całą ekipę na wspólne świętowanie – widać było, że mąż również jest bardzo zadowolony z tego wyjazdu. – Mają wolne miejsca, dlatego nie będziemy musieli płacić za noclegi. Ma być wyprawa kajakowa dla chętnych, a potem wspólny grill.

– Pewnie, że jedziemy. Nie możemy przegapić takiej okazji. Oboje potrzebujemy takiego odpoczynku – ucieszyłam się na propozycję, bo już bardzo dawno nigdzie razem nie wyjeżdżaliśmy. 

Przez ostatnie dwa lata na urlopie byłam z siostrą, bo Zbyszek nie dostał wolnego. Nic więc dziwnego, że na majówkę czekałam z prawdziwą radością. Miałam nadzieję, że się rozerwiemy, odsapnę od codzienności i posiedzę w fajnym towarzystwie. Dobrze znałam Rafała i jego żonę Agatę, bo to był najlepszy kumpel mojego męża z pracy. Myślałam, że pewnie będzie też Andrzej z Magdą i Hubert z Anetą. W takim gronie zawsze czułam się swobodnie i bardzo lubiłam się z nimi spotykać.

Dawno nigdzie razem nie byliśmy

Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że już od dawna Zbyszek nie zabierał mnie na żadne imprezy ze swoją starą paczką. Na co dzień nie zwracałam na to uwagi, ale wcześniej były urodziny, imieniny, wspólne Sylwestry czy Andrzejki. Od dłuższego czasu nic. Cisza. Nawet na swoje ostatnie urodziny mąż nie zaprosił kumpli.

– Zrobimy rodzinny obiad z twoimi i moimi rodzicami, zaprosimy brata z żoną. Po co wymyślać jakiś duży spęd – przekonywał mnie, a ja machnęłam ręką, bo to w końcu jego święto.

Na ten majówkowy wyjazd przygotowałam się więc bardzo starannie. Postanowiłam iść na zakupy, bo moja szafa świeciła pustkami. Znaczy, była pełna, ale w wiele ulubionych wyjściowych ubrań w ogóle się nie mieściłam.

Kupiłam ładną sukienkę, do tego sandałki na wyższym obcasie. Dopasowałam też wygodne jeansy i t-shirt oraz sportowy dres, gdyby ktoś wymyślił rowerową przejażdżkę albo inną aktywność. Pływania kajakiem nie planowałam. Zwyczajnie bałam się wody. Owszem, na miejski basen wchodziłam, bo tam były barierki i ratownik pod nosem. Ale dzikie rzeki były ponad moje siły.

Towarzystwo było różne

Na miejscu okazało się, że z naszej starej ekipy są tylko gospodarze
Na miejsce dotarliśmy późnym wieczorem. Domek przyjaciół był naprawdę uroczy i sama nie wiedziałam, dlaczego jeszcze go nie widziałam. Agata przygotowała nam uroczy pokój na użytkowym poddaszu i poinformowała, że reszta ekipy dotrze dopiero jutro. Na razie jest jedynie Kamila – asystentka szefa z ich firmy.

Kamilę spotkałam dopiero po śniadaniu. Wysoka i bardzo zgrabna  prezentowała się, jakby zeszła prosto z wybiegu.

„Ile ona może mieć lat? Dwadzieścia pięć? Skąd oni w ogóle ją wytrzasnęli? I dlaczego ta młoda dziewczyna nie spędza majówki  ze znajomymi w swoim wieku, tylko z nudnymi małżeństwami?” – myślałam intensywnie, patrząc jak pije kawę i powoli skubie tosta.

Później przyjechali pozostali. Okazało się, że ze starej ekipy byliśmy tylko my i gospodarze. W miejsce dwóch innych zaprzyjaźnionych małżeństw, były koleżanki tej Kamili, kuzynka Agaty z mężem i jakiś kumpel z pracy Zbyszka, którego w ogóle nie znałam.

Wszyscy dobrze się bawili

Dzień spędziłam na odpoczywaniu na tarasie i pomocy gospodyni w przygotowaniach do grilla. Reszta ekipy wybrała się na kajaki, a my zgodnie kroiłyśmy składniki na sałatkę.

