Kiedy wróciłam z pracy, Lidka już u nas była. Siedziała w kuchni, czytając kolorowy magazyn, podczas gdy mój syn Sławek smażył dla nich kotlety. „Leniwa dziewucha!” – pomyślałam niechętnie i wcale się z nią nie witając, poszłam na górę.
Nie cierpię tej leniwej dziewczyny
Lidka od jakichś czterech miesięcy była nową dziewczyną mojego 21-letniego syna i chociaż widziałam, że Sławek jest w niej po uszy zakochany, jakoś nie mogłam się do niej przekonać. Drażniło mnie w niej dosłownie wszystko – długie, przeciągnięte turkusowym lakierem pazury, irytujący piskliwy śmiech, który słyszałam nawet na górze i ta jej twarz jak maska, obsypana pudrem i brokatem…
W dodatku Lidka ani nie studiowała, ani nie pracowała! Syn tłumaczył mi, że rzuciła studia i szuka jakiegoś zajęcia, ale nie bardzo w to wierzyłam. Wiedziałam, że dziewczyna ma kasę (pochodziła z jednej z bogatszych rodzin w naszym miasteczku)i najwyraźniej żadnego pomysłu na życie. Oprócz przesiadywania u nas, rzecz jasna.
A bywała w naszym domu praktycznie codziennie. Zazwyczaj kiedy wracałam z pracy, ona kręciła się po kuchni, salonie, albo ogrodzie. I zawsze, kiedy ją widziałam, bezczynnie siedziała, podczas gdy mój Sławek radośnie ją obskakiwał. Nawet jeśli zamawiali pizzę, to mój syn rozkładał ją na talerze, rozlewał do szklanek napoje i podawał to tej księżniczce pod sam nos!
– Żona to z niej będzie marna – rzuciłam kiedyś w złości, i syn nie odzywał się do mnie przez tydzień.
Temat Lidki coraz częściej wywoływał w naszym domu awantury. Syn zarzucał, że jestem złośliwa, ja nie mogłam się powstrzymać, żeby czasem nie powiedzieć czegoś uszczypliwego na temat tej dziewuchy! Nie jestem jakąś starą jędzą, nic z tych rzeczy! Mam dopiero czterdzieści jeden lat, w dodatku pracuję z młodzieżą w szkolnej bibliotece. Lubię młodych i nie mam problemów ze znalezieniem z nimi wspólnego języka, ale Lidka jakoś szczególnie działała mi na nerwy.
– Matki zwykle nie przepadają za dziewczynami swoich synów – pocieszała mnie kiedyś przyjaciółka, dodając, że w końcu się z nią dogadam. – Chowałaś Sławka praktycznie sama, bo jego krążącego pomiędzy Austrią a Niemcami ojca nie można nazwać odpowiedzialnym! A teraz przyszła jakaś pannica i panoszy się w waszym domu – dodała.
– To nawet nie o to chodzi, Aśka. To nie tak, że ja nie lubię dziewczyn Sławka. Jolkę i Magdę lubiłam, pamiętasz? Ale ta Lidka jest inna, wierz mi! Wiecznie naburmuszona, z pretensjami i fochami! W dodatku wymuskana, jak ta lala, palcem nie kiwnie, bo jeszcze złamałaby sobie paznokieć! Stale się o coś na Sławka boczy, a on skacze koło niej, jak ostatni naiwny! No i te jej ciuchy! Spódnice ledwo zasłaniające tyłek, dekolty po sam pępek! Ostatnio Sławek powiedział, że Lidka chce zostać modelką, a ja kompletnie się załamałam. Czy ta dziewczyna nie ma większych ambicji?! – wybuchłam.
– Odpuść jej, może zniknie tak szybko jak jej poprzedniczki. Z twojego syna wyrósł niezły Casanova – uśmiechnęła się moja przyjaciółka.
– Rzecz w tym, że tym razem on chyba na serio się zakochał – westchnęłam.
– No a ona? Może ona też? Nie wchodź między nich, bo to się nigdy dobrze nie kończy – mruknęła Aśka.
Próbowałam się do niej przekonać, ale przelała czarę...
Starałam się słuchać jej rad i przez kilka tygodni nie rozmawiałam z synem o Lidce. Nie krytykowałam jej, nie robiłam żadnych uszczypliwych uwag. Starałam się trzymać język za zębami, ale czasem nie wytrzymywałam i dopiekałam synowi do żywego.
– Czy twoja dziewczyna znalazła sobie już jakąś pracę? – pytałam na przykład, a syn od razu się wściekał.
– Lidka nie musi pracować, jej ojciec zarabia kokosy – prychał, dodając, że w jej sytuacji też nawet palcem by nie kiwnął.
– Więc co? Myślisz, że ona kiedyś będzie cię utrzymywać, czy jak?! – krzyknęłam.
– Nie o tym mówię, mamo! – warknął syn i znowu się pożarliśmy.
Kilka dni później Sławek miał urodziny. Miałam nadzieję, że przygotuję jakąś pieczeń, kupię tort i zjemy wspólną kolację, ale byłam w błędzie. Lidka nie tylko nie chciała siedzieć ze mną w domu, ale też wyciągnęła mojego syna do jakiegoś klubu, trzydzieści kilometrów od naszego miasteczka, pomimo, że Sławek następnego dnia rano miał mieć ważne kolokwium! Zostałam sama z tortem, pieczenią i prezentem, którego syn nawet nie rozpakował.