– Dzięki, że mi pomagasz – uśmiechnęła się Agata. – Gdyby nie ty, pewnie wszystko byłoby na mojej głowie. Cieszę się, że Zbyszek zabrał cię ze sobą – dodała, a ja zastanawiałam się, dlaczego niby miałby mnie nie zabrać.

Ale nie miałam zbyt dużo czasu na rozmyślania. Już niebawem rozbawiona ekipa wróciła do domu i zaczęły się przygotowania do rozpalania grilla. Mój mąż przyszedł przedostatni. Tuż za nim przywędrowała ta cała Kamila, ale wtedy jeszcze nie zwróciłam na to większej uwagi.

Dopiero późnym wieczorem, gdy przygotowane kiełbaski i inne pyszności błyskawicznie zniknęły z rusztu, a wszyscy rozbawieni rozeszli się pod działce, zobaczyłam, że Zbyszek gdzieś zniknął. Rozejrzałam się wokół i nigdzie nie dostrzegłam też Kamili.

Przyłapałam męża z kochanką

Chyba miałam jakieś przeczucie, bo cicho poszłam na górę. Nasz pokój był pusty, ale za sąsiednimi drzwiami usłyszałam hałas. Powoli nacisnęłam klamkę i ukazał mi się obraz, którego wolałabym nigdy nie ujrzeć. Nie, mój mąż i jego kochanka nie byli w łóżku. Ale całowali się namiętnie tuż przy oknie, nie bacząc na to, że świeci się światło i wszyscy na zewnątrz mogą ich zobaczyć.

Zbyszek błyskawicznie się odsunął i próbował coś mi tłumaczyć. Kamila jednak miała hardą minę i nie czuła żadnego zażenowania.

– No to już wiesz – niemal krzyczała. – I bardzo dobrze, już od dawna czekałam, że się domyślisz, ale ty byłaś ślepa. Zbyszek od kilku miesięcy zbiera się, żeby dać ci pozew o rozwód, ale nigdy nie ma dobrej okazji – niby słyszałam jej słowa, ale zupełnie nie docierał do mnie ich sens.

Narobiła mi wstydu

Krzyki chyba zaalarmowały innych, bo zobaczyłam, że zerkają w okno. No tak, przez uchyloną szybę na dole było słychać każde słowo. Kamila w ogóle nie zwracała jednak uwagi na publiczność.

– Spójrz na siebie. Jak ty wyglądasz? Masz co najmniej dziesięć kilo nadwagi i odrosty. A ta sukienka jedynie podkreśliła ci boczki – chyba pastwienie się nade mną sprawiało jej przyjemność. – Ja jestem młoda, zabawna i doskonale rozumiemy się ze Zbyszkiem. A ty nie dość, że o siebie nie dbasz, to jeszcze jesteś nudna i cały czas marudzisz. Twój mąż bez przerwy mi to powtarza – gdyby nie sam zainteresowany, który odciągnął ją ode mnie, pewnie dalej robiłaby swoje przedstawienie.

Tylko ja nic nie wiedziałam

I właśnie w ten sposób poznałam kochankę swojego męża, która upokorzyła mnie przed znajomymi. W mojej obronie stanęła jedynie Agata, która kazała wynosić się jej ze swojego domu. Ale do niej również mam żal. Wszyscy w firmie wiedzieli, że Zbyszek ma romans z tą małolatą i nikt mi nie powiedział. A przecież dobrze mnie znali.

To dlatego mąż od jakiegoś czasu nie zabierał mnie na spotkania ze swoimi znajomymi z pracy. Żeby ktoś przypadkiem czegoś nie chlapnął. A popołudnia spędzał z kochanką, a nie na naszej budowie. Gdyby nie ta niefortunna majówka, nadal żyłabym w błogiej nieświadomości przekonana, że moje małżeństwo jest całkiem udane.

Elwira, 45 lat

Czytaj także: „Od 15 lat jestem z gburem, przez którego przestałam czuć się kobietą. Iskrę kobiecości rozpalił we mnie były facet”
„Bałam się samotności i znalazłam sobie młodszego utrzymanka. Okradł mnie i uciekł bez słowa”
„Wrobiłam w dziecko własnego męża. Doszukuje się w córce swojego podobieństwa, a tylko ja wiem, że to niemożliwe”

 

Redakcja poleca

REKLAMA