Pijąc wino, spoglądałam przez okno i wypatrywałam powrotu Sławka. Niestety – syn pojawił się dopiero nad ranem, a razem z nim ta dziewucha, która teraz już dość często spędzała u nas noce, nawet nie pytając mnie o zdanie.
– Przecież oboje jesteśmy pełnoletni, mamo! Chyba nie chcesz, żebym za każdym razem cię pytał, czy Lidka może zostać na noc! – wybuchnął któregoś wieczoru Sławek.
– A jednak wypadałoby, chociażby z grzeczności! – syknęłam.
Syn wyszedł z domu bez słowa i wrócił dopiero pięć dni później! Napisał mi jedynie SMS-a, że wyskoczyli z Lidką w góry i żebym nie dzwoniła, bo chce sobie ode mnie odpocząć! Po powrocie Sławka postanowiłam na spokojnie z nim porozmawiać. Zrobiłam kluski śląskie, które syn uwielbiał i delikatnie podjęłam temat przeklętej Lidki.
– Synku, to nie tak, że ja cały czas chcę ci truć, ale ona odciąga cię od nauki! Znowu opuściłeś kilka dni zajęć! Zachowujesz się tak, jakby kompletnie nie zależało ci na studiach! – zaczęłam.
– Bo mi nie zależy, mamo! – Sławek rzucił widelcem i zostawiając na stole talerz z nietkniętymi kluskami, wyszedł z kuchni.
Przez kilka kolejnych tygodni relacje między mną, a synem były coraz bardziej napięte. Dotarło do mnie, że Lidka już u nas prawie w ogóle nie bywa i zdałam sobie sprawę, że to pewnie przez moje wrogie nastawienie. Sławek też znikał na długo. Gdzie spał, nie miałam pojęcia, chociaż mogłam się przecież domyślać, że u tej dziewuchy! Jej rodzice mieli olbrzymią willę, pewnie nikt nawet nie zauważał, że młodzi śpią razem. Tymczasem mój dom – pusty i cichy wydawał mi się dosłownie przerażający!
Postanowiłam pierwsza wyciągnąć rękę do zgody. Zadzwoniłam do syna, zaprosiłam go na grilla, wyraźnie zaznaczając, żeby przyszedł z Lidką. Co prawda wciąż jej nie znosiłam, ale skoro przez tę całą wojnę miałabym stracić syna… Pojawili się punktualnie, ona przyniosła mi nawet kwiaty. Wyglądała jakoś ładniej, skromniej. Włosy spięte, po turkusowych pazurach nawet śladu.
„Może jeszcze uda mi się przekonać do tej dziewczyny?” – pocieszałam się w kuchni, krojąc ciasto. Młodzi zostali w ogrodzie. Kiedy tam wróciłam, z tacą pełną keksa, syn kłócił się z Lidką. Nie mieli pojęcia, że wszystko słyszę.
– Ile razy mam ci mówić, że mam dość pomieszkiwania kątem u starych?! – szczeknęła ona, a mój Sławek spuścił głowę. – Żyjesz, jak jakiś gówniarz! Kiedy w końcu zaczniesz zarabiać?! Te twoje studia są tyle warte, co nic! Łazisz na tę uczelnię, zdajesz te egzaminy, a grosza przy duszy nie masz! – usłyszałam.
Nie mogłam w to uwierzyć! Ta tępa, bezczelna lala namawiała mojego syna, żeby rzucił studia?! Podeszłam bliżej i jak jej nie wygarnę! Aż mi się lżej na sercu zrobiło! Wyniosła się, jak niepyszna, Sławek został ze mną. Dzień później syn powiedział, że zerwali, a ja prawie oszalałam ze szczęścia. Niestety, moja radość nie trwała długo…
Pogodzili się trzy dni później i co gorsza, Sławek oznajmił mi, że Lidka pożarła się ze swoim ojcem i nie ma mowy, żeby została w rodzinnym domu.
– I pomyślałem, mamo, że pozwolisz Lidce trochę u nas pomieszkać. Wiesz, parę tygodni, zanim sobie czegoś wspólnie nie znajdziemy – westchnął syn.
– Po moim trupie! – odparłam. Myślałam, że syn pogodzi się z moją decyzją i sprawa ucichnie, ale nie. Sławek nie tylko nie wybaczył mi, że nie pomogłam jego dziewczynie, ale też – najprawdopodobniej na złość mnie – rzucił studia. Na trzecim roku!
Tydzień później wyjechał z tą przeklętą dziewuchą do Londynu i tyle go widziałam! Wysłał mi jedynie maila, że oboje pracują, wszystko jest okej i prędko nie wrócą! Siedzę, ryczę, nie mogę się pozbierać! Wyszło na to, że cholerna Lidzia całkiem odmieniła mi syna!
Czytaj także:
„Ktoś okradł mój sklep na dwadzieścia tysięcy złotych. Nie spodziewałem się, że to moja najbardziej zaufana pracownica”
„Wstydzę się pokazywać ze swoimi wnukami. Moja córka źle je wychowała”
„Starzy ludzie ciągle tylko narzekają. Obiecałam sobie, że taka nie będę. I słowa dotrzymam!”